Wszystko rozumiem- są ludzie , którzy wymuszają pierwszeństwo, wpadają na ulicę w ostatnim momencie. Zajmują pół chodnika idąc z dzieckiem- w wózku lub bez. Są też tacy, którzy grzecznie ustępują, żeby się nikomu nie narazić. Przeginanie w każdą stronę jest trochę bez sensu.
Kobieta w ciąży. Często padają stwierdzenia, że ciąża to nie choroba. Nie każda przebiega jednak tak samo. Jedna brzuszkowa mogłaby tira przeciągnąć takiego ma powera...druga niestety nie ma tyle siły, ma zagrożoną ciążę inne problemy. Tak to już jest, że wrzucamy wszystko do jednego worka. Każdy przypadek jest indywidualnością i zanim ocenimy, skomentujemy zastanówmy się dwa razy.
Jadąc komunikacją miejską w godzinach szczytu nie ma gdzie palca wsadzić. W momencie nagłego hamowania, wypadku 50 osób stojących za ciężarną przygniata ją i jej maleństwo. To nie jest widzi mi się tylko dbanie o bezpieczeństwo. Kobieta w stanie błogosławionym może źle się czuć, jechać właśnie do lekarza- nie musi się nikomu spowiadać z tego, że jej samopoczucie nie jest najlepsze. Siada i tyle- pięknie by było gdyby takie sytuacje miały miejsce. Niestety nasłucha się od życzliwych najczęściej starszych osób jak one były w ciąży to ...i zaczyna się litania. Pod koniec ciąży jeszcze studiowałam korzystałam z MPK. Nie zdarzyły mi się żadne przykre sytuacje w swoim imieniu się nie wypowiem w tej kwestii. Czytałam jednak historię dziewczyny, która będąc w ciąży jechała autobusem miejskim, źle się poczuła- nie dziwię się tyle różnych przyjemnych bądź mniej zapachów...poprosiła starszą panią o to żeby otworzyła okno. Ta oczywiście oburzona stwierdziła, że nie będzie marzła. Dziewczyna zwymiotowała na nią. Chciałabym zobaczyć minę ciepłolubnej kobiety:)
Starsze osoby owszem mają prawo do szacunku, pomocy ustąpienia im miejsca- nie neguję. Jednak widząc schorowane staruszki stojące od 7:00 pod Lidlem lub Biedronką w oczekiwaniu na promocje ( sklepy otwierają o 8:00) szczęka człowiekowi opada. Tam może stać godzinę na mrozie wpadać z prędkością światła, żeby dla niej towaru starczyło a 5 minut w autobusie nie postoi.
Kolejka w sklepie matka z dzieckiem. Dziecko się wścieka. Wszyscy komentują, że dziecko nienauczone jak ma się zachować bla, bla, bla... nikt jednak nie pomyśli, że maluch może mieć pełną pieluchę a matka musi zrobić zakupy żeby było co zjeść na obiad. Zamiast stać i komentować puść jeden z drugim kobietę z maluchem. Twoje uszy nie będą więdły od krzyków, matka będzie ci dozgonnie wdzięczna- same plusy. Idąc z L do sklepu staram się nie stać w za długiej kolejce. Czasem jednak nie mamy wyjścia- kilka razy zdarzyło mi się poprosić o przepuszczenie ponieważ miałam jeden produkt a ktoś cały koszyk. Nie spotkałam się z żadnymi złośliwościami ze strony ludzi. Nieraz sami mnie przepuszczają. Kiedy zakupy robię sama też przepuszczam osoby z dziećmi mi się nic nie stanie jak postoję chwilę dłużej dla nich to niekiedy wybawienie.
