Głośno bywało o książkach dla dzieci, w których jest mnóstwo brutalnych wydarzeń. Były głosy za tym, żeby zmienić treść aby była łagodniejsza. Nie wiem jak się cała akcja zakończyła. Podstawowe pytanie czy warto to robić?
"Czerwony Kapturek"
"Czerwony Kapturek"
Posiadam również starszą wersję. Widoczną na zdjęciu Młoda dostała w dniu ślubu rodziców zamiast kwiatów:) Książka z pacynkami- świetna sprawa. Pacynki rewelacyjnie sprawdzają się w urozmaiceniu czytania.
Co myślę o Czerwonym Kapturku. Z perspektywy posiadania 2,5 rocznego dziecka. Póki co L nie bardzo chyba rozumie o co chodzi ze zjedzeniem babci i dziewczynki. Cieszy ją każda kolejna strona, ilustracje i wyskakujące na koniec z brzucha wilka babcia i dziewczynka. Co będzie gdy podrośnie i zacznie rozumieć? Jeżeli nie będzie chciała czytać takich bajek zrozumiem. Nie sądzę jednak żeby jakoś źle miało to na Nią wpłynąć.
Pozycja również znana i lubiana. Ta pochodzi z wykopalisk- czyli z dzieciństwa matki :)
Jedna z ulubionych Młodej w przeciągu ostatnich miesięcy. Ulubiona jej postać- wiedźma i sprzątająca Małgosia. Tak jak w przypadku Kapturka nie rozumie o czym dokładnie jest książka. Mówi, że czytamy. Matka potulnie zasiada i recytuje. L opowiada co widzi na obrazku, kto co robi itp. Ta wersja jest trochę mniej brutalna niż znana przez mnie. Nie zmienia to jednak przekazu jaki kryje na swoich stronach.
Otaczająca nas rzeczywistość nie zawsze jest ładna, miła i przyjemna. Śmiem twierdzić nawet, że częściej jest okrutna. Uważam, że należy czytać dzieciom tego typu opowieści. Dzięki temu maluch poznaje konsekwencje rozmów z nieznajomymi, nieodpowiedzialnych zachowań. Jasia i Małgosię powinni przeczytać również niektórzy rodzice. Chodzi mi o tych, którzy puszczają dzieci (do lat 7) same na podwórko nie kontrolując tego gdzie i co dzieci robią. Nigdy nie wiadomo na jaki pomysł wpadną dzieciaki. Nie wiemy także kto czeka za rogiem na malucha bez opieki. Książki, które powstały wiele lat temu są ponadczasowe. Ich przekaz jest jak najbardziej aktualny.
Ja patrzę na te książki, tak jak patrzyli moi rodzice z przymrużeniem oka. Nie doszukuję się przemocy, brutalności i nawiązań seksualnych. Inaczej niewiele byłoby książeczek, które mogłabym czytać dzieciom. Victoria od małego zrozumiała, że to są BAJKI i nie mają z rzeczywistością zbyt wiele wspólnego. Bardziej mnie martwi wpływ historii z księciem na koniu niż czerwony Kapturek ;)
OdpowiedzUsuńNajlepsze jest w tym wszystkim to, że dzieci nie doszukują się tego co odnajdują dorośli. Książę na koniu też mnie przeraża :D
Usuńskoro my się wychowaliśmy na tych książkach i jesteśmy porządnymi ludźmi to dlaczego teraz naszym dziecio mielibyśmy spaczyć psychikę nimi? Na prawdę komuś przeszkadza nieubrany Kubuś? Torebka Teletubisia? Czy baba jaga w piecu? Eh durnoty wymyślają za nasze ciężko zarobione pieniądze....
OdpowiedzUsuńZ nudów chyba się czepiają...zamiast tego zrobiliby coś pożytecznego. Słyszałam gdzieś, że Baba Jaga ma być Panią Jadwigą, w jednej książeczce zamiast wiedźmy jest zła wróżka. To samo z karami i konsekwencjami. Dla mnie to samo a jednak według wielu jest ogromna różnica
UsuńWedług waldorfskiej teorii dzieciom powinno się opowiadać oryginalne baśnie, a nie te ugłaskane. Dla dziecka wilk z Czerwonego Kapturka, czy Babcia, nie będzie tym samym wilkiem, który jest w zoo, ani prawdziwą babcią. Strachu może napędzić im tylko przesadna groza przy opowiadaniu, tworzona czasem przez dorosłych. Aczkolwiek nawet w waldorfskich podręcznikach czytałam, że jednak nie wszystkie baśnie są odpowiednie dla tych najmniejszych.
OdpowiedzUsuńNatomiast nie widzę powodu, dla którego należy straszyć rodziców wypuszczaniem dzieci samych na podwórko. I tak teraz, jak na moje oko, staramy się zbyt przesadnie kontrolować wszystko co robią nasze dzieci. Podwórko to wbrew pozorom nie jest jakaś straszna dżungla. Trzeba tylko, żeby dziecko znało teren, wiedziało co jest niebezpieczne.
Z tego co się orientuję nie można dziecka do ukończenia lat 7 pozostawiać bez opieki. Widziałam dzieci przebywające całe dnie do późnych godzin bez nadzoru. Dziecko jest tylko dzieckiem nie wiadomo co może zrobić. Nie wiemy jakich ludzi może spotkać na swojej drodze. Dla mnie osobiście taki maluch sam na podwórku bez opieki jest zjawiskiem niewyobrażalnym. Tak kiedyś nas wypuszczano samych i nikomu nic się nie stało...dziś jednak dzieje się wiele złych rzeczy i ja swojego dziecka na coś takiego nie chcę narażać. Jeżeli ktoś nie widzi w tym nic złego- jego sprawa.
UsuńNiektorym to serio juz bije- przeciez to sa ksiazki, ktore pobudzaja wyobraznie. Ja sie na nich wychowalam i nie przeszkodzilo mi to wyrosnac na ludzi:). Gai rowniez je bede czytac i jestem pewna, ze bedzie zachwycona.
OdpowiedzUsuńJa czytam i czytać te książki będę. Jeśli Młoda nie będzie chciała zmuszać Jej nie będę. Każdej bajki, książki zabawki można się doczepić. Tak jak już pisałam robią to dorośli- dzieci patrzą na to wszystko zupełnie inaczej.
UsuńCiekawy wątek. Przeczytałam kiedyś niesamowitą książkę o wartościach baśni Brunona Bettelheima. Wygląda na to, że wszystko w baśni jest uzasadnione, więc nie staram się zmieniać i rozmydlać przekaz ;-) Inna sprawa, że moje dziecko czasem daje mi znać, że na coś nie jest gotowe, i wtedy jakiś wątek pomijam lub osłabiam, do czasu :) Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńMłoda póki co się nie buntuje. Czytam tak jak leci- chociaż akurat te wersje, które posiadam są łagodniejsze od tych, które znam. Pozdrawiam
UsuńU mnie sprzeciwu jeszcze nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńMyślę, że książki warto czytać, one pobudzają wyobraźnię. Aaa, no i wiedźma w książce Z REGUŁY jest mniej "wiedźmowata" niż bajkach na ekranie ;)