Źródło: Kosmetomama
Ada- Kosmetomama puściła w świat świetną akcję. Jeżeli nie wiecie o co chodzi odsyłam Was do Jej wpisu na ten temat ( klik).
Nie będę powielać informacji, fachowcem nie jestem. Wszystko co najważniejsze znajdziecie w podlinkowanym poście.
Kiedy Młoda była malutka ( w pierwsze upalne dni miała na liczniku 3 miesiące).
Nie stosowałam żadnych kremów z filtrami, nie wychodziłam w godzinach szczytu na zewnątrz.
Wózek miała zasłaniany pieluszką tetrową- taką ładną z misiami.
Co słyszałam- daj dziecku świat zobaczyć, zabierz tę szmatę...hmm po pierwsze dziecko moje w tym czasie spało, po drugie nie narażałam L na bezpośrednie działanie promieni słonecznych.
Kolejne "mądre" osoby twierdziły, że dziecku słońca potrzeba...kiedyś wystawiało się maluchy na działanie promieni słonecznych i nic im nie było...
Kiedyś wiedza na wiele tematów była o wiele uboższa niż jest dziś.
Pielucha na wózku to obciach. Takie teksty też padały.
Dla ciebie obciach dla mnie- dbanie o dziecko.
Dziecię moje podrosło zakupiłam krem z filtrem.
Znów zdroworozsądkowe głosy się pojawiły.
Matki w dzisiejszych czasach są nawiedzone. Dzieci kremami wysmarują i później chodzą blade jakby chore były...
Takie kwiatki zdarzyło mi się słyszeć. Młodej wmawiano anemię oraz wiele dolegliwości bo za blada jest.
Musisz ją na słońce bez kremu wystawiać żeby wyglądała jak zdrowe dziecko...
Z pewnością wit. d3 jej brakuje bo filtrami smarowana...
Nosz k...a rzec by się chciało ale nie wypadało. Uśmiechałam się pięknie i robiłam swoje.
Tak sobie myślę. No dobra wystawię dziecię moje na działanie cudownych promieni ( oczywiście jest to totalna abstrakcja- nigdy tego nie zrobię) , a że ma bardzo jasną karnację pewna jestem, że po chwilach kilku będę miała małego raczka nieboraczka i krzyk, którego nie zniosę.
Tak więc przed każdym wyjściem na podwórko dziecię moje mówi: Zakładamy chustkę na głowę i smarujemy się kremikiem. Z dobrodziejstw kosmetyku korzystamy razem.
Bez bicia przyznaję się, że kiedyś w latach szalonej młodości byłam zwolenniczką niebezpiecznego opalania...zostałam uświadomiona o skutkach i zaprzestałam tego procederu.
Nie potrafię leżeć godzinami na słońcu...z resztą Młoda mi na to nie pozwala. Dodatkowo w godzinach szczytu siedzimy sobie grzecznie w domku i się nie narażamy.
Dbajmy o zdrowie naszych dzieci. Opalona skóra wygląda ładniej- (nie zaprzeczam) nie podążajmy jednak za złymi trendami i zaoszczędźmy dzieciom poparzeń słonecznych,szybszego starzenia skóry i możliwych ciężkich schorzeń.
#sloncebezczerniaka
Zgadzam się, ja zawsze zakrywam głowę Kubie i nie wychodzę w okresie, kiedy upały są nie do zniesienia
OdpowiedzUsuńDorosły nie może wytrzymać a co dopiero dziecko...
UsuńChowam siebie, dzieci na ile się da też chowam w cieniu. Czapki, kremy itede.
OdpowiedzUsuńNienawidzę smażenia na słońcu, do tego stopnia, że nie raz jak wracałam z urlopu do pracy to wszyscy pytali czy ja aby na pewno na wakacjach byłam, bo nie widać. Swoją drogą, idiotyczna to gadka.
Sama niestety doświadczyłam i doświadczam w mojej najbliższej rodzinie zmagań z chorobami nowotworowymi i jeśli można chronić siebie i swoich bliskich przed rakiem skóry, to po prostu trzeba to robić.
