Przejdź do głównej zawartości

O tym, jak bloger blogerowi zazdrości




Raz na jakiś czas poruszam temat blogowania. Przeważnie mi się wtedy ulewa i dla oczyszczenia atmosfery wyrzucam wszystko, żeby jakoś normalnie funkcjonować w wirtualnym świecie. 
Dziś ponownie będzie o cieniach blogosfery.

Najczęściej jest tak, że blogerzy, którym się " nie udało" wybić plują jadem w kierunku tych, którzy odnieśli sukces. Zazdrość jest jednym z najczęściej przytaczanych argumentów w takich sytuacjach.
Ma się on do tematu jak mrówka do księżyca ale cóż nic na to nie poradzimy.

Co mają na celu "podrzędni" blogerzy atakując "gwiazdy".

Większość takich akcji nie ma nic wspólnego z zazdrością. Dlaczego? Dlatego, że prawda boli. Osoba, która ma na sumieniu jakieś nieczyste zagrywki, nie mając argumentów na swoją obronę od razu rzuca tekst, że wszyscy jej zazdroszczą, ciężko pracuje na to co ma bla, bla bla. Może też zwołać kolegów po fachu- tych, którzy osiągnęli równie dużo jak ona i osaczać "atakującego". Próbują pokazać mu miejsce w szeregu w mało kulturalny sposób.

Najczęściej akcje takie to przedszkolna przepychanka. Wszyscy są be, a ja poszkodowany/a.

Trzeba rozgraniczyć kilka spraw.

Nie każdy dąży do tego żeby zarabiać na blogowaniu kokosy, nie staje do wyścigu szczurów, nie pędzi za sławą, oklaskami i uznaniem. Możecie powiedzieć- gówno prawda, każdy pisząc bloga chce być czytany, zdobywać coraz szersze grono czytelników. 

Po części mogę przyznać rację- fajnie jest jak nowe osoby przychodzą, doceniają naszą twórczość, pokazują, że to co robimy jest świetne. Nie wszystkim jednak zależy na kosmicznych statystykach, które potrzebne są jedynie do pokazania firmom. Dla niektórych kontakt z Czytelnikiem, nawiązywanie znajomości jest trochę ważniejsze niż profity. 

Ja osobiście właśnie z takich powodów założyłam blog. Męczyła mnie codzienna monotonia, spędzanie dnia z dzieckiem w domu. Potrzebowałam odskoczni. Jest nią dla mnie właśnie moje miejsce w sieci. Jeśli będę chciała zarabiać pieniądze, zajmę się czymś zupełnie innym. Nie czuję się na siłach żeby było to moim źródłem utrzymania. Nie potrafię pisać pod presją, według jakiś norm itp.

Ktoś na blogu zarabia- takie jego prawo i nic mi do tego. Robi to co lubi, ma z tego pieniądze. Gra gitara. Ale niech nie pieprzy, że dla niego nie są ważne cyferki. Liczy się dla niego czytelnik itp. 

Nie zawsze ma wpisy sponsorowane. Zabiera się za temat o którym niewiele ma pojęcia. Pojawiają się słowa krytykujące, przedstawiające odmienne zdanie. Oburzenie, że nikt go nie rozumie, że wszyscy zazdroszczą- niejednokrotnie takie sytuacje widziałam.

Obrażanie tych, którzy nic nie osiągnęli, stoją w miejscu- takie słowa padły przy poprzednim poście
Popularną blogerką chciałam być ( klik). Jak wcześniej wspomniałam- nie każdy ma takie priorytety żeby stać na szczycie. Twoja drogi oburzony osobniku miara nie do wszystkich pasuje. To, że Ty miałeś takie problemy nie znaczy, że inni tak samo podchodzą do tematu. Ponad sto osób przyznało rację moim obserwacjom, kilka osób było oburzonych.

