Przejdź do głównej zawartości

Moja prawda jest najprawdziwsza!

Źródło: pixabay 

Kto z nas lubi przyznawać, że nie ma racji, że się pomylił?
Ja nie lubię. Jak mogę nie mieć racji? Niech mi to ktoś wytłumaczy.
Podważanie moich słów, kompetencji, wyprowadza mnie z równowagi...
Przepraszanie za złe zachowanie- ilu osobom sprawia to trudność?

Jednak odkąd mam dziecko uczę się tego. Przyznaję się do błędu w sytuacjach, kiedy rzeczywiście nie mam racji. Coraz częściej zastanawiam się nad słowami osoby, która się ze mną nie zgadza. Czasem rzeczywiście moje poglądy są bzdurne, czasem jednak walczę jak lwica o swoje zdanie.

Kiedy potrafię przyznać się do błędu?

W momencie gdy osoba, która chce zmienić mój tok myślenia, robi to w sposób kulturalny. Nie rzuca się do mnie ze słowami: Co ty możesz wiedzieć, musisz zrobić/ myśleć jak ja. Po takich stwierdzeniach jest na pozycji przegranej, nawet gdyby w danym momencie wynalazła proch czy coś innego :)

Kulturalna krytyka jest jak najbardziej widziana, Nie jestem alfą i omegą na tym świecie i mogę się mylić. Jednak jeśli chcesz mnie atakować- patrz punkt wyżej :)

Jak to wszystko ma się do dziecka mego?

Bardzo się ma. Słyszałam różne dyrdymały o tym, że dorosły ma zawsze rację, wie lepiej- bla, bla, bla.

Młoda niejednokrotnie udowodniła mi jak bardzo się mylę.

Sytuacja, która zapadła mi w pamięć
- Mamo czemu chodzisz w piżamie?
- To bluzka, nie piżama. 
Córka popatrzyła na mnie jak na wariata. Wróciła do swoich zabaw. Po jakimś czasie patrzę- rzeczywiście mam piżamę- koszulka i piżama były w jednakowym kolorze.

Poszłam do Młodej i ją przeprosiłam. Przepraszam w każdym momencie, kiedy wiem, że zrobiłam źle.
Wiecie, że przychodzi mi to lekko. Kiedy zdarzy mi się krzyknąć, zrobić coś źle.
Przepraszam dziecię swoje, tłumaczę, że czasem matka też ma gorszą chwilę, może się mylić. 
Robię to za każdym razem kiedy coś przeskrobię.

Chcę nauczyć L przyznawania się do winy, do tego, że może nie mieć racji. Przede wszystkim do przepraszania. To ostatnie przychodzi ludziom bardzo, bardzo ciężko.

Usłyszałam kiedyś od znajomej osoby- co ty zgłupiałaś, dziecko przepraszasz?!
Czym różni się dziecko od dorosłego?
Według mnie tym, że jest od większości o wiele mądrzejsze. Według tej osoby- nie mam pojęcia. Wiem jedynie, że żyje ona w przeświadczeniu, że dziecko to dziecko i trzeba do niego gugać, a gdy dorośli rozmawiają- nie ma prawa głosu.

Jakiś czas temu, Młoda zbuntowała się nieco na zakupach. Wyszłyśmy więc ze sklepu. Powiedziałam, że mi przykro i bez kolejnych zbędnych z mojej strony słów udałyśmy się do domu. Jakiś czas szłyśmy w milczeniu. L zatrzymała się, spojrzała na mnie i powiedziała: 

- Mamusiu przepraszam za moje zachowanie, postaram się tak nie robić więcej.

Przytuliła się do mnie. Zawarłyśmy pakt pokoju:)
Uświadomiłam sobie po tej akcji, że warto, warto przepraszać dzieci, uczyć je tego samego. 

Reszta jest nieważna :)


Komentarze

  1. bardzo fajnie napisane
    warto sie jednak przyznawac do błedow bo gdy tego nie robimy to popełniamy kolejne
    http://happinessismytarget.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda co piszesz :) Czasem jednak póki się człowiek nie sparzy, nie dowie się, że źle robi.

