Źródło: pixabay
Każdego dnia jest to samo. Lista rzeczy do zrobienia rośnie w zastraszającym tempie...a powinna się kurczyć.
Pranie, sprzątanie, prasowanie, zmywanie- zrobię to jak dziecko zaśnie/ tata/ babcia itp. zabiorą potomka na spacer lub zapadnie ciemna noc.
Znacie to?- z pewnością tak.
Ja to znam.
Kiedy urodziła się Młoda każdą jej drzemkę celebrowałam również przytulając się do swojej poduszki.
Z czasem dziecię się zbuntowało i spało jedynie w wózku, który jechał- bujanie w miejscu powodowało pobudkę.
Kiedy moje dziecię skończyło 2 lata- zaczęło spać w dzień w łóżku.
Hurrraaa! W końcu można korzystać. Posprzątać itp. itd.
Tak właśnie wykorzystywałam 2 godziny w ciągu dnia. Później pobudka obiadek, spacerek, zabawa. Przychodził wieczór i padałam na twarz usypiając Młodą. Budziłam się rano w opakowaniu, bo przecież nie przebierałam się w piżamę mając do zrobienia jeszcze to i to i tamto. Jak wiadomo najlepiej nie planować:)
Bywały i bywają dni kiedy dzieckiem zajmują się tata ( jak ma wolne) lub babcia. Co robiła ( bo już teraz tego nie robi:)) wtedy matka?
Łapała ścierę, mopa, odkurzacz...dalszą część historii znacie.
Przyszedł jednak czas, matka zmądrzała i zadbała o siebie.
Kiedy Młoda zasypia w ciągu dnia siadam sobie z książką, odpalam komputer i piszę posty, jeśli ich nie piszę to nadrabiam zaległości. To samo dzieje się kiedy przyjdzie babcia ( usprawiedliwiam się od razu- dość często się widujemy więc jak raz czy dwa razy opuszczę dziewczyny i pójdę do innego pokoju to mama się na mnie nie obraża), tata weźmie dziecko w chwili wolnej na spacer.
Bywają również dni kiedy śpię wtedy...
i wiecie co? Nie mam absolutnie żadnych wyrzutów sumienia z tego tytułu. Kiedyś miałam, chciałam być perfekcyjną panią domu, matką, kobietą.
Nauczona doświadczeniami wiem, że się nie da. W którymś momencie polegniesz, będziesz miała dość i przejrzysz na oczy. Zadbasz o siebie, o swój rozwój ,dobry humor- do wyboru do koloru.
Pomyślicie teraz- koty ganiają się po mieszkaniu, brudne pranie wysypuje się z kosza, na obiad jedzą coś tam...albo nie ktoś sprząta, gotuje, pierze za nią- się ustawiła i jeszcze narzeka, że jej źle w domu siedzieć.
Wszystkie obowiązki wykonujemy z Młodą razem. Ona chętnie mi pomaga, ja nie tracę później czasu na to co możemy zrobić razem. I wilk syty i owca cała. Matka leży/ siedzi i pachnie jak się perfumami popryska.
Na poważnie- każda z nas z czasem dochodzi do tego etapu, wiele sił, łez i nerwów traci...ale nikt nie mówił, że będzie łatwo, że wszystko będzie jak z katalogu:)
Korzystajmy z czasu wolnego najlepiej jak się da- bez wyrzutów sumienia, bez wykonywania obowiązków domowych- nie są zającem nie uciekną- zapewniam!
Radość matki i żony odbija się na szczęściu rodziny- tak mi jedna mądra kobieta powiedziała.