Ludzie nie pamiętają momentu jak ich dzieci były małe. W sumie wtedy nie było marketów, kilometrowych kolejek do kasy...były jednak kolejki żeby coś dostać i tam nikt nie przepuszczał. Być może żyją jeszcze minionymi wydarzeniami- nie wiem. Jedno jest pewne chamstwa nie zniesę- w miarę możliwości przepuszczę bardziej potrzebującego szybkiego wyjścia ze sklepu człowieka. Miałam kiedyś sytuację- starsza pani przepuściła mnie z Młodą twierdząc, że zanim ona się wypakuje to my już pójdziemy. Podziękowałam- pomogłam pani wypakować zakupy na taśmę, podzielić się moimi doświadczeniami na temat produktów, które kupiła a nie była pewna, ponieważ kasjerka coś źle nabiła i w sumie i tak czekałyśmy :)
Spacery- nie wyjdziesz z dzieckiem kara cię na pewno spotka- marudne, robiące na złość brzdące mają wtedy ogromne pole do popisu. Chcąc mieć trochę spokoju idziesz. Na chodnikach miejsca ogrom- w przenośni. Dosłownie większość zastawiona autami, jeżdżące mimo braku ścieżki rowerowej jednoślady. Tak można iść do parku i nie chodzić po mieście, ale żeby tam dotrzeć musisz pokonać niezbyt przyjazną trasę. Idę sobie kiedyś z wózkiem z tyłu jedzie rower. Chłopak prawie ląduje na ulicy, ponieważ nie mam gdzie zejść- z jednej strony barierka z drugiej ulica. Innym razem idę ścieżką przeznaczoną dla pieszych- dwa znaki stoją trudno nie zauważyć. Jedzie gówniarz inaczej nie nazwę- popisać się chce przed koleżankami i prawie kierownica ląduje na twarzy L- zwracam mu uwagę- coś odszczekuje- ja mu puszczam wiązkę i na tym się kończy. Następnym razem jednak od razu odepchnę takiego delikwenta może się nauczy.
Kolejna sytuacja z rowerzystą- koleżanka spaceruje z wózkiem jedzie kobieta oczywiście po chodniku, który ścieżki rowerowej nie posiada. Jedzie prosto na nią. Kumpela wykonuje manewr w celu zapewnienia bezpieczeństwa swojemu dziecku. Pani przewraca się i łamie rękę. Czy szkoda mi takiej osoby w ogóle. Nie masz ścieżki- jedziesz ulicą proste. Jak widać nie dla wszystkich. Dlaczego ja mam zejść z drogi komuś kto jedzie nieprzepisowo? Może czas zacząć zgłaszać każdy taki przypadek do odpowiednich służb. Tylko czy to nauczy tych opornych? Raczej nie skro do tej pory się nie ogarnęli.
W temacie spacerów nadal- przejścia dla pieszych. Jest wiele osób- zarówno matek jak i ojców wychodzących wprost pod jadący samochód. Ja do nich nie należę. Idąc sama nieraz wylecę jak głupia, przejdę w miejscu niedozwolonym przyznaję się bez bicia. Jednak z Młodą takich akcji nie uskuteczniam. Czekamy sobie grzecznie aż samochody się zatrzymają, podziękujemy i przechodzimy. Nieraz jest tak, że z jednej strony auta stoją i czekają a z drugiej przejeżdża 10 nie zwracających na pieszych uwagi- perfidnie odwracają głowę i jadą dalej. Są również akcje kiedy kierowca nas przepuszcza i za chwilę nie patrząc na to, że idę z dzieckiem, które może się potknąć, zatrzymać przejeżdża mi za tyłkiem. Koleżanka miała ostatnio taką sytuację i mówi, że dobrze, że nie ma większego tyłka bo by ją przyhaczył. Większość nie zwraca uwagi na innych. Patrzą tylko na siebie i to co dla nich wygodne. Siedzi sobie jeden z drugim w ciepłym , bądź w wakacje klimatyzowanym aucie i stojący na deszczu lub w upale rodzic z maluchem jest nieważny.
Sama świata nie zbawię. Wszystkich ludzi nie uświadomię ale warto czasem spojrzeć na "święte krowy" trochę z innej strony. Okazać trochę zrozumienia i w miarę możliwości ułatwić im nie zawsze udany dzień.
Kobieta w ciąży. Często padają stwierdzenia, że ciąża to nie choroba. Nie każda przebiega jednak tak samo. Jedna brzuszkowa mogłaby tira przeciągnąć takiego ma powera...druga niestety nie ma tyle siły, ma zagrożoną ciążę inne problemy. Tak to już jest, że wrzucamy wszystko do jednego worka. Każdy przypadek jest indywidualnością i zanim ocenimy, skomentujemy zastanówmy się dwa razy.