      Usuń
  2. Ja też często przepraszam swoje dziecko, przyznaję się do błędów i nie widzę w tym niczego niewychowawczego. W końcu, matka- też człowiek, a dzieci to mądre istoty i zasługują na szacunek. Bardzo dobry tekst. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety wiele osób nadal uważa inaczej :( dzięki

      Usuń
  3. Dzieci uczą się od nas. Jeśli my potrafimy, one też będą potrafiły. Samo im nie przyjdzie. Nie wyniosą tego z przedszkola czy szkoły. Tak prosta zasada, którą kiedyś usłyszałam: "szanuj innych, żeby inni szanowali ciebie". Niby nic a tak wiele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Jednak jak życie pokazuje jeszcze wiele pracy przed nami...

      Usuń
  4. Ja też zawsze przepraszam, jeśli okaże się, że nie mam racji. Daleko mi od ideału, ale przepraszam zawsze. I dzieci też się nauczyły;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasami od dzieci można nauczyć się więcej niż od niektórych dorosłych. Ja najbardziej nie lubię jak ktoś stara się mnie do czegoś przekonać, co niekoniecznie jest tej osoby zdaniem (a np. męża czy znajomego). Przyznam sie jednak, iż miałam w życu okres gdy cięzko było mi się przyznać do błędu...na starość nieco mi się polepszyło w tym względzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie przeproszenie dziecka, to jest najnormalniejsza rzecz na świecie, jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy. Dzieci się od nas uczą, to my im dajemy przykład - więc jak my się będziemy zachowywać, tak one będą się zachowywać.. Ostatnio w pracy rozmawiałam z koleżanką, która dzieci NIE MA i próbowała mi wytłumaczyć, że danie dziecku klapsa, to nie jest nic złego, że niektórym to się należy - na co ja jej odpowiedziałam, że jeżeli ja bym biła swoje dziecko, to to dla niego w pewnym momencie stałoby się normą i samo by biło innych (albo mnie nawet)...bo skoro rodzic tak robi... i to samo jest z używaniem słów: proszę dziękuję i przepraszam - dziecko wszystko widzi i się uczy od nas i kiedyś sami będziemy zbierać plony tego co w naszych dzieciach zasiejemy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt za nas tego nie zrobi- nie nauczy dzieci podstaw!

      Usuń
  7. Dziecko jest świetnym nauczycielem. I prawda, jeśli ja przepraszam, to córa wyciąga z tego jakieś wnioski na przyszłość.
    A odnośnie do krytyki - ta kreatywna, bez przepychanek, jest na wagę złota (pod warunkiem, że w ogóle poświęci się jej kilka chwil i zastanowi, tak na trzeźwo).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze analizuję to co się do mnie mówi. Jednak jeśli z miejsca jest atak, o czym pisałam. Droga zamknięta dla takiej osoby na amen.

      Usuń
  8. Nie mam problemu z przepraszaniem zarówno dorosłych jak i ... a może zwłaszcza dzieci. Jeśli oczywiście dojdzie do mnie, że to mój błąd i jednak zawiniłam. To bardzo ważna umiejętność a sporo osób dorosłych jej nie ma. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety brakuje tego, ale trzeba być dobrej nadziei i wierzyć w ludzi :)

      Usuń
  9. O matko, ja jestem z tych mamusiek co to wszystko wiedzą najlepiej! Nie lubię siebie za to i codziennie walczę ze swoim potwornym Ja. Udaje się czasami i nawet przeproszę, ale dużo pracy przede mną, oj dużo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wszystko wiem najlepiej- przecież nie ma osoby mądrzejszej od matki ( żarcik taki). Przede mną też dużo pracy, ale staram się, małymi kroczkami do celu. Nie od razu Kraków zbudowali :)