Co będzie jak pójdę do pracy...tym się nie martwię w tej chwili. Z opowieści wiem, że wtedy jeszcze łatwiej znaleźć chwilę dla siebie :)
Co będzie jak pójdę do pracy...tym się nie martwię w tej chwili. Z opowieści wiem, że wtedy jeszcze łatwiej znaleźć chwilę dla siebie :)
Dlatego pod tym względem idealnie mieć dorosłą córkę. :) :)
OdpowiedzUsuńCzekam na ten moment z utęsknieniem :) Ale młodsza też ma swoje uroki :)
UsuńPewnie, że ma. :) Potem się tęskni do czasów, kiedy mały bąbel biegał po domu. :)
UsuńBędzie też etap kiedy człowiek będzie się cieszył, że już nie mały bąbel jest a jeszcze nie nastolatek :) Tak mi się wydaje :)
UsuńDwa tygodnie temu, młody poszedł do przedszkola rano wciąż mi jakoś pusto. Chwilami nawet głupio gdy siadam na kanapie i nic nie robię - mąż w pracy, syn się uspołecznia a ja...??? Muszę się wyrobić ;) p.s. Jak to jest spać w dzień to nie pamiętam już ani ja ani syn. Gdy Stefano skończył 2 lata przestałam go zmuszać do drzemki w dzień, bo kończyło się to tym, że ja spałam a on szalał. Dodam, iż nie miałabym nic przeciwko gdyby czasami syf dostawał nóg i kicał w siną dal :)
OdpowiedzUsuńMoja Młoda jak nie ma drzemki w dzień to ja nawet nie będę pisać co się dzieje. Istny armagedon jest:) Syf mógłby mieć nogi i sobie iść- zgadzam się!
UsuńFakt, że im więcej masz obowiązków tym łatwiej się zorganizować :) Znam wszystko to o czym napisałaś....z jednym wyjątkiem - choćbym nie wiem jak była spiąca - nie potrafię spać w dzień, chyba że jestem chora! Masz rację, że jeśli my mamy dobry humor to reszta rodziny na tym zyskuje. Jednak bysmy ten humor miały musimy, po prostu czasem musimy zadbać o swoje egoistyczne potrzeby!
OdpowiedzUsuńJa lubię sobie czasem drzemkę uciąć w ciągu dnia. Kiedyś i teraz czasem też- był i jest to mój sposób na stres.
UsuńJa bym czasem chciała, ale zwyczajnie - nie potrafię, a nawet jeśli mi się zdarzy zasnąć to mam problemy w nocy! Dla mnie na stres najlepszy jest sport :)
UsuńJa z tych leniwych jestem:) Żartuję jak Młoda była mniejsza to po 10 km dziennie z wózkiem trzaskałam. Teraz już mniej ale swoje muszę wychodzić bo się źle czuję bez tego :)
UsuńJa nadal próbuję wpaść w swój rytm. Bywa ciężko, ale mam nadzieję, że się uda
OdpowiedzUsuńUda się:) Musi się udać- nie z takich opresji się wychodziło!
UsuńMogę się podpisać pod tym tekstem wszystkimi kończynami ;-) Z tym spaniem u mnie było tak samo. Albo w wózku ale gdy dreptałam godzinami po dworzu albo tylko w nocy. Gdy Młody skończył 3 lata spanie w dzień definitywnie się skończyło. Na początku nie potrafiłam się odnaleść, brakowało mi wiecznie czasu na wszystko. Z czasem jakoś się tak samo ułożyło, że zaczęłam się wyrabiać ze wszystkim. I z praniem, i ze sprzątaniem, i myciem podłogi i zrobieniem obiadu. Wszystko robię porostu w między czasie. Raz się udaje raz nie ale nie robię z tego afery. Jak nie zrobię dziś to zrobię jutro. Zaczęłam wyznawać starą zasadę mojej Babci "dom nie muzeum nie musi błyszczeć ale musi być pełen miłości i szczęścia". Gdy Ja nie padam na pysk ze zmęczenia to i moje dziecko jest szczęśliwsze bo mam siłę się z nim pobawić, poczytać książkę. A na szczęście kurz jeść nie woła ;-) Bo najlepsze to zachować równowagę i zdrowy rozsądek. Nie jestem idealną Matką Polką i jestem z tego dumna!
