Słyszę już nie pierwszy raz, że dziecko nie powinno mieć w domu obowiązków. Samo nauczy się sprzątać jak nie będzie mogło czegoś znaleźć, przewróci się itp. To jego/ jej pokój niech sobie w nim robi co chce. Po części się z tym wszystkim zgadzam, ale...
Znam przypadki takich dzieci z mojej pracy zawodowej. Powie, że w domu nie musi sprzątać, mama nie każe więc i tu nie będzie tego robić.
Pani zgłasza zaistniały fakt rodzicowi i zaczyna się zadyma. Jak ktoś może zmuszać moje dziecko do takich rzeczy. Bierze za swoją pracę pieniądze i jeszcze żąda...
Mija jakiś czas- rodzic nie daje sobie rady ze swoją pociechą. Winę zrzuci na kogo? Na panią przedszkolankę- przecież powinna nauczyć tego, tego i jeszcze tego...kiedy ma to zrobić jeżeli sprząta po nic nie muszących dzieciach zabawki.
Sytuacja może wydawać się nieco abstrakcyjna ale nie jest niemożliwa.
Jak jest u nas.
Na pewno nie jest idealnie i zabawki Młodej tylko czyhają żeby moja stopa na nie stanęła- wpadła w poślizg, wykręciła się i cholernie bolała.
Rozmawiam z moim dzieckiem- tłumaczę dlaczego powinna po sobie sprzątać. Po pierwsze zabawki należy szanować- leżące na podłodze mogą ulec zniszczeniu, ktoś może sobie przez nie zrobić krzywdę ( najczęściej są to rodzice- L z gracją je omija). Książki mają swoje miejsce na regale i po przeczytaniu odstawiamy je na miejsce- widzi co ja robię ze swoimi i stara się tak samo postępować u siebie.
Wiem, że za chwilę usłyszę głosy- zniszczy, nie powinna dostać nowych, nauczy się jak straci.
Wychodzę z założenia, że lepiej wpoić dziecku zasadę szanowania swoich rzeczy niż doprowadzać do takich momentów.
Dodatkowo mówię jej, że w momencie kiedy pójdzie do przedszkola nikt nie będzie sprzątał za nią. Bawi się klockami- po zakończeniu zabawy będzie musiała je pozbierać i odstawić na miejsce. Oczywiście słyszałam w odpowiedzi, że zrobi to pani. Uświadomiłam ją, że oprócz niej będzie tam dużo innych dzieci i pani nie będzie w stanie tego robić po każdym dziecku.
Robię to nie tylko z własnej wygody ( nie cierpię zbierać porozrzucanych zabawek, niemniej jednak czasem to robię) ale również z szacunku do osób, które niebawem będą zajmowały się opieką i wychowaniem mojego dziecka.
Jak już niejednokrotnie powtarzałam- to czego nauczymy potomka w domu zaprocentuje w jego dalszym życiu, nikt za nas tego nie zrobi. Zmieńmy swoje roszczeniowe nastawienie na bardziej przyjazne i przekazujmy to najmłodszym :)
Pierwsze słyszę ;) Em książki szanuje, ale reszta... Swój pokój ma i wiadomo, że ja jej pomagam w utrzymaniu porządku, ale ona musi w nim też sprzątnąć, bo inaczej to ja sama sobie z nią nie poradzę. Część rzeczy ma w moim pokoju, czasem jest taki bajzel, że idzie się zabić - na szczęście tylko, gdy tatuś jest w domu :P Ale uważam, że masz racje. Każde dziecko powinno mieć trochę obowiązków, nauczy się szacunku do rzeczy i do pracy innych i po prostu będzie mu łatwiej :)
OdpowiedzUsuńCzytałam ostatnio kilka takich wypowiedzi, że dzieciom nie powinno się narzucać obowiązków domowych, same dojdą do momentu, że zaczną sprzątać itp....i mi się trochę włos na głowie zjeżył.
UsuńJejj jak ja bym chciała, żeby Polka popsrzątała sama. Czasem posprząta, czasem mogę i trzy dni prosić, a nie ruszy nic. Często pomoże mi, gdy ja zacznę, ale sama to naprawdę rzadko. Chociaż w przedszkolu pewnie pomaga, bo na dniach integracyjnych pomagała. Siła grupy ;)
OdpowiedzUsuńU nas Młoda chętniej mopa i odkurzacz dopadnie niż bierze się za sprzątanie. Mówisz siła grupy- a jeśli grupa będzie taka jak opisałam wyżej? :)
UsuńJak najbardziej obowiązki dziecko musi mieć, Mało tego w ankietach z przedszkola i szkoły jest taki punkt: jakie dziecko ma obowiązki w domu!