Ja kiedyś wygrzewałam się na słońcu godzinami, korzystałam z solarium...więcej grzechów nie pamięta. Teraz już nie stosuję takich zabiegów
UsuńBardzo dziekuje za wpis :) ps stosując kremy z filtrami w lato i tak człowiek czy to ten młodszy czy to ten starszy opali sie tylko wolniej, bez poparzeń i narażania sie na niebezpieczeństwo :) buziaki kochana
OdpowiedzUsuń:* moja Młoda bardzo delikatnie się opala. Nie widać zbyt wielkiej różnicy po sezonie. Dla mnie najważniejsze jest to, że bezpiecznie się opala:) Nie wszystkim to jednak wytłumaczysz :)
Usuńile razy obrywałam za to że taka ładna pogoda, taka temperatura a ja dziecko w domu trzymam....nawiedzona! widzę jednak że nie tylko ja taka nawiedzona jestem ;) już mi lepiej ;)
OdpowiedzUsuńJest nas więcej!
UsuńSłonce uwielbiam, jednak zawsze moja skóra zostanie biała, nigdy się nie opalę niestety. ;/ Smaruję się kremem tylko na twarzy, jedynie na plaży całe ciało. :) http://cleoklepko.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMam dwie córki. Jedna o ciemnej jedna o bardzo jasnej karnacji. Trzymam się tak zwanego złotego środka. Jak jest naprawdę ostre słońce, szczególnie w okolicach południa smaruję je filtrem. Rano i wieczorem już nie. Produkują sobie wtedy witaminę d3. Z resztą są już na tyle duże, żeby sie trzymać cienia jak jest bardzo słonecznie i nosić bez protestów kapelusze.
OdpowiedzUsuńJa Młodą smaruję o każdej porze jeżeli jest słońce. Ma jasną karnację i wolę zapobiegać niż leczyć
UsuńJa też młodej bez kremu i nakrycia głowy z domu nie puszczę, a jak nie muszę to w południe w upał wcale nie wychodzi! smarowana filtrem 50, bo jasna karnacja i po mamusi tendencję do miliona znamion na ciele - opalona jest i tak, ale tak zdrowo a nie poparzona :)
OdpowiedzUsuńPrzy znamionach to wiem, że trzeba podwójnie uważać...
UsuńJak ja nienawidzę ludzi, którzy się wtrącają. Może zbyt wygórowane słowa wystosowałam tutaj, no ale jednak takie mam zdanie. Moja mama, gdy urodziła jej się druga córka postępowała tak samo. Co prawda w lato kilka lat temu siostra nie miała 3 miesięcy, a już pół roku, ale tak samo - pieluchy zasłaniające na wózek jako dodatkowa ochrona. I również kilka osób powiedziało swoje żale, że nie powinna tak robić. Nie lubię jak ludzie się wtrącają, bo nikt za nas dzieci nie wychowa tak jak chcemy, by było dobrze.
OdpowiedzUsuńconowegoumarty.blogspot.com
Moja Mama kiedyś z Młodą spacerowała i była zakryta pieluchą. Jedna pani się pyta po co pielucha. Moja rodzicielka odpowiedziała, że po to żeby nikt do dziecka nie zaglądał ;)
UsuńTeż jestem za tym. Smaruję Młodego kremem z filtrem, nie wychodzę w największy skwar. Pilnuje też siebie. Ja i Młody mamy okropnie delikatną skórę, jasną karnację. Pomimo kremowania, zawsze łapiemy kolorek. Często też mam poparzenia. Dlatego też, z roku na rok, jestem co raz bardziej ostrożna i bogatsza w doświadczenia z każdych poprzednich letnich dni.
OdpowiedzUsuńJa mam ciemniejszą karnację...więc o poparzenia u mnie trudno. Młoda ma jasną cerę i nie chcę jej fundować niemiłych i niebezpiecznych doznań.
UsuńU nas krem z filtrem to podstawa, a jak jest "duże" słońce i gorąco to nawet nie wychodzimy, szczególnie, że Eryka musimy chronić przed słońcem, ale zawsze znajdzie się ktoś mądry i mówi, że jak jest taka piękna pogoda to nie powinno się trzymać dziecka w domu, dla mnie piękna pogoda jest jak świeci słońce, ale temperatura max to około 22 stopnie C, a nie ponad 30...
OdpowiedzUsuńZgadzam się i robię tak samo!
UsuńO dzieciach zawsze pamiętam, żeby dać im coś na głowę, czy posmarować kremem, ale przyznam szczerze, że o sobie czasem zapominam...
OdpowiedzUsuńMłoda jak ją smaruję mówi- teraz ty się posmaruj, nie zapomnij :) Mam małą przypominajkę
UsuńDla mnie jakoś za bardzo nigdy ten temat nie istniał. Sama niczym się nigdy nie smaruję, bo mam taką skórę, że w życiu poparzeń słonecznych nie miałam. Szybko się opalam, od razu na złoto, ale ogólnie dość ciemną karnację mam. Syna natomiast smarowałam kremem z filtrem odkąd miał kilka miesięcy (wcześniej była sroga zima, więc i tak nie bardzo wychodziliśmy). I smaruję do tej pory, choć wydaje mi się, że mega odporną skórę po mnie odziedziczył, ale wolę nie ryzykować.
