Przejdź do głównej zawartości

Życiowe zakręty- czyli telenoweli ciąg dalszy



Zanim Zosia ( postać z tej bajki- klik) doszła do momentu w którym aktualnie się znajduje, straciła mnóstwo nerwów. Łez nie uroniła. Szkoda jej było, wolała je zostawić na jakąś romantyczną komedię, albo książkę.


Wiele razy zastanawiała się nad tym, co z nią jest nie tak. Dlaczego tak się dzieje, że czarny charakter ciągle kopie pod nią dołki... kilka razy myślała nawet, że jest przewrażliwiona i wyolbrzymia to co się wydarzyło. Wtedy jednak zła postać ponownie uderzała i uświadamiała ją w przekonaniu, że to nie Zosia ma problem.

Słyszała oszczerstwa jakie czarny charakter opowiadał na lewo i prawo, próbując nastawić ludzi z bliższego i dalszego otoczenia przeciwko niej. Zbierała te informacje, cierpliwie znosząc kolejne ciosy. Pewnego dnia, po kolejnym kłamstwie, nie wytrzymała. Doprowadziła do konfrontacji z czarnym charakterem, który wszystkiego się wyparł, zarzucił jej chorobę psychiczną i skierował na leczenie.

Fajnie było usłyszeć taką diagnozę, szkoda tylko, że wystawioną nieodpowiedniej osobie. Zosia nie mając nic wspólnego z psychiatrią, wiedząc jednak co nieco, kogoś innego by tam wysłała.

Mijały dni, mijały lata, czarny charakter widząc, że pali się grunt pod nogami zaczął kombinować jeszcze bardziej. Próbował nastawiać męża Zosi przeciwko niej.

Nie wyszło to tak, jak było zaplanowane. Prawda o postępkach czarnego charakteru wyszła na światło dzienne, ludzie przejrzeli na oczy. Nie przeszkodziło to jednak złej postaci w dalszym knuciu. Żaliła się wszystkim, że Zosia jest ta zła, że odsuwa swoją rodzinę od czarnego charakteru....

Prawda była jednak inna- to czarny charakter ich wszystkich od siebie odsunął, myślał, że ludzie są głupi i uwierzą w jego bajki. Nie pomyślał, że prędzej czy później ktoś skonfrontuje to z Zosią.

Oczywiście i w tym wypadku zła postać się wszystkiego wyparła...ale na szczęście Zosi i jej zdrowia psychicznego, nikt już nie wierzy w powtarzane brednie.

Zosia przestała też przejmować się tym wszystkim. Nic nie zdziała, ponieważ do czarnego charakteru nie dociera to, że źle postępuje. Ma swoją misję, żeby wszystkich skłócić, a później, w momencie kiedy obudzi się z przysłowiową ręką w nocniku, nie będzie miał na kogo zrzucić winy... ale będzie to cios. Nikogo winnego w pobliżu, na kogo się będzie żalić?

Bohaterka żyje sobie spokojnie, mając święty spokój. Nie straciła jednak czujności, wie, że jadu pozostało jeszcze sporo, że musi być przygotowana na kolejne ataki. 

Komentarze