OdpowiedzUsuńO widzisz o takich rzeczach nie wiedziałam :)
UsuńJa nie mam problemu najmniejszego. Jestem zakręcona na punkcie czystości i moja córka zanim dobrze jeszcze nie mówiła wycierala przy gościach ślady po ich szklankach na stole. Teraz wręcz domaga się mopa czy odkurzacza, w pokoju ma czysto, ale jej szafka z zabawkami doprowadza mnie do szału. Pracujemy nad tym. :)
OdpowiedzUsuńJa miałam wcześniej nieco luźniejsze podejście do tego tematu. Jednak z czasem wolę się trochę "pomęczyć" ale wpoić Młodej zamiłowanie do porządku:)
UsuńA ja uważam, że dziecko powinno mieć obowiązki dostosowane do swojego wieku. I tak na przykład w wieku przedszkolnym już jak najbardziej po sobie sprzątać może. U nas co prawda różnie z tym bywa, sama Martynka rzadko kiedy się zrywa do sprzątania swojego pokoju, czasem potrzebuje zachęcenia, a czasem delikatnej pomocy przy tym. Lubi np sprzątać na wyścigi, kto więcej zabawek na miejsce odłoży ten wygra ;)) Ale w przedszkolu z tego co rok temu na dniach adaptacyjnych widziałam nie ma żadnego problemu ze sprzątaniem i panie za dzieci tego nie robią, pomagają pewnie ale każde dziecko po zabawie odkłada zabawki na miejsce. Moim zdaniem tak właśnie powinno być. To tak samo, jakby dziecko zjadło batona i nie wyrzuciło papierka do śmietnika tylko odłożyło gdziekolwiek. Są takie rzeczy, które wykonywać musi
OdpowiedzUsuńJa też niejednokrotnie stosuję różne zachęty- podobne do tych, które opisujesz. Jakiś sposób trzeba znaleźć:)
UsuńJa na razie ciągle polegam na tym froncie, syn raz na ruski rok po sobie posprząta. Ale też trochę sama jestem sobie winna, bo mam tak, że wszystko wolę zrobić sama, więc odruchowo chodzę i sprzątam jego rzeczy. No i z wygody, bo - przyznaję się - łatwiej jest mi podnieść zabawkę i odnieść na miejsce, niż kłócić się 15 minut, by on to zrobił. Wiem, że to totalnie niewychowawcze, ale czasem naprawdę to, czego najbardziej chcę, to święty spokój;)
OdpowiedzUsuńWiesz mi nie chodzi o krytykowanie zachowań ludzi ale o głupie nawoływanie ( a takie rzeczy mają miejsce) do tego żeby dać dzieciom spokój i nie zasypywać ich obowiązkami :)
UsuńDzieci przede wszystkim uczą się od rodziców pewnych zachowań. Ważne jest żeby pamiętać o tym, by dać dziecku szansę, na zrobienie pewnych rzeczy samemu. Nie poprawiajmy po nich, bo my zrobimy lepiej, dokładniej, porządniej. Dziecko z czasem też będzie dokładniejsze. Najważniejsze, żeby uczyć je od jak najwcześniejszych lat samodzielności i wpajać obowiązek sprzątania po sobie :) Ja wiem, że w teorii to ładnie się o tym mówi, ale nie jest to niemożliwe, ja pracowałam z wieloma dzieciakami i dało się nauczyć, bywało ciężko, ale się dało :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że wszystko jest możliwe- wystarczy chcieć. Zwracasz uwagę na ważną rzecz- nie poprawiać bo coś zrobimy lepiej:)
UsuńPewnie, że dziecko powinno mieć obowiązki. Gaja jak na razie czasem posprząta swoje klocki, ale z biegiem czasu będę jej dokładać co nieco. I nie chodzi tu o jakieś wielkie sprzątanie, ale poukładanie po sobie zabawek etc. To nic złego, bo przecież okien jej nie będę kazała umyć :).
