Dziś zapraszam na wpis gościnny, którego autorką jest Ania prowadząca blog Zbiór bzdur- blog ( klik).
Niestety z własnego i wielu osób doświadczenia wiem, że zjawiska jakie opisuje są bardzo powszechne...
Niestety z własnego i wielu osób doświadczenia wiem, że zjawiska jakie opisuje są bardzo powszechne...
Jestem człowiekiem, żyję wśród ludzi, potrzebuję ich. W moim
otoczeniu, tym realnym i wirtualnym, odnajduję przyjaciół, dobrych znajomych,
wiele życzliwych dusz. Jednak znajdzie się tam również spora grupa tych, którzy
życzliwi mi nie są. Ludzie, przez których najchętniej uciekłabym do jakiejś
pustelni w najdalszym zakątku świata. To do nich dziś kieruję moje słowa.
Słowa te układały się w mojej głowie od dawna. Potrzebowały
jednak sporo czasu, żeby dojrzeć. Ja potrzebowałam czasu, by móc w nie uwierzyć
i je zaakceptować. Chciałabym wypowiedzieć je wprost, ale ci, którzy są ich
adresatami, zwykle wykazują niechęć do wsłuchiwania się w czyjeś zdanie.
Jestem człowiekiem. Czuję, myślę, działam, popełniam błędy.
Jak każdy, chciałoby się rzec. Są jednak tacy, którzy kwestionują wszystko, co
jest moim udziałem. W tym moje uczucia, moje myśli, moje wartości, moje poglądy
oraz moje działania.
Są ludzie, którzy podążając, za jedynym słusznym, wybranym
przez nich wzorcem postępowania, nie dopuszczają możliwości współistnienia
innych. Albo inaczej, uznają, iż jeśli cokolwiek odbiega choćby w małym ułamku
od ich normy, jest gorsze, jest złe i należy to skorygować.
Są ludzie, którzy nie potrafią jasno mówić o swoich
potrzebach, odczuciach. Jednocześnie nie dopuszczają do siebie myśli o
potrzebach, uczuciach otaczających ich ludzi. Oni przecież wiedzą, co jest
dobrem bezwzględnym, dla wszystkich.
Akceptacja, tolerancja, empatia - to obce im krainy, a jeśli
nawet je znają, to w stopniu ograniczającym się do własnego widzimisię.
To ludzie, którzy najchętniej operują krytyką i to taką
najgorszą z możliwych. Opartą na szczątkowych informacjach lub na domysłach.
Uderzającą w człowieka, nie w przedmiot jego działań czy zainteresowań. Uderzającą
z zaskoczenia, w sposób, który nie daje możliwości obrony, często za zasłoną
anonimowości. A czasem skierowaną nie bezpośrednio w cel, lecz w przestrzeń za
jego plecami.
Przez takich ludzi czuję się słaba i bezbronna.
Niesprawiedliwe oceny od zawsze były dla mnie powodem cierpienia. Tym bardziej,
gdy ich autorów powinnam mieć po swojej stronie, wśród tzw. bliskich.
Ale czy bliskimi można nazwać osoby, które starają się
ciebie zmienić, wywołując poczucie winy, obniżenie samooceny, które sprowadzają
cię do pozycji robaka tylko dlatego, że twoje życie toczyło się innym torem,
niosło inne wyzwania, rozwiązania, możliwości?
Nie wykluczam, że się do tego przyczyniłam. Popełniam błędy
i mogę je próbować naprawiać, ale nie mogę brać odpowiedzialności za czyjeś źle
wysunięte wnioski, a tym bardziej za czyjeś umiłowanie do rozpamiętywania
przeszłości i chowanie urazy.
Dziś jestem inną osobą niż byłam rok temu, a rok temu byłam
inna niż 5 lat wstecz. Jednak jeśli ktoś nie zadaje sobie zbyt wiele trudu, by
ze mną porozmawiać i czegoś nowego się o mnie dowiedzieć, patrząc na mnie przez
pryzmat etykietki stworzonej specjalnie dla mnie w zamierzchłej przeszłości, to
cóż można zrobić?
Wbrew temu, co wielokrotnie mi zarzucano, bo przecież jestem
jedynaczką, nie jestem egoistką. Egocentryczką być może, ale moje serce i umysł
są otwarte na potrzeby innych ludzi. Oczywiście tych, którzy chcą sie nimi ze
mną podzielić. Sądzę, że znalazłoby się kilka osób, mogących to potwierdzić.
Wracając do błędów. Pragnę, by zostały mi wybaczone, nie dla
mojego spokoju, ale dlatego, że noszenie w sobie żalu szkodzi najbardziej temu,
kto go starannie pielęgnuje.
Nikt nie musi mnie lubić. Nikt nie musi się ze mną zgadzać,
ani podążać moją drogą. Nie wymagam tego wcale.
Do wszystkich tych, którzy mają mnie lub kogokolwiek innego
za nic.
Czym jest nic wobec Waszej potęgi, mądrości i słuszności?
Takie nic, nie może przecież Wam w żaden sposób zaszkodzić. Skoro nic, to nie
obawiajcie się i śmiało przeskoczcie nad swoimi ambicjami, a może jednak
kompleksami i pokażcie światu swoje ludzkie oblicza. Żyjcie i dajcie żyć innym.
Oczywiście nie zgodzę się z Waszym zdaniem. Nie jestem
niczym. Jestem człowiekiem. A skoro tak, mam prawo, tak jak Wy, do własnych
myśli i uczuć. Mam prawo do własnych wyborów, do wolności i co za tym idzie do
własnej odpowiedzialności, nie musicie brać jej za mnie. Mam również prawo do
tego, by moje prawa były szanowane. Niczego więcej nie oczekuję.
Komentarze
Prześlij komentarz
Chętnie poznam Wasze zdanie :) Komentarze zawsze mile widziane