      Usuń
  10. Piateczka!!! Ja też przepraszam córkę, gdy wiem, że powinnam! Później sa takie sytuacje jak w Waszym przypadku, że młoda kiedy nabroi, przychodzi do mnie i przeprasza za swoje zachowanie! Masz rację, przepraszając dziecko pokazujesz mu, że tak trzeba, że każdy ma prawo do błędu i my-matki również nie jesteśmy nieomylne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My nieomylne? No co Ty:) Moja Młoda czasem potrafi nadużywać słowa przepraszam. Przyszła ostatnio i smutna mnie przeprasza. Pytam co się stało? Kredki mi spadły :)

      Usuń
  11. Nie znoszę nie mieć racji :/ zwłaszcza w rozmowie z mężem ;) dzieci zdecydowanie częściej przepraszam niz ukochanego ;) ale pracuje nad sobą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W rozmowie z mężem, to żadna z nas nie lubi nie mieć racji ;)

      Usuń
  12. Trafione w sedno! Warto przyznawać się do błędów przed dzieckiem i umieć przepraszać. Myślę właśnie dzięki takiej postawie prędzej zyskamy szacunek dziecka, niż kreowaniem siebie na nieomylnego eksperta i niepodważalny autorytet.

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj ciężko przyznać się do błędu...wiem coś o tym :D
    Ale czasami trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zawsze przepraszam ! I staram się, żeby nie były to tylko puste słowa. Przepraszam za "coś" i staram się, by to "coś" się nie powtórzyło.
    Nie lubię, gdy ktoś przeprasza dla "świętego spokoju" w duszy myśląc inaczej a potem robiąc to samo !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zawsze mówię, za co konkretnie przepraszam. Samo przepraszam- w wypadku dziecka, które od momentu spięcia miało w głowie milion nowych pomysłów nic nie wniesie.

      Usuń
  15. wiesz zawsze mnie drażniło to, że są prawa człowieka, prawa kobiet i prawa dzieci. Zupełnie jakby kobiety i dzieci były czymś innym, nie człowiekiem. Ale popatrz tak to właśnie działa w społeczeństwie. często dziecko traktowane jest jak dziecko, nie jak człowiek, który jest jeszcze dzieckiem. To samo z kobietami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Nigdy nie zwróciłam na to uwagi w taki sposób.

      Usuń
  16. Amen. Przepraszam moje dzieci bo mnie nikt nigdy nie przeprosił, a tak jak zauważyłaś, dorośli nie zawsze mają rację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze, choć często idą w zaparte, że ją mają

      Usuń
  17. Umiem bez problemu przyznać się błędu, ba jeszcze podziękuję jak ktoś zwróci mi uwagę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złota Kobieta z Ciebie:) Ja z tym miałam i mam problemy- choć teraz już dużo mniejsze :)

      Usuń
  18. Gratuluję przemiany- motywacja zrobiła swoje :)
    Ja dziś miałam akcję z dorosłą osobą zdziwioną, że za każdym razem jej i dzieciom, z którymi przebywałyśmy dziękuję, gdy mi coś podadzą, w czymś pomogą- a ja wiem, że dzięki temu kultura idzie w świat i dzieciaki czują się szanowane i dzięki temu wiedzą dlaczego należy szanować innych.
    Bardzo dobry tekst!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudowną osobą jesteś Kochana :* oby więcej takich istot na tym świecie!

      Usuń
    2. Oj, no weź, bez przesady... Ciemne strony też posiadam...
      Ale dziękuję :)

