Uczennica gimnazjum zgłasza pedagogowi szkolnemu, że jest bita przez ojca...
Pani pedagog rusza sprawę, zgłasza do odpowiednich służb-Mopsu i działają. Odwiedzają dom rodzinny uczennicy.
Co tam zastają?
To czego nikt się nie spodziewał.
Sytuacja została mi opowiedziana. Skwitowałam ją słowami, że dziewczyna mistrzowsko to rozegrała.
Dlaczego tak właśnie sądzę?
Ludzie oczywiście od razu skoczyli z atakiem na dziewczynę. Niewdzięcznica, nie pamięta jak się chwaliła markowymi, drogimi ciuchami... ojciec ciężko haruje a ona takie cyrki urządza.
Czy ktoś się zastanowił co czuje to dziecko?
Zapytał czy nie potrzebuje ojca na miejscu?
Jaką miała uwagę ze strony matki?
Wydaje mi się, że zbyt małą, skoro zamiast z nią o tym porozmawiać, poszła do obcej osoby i rozpętała aferę. Chcąc zwrócić na siebie uwagę zrobiła z siebie ofiarę przemocy.
Wydaje mi się, że gdyby relacje w rodzinie były normalne, dziewczyna nie wybrałaby takiej drogi.
Mogę sobie gdybać, nie byłam świadkiem, nie wiem jak wszystko wygląda od podszewki.
Jednak temat mnie poruszył. Zachowanie dziecka było komentowane przez innych rodziców.
Nikt nie wspomniał o tym, że mogła czuć się zagubiona/ niepotrzebna itp.
Każdy wskazywał jedynie na jej nieodpowiednie zachowanie. Przeraża mnie to bardzo. Wszyscy patrzą tylko na potrzeby materialne- miała drogie ubrania, czego jej jeszcze potrzeba...
No właśnie potrzeba- rodziców- ich uwagi, rozmowy, zrozumienia. Zamiast drogich ubrań mogliby z nią spędzać czas. Ojciec mógłby pracować w kraju i nie wynagradzać swojej nieobecności przedmiotami, które nie mają wielkiego znaczenia jak widać. Można żyć skromniej ale razem...
Boli mnie to bardzo, że emocje dziecka, jego potrzeby są nierespektowane- to akurat mówię o osobach komentujących. Każdy patrzy tylko na biednych rodziców, którym gówniara odstawiła szopkę. Wstyd na całą okolicę...
Wstyd owszem- rodzice powinni go poczuć, ale nie z racji tego, że obcy ludzie interweniowali. Jak dla mnie ponieśli porażkę na polu wychowawczym- i tego powinni się wstydzić.
Dziecko powinno czuć się bezpiecznie, wiedzieć, że mając problem może się do nich zwrócić.
Nie zrobiło tego...dlaczego?
Może próbowało, ale spotkało się z przysłowiową ścianą. Rodzice nie zwracali uwagi na to co mówi.
Jedynym argumentem były drogie prezenty i pieniądze.
Tego nie wiem, to tylko moje przypuszczenia. Powodów mogło być więcej/ mniej zupełnie innych niż założyłam.
Musiało się jednak nieciekawie dziać skoro tak się wszystko skończyło.
Może zostanę skrytykowana za to co powiem, ale wielkie brawo dla dziewczyny za pomysł na zwrócenie na siebie uwagi. Ja bym na to nie wpadła- ale w sumie nigdy nie musiałam tego robić...
Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, szczerze jej współczuję, że musiała to zrobić, ale skutecznie pokazała, że istnieje na tym świecie, że jeśli najbliżsi się nią nie interesują, zrobią to obcy ludzie.
Rodzice powinni się cieszyć, że tylko tak się to skończyło, że ze swoimi problemami ich dziecko nie poszło do dilera po działkę, nie wplątało się w jakieś szemrane towarzystwo.
Mam nadzieję, że oczy im to trochę otworzyło...