Temat pomocy stary jak świat. Przewija się co jakiś czas w moich i cudzych postach, rozmowach. Warto jednak na ten temat rozmawiać, pisać tak jak w nieskończoność można zachwycać się nową umiejętnością zdobytą przez dziecko, sukcesem dorosłego.
Jestem osobą, która lubi pomagać o tym już wiecie:) Zawsze starałam się to robić jeśli ktoś był w potrzebie. Nie raz moja dobroć była wykorzystywana. Jednak nie każdy komu okażesz serce zrobi to samo. Nie zniechęciłam się i robię to dalej. Pomoc to nie tylko przelanie pieniędzy, wrzucenie ich do puszki.
Pomagać możemy na wiele sposobów. Wszystko zależy od nas i oczywiście od sytuacji. Jedni pomagają zwierzętom, inni chorym osobom. Ktoś wynosi śmieci sąsiadce, wyprowadza psa itp. Pomóc można człowiekowi w zrobieniu zakupów, zaniesieniu ich do domu.
Siedzimy sobie z Młodą pewnego upalnego dnia w domu. Dzwonek do drzwi otwieram. Grupa młodzieży z trzepaczkami w rękach pyta się czy nie mam dywanów do wytrzepania. Od razu mówią, ze robią to za darmo. Dywanów nie miałam. Pytają się czy znam kogoś komu pomoc byłaby niezbędna. Nie wiem mieszkam tu od niedawna i nie bardzo się orientuję. Jestem bardzo zaskoczona taką inicjatywą ze strony młodych ludzi, którzy w tym czasie mogliby leżeć plackiem nad jeziorem a nie stać w tumanach kurzu:) Poszli do przedszkola- tam znalazły się dla nich dywany:)
Spotkałam kiedyś starszą Panią. Niosła dwie zapakowane siatki i podpierała się laską. Pytam się więc czy nie pomóc jej w transporcie do domu. Miejsce miałam pod wózkiem na pewno by się zmieściły. Dodam, że było dość nieciekawie na drodze. Pani uśmiechnęła się i mówi, że jak odda mi te torby to jej się będzie źle szło ale dziękuje za chęć pomocy. Po cichu dodała, że ma w torbie coś na rozgrzanie i rozluźnienie mięśni po wędrówce :)
Innym razem jestem w sklepie pan utykając robi zakupy. W koszyku napakowane dość sporo. Płaci i kieruje się do wyjścia. Ja również wychodzę. Pytam czy może pomóc w zapakowaniu towaru do samochodu. Pan zaniemówił. Wpatruje się we mnie w końcu się odzywa, że da sobie radę i bardzo dziękuje za zainteresowanie z mojej strony. Uśmiechnęłam się, pożegnałam i poszłam. Odwróciłam się jeszcze. Człowiek stał i patrzył na mnie z niedowierzaniem i uśmiechem. Dla mnie takie zachowanie jest oczywiste, zostałam tak wychowana. Nie potrafię przejść obojętnie obok osoby, która w moim przekonaniu potrzebuje wsparcia.
Wielu jednak ludzi nie zwraca uwagi na takie osoby. Człowiek potrzebujący pomocy też rzadko się po nią zgłasza. Wiem z doświadczenia. Wchodzę do klatki Młoda pod pachą plecak i torba z zakupami i wózek do schowania w piwnicy. Matka siłaczka sobie poradzi. Idzie sąsiad i zabiera mi wózek. Sprowadza go po schodach. Mówię, że nie trzeba było, że dałabym sobie radę. Dałabym radę bez problemu...ale dlaczego nie skorzystać z pomocy jeśli ktoś mi ją oferuje. Od tamtej pory nie zgrywam już strongmana. Jeżeli pojawia się chętny oddaję wózek w jego ręce a sama idę spokojnie.
Im więcej razy odmówisz tym bardziej człowiek utwierdzi się w tym, że na prawdę niepotrzebnie się narzuca i kiedy ta pomoc będzie potrzebna przejdzie obojętnie. Sytuacji takich można wymienić wiele. Każdy znajdzie u siebie co najmniej kilka. Nie bójmy się prosić o pomoc. Nie mamy na twarzy wypisane: HALO POTRZEBUJĘ TWOJEJ POMOCY. Jeden, drugi, trzeci odmówi. Piąty natomiast się zgodzi.
Kto pomaga najczęściej?