Jadąc komunikacją miejską w godzinach szczytu nie ma gdzie palca wsadzić. W momencie nagłego hamowania, wypadku 50 osób stojących za ciężarną przygniata ją i jej maleństwo. To nie jest widzi mi się tylko dbanie o bezpieczeństwo. Kobieta w stanie błogosławionym może źle się czuć, jechać właśnie do lekarza- nie musi się nikomu spowiadać z tego, że jej samopoczucie nie jest najlepsze. Siada i tyle- pięknie by było gdyby takie sytuacje miały miejsce. Niestety nasłucha się od życzliwych najczęściej starszych osób jak one były w ciąży to ...i zaczyna się litania. Pod koniec ciąży jeszcze studiowałam korzystałam z MPK. Nie zdarzyły mi się żadne przykre sytuacje w swoim imieniu się nie wypowiem w tej kwestii. Czytałam jednak historię dziewczyny, która będąc w ciąży jechała autobusem miejskim, źle się poczuła- nie dziwię się tyle różnych przyjemnych bądź mniej zapachów...poprosiła starszą panią o to żeby otworzyła okno. Ta oczywiście oburzona stwierdziła, że nie będzie marzła. Dziewczyna zwymiotowała na nią. Chciałabym zobaczyć minę ciepłolubnej kobiety:)
Starsze osoby owszem mają prawo do szacunku, pomocy ustąpienia im miejsca- nie neguję. Jednak widząc schorowane staruszki stojące od 7:00 pod Lidlem lub Biedronką w oczekiwaniu na promocje ( sklepy otwierają o 8:00) szczęka człowiekowi opada. Tam może stać godzinę na mrozie wpadać z prędkością światła, żeby dla niej towaru starczyło a 5 minut w autobusie nie postoi.
Kolejka w sklepie matka z dzieckiem. Dziecko się wścieka. Wszyscy komentują, że dziecko nienauczone jak ma się zachować bla, bla, bla... nikt jednak nie pomyśli, że maluch może mieć pełną pieluchę a matka musi zrobić zakupy żeby było co zjeść na obiad. Zamiast stać i komentować puść jeden z drugim kobietę z maluchem. Twoje uszy nie będą więdły od krzyków, matka będzie ci dozgonnie wdzięczna- same plusy. Idąc z L do sklepu staram się nie stać w za długiej kolejce. Czasem jednak nie mamy wyjścia- kilka razy zdarzyło mi się poprosić o przepuszczenie ponieważ miałam jeden produkt a ktoś cały koszyk. Nie spotkałam się z żadnymi złośliwościami ze strony ludzi. Nieraz sami mnie przepuszczają. Kiedy zakupy robię sama też przepuszczam osoby z dziećmi mi się nic nie stanie jak postoję chwilę dłużej dla nich to niekiedy wybawienie.
Ludzie nie pamiętają momentu jak ich dzieci były małe. W sumie wtedy nie było marketów, kilometrowych kolejek do kasy...były jednak kolejki żeby coś dostać i tam nikt nie przepuszczał. Być może żyją jeszcze minionymi wydarzeniami- nie wiem. Jedno jest pewne chamstwa nie zniesę- w miarę możliwości przepuszczę bardziej potrzebującego szybkiego wyjścia ze sklepu człowieka. Miałam kiedyś sytuację- starsza pani przepuściła mnie z Młodą twierdząc, że zanim ona się wypakuje to my już pójdziemy. Podziękowałam- pomogłam pani wypakować zakupy na taśmę, podzielić się moimi doświadczeniami na temat produktów, które kupiła a nie była pewna, ponieważ kasjerka coś źle nabiła i w sumie i tak czekałyśmy :)
Spacery- nie wyjdziesz z dzieckiem kara cię na pewno spotka- marudne, robiące na złość brzdące mają wtedy ogromne pole do popisu. Chcąc mieć trochę spokoju idziesz. Na chodnikach miejsca ogrom- w przenośni. Dosłownie większość zastawiona autami, jeżdżące mimo braku ścieżki rowerowej jednoślady. Tak można iść do parku i nie chodzić po mieście, ale żeby tam dotrzeć musisz pokonać niezbyt przyjazną trasę. Idę sobie kiedyś z wózkiem z tyłu jedzie rower. Chłopak prawie ląduje na ulicy, ponieważ nie mam gdzie zejść- z jednej strony barierka z drugiej ulica. Innym razem idę ścieżką przeznaczoną dla pieszych- dwa znaki stoją trudno nie zauważyć. Jedzie gówniarz inaczej nie nazwę- popisać się chce przed koleżankami i prawie kierownica ląduje na twarzy L- zwracam mu uwagę- coś odszczekuje- ja mu puszczam wiązkę i na tym się kończy. Następnym razem jednak od razu odepchnę takiego delikwenta może się nauczy.