OdpowiedzUsuńMycie okien...moja Młoda aż podskakuje jak ma taką możliwość ;) Ale to tak na marginesie- wiem o co Ci chodzi :)
UsuńPopieram-dziecko od początku powinno wiedzieć co to obowiązki! Nie mówię, by dwulatek jeździł odkurzaczem, ale prace domowe można łatwo dopasować do wieku dziecka! Chodzi o sam fakt wyrobienia nawyku u dziecka :) Masz rację, w przedszkolu każde dziecko musi wspólnie z grupą zbierać zabawki i i m wczesniej sie tego nauczy tym lepiej! Poza tym, tak jak piszesz - dziecko wtedy lepiej szanuje swoje rzeczy :)
OdpowiedzUsuńFajna jest nauka czynności porządkowych przez zabawę- ja stosuję taką metodę :)
UsuńNajśmieszniejsze jest to, że córka najbardziej lubi mi pomagać w takich typowo domowych porządkach i pracach! A jak ma posprzątać własne zabawki to zaczyna robić problemy :)
UsuńU nas jest dokładnie to samo :)
UsuńMoje dziecko mimo młodego wieku ma obowiązki. Musi wiedzieć, że zabawki trzeba szanować i należy je z pomocą mamy lyb taty sprzątać.
OdpowiedzUsuńI super!!!
UsuńGdyby wszystkie matki miały tak zdrowe podejście do wychowywania swoich dzieci to nauczyciele mogliby skupić się na wielu przyjemniejszych rzeczach niż sprzątanie i skupiliby się na urozmaicaniu zajęć z dziećmi. Może wtedy dzieci chętni chodziłyby do szkoły?
OdpowiedzUsuńWtedy trzeba im pensje obniżyć- za mało będą mieć pracy przez cały dzień ;)
UsuńMoje dziewczynki mają takie fale, czasem chętnie sprzątają czasem ciężko je do tego namówić, ale przykład idzie z góry, a mamusia z tatusiem jeśli chodzi o porządki też niestety od ideału odbiegają daleko.
OdpowiedzUsuńWiem o co chodzi:) Młoda też raz chętnie sprząta, innym razem nie ma siły żeby ją zagonić:)
UsuńNie wydaje mi się, żeby sprzątanie zabawek było dla dziecka jakimś wyjątkowym ciężarem. Pamiętam, jak zajmowałam się kiedyś pięciorgiem rodzeństwa, byłam pod wrażeniem tego, że każde z nich zanim wyjęło nową zabawkę, odkładało poprzednie do pudełka. Mnie cieszy to, że Tosia chce nam pomagać w domowych obowiązkach, myślę, że powinna wiedzieć, że niektóre rzeczy nie robią się same...
OdpowiedzUsuńWychodzę z tego samego założenia. Nie raz, nie dwa jest okropny bunt przy czynnościach porządkowych ze strony Młodej ale staram się tak kombinować żeby odnieść sukces :)
UsuńWiesz co ja o tym sądzę bo niedawno pisałam. Dziecko ma mieć obowiązki. Nam się zdarza zjeść zimną kolację, bo czekamy na porządek. Ale co zrobić? Trzeba uczyć do znudzenia.
OdpowiedzUsuńWiem:) Ostatnimi czasy jednak moim oczom ukazały się posty nawołujące do tego żeby dzieciom nie dawać obowiązków...
UsuńU mnie nie ma zmiłuj, mają na tyle ile potrafią, sprzątać swój pokój, odnosić po sobie talerze, zabierać swoje zabawki. Jeśli teraz się tego nie nauczą to później będzie coraz gorzej.
OdpowiedzUsuńNiestety taka jest prawda...znam takie przypadki
UsuńMoi rodzice tak właśnie podchodzili do mojego wychowania. Jedynym moim obowiązkiem była nauka. Cóż, trochę mi zajęło nauczenie się utrzymania porządku...
OdpowiedzUsuńAle dałaś radę? :)
UsuńMasz rację. Trzeba uczyć dziecko szacunku do zabawek, bo tylko wtedy doceni potem to co ma.
OdpowiedzUsuńwww.puffa.pl
Często mówią, że docenia się jak się straci. Wolę jednak opcję bez tych strat :)
UsuńA ja wychodzę z założenia, że jak uczysz szacunku do zabawek to uczysz tym samym szacunku do pieniądza i do pracy rodziców. No chyba nie pozwolisz dziecku żeby podarło banknoty? To czemu masz pozwalać by psuło zabawki?
Usuńwww.puffa.pl
Jestem tego samego zdania!
UsuńStefano z reguły sprząta po sobie zabawki, nie sam z siebie, ale poproszony zbiera klocki itp. Staramy mu się wpoić zasadę, że przed wyciagnięciem kolejnej rzeczy należy zebrać te, ktorymi bawił się wcześniej. Zwykle posłusznie to robi, chwilami uprze się jak osioł i nic... najczęściej proponuje, że mu pomoge i wtedy zwykle i on chętnie wrzuca klocki do kartona. Czasami łapie sie na tym, że odruchowo zbieram ksiązki z kanapy.