OdpowiedzUsuńJa jeszcze się cieszę drzemkami Młodej choć nie wiem jak długo:) Dom to nie muzeum- też tak sądzę ;)
UsuńNo i racja! Najważniejsze to umieć złapać zdrowe proporcje, choć dla mnie każdy dzień to walka - jak zaniedbam jedną dziedzinę, skupiając się na innej, to w tej pierwszej zaraz uzbiera mi się masa zaległości. Sprzątać przy Synu na Szczycie właściwie musiałabym nie przestawać, bo on w minutę potrafi stworzyć kosmiczny syf. I teraz sprzątam, gdy on jest w przedszkolu, szkoda mi na to czasu, bo mogłabym to niby zrobić z nim - tak jak to jest u Was, ale gdy go nie ma, to przynajmniej mogę się potem cieszyć kilkoma godzinami porządku;)
OdpowiedzUsuńKasia Ty to i tak jesteś Mistrzem! Tyle rzeczy co Ty ogarniasz to nie wiem czy ktoś inny by zdołał :)
UsuńTakie kryzysy bywają nawet w rodzinie dwuosobowej, bez dzieci - znam to z autopsji. :D Czasami mam tyle energii, że ogarniam wszystko w ciągu kilku godzin, ale zdarza się i tak, że po prostu mi się nie chce. Wtedy rozkładam sobie coś na kilka dni.Z przykrością stwierdzam, że ostatnio zdarza mi się to coraz częściej... :D
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie mając Młodej też tak robiłam;)
UsuńI bardzo dobrze powiedziane ! :) Ja też staram się korzystać z czasu wolnego inaczej niż kiedyś. Wprawdzie rzadko odpoczywam, ale za to realizuję siebie. To est dużo lepsze od sprzątania i garów. Czasami mamy brudno.. To znaczy gary czekają na włożenie do zmywarki, śmieci na wyrzycenie do śmietnika (a jak dwoje dzieci to ciągle śmieci są) no i okna mam strasznie brudne (bo niedaleko jest piaskownica..). Czasami nawet nie ma obiadu. Nie żeby wszyscy głodni tylko coś gotowego się kupi. I żyjemy. Wiem, że nie jestem idealna, mam często wyrzuty sumienia, ale wtedy przypominam sobie, gdzie bym dziś była, gdybym tylko sprzątała i pichciła.. Nigdzie. Bym była żoną Pana Męża, pospolitą kurą domową, a chyba nie o to w życiu chodzi.
OdpowiedzUsuńDo wszystkiego jednak trzeba dojść przechodząc wszystkie etapy:) Chyba nie da się przeskoczyć od razu na tryb odpoczywam i mi z tym dobrze. Chyba by tak to wtedy nie cieszyło :)
UsuńStaram się organizować tak dzień, aby jakoś wszystko ogarnąć, ale bez ciśnienia, jak czegoś nie zdążę, to trudno. Nie da się tez tak do końca zaplanować dnia przy dzieciach, bo czasem też coś się zdarza niespodziewanego.
OdpowiedzUsuńNie czasem tylko bardzo często się to zdarza :)
UsuńHaha, post jakby odpowiedź na mój sobotni. Ja nie umiem odpoczywać. Nawet jak mam chwilę to piszę, czytam, lecę gdzieś. Ale będę się starała! A co! A ze zmianami nawet zdania - tylko krowa nie zmienia swiatopogladu podobno :)
OdpowiedzUsuńTeraz muszę przyznać się do zbrodni...jeszcze Twojego tekstu nie czytałam. Czeka w kolejce w otwartych zakładkach :)
UsuńDokładnie tak :) Mój Brat gdy właśnie miałam fazę "PPD" zapytał mnie tylko czy jestem nieszczęśliwa . I mnie otrzeźwiło :) Fakt nie lubię bałaganu ( no może poza kuchnią - ta mogłaby się sama sprzątać :)) ale błyszczącej podłogi nie muszę mieć ;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie w kuchni nie znoszę bałaganu i tam ogarniam w pierwszej kolejności :)
UsuńO w ten sposób nie pomyślałam :D Może i ja tak zacznę :P
UsuńMoże to sposób:) Zrobisz na początku to co najgorsze...później sił i chęci brakuje i można inne pomieszczenia odpuścić :)
UsuńNo właśnie ja też mam ten problem. Ciągle coś, ciągle nadganiam..:)
OdpowiedzUsuńDojdziesz do wprawy ;)
UsuńPamiętam, że kiedy urodziła się Gaja, marzyłam jedynie o tym, żeby się wyspać. Przyjechała do nas teściowa i kazała mi iść spać, a mój mąż poszedł ze mną i w samo południe padliśmy jak muchy :). To były czasy. Gaja nie śpi już w ciągu dnia, ale odkąd chodzi do przedszkola, niby mam te cztery godziny dla siebie, ale zamiast odpocząć, wiecznie coś robię. Problem w tym, że nie potrafię odpoczywać, zwyczajnie się od tego odzwyczaiłam. Może to przyjdzie z czasem, kto wie :).
OdpowiedzUsuńJa też nie potrafiłam odpoczywać, ale małymi krokami dochodzę do tego co chwilę wcześniej sprawiało mi trudność :)
UsuńDziecko śpiące w dzień - marzenie.