Kolejna sytuacja z rowerzystą- koleżanka spaceruje z wózkiem jedzie kobieta oczywiście po chodniku, który ścieżki rowerowej nie posiada. Jedzie prosto na nią. Kumpela wykonuje manewr w celu zapewnienia bezpieczeństwa swojemu dziecku. Pani przewraca się i łamie rękę. Czy szkoda mi takiej osoby w ogóle. Nie masz ścieżki- jedziesz ulicą proste. Jak widać nie dla wszystkich. Dlaczego ja mam zejść z drogi komuś kto jedzie nieprzepisowo? Może czas zacząć zgłaszać każdy taki przypadek do odpowiednich służb. Tylko czy to nauczy tych opornych? Raczej nie skro do tej pory się nie ogarnęli.
W temacie spacerów nadal- przejścia dla pieszych. Jest wiele osób- zarówno matek jak i ojców wychodzących wprost pod jadący samochód. Ja do nich nie należę. Idąc sama nieraz wylecę jak głupia, przejdę w miejscu niedozwolonym przyznaję się bez bicia. Jednak z Młodą takich akcji nie uskuteczniam. Czekamy sobie grzecznie aż samochody się zatrzymają, podziękujemy i przechodzimy. Nieraz jest tak, że z jednej strony auta stoją i czekają a z drugiej przejeżdża 10 nie zwracających na pieszych uwagi- perfidnie odwracają głowę i jadą dalej. Są również akcje kiedy kierowca nas przepuszcza i za chwilę nie patrząc na to, że idę z dzieckiem, które może się potknąć, zatrzymać przejeżdża mi za tyłkiem. Koleżanka miała ostatnio taką sytuację i mówi, że dobrze, że nie ma większego tyłka bo by ją przyhaczył. Większość nie zwraca uwagi na innych. Patrzą tylko na siebie i to co dla nich wygodne. Siedzi sobie jeden z drugim w ciepłym , bądź w wakacje klimatyzowanym aucie i stojący na deszczu lub w upale rodzic z maluchem jest nieważny.
Sama świata nie zbawię. Wszystkich ludzi nie uświadomię ale warto czasem spojrzeć na "święte krowy" trochę z innej strony. Okazać trochę zrozumienia i w miarę możliwości ułatwić im nie zawsze udany dzień.
U mnie sytuacja z ost tyg. Stolica, żeby dotrzeć z dzieckiem na drugą stronę ulicy trzeba przejść 3 przystanki do kładki z windą. Docieramy, wjeżdżamy na górę. Niestety druga winda juz nie działala. Przejść trzeba, wózek 13kg plus mała. Uprzejmie poprosiłam młodego faceta o pomoc przy zniesieniu wózka. Facet z wyglądu typ korpo, kultura. I słysze w odp: "co k....? spie...nic nie będę pomagał" odchodzi i pokazuje środkowy palec. szok nad szoki. Pomogła nam jakąś młoda dziewczyna w szpilkach...
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie kultura...typowy "wieśniak"...bez obrazy dla ludzi mieszkających i pochodzących ze wsi bo nie o nich chodzi. Dla mnie takie zachowanie zasługuje na miano wieśniaka. Nie pochodzenie a to co masz w głowie i jak się zachowujesz...
UsuńWszyscy wiemy, ze ciaza to nie choroba, szkoda tylko, ze malo kto potrafi zrozumiec, ze kobieta w blogoslawionym stanie stojac w kolejkach czy autobusach zwyczajnie sie meczy. Rzadko w ciazy jezdzilam autobusami, lecz kiedy mi sie to zdarzylo, ludzie na moj widok odwracali glowy i udawali, ze mnie nie widza. O kolejce do kasy, w trakcie ktorej podczas stania zemdlalam, nawet nie chce mi sie wspominac. A co postac moge, bo ciaza to przeciez nie choroba. Teraz stojac zas w kolejce z corka mowy nie ma, by ktos nam ustapil, a jak mala zacznie sie wydzierac, patrza na nas z dezaprobata... Szkoda slow.
OdpowiedzUsuńLudzkie gesty sie zdarzaja, ale nadzwyczaj rzadko.
To prawda w tych czasach gesty rzadko się zdarzają. Ludzie cierpią na jakąś okropną znieczulice.... Ładnych kilka lat temu, podczas wakacji w Trójmieście miałam dość dziwną przygodę. Był taki mały kompleks sklepów, żeby tam dotrzeć trzeba było podejść pod 4 schodki.... Idę sobie i widzę starszą Panią pies na smyczy i torba na zakupy na kółkach...próbuje podejść pod te schody i widzę, że jest jej ciężko więc pytam:
OdpowiedzUsuńMOŻE PANI POMOGĘ?
odpowiedz
POMAGA TO SIĘ KROWIE W ROWIE
uwierzcie szczęka mi opadła. Nie wiedziałam jak mam się zachować.....brak słów....
POZDRAWIAM:)