Bez zbędnych wstępów mam dziś dla Was kolejną porcję świetnych książeczek, z którymi zarówno rodzice jak i dzieci spędzą miło czas. Jest zabawa, jest edukacja- czyli wszystko co niezbędne aby nasze pociechy rozwijały się i poznawały świat.
Malinka i Leon postanowili pobawić się w łapanie i rzucanie piłki. Pojawił się wąż, który również miał ochotę na zabawę. Z racji tego, że nie ma rąk, zadanie jest utrudnione. Zwierzaki próbują, nie chcą, żeby nowy kolega był smutny. Wężyk obrywa piłką. Nie jest wcale tak miło, jak być powinno.
Po wielu nieudanych zabiegach nie rezygnują. Malinka wpada na genialny pomysł. Skoro wąż nie ma rąk- nie może łapać i rzucać...dlaczego nie mógłby zastąpić piłki ;)
Wszyscy są zadowoleni.
Książeczka mimo, że ma niewiele treści, pokazuje, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście, nie można zrażać się i za szybko rezygnować. Zawsze znajdzie się sposób, dzięki któremu każdy może uczestniczyć w zabawie.
Jak już pisałam przy poprzednich częściach- książeczki z tej serii są świetne do nauki czytania. Duża czcionka, mała ilość tekstu z pewnością zachęci najbardziej oporne smyki. Ciekawe przygody sympatycznych zwierzątek na pewno przyciągną małego czytelnika.
Dla młodszych- również będzie duża frajda. Młoda poznała książeczki, kiedy jeszcze czytać nie potrafiła. Śmiała się długo i głośno- co uniemożliwiało mi po części czytanie ( śmiałam się razem z nią). Nie odpuszczała i kazała czytać opowieść po kilka razy.
"Mój najlepszy elementarz".
Mogłoby się wydawać, że to pozycja dla maluchów, które dopiero zaczynają poznawać otaczający je świat. Oczywiście książeczkę polecę również dla nich, ale starsze dzieci również nie będą się nudziły.
Moje osobiste dziecko ma wielką frajdę bawiąc się w wyszukiwanie rzeczy/ postaci którą jej wymyślę. Jak już wspomniałam uwielbia wymyślać historie do przedstawionych obrazków, a tych w elementarzu nie brakuje. Zobaczcie sami.
"Mój najlepszy elementarz" na swoich kartach posiada prawdziwe bogactwo dla małego odkrywcy. Literki, cyferki, części ciała, bliższe i dalsze otoczenie. Sprawy, które dotyczą go bezpośrednio i te, o których słyszał w opowieściach.
Mamy pory roku i ich charakterystyczne cechy, z domu przenosimy się na lotnisko, budowę i do sklepu. Odwiedzamy lekarza, wybieramy się z wizytą do zoo i nie tylko.
Jeżeli szukacie książeczki, która w miły i przystępny sposób nauczy dziecko wielu ciekawych rzeczy- trafiliście idealnie. Dzięki niej znajdziecie sporo inspiracji do zabaw i nauki.
"Tydzień na budowie"
Zastanawiacie się jak nauczyć dzieci dni tygodnia w prosty i miły sposób? Zajrzycie do tej książeczki.
Tekstu jak widzicie jest niewiele. Kiedyś sceptycznie podchodziłam do takich książek. W sumie stara już jestem i nauczona, że jeśli dostajemy kartki w oprawie, równoznaczne jest to z dużą ilością liter i czytaniem, czytaniem, czytaniem.
Widząc jednak radość Młodej, kiedy matka musiała się sama produkować i wymyślać historie, kiedy ona zaczęła robić to sama- zostawiłam te moje staroświeckie przekonania daleko za sobą i postanowiłam tak jak dziecię moje świetnie się bawić. Przecież o to właśnie w życiu chodzi, żeby łączyć przyjemne z pożytecznym.
Taką możliwość daje nam właśnie "Tydzień na budowie". Wspólnie z pracowitymi zwierzakami, każdego dnia poznajemy nowy etap budowy. Jak dla mnie świetny pomysł na wprowadzenie najmłodszym nauki dni tygodnia. Co się działo w poniedziałek? W jaki dzień przyjechał transport?
Szkoda, że w latach mojej młodości i świetności umysłu nie było takich tytułów. Na pewno szybciej by człowiek przyswoił wiele rzeczy.
Narzekać jednak nie będę. Wszystko idzie do przodu, cieszmy się, że mamy ułatwione zadanie i korzystajmy z tego co oferuje nam Wydawnictwo Babaryba.
Ktoś mógłby powiedzieć, że chwalę i chwalę. Chwalić będę, ponieważ oferta jaką ma Babaryba jest jak dla mnie rewelacyjna.
Podobają się Wam przedstawione książeczki? Macie swoje doświadczenia z tytułami z Wydawnictwa Babaryba? Dajcie znać :)
Komentarze
Prześlij komentarz
Chętnie poznam Wasze zdanie :) Komentarze zawsze mile widziane