Po śniadaniu Karol dograł sprawę z matką Luizy. Judyta zgodziła się na wszystkie warunki, kilka sama postawiła. Najważniejsze, że kobiety się dogadały i Karol mógł spokojnie wracać do domu.
Wybrał się jeszcze na spacer po pięknej okolicy. Pomyślał, że przydałby mu się urlop, chciałby spędzić go w podobnym miejscu z Luizą. Czy było to jeszcze możliwe? Czy poskładają to co się rozsypało? Dręczyły go te pytania. Jak najszybciej chciał wrócić do kraju i wyjaśnić wszystkie sprawy.
Z rozmyślań wyrwał go telefon. Dzwoniła Monika.
- Cześć jak się sprawy mają?
- Cześć też się cieszę, że cię słyszę- odpowiedział Karol.
- Pytam poważnie, załatwiłeś wszystko?- nie dawała za wygraną dziewczyna.
- Jeśli chodzi o sprawę z siostrą Luizy- tak załatwiłem wszystko. Jeśli chodzi o inne sprawy to jeszcze nie.
- Mówisz o naszej niepokornej koleżance? Myślisz, że jest jeszcze sens walczyć? Same problemy przez nią...
- Warto, nie warto, ja spróbuję. Problemy miewałem gorsze i jakoś udało mi się z nich wybrnąć. Skąd ta zmiana nastawienia względem Luizy?
- Po prostu martwię się o ciebie. Jeśli ktoś ci zagraża, wiesz, że będzie też moim wrogiem?
- Dobra, dobra. Monia nie przesadzaj. Za chwilę wsiadam do auta i jadę do Polski. Wy jeśli chcecie możecie jeszcze odpoczywać. Najważniejsze, że nic już nikomu nie grozi.
- Ok jeszcze do końca tygodnia zostaniemy. Ty wracaj ostrożnie. Chcę cię widzieć w jednym kawałku na miejscu.
- Do zobaczenia w takim razie- pozdrów resztę. Przywieźć jakieś prezenty?
- Jeszcze się pytasz- pewnie, że tak.
Judyta przygotowała Karolowi prowiant na drogę. Nie tak miało się to skończyć, trochę się zawiodła. Myślała, że może będzie między nimi coś więcej. Stwierdziła jednak, że się wycofa. Z uczuciem jakim Karol darzył Luizę, na pewno nie wygra. Wystarczająco namieszał Radek, ona w sumie też...
Uśmiechnęła się do swojego odbicia w oknie.
Jeszcze i do mnie uśmiechnie się los- pomyślała i skończyła pakowanie wałówki.
Luiza nie mogła nacieszyć się widokiem małego Adasia. Gdyby mogła- siedziałaby w szpitalu cały dzień. Ania obserwowała ją. Widok radosnej dziewczyny dawał nadzieję, na to, że wszystko się jednak ułoży. Cieszyła się, że ma w niej oparcie. Bardzo chciała też, aby poukładało się między koleżanką i szwagrem.
- O czym myślisz- zapytała Luiza.
- A o niczym, przyglądam się wam i ten widok bardzo mnie cieszy- skłamała Ania.
- Jasne, już bo uwierzę. Mów mi tu szybko co zaprząta twoje myśli.
- Ty zaprzątasz moje myśli. Ty i Karol- cicho odpowiedziała kobieta.
Luiza spojrzała na nią, nieco posmutniała. Nie wiedziała, czego może się spodziewać ze strony Karola. Z jednej strony chciała się z nim spotkać i pogadać, wszystko wyjaśnić. Z drugiej miała ochotę uciec, gdzie pieprz rośnie.
- Nie wiem czego mam się spodziewać,boję się- przyznała w końcu Luiza.
- Porozmawiacie, wyjaśnicie sobie wszystko, tylko pamiętaj- bez ściemniania. Na kłamstwie nie odbudujecie swoich relacji.
- Wiem, ale jest jeszcze Radek...
- Jest, ale za chwilę może go nie być- uśmiechnęła się Ania.
- Jemu też należałyby się jakieś wyjaśnienia- głos Luizy zaczął drżeć.
