Przejdź do głównej zawartości

"Grzeczne" dziecko nie może być szczęśliwe...



Jeśli zapytam co to znaczy grzeczne dziecko usłyszę z pewnością:
słucha rodziców, nie krzyczy, nie marudzi...itp.

Takie dziecko chciałby mieć każdy rodzic. Nie mówicie, że nie :)
Ja bym chciała bardzo.
Niestety nie zawsze jest tak jak chcemy. Nic nie przychodzi od tak sobie. Czasem potrzeba trochę wysiłku aby osiągnąć sukces.

Kto z nas nie marzył o przespanej nocy z niemowlakiem u boku...
Młoda zaczęła przesypiać noce jak przestawiłam ją na butlę. Chwilę to trwało. Później łóżeczko Jej nie pasowało. Poszła na duże łóżko było lepiej. Później wędrówki, które powoli się kończą.

Marzeń można wymieniać sporo. Ale ja nie o tym dziś. 

Chciałam się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami po przeczytaniu ( jeszcze nie skończyłam) książki "W Paryżu dzieci nie grymaszą".
Żałuję, że nie miałam tej pozycji w swoich rękach w momencie oczekiwania na dziecko. Poważnie wiele by mi ułatwiły informacje tam zawarte. Przede wszystkim te dotyczące snu maluchów.

Niedoświadczona matka na każdy płacz Młodej reagowała...wyciąganiem cycka..czy w dzień, czy w nocy dziecko się uspakajało gdy tylko dotarło do uspokajacza.
Gdyby mi ktoś powiedział, gdybym sama wpadła na jakiś mądry tekst o fazach snu...może nie byłoby pobudek co dwie godziny.

Co dwie godziny zmieniają się fazy snu. Dziecko może popłakiwać, wiercić się ponieważ tych faz nie potrafi łączyć. Troskliwa mamusia od razu leciała na ratunek i z pewnością wybudzała dziecko, które mogło spać spokojnie. Z czasem się Młoda do tego przyzwyczaiła i takie nocne rozrywki miałyśmy.

Ogólnie przyjęte jest w naszym społeczeństwie, że tylko dziecko zapłacze trzeba je brać na ręce, nosić, zabawiać. Nie mówię jeśli dziecku coś dolega to owszem jest to jak najbardziej wskazane.

Jednak jeśli wychodzisz do kibelka, dziecko twoje zostaje w kojcu i włącza syrenę mimo, że jest najedzone, ma suchą pieluchę, nie ząbkuje, nie jest chore...a ty spędzasz w toalecie niecałe 2 minuty to najzwyczajniej jesteś złą matką. Trzeba spieszyć maluchowi na ratunek kiedy ty zamykasz drzwi za sobą. Niestety takie sytuacje miały miejsce ale przyszedł moment kiedy się zdenerwowałam ( ładnie mówiąc) wyrwałam wybawicielowi ( nie był to PT) dziecko i powiedziałam, że ma tu siedzieć i koniec. 

Dzięki temu z czasem mogłam wyjść do kuchni, łazienki posiedzieć sobie chwilę a Młoda najszczęśliwsza na świecie bawiła się zabawkami w swoim "więzieniu"- tak nazywali ludzie łóżeczko turystyczne :)

Jeszcze w temacie wybawienia dziecka z więzienia.

Maluch nie może posiedzieć sam. Trzeba wyciągać bo zrobi sobie krzywdę zabawką z tej złości...
Później tak wychowane dziecko- niepotrafiące czekać wścieka się w kolejce w sklepie, banku, na ulicy. Kiedy nie otrzymuje tego czego aktualnie chce- czyli uwagi rodzica. To samo tyczy się krzyków w restauracji i innych miejscach. 
Niestety spotkałam się w swoim otoczeniu z tym, że dziecku się należy tu i teraz. Ono chce i musi dostać. Nikt nie uczy tego żeby poczekało chwilę ( we Francji jest to na porządku dziennym i bardzo mi się to podoba). Później te same osoby stojąc w kolejce sklepowej krytykują matkę za to, że sobie z brzdącem nie radzi...

Jedzenie.

Francuzi są osobami szczupłymi. Niejedna z nas zazdrości kobietom z kraju wieży Eiffla figury.
Stałe pory posiłków i ograniczona ilość słodyczy- to wystarczy. 
Ile osób widzących małe dziecko od razu atakuje jedzeniem? Dużo- daj mu coś pewnie jest głodny. 5 ciasteczko nie zaszkodzi. Plac zabaw- zamiast zabawy posiadówka z reklamówką jedzenia a później płacz bo dziecko otyłe...

Oczywiście i z tym problemem się spotkałam. Dziecko się nudzi, staje się grymaśne- daj mu ciastko to sobie spokojnie posiedzimy. Krew mnie niejednokrotnie zalewała, słodycza nie dałam.

Co jeszcze mi się podoba w wychowaniu francuskim? 

To, że dzieci od początku są traktowane jako pełnoprawni obywatele a nie słodkie bobasy, które niczego nie rozumieją. Stwierdzenie "dzieci i ryby głosu nie mają" z pewnością nie są znane rodzicom żyjącym we Francji.
U nas niestety...jeszcze wiele osób twierdzi, że dzieci nic nie rozumieją, nie mają prawa się odezwać jeśli dorośli rozmawiają...

Będąc na studiach zastanawiałam się na co komu historia wychowania?

Przedmiot jak najbardziej potrzebny choćby ze względu na poznanie wielu nurtów wychowawczych i wybranie odpowiedniego dla siebie. Oczywiście nie jestem za tym, żeby dosłownie stosować wszystkie metody. Nie zgadzam się z każdym stwierdzeniem prekursorów w tej dziedzinie ale to temat na osobny post. Niemniej jednak można znaleźć świetne punkty, które mogą nam ułatwić życie bez ofiar w ludziach.

Dlaczego francuski styl wychowania nie ma szans w naszym kraju?

Po pierwsze i najważniejsze Polacy są narodem, w którym jednostki wiedzą najlepiej co jest dobre dla innych. Wcinają się w cudze życie, rozliczają z każdej minuty. Najbardziej jednak ciocie mądra rada mogą wykazać się w momencie przyjścia na świat potomka...

Dziecko, które słucha rodzica jest z pewnością tresowane, bite...itd. Niemożliwe żeby było "grzeczne" bez stosowania tych środków.

Dodatkowo dodaję to co już zostało wcześniej napisane- dziecko nie może przez chwilę pobawić się samo, musi ciągle jeść itd.

Stosując rady znad Sekwany można zostać uznanym za dziwoląga bądź zgłoszonym do odpowiednich służb :) 
Jeśli będę miała kiedyś drugie dziecko do rad dotyczących snu, czekania i jedzenie z pewnością się zastosuję. Nie wyjdzie- trudno? Wyjdzie- będzie fajnie.