      Usuń
    3. Ciemne strony się wytnie :D

      Usuń
  19. Uczyć dzieci mówienia prawdy a od dzieci uczyć się... tego samego :) i jeszcze czegoś co ciężko nawet nazwać, ale to nie odwaga, nie kalkulacja rozumu, nie konieczność poskramiania ego, nie wiedza, ale jakby pewnego rodzaju "bezwstyd" skłania dzieci do mówienia tej prawdy w sposób naturalny i bez oporu - jak przepraszam, które dla człowieka kulturalnego jest zachowaniem wręcz instynktownie naturalnym... Gdzieś po drodze w dorosłe by się wydawało życie gubimy tę dziecięcą dobroć dla siebie i dla innych.
    "Przyznaję się do błędu w sytuacjach, kiedy rzeczywiście nie mam racji"... i tylko o to chodzi, choćby przed samym sobą, bo tylko głupiec obraża się na prawdę. Styl komunikacji też się liczy ale jest na ostatnim miejscu jeśli na wszystkich poprzednich miejscach była prawda.
    Lekki ale o ważnej materii traktujący wpis. Podziękował za lekturę i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę się nie zgodzić :) Również dziękuję i pozdrawiam

      Usuń
  20. Ciężko jest przyznać się do błędu, ale kiedy trzeba to nie można się usprawiedliwiać. :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Do błędów nie jest łatwo się przyznawać, ale każdy tę sztukę powinien opanować. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zdecydowanie jestem osobą, która chciałaby wiedzieć wszystko najlepiej i w dodatku żeby jej słuchano i robiono to co chce. Jednak potrafię też walnąć się w łeb i przemówić do swojego rozumu, że każdy ma prawo do własnego zdania. Jeżeli chodzi o przepraszanie to też mam z tym problem i bardzo ciężko mi przechodzi przez gardło to magiczne słowo. Pracuję nad tym i nie jest łatwo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie jest idealny, ale warto pracować nad tym, przekazywać dzieciom to co najważniejsze :)

      Usuń
  23. Ja potrafię przyznawać się, że nie mam racji! Żona mnie nauczyła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żona w takim razie jest świetną nauczycielką, a Ty dobrym uczniem :)

      Usuń
  24. oj tak...też należę do osób które mają problem z przepraszaniem. mam nad czym pracować.
    nie rozumiem tego "gugania". powaga. dzieci są bardzo mądre. chyba sobie "gugamy" aby nie zgubić toku myślenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to guganie i pieszczenie się do dzieci rozwala. Kiedyś jedna pani powiedziała coś do Młodej pieszcząc się niesamowicie. Dziecko moje spojrzało dziwnie.przetłumaczyłam jej, odpowiedziała i poszła dalej. Nie zrozumiała kobiety totalnie. Później problem mają ludzie i po specjalistach latają, a sami krzywdę dzieciom robią ucząc złej wymowy. Odbiegłam trochę od tematu :)

      Usuń
  25. Ja to pieściłam się na początku, teraz już nie, przeszło mi :)
    A prawda moja, jest najmojsza - też to się u mnie zmieniło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja będąc w ciąży miałam zajęcia z logopedą na studiach i na wszelkie pieszczenie, zdrabnianie byłam wyczulona. Zakaz wprowadziłam i nikt się do Młodej nie pieścił :)

      Usuń
  26. Jak tak teraz myślę, to w sumie nie mam problemu z tym, żeby przyznać się do błędu, czy przeprosić. Mam nadzieję, że Lilce też będzie to z łatwością przychodzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to super! Na pewno nie będzie miała z tym problemu, skoro ma taką fajną mamę :)

      Usuń
  27. Ja kiedyś miałam wielki problem z przyznawaniem się do błędów, ale dzięki mężowi dorosłam. Pewnie, że przepraszam córeczkę, gdy nie mam racji, chociaż rzadko się takie sytuacje zdarzają, ale nie mam z tym żadnego kłopotu. Kiedyś tak, i owszem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do wszystkiego człowiek dorasta, albo dzieci go uczą- tak jak w moim przypadku :)

      Usuń
  28. przepraszam i bywam przepraszana :).....skoro mea culpa, no cóż, błądzić ludzka rzecz :D, a nie ludzką ma być przepraszam? :D
    no to ja przepraszam ....:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak być powinno, choć sama przyzna, że często tego nie robiłam, kiedy powinnam...podjęłam jednak walkę o swoje człowieczeństwo :)