- Dasz sobie radę, nie z takich opresji ludzie wychodzili- pocieszała ją koleżanka.
Gdyby Anna wiedziała jak prorocze okażą się jej słowa, z pewnością by ich nie wypowiedziała.
Karol wrócił. Zdziwił się na widok wyprawki, jaką przygotowała mu Judyta. Poszedł spakować rzeczy. Kiedy zszedł na dół, kobieta siedziała na tarasie. Piła herbatę i wpatrywała się w dal.
- Pięknie tu- zaczął Karol.- Aż nie chce się wyjeżdżać.
Zostań- pomyślała, ale nie powiedziała głośno.
-Pięknie, to prawda. Cisza, spokój. Teraz dzięki tobie będę miała towarzyszkę i trochę atrakcji- zmusiła się do uśmiechu.
- Jeszcze raz ci bardzo dziękuję- mężczyzna kucnął przed nią, objął jej dłonie. Zamknęła oczy, nie chciała aby to się tak skończyło.
- Muszę się zbierać, długa droga przede mną, obiecałem Ani, że wrócę jak najszybciej.
- Jasne- ponownie zmusiła się do uśmiechu.- Trzymaj się i powodzenia.
- Dzięki. Uważaj na siebie i daj znać jak się sprawuje nowa lokatorka.
- Dam znać jak już się zadomowi. Może nie będzie tak źle. W końcu nie będę tu sama siedziała.
Karol pocałował Judytę w policzek. Zabrał swoje rzeczy i skierował się do auta.
Pomachała mu na pożegnanie, a gdy odjechał kawałek, rozpłakała się jak małe dziecko. Kochała go od zawsze. Ciągle był poza jej zasięgiem. Nawet teraz, nic się nie zmieniło. Zawsze na jej drodze stawała jakaś inna kobieta.
Weszła do domu. Położyła się i zasnęła.
Karol myślami był już w domu. Wprawdzie długa droga przed nim była, ale myśl o tym, że najgorszą sprawę już załatwił napawała go optymizmem. Jeszcze tylko prezenty dla Moni i Aśki. Marcinowi kupi dobrą flaszkę i po sprawie. Prezenty dla kobiet zawsze sprawiały mu problem. Należy im się jednak jakaś rekompensata za nerwy i niebezpieczeństwo jakie nad wszystkimi wisiało. Nie wiadomo było do czego zdolna jest matka Luizy.
Wjechał właśnie do miasta. W oczy rzucił mu się szyld sklepu jubilerskiego. Już widział co podaruje dziewczynom.
Podjechał na parking po przeciwnej stronie ulicy. Zaparkował auto, zapalił papierosa. Przejrzał w tym czasie maile. Idąc w stronę sklepu doznał olśnienia.
Teraz albo nigdy-pomyślał i już zastanawiał się nad wyborem odpowiedniego pierścionka.
Poprzednie części znajdziecie klikając w zakładkę Opowiadanie.
Ooooo, jakie romantyczne zakończenie!!! :) :) :)
OdpowiedzUsuńJednak życie przewrotne bywa i nie wiadomo jak się losy dalej potoczą :)
Usuńpowinnaś to wydać
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa- dla wydawców będę miała jednak coś innego :)
UsuńUwielbiam Twoje opowiadania. :-)
OdpowiedzUsuń:*
UsuńPierścionka! No tak, w zasadzie... co ja się dziwię, że się dziwię... muszę sobie zapisać, że jak Ty coś napiszesz... to już napiszesz :)
OdpowiedzUsuń:*
UsuńNo i Karol zaskoczył...chyba będzie happy end za niedługo:).
OdpowiedzUsuńNie tak szybko :)
UsuńKarol, kupuj!
OdpowiedzUsuńJakie zakończenie pełne romantyzmu. uwielbiam
OdpowiedzUsuńTrochę się dziej, trochę romantycznie jest:)
UsuńMam nadzieję, że nie będzie już zwrotu akcji i takie romantyczne zakończenie się utrzyma. :)
OdpowiedzUsuń