OdpowiedzUsuńJeszcze się tym cieszę :) Jak długo nie wiem
Usuńo tak, znalezienie wolnego czasu, gdy teoretycznie ma sie go duzo, jest problemem. zawsze jest cos innego, pilniejszego do zrobienia. Trudno, da sie z tym zyc ;) trzeba sie cieszyc chwila :D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci tak - im mój synek jest starszy, tym więcej czasu znajduje dla siebie. Ale pierwszy wspólny rok wspominam pod tym względem jako koszmar.
OdpowiedzUsuńMam podobne wspomnienia :)
UsuńTo dążenie do perfekcji i to we wszystkim wielu już pokonało albo wypaliło. Choć to czasem trudne, trzeba znaleźć złoty środek i pamiętać o przytoczonej przez Ciebie prawdzie zwiazanej z radością matki i żony. Zgadzam się w 100% że obowiązki nie zające :)
OdpowiedzUsuńJeszcze jedno z 10 przykazań szczęśliwego człowieka- co masz zrobić dziś zrób pojutrze będziesz miał dwa dni wolnego :)
UsuńNiestety, czasem pada się z nóg, a tu akurat wpada mama/ciocia/sąsiadka do tego nieporządku i zaraz ocenianie. A może ja wolę poczytać książkę niż składać ubrania?
OdpowiedzUsuńChociaż ostatnio nie mam czasu na jedno i drugie i tylko padam bez życia na łóżko.
To ocenianie mnie kiedyś przerażało. Później stwierdziłam, że i tak będą gadać więc dałam sobie na spokój :)
UsuńPodpisuję się pod tym postem rękami i nogami. Bardzo dużo czasu zajęło mi dojście do tego, o czym piszesz, tzn. żeby ogarniać dom razem z dzieckiem. Mój syn jest w takim wieku (4 miesiące), że póki co nie przeszkadza w sprzątaniu, a nawet jawi mu się to jaka wspaniała rozrywka (szkoda, że mi mniej). Wcześniej ogarniałam dom podczas jego drzemek, szybko szybko, żeby uczknać trochę czasu dla siebie, a zazwyczaj młody budził się dokładnie wtedy, gdy z zimną kawą przycupnęłam ledwo na fotelu. teraz czas jego drzemek jest czasem dla mnie choćbym miała wtedy leżeć i gapić się w sufit, trudno.
OdpowiedzUsuńPod tym względem dzieci mają niesamowite wyczucie czasu ;) Znam to doskonale. Siadam na tyłek i słyszę aaaa. Na szczęście to już dawno i nieprawda :)
Usuńja nie lubię, jak ktoś przychodzi mi pomóc niby dzieckiem się zając. wtedy zamiast miec wolne ręce, albo wolną chwile musze zajmować się dwiema osobami, zamiast jedną.
OdpowiedzUsuńU mnie łaskawe osoby się zjawiają więc mam z głowy ;) Babcia i dziadek przychodzą a ja jestem wtedy niewidzialna dla Młodej :)
UsuńJa tak robiłam jak się Eryk urodził, każdą wolną chwilę poświęcałam na sprzątanie gotowanie itd.... przy Lilce już taka głupia nie byłam :) Każdą wolną chwilę starałam się choć trochę odpocząć, zrelaksować :) A zaległości rosną... ;/ Ale teraz się usprawiedliwiam sama przed sobą, że wszyscy chorzy jesteśmy i nie mam głowy do ogarnięcia rzeczy na prasowalnicy ;)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że masz dobre wytłumaczenie- resztą się nie przejmuj :)
UsuńKiedy ja dojdę do tak cudownych wniosków?! Nie umiem siedzieć na tyłku i nienawidzę tego! Tak bardzo chciałabym umieć odpuścić, ale nie potrafię!
OdpowiedzUsuńNa każdego prędzej czy później przychodzi pora ;)
Usuń:)
UsuńJa ciągle gonię, mam plan i próbuję go zrealizować oczywiście czasu za mało :/
OdpowiedzUsuńps. a tak w sekrecie Ci powiem wiek 10+ u dzieci idealny :D
Za kilka lat się przekonam :)
UsuńCórci nie mam ale syn też potrafi pomagać, uwielbia np. pranie ☺ najpierw nastawia program, odlicza ile minut zostało do końca a później biegiem krzyczy mama już pranie koniec, także co ją bym bez niego zrobiła ☺ ��
OdpowiedzUsuńOoo Młoda też to bardzo lubi. Czeka na koniec prania, nasza pralka piszczy sobie wtedy i słyszę dodatkowo: Mamoooo pralka już swoją pracę skończyła woła nas :)
UsuńJak się wróci do pracy, można mieć w niej przerwę i jechać autobusem w jedną i drugą stronę :D Kupa czasu ;)
OdpowiedzUsuńO proszę :)
UsuńA ja czasami wszystko olewam. Na obiad może być tylko zupa a lustro wcale nie misi być myte po raz 10 tego samego dni. Ktoś z tego powodu coś stracił? Nie. I mi się żyje przyjemniej.