OdpowiedzUsuńCo ciekawe, słyszałam opinie lekarzy, żeby za mocnych filtrów na dziecku nie używać, bo faktycznie można pogorszyć syntezę witaminy D. Nie wiem, nie znam się. Syna smaruję 20, 25, albo 30 - zależy jaki akurat kupimy;) Jak zawsze - najlepiej wszystko z rozsądkiem i nie przesadzać w żadną stronę;)
Jak Młoda była malutka stosowaliśmy filtr 50- zalecenie pediatry. Teraz ma 30 i jest ok. Ma tak jasną karnację, że z pewnością bez filtra byłyby poparzenia.
UsuńTym bardziej, że dzieci przecież mają delikatniejszą skórę. Nam kiedyś dermatolog poleciła smarować kremem z filtrem znamię syna, a na moją odpowiedź, ze smarujemy go całego, jak idzie na słońce, to wręcz w szoku była, bo na naszym terenie to raczej niewiele osób się takimi rzeczami przejmuje, jak to na wsi...
UsuńCoś o tym podejściu na wsi wiem...:)
UsuńMoja też blada biega:) słońce jest dobre, zwłaszcza na AZS, ale przez filtry też do nas dociera. Nigdy nie wypuściłabym dziecka na 30 stopniowy upał bez posmarowania kremikiem. Sama dzięki tej akcji zaczęłam zwracać uwagę na swoją skórę i obserwuję nowe pieprzyki.
OdpowiedzUsuńFajnie, że tyle osób dba o skórę dzieci :) i swoją również!
UsuńPodpisuję się pod akcją.
OdpowiedzUsuńSuper!
UsuńOch jak ja to kocham... Dzieci to takie delikatne istotki, a my powinniśmy o nie dbać i nie narażać na niebezpieczeństwo!
OdpowiedzUsuńDokładnie!!!
UsuńOpalanie to przeżytek, tak samo jak niegdyś modne papierosy czy jazda w samochodzie bez fotelika. Nie wiem jak można się tak trzaskać na mahoń i wierzyć że to a) dobrze wygląda b) nie szkodzi. Dla mnie głupota.
OdpowiedzUsuńWściekły mahoń zwłaszcza z solarium to okropieństwo...
UsuńKupiłam karnet 60 minut rok temu a wykorzystałam może 20 minut :P opaleniznę mam naturalną teraz (efekt zapomnienia przed pracą zastosowania kremiku z filtrem...)
UsuńOpalanie z głową popieram ale nie smażenie się
UsuńHmmm. Moje dziecko co prawda ma opaleniznę... ale taką delikatna ze dopiero po rozebraniu widać jakiś "kolorek". U nas także odkąd mała skończyła te 6 miesięcy "kremik stosujemy" Chyba że wychodzimy wieczorem w okolicach godziny 19 a za dnia nie było piekarnika to wtedy nie. Jakoś nie zależy mi na"zdrowym opalonym" dziecku, dziecko to dziecko nie musi być opalone, to nie rewia na "Murzynka". No i standardowo czapka/chustka/kapelusik. No chyba że to jednak te wieczory i nie wieje :)
OdpowiedzUsuńNo i tylko kremik z filtrem 50+.
A tak na marginesie ostatnio byłam u koleżanki, ma smyka 8 mies. Godzina przed 10, słoneczko świeci idziemy na spacerek, taki szybki bo już za godzinę będzie patelnia. Kremikuję me dziecię, i mówię do koleżanki, posmaruj małego... A ona do mnie po co, w wózku jest ... No nie myślę i powiedziałam jej że takie małe dzieci mają delikatną skórę i jach chce go narażać na poparzenie słoneczne to jest niepoważna. Kremu raczej i tak dalej nie stosuje, jej sprawa. szkoda malucha... no ale po co w sumie wydawać na krem te 20 parę złotych skoro ona i tak z nim wychodzi tylko tyle co po zakupy.... czyli między 11 a 13 ...
ała...więcej nie powiem
UsuńJa podobnie jak Ty, nigdy nie wychodziłam w upały z domu w godzinach szczytu a poza tym dziewczynki zawsze są wysmarowane kremek i mają czapki na głowach. Nie wydawało mi się, że zdrowo-rozsądkowe zachowanie może wywołać takie reakcje u innych :)
OdpowiedzUsuńJak widać niestety wywołuje...i kolejny punkt- źle robisz bo robisz inaczej niż ja sądzę- podejście krytyków...
