To co przeczytałam ostatnio u Karoliny ( Mama Kubusia) delikatnie rzecz biorąc przeraziło mnie ale jednocześnie zainspirowało do napisania posta. Nie słowa Karoliny mnie przeraziły a wiadomość jaką otrzymała. O tym jednak pisać nie będę- możecie poczytać sami:)
Czytając wiele komentarzy w różnych miejscach doszłam do wniosku, że żadna z nas, powtarzam żadna nie nadaje się na matkę. Dlaczego? Już wyjaśniam. Swoim zachowaniem i wyglądem nie wyznaczamy dobrych wzorów do naśladowania dla dziecka. Nasze zainteresowania budzą niepokój innych o przyszłość naszego malucha.
Wygląd matki.
Kolor włosów:
czerwony zły ( nie wiem o co chodzi- miałam kiedyś ostro czerwone włosy- są piękne), rude, blond, czarne- do każdego koloru można się przyczepić. Długość czupryny- masz długie źle, obetniesz na krótko też niedobrze. Jaki dajesz dziecku przykład? Co będzie jeśli będzie chciało pomalować, dziewczynka obciąć na krótko? Co zrobię? Pozwolę na to. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku, ale...jeśli dzieciak chce zrobi to bez twojej wiedzy i nic nie poradzisz. Pamiętam jak obcinałam sobie grzywkę. Robiłam to po kryjomu i włosy wrzucałam za pralkę. Normalnie hit sezonu z mojej strony- krzywa grzywa a ja myślałam, że rodzice się nie domyślą :P
Był czas świetności Eminema- chyba każdy słuchał jego kawałków. Brat mój zapragnął mieć taką samą fryzurę jak on. Młody był chyba wtedy jeszcze w podstawówce. Trzeba było rozjaśnić włosy. Siostra oczywiście w takich sprawach służyła pomocą. Woda utleniona na głowę i wystawiona na działanie promieni słonecznych. Możecie sobie wyobrazić efekty- popalone rudo- blond włosy. Przy ich ścinaniu zacinała się maszynka a Brat miał łzy w oczach. Oczywiście wszystko działo się bez wiedzy Rodziców. Czy dali nam taki przykład. Nie- Tata włosów nie malował, mama chyba wtedy jeszcze nie. Czy kolor włosów i fryzura ma więc wpływ na wychowanie dziecka i na to co zrobi ze swoją czupryną? Niekoniecznie.
Dodam, że na głowie miałam wszystkie możliwe kolory oprócz blondu i niebieskiego. Będąc już matką- rok temu wygoliłam sobie pół głowy na 3 mm:) Nasłuchałam się oczywiście, że matce nie wypada mieć takiej fryzury. Gościłaby na mojej głowie do tej pory, ale włosy mi za szybko odrastały i sterczały.
Sorry skłamałam miałam kiedyś przez chwilę blond czuprynę :)
Punkt drugi kolczyki.
Jak wiadomo nie tylko w uszach nosi się kolczyki. Matce oczywiście nie wypada ich mieć więcej niż dwa i w miejscach poza uszami. Moja Mama uszy przekłuła sobie mając 39 lat. Ja swoich pierwszych dziurek dorobiłam się w wieku 12 lat. Przez całe swoje dotychczasowe życie miałam w uszach 10 sztuk kolczyków ( teraz zostały tylko 4) i jeden w nosie. Dlaczego się ich pozbyłam- nudziły mi się. W nosie zawsze chciałam mieć więc sobie zrobiłam. Fakt byłam już na studiach, ale wielu osobom nie przypadł do gustu. U mnie jednak jest tak, że im więcej osób jest przeciwnych ja bardziej brnę w dane przedsięwzięcie. Tak więc kolczyk w nochalu błyszczał. W pewnym momencie stwierdziłam, że nie jest mi potrzebny. Zwykłe kuleczki mi się znudziły większe wyglądały nie za ładnie na moim wielkim kinolu. Mam jeszcze w pudełku z biżuterią sztuk kilka. Może Młodej się kiedyś przydadzą :D
Oczywiście nie obeszłoby się bez historii o Braciszku moim:) Oprócz tlenionych włosów zamarzył mu się również kolczyk w uchu. Od słów do czynów minęło niewiele czasu. Sama tego nie zrobiłam. Poprosiłam kolegę, który niejedno ucho przebijał. Oczywiście wszystko jak należy odkażone. Kolczyk w uchu ewakuacja z domu, żeby Rodzice się nie ciskali. Trochę dymu było. Młody dumnie nosił świecidełko. Niestety musiał na wf je wyciągać i szybko mu się znudziło. Marzenie jednak się spełniło.