OdpowiedzUsuńNikt nie jest idealny- ja też nie. Zdarza mi się coś tam po Młodej zebrać. Jednak uczę ją tego, że powinna to robić sama:)
UsuńAntek podpatruje sprzątającą matkę i bardzo często domaga się ścierki, odkurzacza czy mopa. Co prawda sprzątanie zabawek idzie mu bardzo opornie - nie wiem dlaczego, ale na pewno będziemy nad tym pracować.
OdpowiedzUsuńTo chyba normalne u wszystkich dzieci :)
UsuńMi mama zawsze wpajała sprzątanie, a ja i tak mam chlew. Ale nie lubię żyć w brudzie i dorabiam sprzątając (a mama uczyła perfekcji) i jak widzę ludzi w moim wieku, którzy nie wiedzą jak trzymać szczotkę, to mi się scyzoryk w kieszeni otwiera, bo przecież inni zrobią to lepiej, po co się wysilać! Czyste lenistwo... :/
OdpowiedzUsuńU mnie też zdarza się sajgon:) I podobnie jak Ty żyć w brudzie nie lubię. To o czym piszesz jest trochę smutne...też znam takie osoby ;/
UsuńMam doświadczenie tylko z pracy, a że moi podopieczni są niepełnosprawni, to rodzice często ich totalnie uniesprawniają. Jedna z mam usłyszawszy, że jej syn mógłby wynosić śmieci płacząc mówiła mi, że wie, ale on przecież jest chory...
OdpowiedzUsuńNiemniej ja osobiście uważam- i wpajam dzieciakom, że sprzątanie po sobie, to nawet nie jest obowiązek domowy. To po prostu część zajęć. Śpisz-ścielisz łóżko. Układasz puzzle- chowasz je na miejsce.
Było kilku takich, co na początku nawet mycie rąk przy wyjściu z toalety traktowali jak karę, a teraz sami tłumaczą swoim rodzicom, że nie są neptykami i że nie każdy lubi, ale każdy sprząta ;)
Wiem o co chodzi. Zrobię to za dziecko bo jest chore...i gdyby dziecko cały czas siedziało z rodzicem w domu to przyszedłby czas, że dorosły może nie mieć siły na pewne obowiązki a potomek ze względu na wyręczanie przez całe życie nie będzie tego robił a mógłby...wiesz o co chodzi :)
UsuńOj wiem, wiem, niestety...
UsuńZła matka ze mnie. Moje dziecko nie sprząta swoich zabawek. Za to sprząta po sobie ze stołu, mi pomaga w standardowych porządkach domowych. Ale zabawek swych nie ruszy. Poszukuję patentu na naukę sprzątania zabawek.
OdpowiedzUsuńNie do końca zła bo jednak sprząta :P Na wszystko znajdzie się patent :)
UsuńMoje dzieciaki uwielbiają ze mną sprzątać, wiedzą że jak szybko ogarnę dom jestem cała dla nich :)
OdpowiedzUsuńTo jest chyba najlepszy argument przemawiający do dzieci:)
UsuńKiedyś wyczytałam w internecie, że dziecko od 19 miesiąca życia powinno się uczyć sprzatania po sobie bo później będzie ciężko. Moja córka na poczatku sam sprzatała po sobie zabawki, a teraz się zmadrzyła i na pytanie kto posprzata? Odp: mama.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Odpowiedź mama jest chyba każdemu znana:)
UsuńU nas niestety nauka sprzątania wyglądała strasznie opornie. Pamiętam, jak kiedyś mówię do mojej 3-latki, że jak nie posprząta, to wyrzucę jej zabawki na śmieci. A ona na to: "Mamo, nie wyrzucaj, oddaj biednym dzieciom". I nawet jak zabawki wyniosłam z domu, to i tak uparty osiołek sprzątać nie chciał.
OdpowiedzUsuńHaha to samo moje dziecko kiedyś do mnie powiedziało:) I rób wtedy co chcesz
UsuńEryk jak nie chciał sprzątać, to mu zdecydowaną większość zabawek zakleiłam w pudłach i nie miał ich przez miesiąc, a teraz jak rzuca zabawką czy coś, to mu mówię, że zabawka się obrazi i nie będzie się chciała z nim bawić. Zasady muszą być, u nas też nie jest idealnie, ba, daleko nam do ideału i u nas też zabawki czyhają, głównie na mnie oczywiście :) A jak gdzieś idziemy i Eryk zrobi przysłowiowy "burdel" w zabawkach, to razem z nim siadamy i sprzątamy, tłumacząc, dlaczego po zabawie należy zabawki odkładać na miejsce.
OdpowiedzUsuńWiadomo, że idealnie nie będzie nigdy ( nudno by było) ale jeżeli pokazujesz, tłumaczysz zawsze coś w głowie zostanie.