Ktoś kto nie ma tysięcy polubień na fejsie, dużego grona obserwatorów jest nikim. Niestety wiele osób, którym udało się wybić zapomniało jak zaczynało swoją karierę. Z kim się kumplowało, prowadziło konwersacje. Wraz z rosnącymi cyferkami i uznaniem ze strony osób bardziej znanych w środowisku, pamięć zaczęła szwankować. Tematów do rozmów zaczęło brakować, posty, które zamieszczają nie da się czytać, bo tylko biadolenia, jak mi źle i niedobrze... chwilę wcześniej było git. Ta sama osoba, która teraz nie da rady czytać tych bredni, pisała komentarze w stylu, że super, że się zgadza, myślimy podobnie. Ciężko się przyznać, że stare znajomości niezbyt dobrze wyglądają w obecnej grupie. Trzeba się dostosować do obecnych warunków. Przecież będąc na wyższym poziomie nie wszystko jest dobrze odbierane.

Może mi zostać wytknięte, że boję się podać nazwiska. Podawać ich nie będę, nie chce mi się później po sądach ciągać, bo mi ktoś zaraz wyjedzie ze zniesławieniem itp. Mam ciekawsze rzeczy do roboty :)

Przecież "podrzędni" blogerzy nie mają nic innego do roboty niż latanie po blogach i zostawianie pustych komentarzy tylko po to żeby mieć więcej u siebie. Nie skupiają się na tekście, nie piszą nic dobrego.

Zarzuca się ludziom, że odwzajemniają komentarze u komentujących u nich na blogu. Lepsze to niż pisanie sobie komentarzy samemu. Wskazywać takich miejsc nie będę palcem, ale i to ma miejsce.

Szkoda tylko, że pamięć taka krótka jest i często zawodzi. To co robiło się na początku kariery wyparowuje z umysłu, ale tak już jest, że ludzie pamiętają i przypomną o tym. Spamowało się gdzie tylko to możliwe, ale teraz nie ma co wspominać. Przecież czepiają się przez zazdrość.

Można powiedzieć, że podobnie jest w życiu. Zmieniamy towarzystwo, zmieniamy zwyczaje. Zapominamy o ludziach , którzy byli dla nas w jakiś sposób ważni na początku kariery. Kiedy przychodzi co do czego potrafimy świnię podłożyć najlepszemu przyjacielowi. Często najbliższa osoba zaczyna stanowić konkurencję i trzeba się jej pozbyć.

W takich chwilach cieszę się, że trafiłam na grono normalnych ludzi, z którymi mogę konie kraść i wiem, że nie będziemy ze sobą rywalizować o pozycję- to tak na marginesie.

Wracając do spraw mniej przyjemnych- takie buractwo mnie wkurwia. Nie chodzi o to, że ktoś ma lepsze wyniki niż ja. Jest bardzo dużo osób, które osiągnęły sukces, ale pozostały normalnymi ludźmi. Nie odwróciły się od innych tylko dlatego, że nie pasują do otoczki, nie odstawiają dziwnych scen, których się nie da racjonalnie wytłumaczyć. Mogłabym wymienić, ale to bez sensu, wyjdę na wazeliniarę, która chce się wybić na czyichś plecach.

Podsumowując blogosfera to fajne miejsce, w którym można poznać wartościowych ludzi, z którymi dyskusja nawet mając sprzeczne poglądy jest czymś przyjemnym. Niestety na każdym polu trafią się chwasty i mimo najszczerszych chęci nie da się ich pozbyć. 

Zanim mnie zjedziesz za ten tekst pomyśl o tym, że jak wspomniałam prawda boli, najczęściej odzywające się nożyce mają coś na sumieniu. Przypominam również, że nie zazdroszczę- blog jest moim hobby i nie zależy mi na Twoich współpracach. Naprawdę ja tylko zwracam uwagę na chore zachowania. 
Wiem, powinnam robić swoje i nie patrzeć na innych,ale za dużo chamstwa wokół, żeby obok tematu przejść obojętnie.

Jeśli ktoś ponownie będzie chciał mi zarzucić, że tekst jest zbyt emocjonalny, niech sobie przypomni, że od blogerów oczekuje się właśnie emocji :)

Komentarze