Jak widać nie mieliśmy takiego przykładu w domu a jednak się "dziurawiliśmy". Dodam jeszcze, że Tata mój był i jest wielkim przeciwnikiem kolczyków, malowania włosów itp. Jakoś to biedak musiał przetrawić:)
Tatuaże.
Kto to widział żeby matka miała dziarę. Pół biedy jak zrobiła ją sobie w czasach kiedy dziecka nie było na świecie. Ale i tak jest to samo zło. Tatuaż mam. Zrobiony X lat temu. W planach mam drugi- na 30 urodziny nie ma bata będę go miała. Oczywiście mimo, że robiłam go będąc osobą pełnoletnią nasłuchałam się od Rodziców aż mi uszy spuchły. Poszłam i zrobiłam. Tata skomentował to tak: tatuaż jest ładny jednak u ciebie wygląda bardzo brzydko. Emocje opadły i już nikt szumu większego nie robił. Motylek nad kostką jest ulubionym motylem Młodej. Przychodzi podwija mi nogawkę i ogląda. Ostatnio powiedziała do Mamy mojej- Babcia teraz pokaże L swojego motyla na nodze. Babcia bąknęła, że ona nie ma...i coś jeszcze pod nosem mamrotała ale nie wiem co. Domyślać się jedynie mogę.
Co będzie jeśli L zechce mieć malunek na ciele. Pozwolę Jej jeśli będzie to odpowiedni moment. Nie powiem przecież, że to złe posiadając tatuaż. Może zmieni zdanie w momencie otrzymania zgody, może nie. Jeżeli jednak się zdecyduje nie pozwolę tego zrobić w niepewnym źródle. Koniec kropka.
Alkohol, papierosy.
Matka pijąca piwo, wódkę, wino. Wychodząca z koleżankami na drinka. Matka wyrodna jak nic. Jak może zostawić dziecko ( pod opieką ojca, babci, cioci, wujka itp.) i szlajać się po nocach. Normalnie nie do pomyślenia sytuacja. Natychmiast trzeba wzywać odpowiednie służby i zabierać dziecko ponieważ dzieje mu się straszna krzywda. Prawda jest taka, że mając dziecko ( nie mówię tu o patologii) chęć wstania o poranku mając kaca jest ostatnim marzeniem każdej matki. To, że wypije piwo lub inny trunek w mniejszej lub większej ilości w momencie gdy dziecko jest pod opieką osoby trzeźwej nie robi z niej matki skazanej na lincz. To, że wróci do domu nie pamiętając drogi nie robi krzywdy potomkowi. On wtedy śpi. Temat rzeka- ile ludzi tyle opinii. Pamiętajmy jednak wszystko jest dla ludzi:) Trzeba jak zawsze pamiętać o umiarze i będzie ok.
Papierosy- palenie w obecności dziecka jest dla mnie niewyobrażalne. Chcesz puścić dymka idź na balkon, taras, klatkę. Dziecko nie musi dymu wdychać. O tym pisałam w tym poście (klik). Powtarzać się nie będę- zajrzyjcie jeśli interesuje Was moje zdanie na ten temat.
Rzeczą do której można się przyczepić to muzyka jakiej słuchasz.
Jedna słucha metalu, inna rocka, rapu, disco polo. Do wyboru do koloru. W każdym gatunku muzycznym znajdziemy coś co powoduje, że dziecku przekazywane są złe wzorce. Wulgaryzmy, rozebrane kobiety w teledyskach, namawianie do picia, palenia. Repertuar czepialskich jest tu na prawdę ogromny. Ale w sumie i na dziecięcych bajkach nie pozostawia się suchej nitki.
Czego by człowiek nie słuchał, bądź oglądał i tak będzie źle. Ja osobiście tv oglądam bardzo mało. Odbębniam jedynie Pierwszą miłość- razem z L. i czasem jakiś fajny film. Nie da się tego jednak oglądać w spokoju bo Zołza mała cicho nie posiedzi.