UsuńU nas jesť tak że synio do tej pory sprzątał ale nie za często (niestety). Odkąd poszedł do przedszkola - jest to zaledwie kilka dni a ja widzę różnicę w zachowaniu ! :-D
OdpowiedzUsuńSzkoła życia dobrze mu robi ;-)
Podstawy jednak miał:) Dodatkowo przynależność do grupy w której takie rzeczy się robi dodaje motywacji :)
UsuńJa każę sprzątać mojej 2,5 latce, a ona nic sobie z tego nie robi. Wkurza mnie to strasznie. Co prawda małymi kroczkami idziemy do przodu i np. czasem sprzątamy razem. Nie wiem jak namówić ją na sprzątanie. U nas w domu ogólnie panuje zwykle duży nieład, nie daję dobrego przykładu. :-)
OdpowiedzUsuńZ własnych doświadczeń mogę powiedzieć, że wspólne sprzątanie daje dobre efekty :)
UsuńGosia, skąd Ty takich ludzi bierzesz? U nas od małego są wpajane zasady układania i szanowania rzeczy tylko że... O tyle, o ile mała jest od urodzenia dosłownie pedantką o tyle jej starsza siostra, to flejuch (po tacie). U innych może i posprzata, ale w domu są ciągle o to walki. Migłabym jej wyrzucić wszystkie zabawki (raz tak zresztą zrobiłam) a i tak by to nic nie zmieniło. dlatego pokój zostawiam jej samej, natomiast nakrywanie do stołu, znoszenie, wyrzucanie śmieci ma w swoich obowiązkach, żeby wedziała, że samo nic się nie robi ;)
OdpowiedzUsuńNa pewnych blogach czytałam nawoływania żeby dzieciom obowiązków nie dawać. Niby mają się tego same nauczyć i dzięki temu lepiej się będą rozwijać....
UsuńTo Ci powiem tak, ha ha HA! :D ;)
UsuńJa probuje od samego poczatku pokazywac ,ze nalezy sprzatac. Nienawidze burdelu w domu.
UsuńZgadzam się z wypowiedzią :-) moje dzieci także od małego były uczone aby sprzątać po sobie zabawki. Nie po to wydaję pieniądze by zabawka po jednym dniu nadawała się do kosza. Nie chodzi tu głównie o finanse, ale dziecko musi się nauczyć doceniać czyjś wysiłek i ciężką pracę. Nie wyobrażam sobie, żeby moje dziecko poszło do kogoś, narobiło bałaganu i wyszło. Zawsze po zabawie po sobie sprzątają. Wiele osób pyta mnie jak udaje mi się dzieci nagonić do sprzątania? Nie od razu Kraków zbudowano :-) początki były trudne: "mamo Ty posprzątaj", "nie chce mi się mamo" bądź "ja się tym nie bawiłem, to Zuzia". Powoli, małymi kroczkami, z dnia na dzień były postępy :-) oprócz rozpieszczania dziecka trzeba je nauczyć dbania, szanowania. Obowiązki każde dziecko musi mieć, oczywiście każda z nas wie jak je dostosować odpowiednio do wieku swojego dziecka :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Pewnie, że nie jest łatwo:) Sama wiem jak to wygląda. Niemniej jednak walczę o to żeby jakieś podstawy dziecku wpoić. Raz sprzątnie, raz nie różnie bywa. Zwracam jednak uwagę i po którejś z kolei prośbie dociera a później już sama wie co ma robić :) Również pozdrawiam
UsuńU nas pokój po zabawie wygląda podobnie jak na zdjęciu, ale jakoś sobie z tym radzimy :)
OdpowiedzUsuńU nas nieraz bywało gorzej niż na zdjęciu ale wspólnymi siłami- sprzątałyśmy z Młodą. Teraz już częściej robi to sama :)
UsuńJa od początku uczę sprzątania. Z Wik zaczęłam takie bardziej solidne wpajanie jak miała niespełna 2 lata. Kilka tygodni było trudno, ale opłaciło się. Teraz jest z tym różnie, często powie, że to nudne, że to zajmie wieki itd., ale skutecznie jej wszystko tłumaczę. W przedszkolu nie było z tym nigdy problemu, jest jedną z bardziej "porządnych" dzieci :)
OdpowiedzUsuńZ Siwą jest inaczej, ona ma silny charakter, walczę z nią nadal o to sprzątanie, z różnym skutkiem. Ale jestem dobrej myśli, że z czasem też to zrozumie, podobnie jak Wiki :)
Pewnie, że tak- będzie dobrze!
Usuń