Egoiści- każdy człowiek chce być doceniony, zrobić coś dla bliźniego. Tak skonstruowana jest nasza ludzka natura. Wyprowadzisz sąsiadowi psa, zrobisz starszej pani zakupy, działasz jako wolontariusz. Pieniędzy za to nie otrzymasz a mógłbyś. Jednak twój wewnętrzny głos mówi, że możesz dostać coś więcej:) Uśmiech na twarzy, chwilę rozmowy, wypicie przysłowiowej kawy w miłym towarzystwie. Robisz wiele dobrego dla kogoś i dla siebie.Uczysz się radości z małych rzeczy, doceniania prostych gestów. Przestajesz patrzeć na świat przez pryzmat pogoni za rzeczami materialnymi. Czy nie jet to trochę egoistyczne? Według mnie jest:) Pomagając czerpiesz zyski. Jednak nie są to takie zyski jakie wyobrażają sobie inni ludzie.
Przy okazji organizowania wielu akcji charytatywnych w naszym kraju słyszy się glosy- on/ona się tym zajmuje bo ma z tego kasę. Pomagają wybranym osobom a potrzebujących jest więcej. Niech się jeden z drugim mądry weźmie za organizację takich akcji. Zobaczy wtedy jak to wszystko różowo wygląda. Nie każde drzwi są otwarte. Nie każdy chce współpracować, zrobić coś za darmo. Ludzie się jednak nie poddają szukają dalej. Niestety idąc i tak ciężką drogą napotykają grono "życzliwych" wbijających szpilkę zamiast zająć się czymś konkretnym. Każdemu z boku łatwo mówić...zacząć działać już trudniej.
Co z tego, że nie masz pękającego w szwach konta- chociaż to nie raz by się przydało, kontaktów itp. Nie to jest potrzebne żeby ułatwić osobie potrzebującej życie. Wystarczy znaleźć sposób, odświeżyć kontakty. Ktoś na pewno będzie miał możliwości żeby działać, wpadnie na genialny pomysł, zna osobę potrzebującą. Możliwości jest na prawdę wiele. Jak najczęściej bądźmy potrzebującymi docenienia i uśmiechu drugiego człowieka egoistami. To niewiele kosztuje a daje duże zyski:)
Jestem osobą, która lubi pomagać o tym już wiecie:) Zawsze starałam się to robić jeśli ktoś był w potrzebie. Nie raz moja dobroć była wykorzystywana. Jednak nie każdy komu okażesz serce zrobi to samo. Nie zniechęciłam się i robię to dalej. Pomoc to nie tylko przelanie pieniędzy, wrzucenie ich do puszki.
Pomagać możemy na wiele sposobów. Wszystko zależy od nas i oczywiście od sytuacji. Jedni pomagają zwierzętom, inni chorym osobom. Ktoś wynosi śmieci sąsiadce, wyprowadza psa itp. Pomóc można człowiekowi w zrobieniu zakupów, zaniesieniu ich do domu.
Siedzimy sobie z Młodą pewnego upalnego dnia w domu. Dzwonek do drzwi otwieram. Grupa młodzieży z trzepaczkami w rękach pyta się czy nie mam dywanów do wytrzepania. Od razu mówią, ze robią to za darmo. Dywanów nie miałam. Pytają się czy znam kogoś komu pomoc byłaby niezbędna. Nie wiem mieszkam tu od niedawna i nie bardzo się orientuję. Jestem bardzo zaskoczona taką inicjatywą ze strony młodych ludzi, którzy w tym czasie mogliby leżeć plackiem nad jeziorem a nie stać w tumanach kurzu:) Poszli do przedszkola- tam znalazły się dla nich dywany:)
Spotkałam kiedyś starszą Panią. Niosła dwie zapakowane siatki i podpierała się laską. Pytam się więc czy nie pomóc jej w transporcie do domu. Miejsce miałam pod wózkiem na pewno by się zmieściły. Dodam, że było dość nieciekawie na drodze. Pani uśmiechnęła się i mówi, że jak odda mi te torby to jej się będzie źle szło ale dziękuje za chęć pomocy. Po cichu dodała, że ma w torbie coś na rozgrzanie i rozluźnienie mięśni po wędrówce :)
Innym razem jestem w sklepie pan utykając robi zakupy. W koszyku napakowane dość sporo. Płaci i kieruje się do wyjścia. Ja również wychodzę. Pytam czy może pomóc w zapakowaniu towaru do samochodu. Pan zaniemówił. Wpatruje się we mnie w końcu się odzywa, że da sobie radę i bardzo dziękuje za zainteresowanie z mojej strony. Uśmiechnęłam się, pożegnałam i poszłam. Odwróciłam się jeszcze. Człowiek stał i patrzył na mnie z niedowierzaniem i uśmiechem. Dla mnie takie zachowanie jest oczywiste, zostałam tak wychowana. Nie potrafię przejść obojętnie obok osoby, która w moim przekonaniu potrzebuje wsparcia.