Jak zawsze przykładów mogłoby być więcej. Zostawiam Wam jednak miejsce na dokończenie.
To, że matka nosi jakiś kolor włosów nie świadczy o tym, że jej dziecko będzie robiło podobnie. Ilość i usytuowanie kolczyków również nie zależy od tego czy twoja rodzicielka je miała.To samo jest z tatuażami. Nie ma też reguły, że dziecko matki palącej sięgnie kiedykolwiek po papierosa. Nawet jeśli nie będzie tego widziało w domu- zetknie się z tym na ulicy. Zobaczy w tv- zapragnie mieć dokładnie to samo co idol bądź przyjaciel. Zrobi to z twoim przyzwoleniem czy bez niego.
Także droga matko nie zwracaj uwagi na to, że ktoś ocenia to jak wychowujesz dziecko patrząc na twój wygląd. Jedyne co możesz zrobić to podziękować mu za troskę, odwrócić się na pięcie i odejść. Bądź nacisnąć przysłowiowy krzyżyk i nie czytać bzdur na swój temat.
PS. Jeżeli spełniasz choć jeden punkt z powyższej listy pamiętaj nie jesteś dobrą matką. Natomiast jeśli tych punktów jest kilka, to podobnie jak ja jesteś skazana na lincz, spalenie na stosie lub coś w tym stylu...:)
Czytając wiele komentarzy w różnych miejscach doszłam do wniosku, że żadna z nas, powtarzam żadna nie nadaje się na matkę. Dlaczego? Już wyjaśniam. Swoim zachowaniem i wyglądem nie wyznaczamy dobrych wzorów do naśladowania dla dziecka. Nasze zainteresowania budzą niepokój innych o przyszłość naszego malucha.
Wygląd matki.
Kolor włosów:
czerwony zły ( nie wiem o co chodzi- miałam kiedyś ostro czerwone włosy- są piękne), rude, blond, czarne- do każdego koloru można się przyczepić. Długość czupryny- masz długie źle, obetniesz na krótko też niedobrze. Jaki dajesz dziecku przykład? Co będzie jeśli będzie chciało pomalować, dziewczynka obciąć na krótko? Co zrobię? Pozwolę na to. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku, ale...jeśli dzieciak chce zrobi to bez twojej wiedzy i nic nie poradzisz. Pamiętam jak obcinałam sobie grzywkę. Robiłam to po kryjomu i włosy wrzucałam za pralkę. Normalnie hit sezonu z mojej strony- krzywa grzywa a ja myślałam, że rodzice się nie domyślą :P
Był czas świetności Eminema- chyba każdy słuchał jego kawałków. Brat mój zapragnął mieć taką samą fryzurę jak on. Młody był chyba wtedy jeszcze w podstawówce. Trzeba było rozjaśnić włosy. Siostra oczywiście w takich sprawach służyła pomocą. Woda utleniona na głowę i wystawiona na działanie promieni słonecznych. Możecie sobie wyobrazić efekty- popalone rudo- blond włosy. Przy ich ścinaniu zacinała się maszynka a Brat miał łzy w oczach. Oczywiście wszystko działo się bez wiedzy Rodziców. Czy dali nam taki przykład. Nie- Tata włosów nie malował, mama chyba wtedy jeszcze nie. Czy kolor włosów i fryzura ma więc wpływ na wychowanie dziecka i na to co zrobi ze swoją czupryną? Niekoniecznie.
Dodam, że na głowie miałam wszystkie możliwe kolory oprócz blondu i niebieskiego. Będąc już matką- rok temu wygoliłam sobie pół głowy na 3 mm:) Nasłuchałam się oczywiście, że matce nie wypada mieć takiej fryzury. Gościłaby na mojej głowie do tej pory, ale włosy mi za szybko odrastały i sterczały.
Sorry skłamałam miałam kiedyś przez chwilę blond czuprynę :)
Punkt drugi kolczyki.