UsuńSłońce jest bardzo niebezpieczne. Sama się wielokrotnie o tym przekonałam. A że i ja i mąż mamy bardzo jasną karnację a po kontakcie ze słońcem bez kremu wyglądamy jak raki to w przypadku najmłodszego członka rodziny nie ma mowy o wyjściu bez najmocniejszego filtru.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Słońce może biedy narobić. Jego działanie jest coraz bardziej niebezpieczne...
UsuńA moja 19-letnia córcia ma w nawyku smarowanie się kremami z filtrami i cieszę się bardzo, bo żadne solaria, żadne opalanie. Ba! Jeszcze dumna jest ze swojej bladej skóry. :)
OdpowiedzUsuńSuper! Nastolatki przeważnie szaleją na punkcie opalenizny i za wszelką cenę chcą być brązowe.
UsuńNie znoszę leżenia na słońcu. Ruch i ruch, a opalam się bardzo szybko. Em trochę wolniej, dodatkowo jest wysmarowana filtrami najwyższymi. Ale to wszystko dlatego, że mam masę pieprzyków. Dwa wycięte i jak powiedział lekarz, "zdążyliśmy 5 minut przed czerniakiem". Więc się boję. O Młodą tym bardziej, chociaż może czasem zakrawa to na panikę ;)
OdpowiedzUsuńLepiej zapobiegać niż leczyć! Więc nie jest to chyba panika ale zdrowe podejście do sprawy:)
UsuńJa mam dozgonny zakaz opalania :/ Moje ciało składa się głównie z pieprzyków. Kiedyś wołali na mnie "córka młynarza" :) Zestaw obowiązkowy = chustka i krem :) I tak siedzimy w cieniu ile się da. Nawet lekarze wprowadzają w błąd - najpierw mówią, że chować przed słońcem, a później, że wystawiać, bo witamina D... Trzeba iść chyba na kompromis.
OdpowiedzUsuńZnam ludzi, którzy wystawiają dzieci i siebie na słońce bez filtrów a niedobry witaminy d3 mają...
UsuńGdy- jako dziecię jeszcze i nieco później, jako nastolatka- obrywałam od słońca (mam tzw. uczulenie, więc nawet na przypalenie nie musiałam czekać, bo wszystko mnie swędziało), słyszałam, że jak cały dzień w domu siedzę, to nic dziwnego, że mam się przyzwyczajać do słońca. Jasne...
OdpowiedzUsuńA w ostatnich latach toczyłam boje w pracy, bo moi współpracownicy zachęcali młodzież do spaceru w upał i spiekotę... Dzieciaki zrozumiały, choć są niepełnosprawne, dorosłych i wielce mądrych mam w nosie.
Popieram nawoływanie o zdrowy rozsądek!
Moja koleżanka miała podobne akcje więc wiem o co chodzi...nieciekawa sprawa. Spacery w upał...sama nie mam ochoty wtedy wychodzić i jak nie muszę to nigdzie się nie wybieram. Wiesz czego Ci zazdroszczę? Pracy z dzieciakami niepełnosprawnymi. Pracowałam z nimi i była to najlepsza praca jaką wykonywałam :)
UsuńJa moich młodych smaruję w godzinach od 10-16. Wcześniej i później pozwalam im biegać bez nasmarowania skóry kremem. Największe upały też spędzamy w domu, bo młodzi mają wtedy drzemkę. A ja uwielbiam się wylegiwać na słońcu ;)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio nie posmarowałam się wychodząc na dwór- była godzina 18...i się trochę spiekłam. Młoda na szczęście wysmarowana była :)
Usuńbo najważniejszy jest zdrowy rozsądek...
OdpowiedzUsuńOtóż to!
UsuńMoje dzieci mimo kremów opalone, szczelnie syn, bo on ma taką karnację, że i wiosną robi się czarny. Gdyby nie kremy ja i córka byśmy były dosłownie poparzone. Zdrowy rozsądek przede wszystkim. Głupocie mówimy nie.
OdpowiedzUsuńDokładnie! Zgadzam się :)
UsuńTakich kwiatków to ja jeszcze nie słyszałam... :/
OdpowiedzUsuńMądrych ludzi na swojej drodze spotykasz...ja niestety jak widać
Usuń