Przejdź do głównej zawartości

Widok moich nieogolonych nóg może być niezbyt sympatyczny!



Tradycyjnie odsyłam do poprzednich części opowieści, które znajdziecie w zakładce Opowiadanie.

- O kurwa...- zaklęła kobieta. Szybko wsiadła do samochodu i odjechała. Wybrała numer szefa.
Odebrał po pierwszym sygnale.


- I jak załatwiłaś sprawę?
- Jest problem. Dostał nie ten, który powinien. Trafiłam Karola, mówiłam, że nie nadaję się do takiej roboty.
- Zmywaj się z Zakopanego jak najszybciej, mam nadzieję, że nikt cię nie widział. Auto zostaw gdzieś w lesie, chłopaki już po ciebie jadą. 

Luiza słysząc strzały, ponownie wyjrzała przez okno, w oddali zobaczyła zbiegowisko. Ból głowy nagle minął. Szybko się ubrała i wybiegła z hotelu. Miała bardzo złe przeczucia, ale odganiała je od siebie. Telefon od matki był zwiastunem złych wydarzeń, nie wiedziała, że aż tak złych...

- Mówiłam, że trzeba kogoś bardziej doświadczonego do tej roboty, ty jak zwykle mnie nie słuchałeś. Oczywiście wyszło na moje, ale teraz najważniejsze jest to, żeby Karol przeżył- matka Luizy krążyła po pokoju, co chwilę odpalając papierosa. 

- Spokojnie, już załatwiam najlepszych lekarzy, muszą mu pomóc, a z tą idiotką rozliczę się po powrocie. 
- Najpierw ja z nią pogadam, nie daruję jej tego!

Luiza dobiegła na miejsce. Najpierw zobaczyła przerażonego Radka, później leżącego na ziemi ukochanego. 

- Co mu zrobiłeś?!- krzyczała, uderzając mężczyznę.- Odpowiedz! Jakim prawem go skrzywdziłeś???
Dziewczyna opadła z sił. Klęczała przy Karolu, prosiła, żeby nie umierał, żeby jej nie zostawiał. Usłyszała sygnał karetki i straciła przytomność. 

Ocknęła się w szpitalu. Rozejrzała się po sali. Była sama. Próbowała wstać, ale ból głowy uniemożliwił to. Wezwała pielęgniarkę. Chciała jak najszybciej dowiedzieć się co z Karolem.

- Dzień dobry, w czym mogę pani pomóc?- starsza pielęgniarka była bardzo miła, ale dziewczyna nie zwracała na to uwagi.
- Chciałabym się dowiedzieć, co z moim chłopakiem, gdzie on jest?
- Czy mówi pani o tym postrzelony mężczyźnie?- kobieta widząc rozhisteryzowaną pacjentkę, próbowała zachować spokój.
- Tak, proszę mnie do niego zaprowadzić.
- Niestety, jest to niemożliwe. Pacjent został przetransportowany do Krakowa, jego stan był bardzo ciężki, u nas nie uzyskałby pomocy.
- Proszę mnie stąd wypuścić, jadę tam.
- Nie mogę...
- Pani nie może, ale ja mogę wypisać się na własne żądanie. Adres szpitala natychmiast- krzyknęła tak, że pielęgniarka podskoczyła.
- Ale najpierw musi się pani spotkać z policją, chcą poznać okoliczności.
- W dupie mam okoliczności, policję i wszystko inne, chcę być przy Karolu- Luiza opadła na łóżko i się rozpłakała, kobieta usiadła obok i przytuliła ją. 

Policjant miał ochotę przyłożyć Radkowi, który na kolejne pytanie odpowiedział "nie wiem".
Bał się cokolwiek powiedzieć, żeby nie być w kręgu podejrzanych. Wiedział, że Luiza od razu go oskarży, nie chciał dokładać sobie zarzutów.

Do drzwi szpitalnej sali zapukał śledczy.

- Dzień dobry, chciałbym...
- Porozmawiać- przerwała mu Luiza.- Nie zamienię z panem ani jednego słowa, dopóki nie dowiem się co z Karolem.
- Nie mogę udzielać...
- Jasne, jasne, tajemnica śledztwa- znów weszła mu w słowo. - Tak jak powiedziałam, niczego nie powiem, nie wiedząc jaki jest jego stan, albo pan się dowie i mi powie, albo żegnam.
- Za utrudnianie śledztwa- policjant zamilkł widząc zaciętą minę dziewczyny.
- Panie, skończ pan pieprzyć, znam te regułki z filmów, i tak mi nic nie zrobicie, a ja czy tego chcesz człowieku, czy nie, za chwilę znajdę się w Krakowie i sama się dowiem.

Mężczyzna widząc, że niczego nie ugra, zapytał pielęgniarkę o stan pacjentki. Tradycyjnie odesłała go do lekarza prowadzącego. Wrócił po chwili.

- Proszę się ubierać, pojedziemy razem do Krakowa i porozmawiamy po drodze. 
- To mi się podoba, mam tylko małą prośbę, mógłby pan wyjść? Widok moich nieogolonych nóg może być niezbyt sympatyczny- uśmiechnęła się do mężczyzny, który zmieszany szybko opuścił pomieszczenie. Pielęgniarka chociaż nie powinna, roześmiała się na cały głos.

- Niezła pani jest, takiej pacjentki jeszcze w swoim życiu nie spotkała, a wierz mi kobieto, wiele rzeczy w tym szpitalu widziałam.

- Może przejedzie się pani z nami do Krakowa, w aucie będzie weselej. Dziękuję za wszystko i przepraszam, jeśli byłam niemiła.
- Dziecko, doskonale wszystko rozumiem. Trzymam za was kciuki, niech wszystko się ułoży.

Komentarze