Jak wiadomo nie tylko w uszach nosi się kolczyki. Matce oczywiście nie wypada ich mieć więcej niż dwa i w miejscach poza uszami. Moja Mama uszy przekłuła sobie mając 39 lat. Ja swoich pierwszych dziurek dorobiłam się w wieku 12 lat. Przez całe swoje dotychczasowe życie miałam w uszach 10 sztuk kolczyków ( teraz zostały tylko 4) i jeden w nosie. Dlaczego się ich pozbyłam- nudziły mi się. W nosie zawsze chciałam mieć więc sobie zrobiłam. Fakt byłam już na studiach, ale wielu osobom nie przypadł do gustu. U mnie jednak jest tak, że im więcej osób jest przeciwnych ja bardziej brnę w dane przedsięwzięcie. Tak więc kolczyk w nochalu błyszczał. W pewnym momencie stwierdziłam, że nie jest mi potrzebny. Zwykłe kuleczki mi się znudziły większe wyglądały nie za ładnie na moim wielkim kinolu. Mam jeszcze w pudełku z biżuterią sztuk kilka. Może Młodej się kiedyś przydadzą :D
Oczywiście nie obeszłoby się bez historii o Braciszku moim:) Oprócz tlenionych włosów zamarzył mu się również kolczyk w uchu. Od słów do czynów minęło niewiele czasu. Sama tego nie zrobiłam. Poprosiłam kolegę, który niejedno ucho przebijał. Oczywiście wszystko jak należy odkażone. Kolczyk w uchu ewakuacja z domu, żeby Rodzice się nie ciskali. Trochę dymu było. Młody dumnie nosił świecidełko. Niestety musiał na wf je wyciągać i szybko mu się znudziło. Marzenie jednak się spełniło.
Jak widać nie mieliśmy takiego przykładu w domu a jednak się "dziurawiliśmy". Dodam jeszcze, że Tata mój był i jest wielkim przeciwnikiem kolczyków, malowania włosów itp. Jakoś to biedak musiał przetrawić:)
Tatuaże.
Kto to widział żeby matka miała dziarę. Pół biedy jak zrobiła ją sobie w czasach kiedy dziecka nie było na świecie. Ale i tak jest to samo zło. Tatuaż mam. Zrobiony X lat temu. W planach mam drugi- na 30 urodziny nie ma bata będę go miała. Oczywiście mimo, że robiłam go będąc osobą pełnoletnią nasłuchałam się od Rodziców aż mi uszy spuchły. Poszłam i zrobiłam. Tata skomentował to tak: tatuaż jest ładny jednak u ciebie wygląda bardzo brzydko. Emocje opadły i już nikt szumu większego nie robił. Motylek nad kostką jest ulubionym motylem Młodej. Przychodzi podwija mi nogawkę i ogląda. Ostatnio powiedziała do Mamy mojej- Babcia teraz pokaże L swojego motyla na nodze. Babcia bąknęła, że ona nie ma...i coś jeszcze pod nosem mamrotała ale nie wiem co. Domyślać się jedynie mogę.
Co będzie jeśli L zechce mieć malunek na ciele. Pozwolę Jej jeśli będzie to odpowiedni moment. Nie powiem przecież, że to złe posiadając tatuaż. Może zmieni zdanie w momencie otrzymania zgody, może nie. Jeżeli jednak się zdecyduje nie pozwolę tego zrobić w niepewnym źródle. Koniec kropka.
Alkohol, papierosy.
Matka pijąca piwo, wódkę, wino. Wychodząca z koleżankami na drinka. Matka wyrodna jak nic. Jak może zostawić dziecko ( pod opieką ojca, babci, cioci, wujka itp.) i szlajać się po nocach. Normalnie nie do pomyślenia sytuacja. Natychmiast trzeba wzywać odpowiednie służby i zabierać dziecko ponieważ dzieje mu się straszna krzywda. Prawda jest taka, że mając dziecko ( nie mówię tu o patologii) chęć wstania o poranku mając kaca jest ostatnim marzeniem każdej matki. To, że wypije piwo lub inny trunek w mniejszej lub większej ilości w momencie gdy dziecko jest pod opieką osoby trzeźwej nie robi z niej matki skazanej na lincz. To, że wróci do domu nie pamiętając drogi nie robi krzywdy potomkowi. On wtedy śpi. Temat rzeka- ile ludzi tyle opinii. Pamiętajmy jednak wszystko jest dla ludzi:) Trzeba jak zawsze pamiętać o umiarze i będzie ok.
Papierosy- palenie w obecności dziecka jest dla mnie niewyobrażalne. Chcesz puścić dymka idź na balkon, taras, klatkę. Dziecko nie musi dymu wdychać. O tym pisałam w tym poście (klik). Powtarzać się nie będę- zajrzyjcie jeśli interesuje Was moje zdanie na ten temat.