OdpowiedzUsuńWięc teraz się rozliczymy;) Codziennie gotujesz obiad z dwóch dań? Mistrzyni normalnie. Lustro myte 10 razy dziennie albo i więcej- przez Młodą, która po myciu rąk idzie i robi esy floresy :)
UsuńMogę się pochwalić? Odkąd wróciłam do pracy z młodszą siedzi niania. kobieta jest cudem! kiedy córa idzie spać to niania.. wiesza! prasuje! układa! zmywa! ściera kurze! Nie wiem jak ona to ogarnia, ale wiem, że ją kocham. Przychodzę do domu i się bawię z córkami! szok!
OdpowiedzUsuńAle masz fajnie :)
UsuńI bardzo dobrze, czasem trzeba po prostu odpuścić... odpocząć, zregenerować siły... chociaż tak naprawdę sama nie wiem jaką będę matką - patrząc po mojej, to pewnie między odkurzanie a naczynia, wcisnę jeszcze pranie :P ... aż dojdę do tego, o czym piszesz Ty teraz... i po prostu usiądę z kubkiem herbaty, czytając książkę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
Panna Joanna
Tego procesu chyba nie da się przyspieszyć...tak mi się wydaje i swoje trzeba przejść, żeby docenić :)
UsuńMatczyno-gosposiowe zapędy do perfekcyjności znam z obserwacji :) Swoich pociech się nie dochowałam, więc spłacam dług społeczny pozostając...superciotką ;) i gdy rodzice padają na swoje ledwo mamroczące oblicza, ja... rozkręcam imprezę ;) z młodzieżą, rzecz jasna (najmłodsze obecnie ma trzy miesiące...), by starsi poszli wreszcie choćby do sklepu i by wróciwszy musieli już tylko padniętym maluchom "dobranoc" szepnąć ;)
OdpowiedzUsuńAle mnie łatwo- tak punktowo, czasami... A Was- rodziców- podziwiam niezmiennie :)
Ja poproszę taką cudowną Ciocię :*
UsuńZnaczy mam taką superciocię ale daleko mieszka :)
UsuńAleż Ci zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńJa to się łapię na innych wyrodnych myślach: Ile to ja miałam czasu dla siebie, póki byłam matką jednego dziecka... Aż mi wstyd, ale nic na to nie umiem poradzić.
Teraz jak Młodzież Młodsza ma drzemkę, to ja albo próbuję coś zorganizować Starszej, albo jestem jeszcze bardziej wyrodna i włączam jej bajki. Po co? Nie, nie po to, żeby sprzątać, bo to robimy wspólnie. Ja wtedy mam możliwość, żeby coś popracować, naszykować jakieś zajęcia. Z reguły tego nie robię, bo po prostu biorę Starszą pod pachę, siadamy do książek i się uczymy. Albo robimy bardziej kreatywne zabawy, których przy Młodszej robić nie możemy (bo nawet jak jej dam, to swoje robi chwilę, a potem zabiera Wiktorii, niszczy jej pracę, słowem awantura gotowa).
Staram się tak organizować wieczór, żeby ok. 20 obie już były w łóżkach. Z reguły się to udaje i wtedy ja mam czas, kiedy to bez wyrzutów sumienia mogę popracować. Niestety, z reguły padam na pysk i wbijam gwoździa w klawiaturę :( I nici z pracy :/
Jak będę miała kiedyś dwójkę to już pewnie nie będzie tak fajnie :)
UsuńZostałaś nominowana do LBA przez Ola oops!!! Zapraszam do zabawy.
OdpowiedzUsuńDzięki już lecę :)
UsuńTeż tak kiedys miałam, ale podobnie jak Ty, zmądrzałam. W wolnych od dzici chwilach odpocywać i juź!
OdpowiedzUsuń:) do wszystkiego trzeba dojść...a jak takie chwile potrafią cieszyć :D
Usuń