      Usuń
  29. Dzieci mogą być fantastycznymi nauczycielami, jeśli im tylko pozwolić. Czasem o tym zapominam, bo jako dziecko często w domu, w przedszkolu, szkole słyszałam: dzieci i ryby głosu nie mają, itp. Niestety w moim bliskim otoczeniu wciąż się z tym spotykam. Te stare, zasiedziałe schematy od czasu do czasu i u mnie się pojawiają. Walczę z tym i potrafię już przeprosić moje dzieci ( z dorosłymi, też troszkę łatwiej mi idzie), przyznać im rację, a przede wszystkim wysłuchać, co mają do powiedzenia. Niektórzy "życzliwi" twierdzą, że daję dzieciom wchodzić sobie na głowę i będę miała za swoje szybciej niż się tego spodziewam. Ale chyba nie mam się czego obawiać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ja też słyszałam, że moje dziecko za dużo może, że wejdzie mi na głowę. Dlatego, że podejmuję z nią dialog, że pośród dorosłych na rodzinnych spotkaniach ma prawo głosu, że traktuję ją jak równego sobie człowieka. Wkur...mnie takie gadanie. To prawda od dzieci można się bardzoooo dużo nauczyć!

      Usuń
  30. Wiesz, wzruszyłaś mnie...
    To tak oczywiste, a czasem człowiek o tym zapomina.
    Na mnie też patrzą jak na głupka jak tłumaczę coś Olusiowi albo go przepraszam. On jeszcze nie mówi, fakt, ale czy niemych omijamy szerokim łukiem? Głusi przecież nie są.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to mnie dziwi, że ludzie sądzą, że jak dziecko nie mówi, to niczego nie rozumie. Pamiętam jak Młoda jeszcze za dużo nie mówiła. Wzięła książeczkę i pokazała na stopy- powiedziała Lenka tup, tup. Normalnie mnie zatkało, poryczałam się- długo nie chodziła i dużo osób miało problem, że taka duża a w wózku jeździ. Ucinałam temat żeby nie słuchała...jak widać rozumiała wszystko

      Usuń
  31. "Przepraszam dziecię swoje, tłumaczę, że czasem matka też ma gorszą chwilę, może się mylić."
    Bardzo, bardzo mądre, dojrzałe słowa.
    Muszę się przyjrzeć sobie, szczególnie w relacjach z synami, czy też robię podobnie, czy potrafię. To ważne!!

    OdpowiedzUsuń
  32. Najgorzej chyba pierwszy raz przeprosić dziecko, ale u mnie akurat był to całkowity odruch. Niestety, zdarza się rodzicom popełnić błąd, ale zawsze trzeba przeprosić. :) Bardzo mądrze i ciekawie napisałaś, zgadzam się całkowicie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Ja w sumie pierwszego przepraszania Młodej za bardzo nie pamiętam...ale są sytuacje, które utkwiły mi w pamięci

      Usuń
  33. W punkt!
    Przepraszam córkę, kiedy wiem, że przesadziłam. Kiedyś myślałam, że nie będę umiała- bo kto lubi przepraszać? Ale mi również poszło to całkiem łatwo. Moja jeszcze nie mówi, więc nie odwzajemnia się tym samym, ale zawsze są buziaczki.
    Dużo trudniej przeprasza mi się małżonka... To już wyższy poziom! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyższy poziom ( małżeński) to już inna bajka jest :)

      Usuń
  34. O to też zauważyłam, że Omen częściej zaczął przepraszać, gdy i ja zaczęłam. Staram się mu pokazywać, że rodzice ( i inni ludzie ) nie są idealni, każdy ma swoje wady, zdarza mu się popełnić błąd, ale najważniejsze jest, aby umieć to wybaczyć. Narazie chyba dobrze mi idzie, bo moje dziecko jest wyjątkowo wyrozumiałe dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Dzieci muszą nauczyć się wszystkiego w życiu- nie tylko pięknych i cudownych rzeczy, ale i tych trudniejszych- jak przepraszanie i wybaczanie :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Wasze zdanie :) Komentarze zawsze mile widziane