Przejdź do głównej zawartości

Pomożesz złodziejowi?

Źródło: pixabay

Nie wiem czy oglądacie program "Betlejewski- Prowokacje". Czasem z mężem zasiadamy ( kładziemy się) i poznajemy nowe akcje.

Wczoraj trafiliśmy na odcinek gdzie kobieta wcielała się w złodziejkę, kradła w sklepie batonik. Oczywiście zostawała złapana przez ochronę i zaczynała się "szopka"
Aktorce szło świetnie, każda rola odegrana była perfekcyjnie.
Mnie oczywiście najbardziej zainteresował przypadek matki kradnącej dla dziecka.

Kobieta z synem przychodzi do sklepu. Chłopiec chce batonika. Matka orientuje się, że nie wzięła portfela. Maluch nadal domaga się słodycza. Kobieta chwilę kombinuje, po czym wkłada go do kieszeni i wychodzą ze sklepu. 

Przy kasie zostaje złapana przez ochronę. Ochroniarz wzywa posiłki, zatrzymuje kobietę. Ona prosi, aby ją puścił, chce oddać swój łup. Zaczyna prosić innych klientów sklepu o zapłacenie za jej produkt. Część ludzi nie zgadza się, nie reaguje. Trafiają się również tacy, którzy wyciągają pieniądze, płacą.

Jak tłumaczy się matka?

Mówi, że dziecko chciało batona, terroryzowało ją, a ona nie ma przy sobie pieniędzy.

Oczywiście każda z osób pomagających twierdzi, że nie pochwala kradzieży, ale pomaga ze względu na dziecko, żeby nie miało traumy... sami sobie zaprzeczają.

I tu moje spostrzeżenia.

Ostatnio poszłam na spacer z Młodą. Nie wzięłam portfela, ponieważ nie miałam w planach zakupów. Przechodzimy koło sklepu. Dziecko pyta czy idziemy coś kupić. Odpowiadam, że wyszłyśmy na spacer, nie zachodzimy do sklepu...mówię również zgodnie z prawdą, że nie mam pieniędzy przy sobie. Młoda pyta czy mam może kartę do bankomatu. Tej też nie posiadam.

Dziecię moje przyjmuje to do wiadomości i spacerujemy dalej.

Będąc na zakupach nie spełniam wszystkich zachcianek dziecka. Kupuję to co uważam za stosowne. Nigdy w jej prawie 4 letnim życiu nie miałam z tego tytułu żadnego ataku histerii.

Nie wyobrażam sobie, żebym miała kraść, ponieważ dziecko moje coś chce, a mnie na to nie stać.
Czego uczę w tym momencie? Jaki przykład daję, kogo wychowuję? 

Wychowuję przyszłego złodzieja. Pokazuję, że można brać sobie wszystko na co ma się ochotę. 
Zasady, które wpajamy dzieciom, aby mogły godnie żyć w społeczeństwie- są nieco inne...
Wybaczcie, ale nie ma dla mnie żadnego usprawiedliwienia dla kradzieży.

Kilka osób w programie tłumaczyło, że dziecko może być głodne. Jeśli dziecko byłoby głodne to na pewno nie naje się batonikiem.

Była to oczywiście tylko prowokacja, ale skutecznie podniosła mi ciśnienie.

Za kulisami wypowiadał się pan- właściciel sklepu, który odnotowuje miesięczne straty w kwocie nawet 3000 zł. Tak urządzają go złodzieje.

Pan bardzo mądrze powiedział- takie zachowania nie pomagają osobie, która kradnie. Dają jej przyzwolenie na takie czyny, ona się nie zmieni, nadal będzie żerować na ludzkim współczuciu i naiwności. Dziś będzie to batonik, jutro może być coś droższego.

Przywołał sytuację z własnego życia- pani, która w torbie miała kilkadziesiąt batoników, przy kasie zapłaciła za jeden. Została złapana. Tłumaczyła się tym, że przychodzi do niej wnuczek i ona nie ma co mu dać. Właściciel sklepu odpowiedział- co on powie swojej córce jeśli coś będzie chciała, a on nie będzie w stanie jej tego zapewnić, ponieważ ktoś go okrada.

Ja jestem zdecydowanie na nie. Nigdy nie pomogłabym osobie, która kradnie, tłumacząc się dzieckiem.

Po pierwsze ze względu na to, że gorszą traumę będzie miało owe dziecko, kiedy pójdzie do sklepu, samo coś ukradnie i zostanie zatrzymane. 
Nie pochwalam kradzieży. 

Jeżeli ktoś będzie głodny, poprosi mnie o kupienie jedzenia i ja będę miała pieniądze, które mogę na to przeznaczyć- bardzo chętnie pomogę.

Na pierwszym planie jest dla mnie uczciwość i przekazywanie odpowiednich wzorców. 

Ciekawa jestem jakie jest Wasze zdanie?
Jak byście postąpili w takiej sytuacji?
Pomożecie złodziejowi?