Świąteczna gorączka, sporo pracy czeka na każdą panią domu. Dwa dni imprezy i po wszystkim. Nie wariowałam za bardzo z przygotowaniami, sprzątaniem itp. Nie znaczy to jednak, że nic nie było a wszyscy potykali się o kurzowe koty :)
Wigilię spędzaliśmy w domu. Z racji tego, że Mamuśka w pracy Tata, Bratowa i Brat zawitali do nas.
Posiedzieli, pojedli...czas na wizytę Mikołaja. Przyszedł, był w czerwonym ubraniu z brodą i prezentami. Jak napisała Matka na Szczycie (klik) Mikołaj z cyckami. Gender na całego...ale co ja poradzę, że chętnych nie było a Młoda na niego czekała.
Poszłyśmy z Bratową do piwnicy- przebierać matkę. Wszystko szło dość sprawnie. Do czasu zakładania butów. Otóż Mikołaj miał czerwone lakierowane gumaczki pożyczone od mojej Mamy. Pewnie nie byłoby problemu z ich założeniem gdyby nie to, że miałam bose stopy. Po chwili szarpaniny udało się przyodziać lakierki. Przez chwilę czułam się jak Kopciuszek mierzący pantofelek- w sumie chyba nie tak jej pantofelek pasował. Ale do sedna. Nasz Mikołaj wyglądał tak-
Najbardziej trafiony poza rózgą jest rowerek biegowy. Młoda wzięła go. Wsiadła i pojechała. Nie myślałam, że aż tak Jej dobrze pójdzie. Na wiosnę więc zakup kasku i ochraniaczy oraz butów do biegania dla matki nieunikniony.
Wigilię spędzaliśmy w domu. Z racji tego, że Mamuśka w pracy Tata, Bratowa i Brat zawitali do nas.
Posiedzieli, pojedli...czas na wizytę Mikołaja. Przyszedł, był w czerwonym ubraniu z brodą i prezentami. Jak napisała Matka na Szczycie (klik) Mikołaj z cyckami. Gender na całego...ale co ja poradzę, że chętnych nie było a Młoda na niego czekała.
Poszłyśmy z Bratową do piwnicy- przebierać matkę. Wszystko szło dość sprawnie. Do czasu zakładania butów. Otóż Mikołaj miał czerwone lakierowane gumaczki pożyczone od mojej Mamy. Pewnie nie byłoby problemu z ich założeniem gdyby nie to, że miałam bose stopy. Po chwili szarpaniny udało się przyodziać lakierki. Przez chwilę czułam się jak Kopciuszek mierzący pantofelek- w sumie chyba nie tak jej pantofelek pasował. Ale do sedna. Nasz Mikołaj wyglądał tak-
Przybył więc do mieszkania- Młoda oczy jak 5 zł. Przestraszona. PT twierdził, że Mikołaj wygląda jakby go pociąg przejechał to się dziecko boi. Przykro mi bardzo ale tylko taką maskę znalazłam. L podeszła wzięła rózgę i uciekła. Szybko się więc ewakuowałam żeby dziecka nie stresować bardziej.
Znów zaczęła się jazda. Tym razem zdejmowanie Mikołajowi butów. Gdy ktoś nas w tej piwnicy nagrał , fil, miałby za pewne najwięcej odsłonięć :) Wróciłyśmy jednak całe i zdrowe na górę. Wchodzę i pytam się Młodej jak tam? Bez zastanowienia odpowiada, że był Mikołaj ona się z nim przywitała, powiedziała jak się nazywa itp. Ładny ściemniacz nam rośnie :D Mówiła to z takim przekonaniem, że jakby kogoś nie było w mieszkaniu to w Jej wersję na pewno by uwierzył.
Rola Mikołaja wcale nie jest taka łatwa. Dusisz się w masce, musisz pamiętać o zmianie głosu a na dodatek wszyscy stoją i się śmieją. Ciekawe czy byłoby im tak do śmiechu na moim miejscu :)
Najlepszy moment- rozpakowywanie prezentów.
Prezenty L.
Najbardziej zadowolona była z rózgi, którą po chwili trzeba było zabrać i schować.
Drugi gadżet, który przypadł do gustu najmłodszej to Rybki do łowienia z Lidla. Wędkujemy kilkanaście razy dziennie.
W największej paczce znalazły się również :
Nasze ukochane CzuCzu.
Puzzle, których Młoda póki co nie układa- podaje mi i ja składam. Nie chce, denerwuje się jak elementy nie pasują. Nie wiem, może kiedyś Jej przejdzie. Ja puzzle uwielbiam i mogłabym je układać godzinami.
Pościel z Myszką- od razu kazała zmieniać poszewki- L idzie spać z Myszką.:)
Przybyła również sama myszka:)
Książeczki Cyferkowo- poznaję cyferki oraz Literkowo poznaję literki również Młodej pasują. Zdjęć zapomniałam zrobić...
Kolejne dwa prezenty, które myśleliśmy, że będą ok- to odkurzacz i pralka...niestety L się ich boi i póki co stoją w szafie, ale PT i Brat mój przy wkładaniu baterii mieli niezłą zabawę
Z prezentów słodyczowych najbardziej dziecię moje cieszyło się z cukierków miętowych. Co ja poradzę, że nie może czekolady jeść...Radość L była niesamowita. Krzyczy, że Mikołaj przyniósł Jej cukierki, miętowe. Reakcja nie do opisania.
Kolej na moje zdobycze:)
Komentarza chyba nie wymagają. Są moje, wymarzone :) kurde muszę być bardziej niegrzeczna - może za rok będzie coś lepszego :D
Robiąc pierniczki córka moja zapowiedziała, że będzie je kradła z choinki. Jak powiedziała tak też zrobiła.
Na choince zawisła w tym roku piękna bombka. Prezent od Matki na Szczycie zrobiony własnoręcznie przez Jej Mamę.
Buziaki pod jemiołą też były
Zapomniałabym. Brat mój osobisty przywiózł siano pod obrus-w ilościach hurtowych oczywiście. Postawił worek mówiąc, że życzy nam bliźniaków dlatego dużo sianka pod prześcieradło przywiózł. I weź to siano włóż pod tyłek po takich słowach...
Na koniec choinka o zmroku
Rasowy mikołaj z cyckami i super prezenty :) fajne te święta :D
OdpowiedzUsuńZa rok mam nadzieję lepszą maskę gdzieś dostanę:)
UsuńJaki piękny mlody Mikołaj.A prezentów moc.Zeby tak zawsze było,ale najważniejsza jest atmosfera,,,
OdpowiedzUsuńTo prawda atmosfera jest najważniejsza :D
UsuńRasowy ten Mikolaj, a ile prezentow przyniosl:)!
OdpowiedzUsuńPrezentów prawda dość sporo wyszło bo w sumie to każdy coś chcial dla każdego kupić. Zwlaszcza dla Młodej :)
Usuń