Rzeczą do której można się przyczepić to muzyka jakiej słuchasz.
Jedna słucha metalu, inna rocka, rapu, disco polo. Do wyboru do koloru. W każdym gatunku muzycznym znajdziemy coś co powoduje, że dziecku przekazywane są złe wzorce. Wulgaryzmy, rozebrane kobiety w teledyskach, namawianie do picia, palenia. Repertuar czepialskich jest tu na prawdę ogromny. Ale w sumie i na dziecięcych bajkach nie pozostawia się suchej nitki.
Czego by człowiek nie słuchał, bądź oglądał i tak będzie źle. Ja osobiście tv oglądam bardzo mało. Odbębniam jedynie Pierwszą miłość- razem z L. i czasem jakiś fajny film. Nie da się tego jednak oglądać w spokoju bo Zołza mała cicho nie posiedzi.
Jak zawsze przykładów mogłoby być więcej. Zostawiam Wam jednak miejsce na dokończenie.
To, że matka nosi jakiś kolor włosów nie świadczy o tym, że jej dziecko będzie robiło podobnie. Ilość i usytuowanie kolczyków również nie zależy od tego czy twoja rodzicielka je miała.To samo jest z tatuażami. Nie ma też reguły, że dziecko matki palącej sięgnie kiedykolwiek po papierosa. Nawet jeśli nie będzie tego widziało w domu- zetknie się z tym na ulicy. Zobaczy w tv- zapragnie mieć dokładnie to samo co idol bądź przyjaciel. Zrobi to z twoim przyzwoleniem czy bez niego.
Także droga matko nie zwracaj uwagi na to, że ktoś ocenia to jak wychowujesz dziecko patrząc na twój wygląd. Jedyne co możesz zrobić to podziękować mu za troskę, odwrócić się na pięcie i odejść. Bądź nacisnąć przysłowiowy krzyżyk i nie czytać bzdur na swój temat.
PS. Jeżeli spełniasz choć jeden punkt z powyższej listy pamiętaj nie jesteś dobrą matką. Natomiast jeśli tych punktów jest kilka, to podobnie jak ja jesteś skazana na lincz, spalenie na stosie lub coś w tym stylu...:)
Hahaha :-) ja spełniam wszystkie punkty :-) tylko tak od dawna wymarzony tatuaż jeszcze chodzi po mej głowie :-) a marzenia trzrba spełniać, także i to dodam do listy złej matki :-) kolczyki w uszach, w brwi, włosy czarne, rude, blond, długie i krótkie i wygolone, łańcuchy na szyi, glany na nogach a w tle ostry metal- to ja kilka lat temu ;-) także doisuję się do listy złych matek i jestem z tego DUMNA!!!!!
OdpowiedzUsuń;)
Usuńi czym my się różnimy od średniowiecza? Zaskakujące jest jak ludzie uwielbiają wtrącać się w życie innych i oceniać!
OdpowiedzUsuńJuż gdzieś kiedyś pisałam, że sredniowiecze do nas wraca...
Usuńsamo życie pokazuje jak zastaliśmy wychowani,ale ewolucja obyczajów i demokracja pomaga w dniu codziennym,wybór zawsze należy do nas.
OdpowiedzUsuńNie znosze takiego stereotypowego myslenia. Kolor wlosow, tatuaze, czy liczba kolczykow nie maja nic wspolnego z tym, jaka sie jest matka. Czytalam wpis Karoliny i zrobilo mi sie po prostu przykro, ze matka moze w taki sposob pisac do drugiej matki, a juz wzmianka o aborcji byla ponizej pasa. Wiesz, ja tez nie zawsze zgadzam sie z opiniami niektorych blogerek, ale nie znaczy to, ze mam je obrzucac blotem, bo maja odmienny model wychowania dzieci od mojego. Nie znosze siejacych nienawiscia osob, a mail wlasnie taki byl. Jego autorka powinna sie w leb puknac, bo zarzuca innej matce, ze daje dziecku zly przyklad, a sama co robi?
OdpowiedzUsuńNa autorkę tego komentarza to ja już nie wiem jakich słów użyć...
Usuń:* pjona!
OdpowiedzUsuń;*
Usuń