Przejdź do głównej zawartości

W piekle nie zawsze jest źle ;)




Czytaliście kiedyś książkę, której bohaterka/ bohater od pierwszych stron Was irytowali? Czasami mi się tak zdarza. kilka razy odłożyłam z tego powodu książkę i już do niej nie wróciłam. Jak było tym razem?

Książka dotarła do mnie jako prezent- niespodzianka od Wydawnictwa Pascal. Twórczości autorki nie znałam. Czy Natalia Nowak- Lewandowska kupiła mnie swoją powieścią?

"Nasze własne piekło"- tytuł, który wzbudził we mnie mieszane uczucia. W sumie nie wiedziałam czego konkretnie się spodziewać. Nie szperałam w internecie w poszukiwaniu informacji o wcześniejszych książkach autorki. Wzięłam przysłowiowego kota w worku.

Nina- trzydziestoletnia kobieta, grająca na skrzypcach, praktycznie nieposiadająca życia prywatnego. Spotyka się jedynie ze współpracownikami oraz matką.

Artur- taksówkarz , po godzinach zajmujący się nielegalnymi biznesami. 

Dwoje ludzi, spotykają się przypadkowo, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie. Mimo przeciwności losu, odmiennych upodobań i sposoby na życie, przenikają do swoich "uporządkowanych" światów by skutecznie zburzyć panujący w nich ład.

Grzeczna dziewczyna z dobrego domu, odkrywa drzemiące na dnie duszy " szaleństwo", dzięki nowemu znajomemu decyduje się na rzeczy, których w innych okolicznościach z pewnością by nie zrobiła.

On- typowy bad boy, nagle znajduje osobę, na której naprawdę zaczyna mu zależeć. Dla Niny chce zmienić swoje dotychczasowe życie, chce być lepszy, chce budować nową przyszłość, z dala od przeszłości. 

Niestety jak to w życiu bywa, nie idzie im to łatwo. Matka kobiety, zaborcza, nie przyjmująca sprzeciwu i odstępstw od swoich reguł próbuje nakłonić córkę do zerwania znajomość. Z kolei "szef" Artura groźbami i szantażem próbuje wymusić na podwładnym posłuszeństwo. Prawdziwa miłość podobno potrafi zwalczyć wszelkie przeciwności i sprawić, że kochający się ludzie żyją razem długo i szczęśliwie... czy i tak jest w tym przypadku?

Jak już wspomniałam we wstępie. Głowna bohaterka irytowała mnie niesamowicie. Jestem w podobnym wieku i wielokrotnie zastanawiałam się jak można być takim " nieżyciowym" człowiekiem. Łapałam się na tym, że miałam ochotę nagadać jej do słuchu. Zagłębiając się w dalsze losy, dowiadując się jakie dzieciństwo miała Nina, nieco spuściłam z tonu i zaczęłam rozumieć bohaterkę. Nawet bardzo jej współczułam. 

Kibicowałam jej przemianie, temu, że chce zawalczyć o siebie, swoje uczucia, że chce iść do przodu i czerpać z życia to, co dla niej najlepsze, nie patrząc na konsekwencje i sprzeciwy najbliższych.

Kolejny raz sprawdza się powiedzenie, że na podstawie urywków z życia, kilku zachowań nie powinno się oceniać człowieka. Nigdy nie wiemy co przeżył, z czym musiał się zmierzyć...

Artur nie miał kolorowego dzieciństwa. Wychowała go ulica, musiał walczyć o przetrwanie i w pewnym momencie trafił w złe towarzystwo, od którego ciężko się uwolnić nie pozostawiając za sobą ofiar.

Autorka rozbudziła we mnie ciekawość, sprawiła, że pomimo początkowego niesmaku, przepadłam.  Emocje, które towarzyszyły mi podczas lektury mogę spokojnie porównać do tych, które pojawiają się podczas jazdy na kolejce górskiej. Książka skończyła się za szybko, zabijając mnie zakończeniem. Niby wszystko było już oczywiste,a jednak ostatnie zdania rozbiły ten idealny obrazek. Z jednej strony chciałabym się dowiedzieć jak potoczyły się dalsze losy bohaterów, z drugiej...nie do końca jestem przekonana czy byłby to dobry krok i czy już im nie wystarczy życiowych doświadczeń.

Jeżeli będzie kontynuacja- z wielką przyjemnością przeczytam. Bardzo chętnie poznam też poprzednie książki autorki. Cieszę się, że mogłam poznać twórczość Natalii Nowak- Lewandowskiej. Lubię odkrywać nowych autorów, chociaż jest jeden problem- kiedy znajdę czas na przeczytanie wszystkich świetnych książek :)

"Nasze wspólne piekło" polecam gorąco- wiadomo, że nie wszystkim, ale większości na pewno przypadnie do gustu.

Komentarze