Wielu jednak ludzi nie zwraca uwagi na takie osoby. Człowiek potrzebujący pomocy też rzadko się po nią zgłasza. Wiem z doświadczenia. Wchodzę do klatki Młoda pod pachą plecak i torba z zakupami i wózek do schowania w piwnicy. Matka siłaczka sobie poradzi. Idzie sąsiad i zabiera mi wózek. Sprowadza go po schodach. Mówię, że nie trzeba było, że dałabym sobie radę. Dałabym radę bez problemu...ale dlaczego nie skorzystać z pomocy jeśli ktoś mi ją oferuje. Od tamtej pory nie zgrywam już strongmana. Jeżeli pojawia się chętny oddaję wózek w jego ręce a sama idę spokojnie.
Im więcej razy odmówisz tym bardziej człowiek utwierdzi się w tym, że na prawdę niepotrzebnie się narzuca i kiedy ta pomoc będzie potrzebna przejdzie obojętnie. Sytuacji takich można wymienić wiele. Każdy znajdzie u siebie co najmniej kilka. Nie bójmy się prosić o pomoc. Nie mamy na twarzy wypisane: HALO POTRZEBUJĘ TWOJEJ POMOCY. Jeden, drugi, trzeci odmówi. Piąty natomiast się zgodzi.
Kto pomaga najczęściej?
Egoiści- każdy człowiek chce być doceniony, zrobić coś dla bliźniego. Tak skonstruowana jest nasza ludzka natura. Wyprowadzisz sąsiadowi psa, zrobisz starszej pani zakupy, działasz jako wolontariusz. Pieniędzy za to nie otrzymasz a mógłbyś. Jednak twój wewnętrzny głos mówi, że możesz dostać coś więcej:) Uśmiech na twarzy, chwilę rozmowy, wypicie przysłowiowej kawy w miłym towarzystwie. Robisz wiele dobrego dla kogoś i dla siebie.Uczysz się radości z małych rzeczy, doceniania prostych gestów. Przestajesz patrzeć na świat przez pryzmat pogoni za rzeczami materialnymi. Czy nie jet to trochę egoistyczne? Według mnie jest:) Pomagając czerpiesz zyski. Jednak nie są to takie zyski jakie wyobrażają sobie inni ludzie.
Przy okazji organizowania wielu akcji charytatywnych w naszym kraju słyszy się glosy- on/ona się tym zajmuje bo ma z tego kasę. Pomagają wybranym osobom a potrzebujących jest więcej. Niech się jeden z drugim mądry weźmie za organizację takich akcji. Zobaczy wtedy jak to wszystko różowo wygląda. Nie każde drzwi są otwarte. Nie każdy chce współpracować, zrobić coś za darmo. Ludzie się jednak nie poddają szukają dalej. Niestety idąc i tak ciężką drogą napotykają grono "życzliwych" wbijających szpilkę zamiast zająć się czymś konkretnym. Każdemu z boku łatwo mówić...zacząć działać już trudniej.
Co z tego, że nie masz pękającego w szwach konta- chociaż to nie raz by się przydało, kontaktów itp. Nie to jest potrzebne żeby ułatwić osobie potrzebującej życie. Wystarczy znaleźć sposób, odświeżyć kontakty. Ktoś na pewno będzie miał możliwości żeby działać, wpadnie na genialny pomysł, zna osobę potrzebującą. Możliwości jest na prawdę wiele. Jak najczęściej bądźmy potrzebującymi docenienia i uśmiechu drugiego człowieka egoistami. To niewiele kosztuje a daje duże zyski:)
Popieram Twoją postawę. Ja tez uważam, że warto pomagać. Czasami nas kosztuje to poświęcenie 5 minut czy 5 zł, a innym może ułatwić życie.
OdpowiedzUsuńDokładnie:)
UsuńA mi się teraz mój studencki wolontariat przypomniał. Niby jeździłam prowadzić zajęcia logopedyczne, ale przy okazji a to się dotrzymało starszej Pani towarzystwa, mogła z kimś porozmawiać, poopowiadać, czasem jakieś zakupy się zrobiło :)
OdpowiedzUsuńPomaganie jest fajne :D ja też pomagam tej instytucji: http://www.hospicjum-podkarpackie.pl/ , ale hellą egoistką chyba nie jestem :D
OdpowiedzUsuń