Relację z See Bloggers już widzieliście. Czas na trochę prywaty.
Wyciągnęłam moją rodzinkę do Trójmiasta. Nie wiem jak przeżyli to mój Brat i Bratowa -mówią, że super, że zapraszają ale tak naprawdę to ja się zastanawiam czy nie odliczali minut do naszego wyjazdu.
Żartuję oczywiście- ponownie dziękuję Im za gościnę i cudownie spędzony czas.
Wybiła godzina zero, pakujemy się do auta.
- Mamo posadź Kubusia i zapnij mu pasy.
- Już chwileczkę ( matka jak zwykle grzebie się z gadżetami niezbędnymi w podróży)
- Mamo on musi mieć pasy.
- Już zapinam.
- Teraz możemy jechać Kubuś jest bezpieczny.
Wyjeżdżamy kilkadziesiąt km za miasto.
Olśnienie...czy ja wyłączyłam żelazko. (Widziałam w necie patent na zrobienie zdjęcia żelazka przed wyjazdem- muszę zastosować).
Dzwonię do Mamy i proszę żeby to sprawdziła.
Czekam nie oddzwania, ciśnienie rośnie.
Dzwonię ponownie.
Pospieszam moją Rodzicielkę.
W odpowiedzi słyszę:
- Jakby się paliło już by do ciebie dzwonili.
Dzięki Mamo za pocieszenie :)
Oczywiście żelazko odłączone było.
Pierwsze w planach było oczywiście Zoo. Pogoda dopisała. Nic tylko zwiedzać. Fotek nie mam. Jesteśmy tam co roku i oprócz lwów nic nowego nie przybyło ( lwy też się ukryły w trawie i z żadnej strony ich nie zobaczyliśmy).
Młoda mimo zmęczenia po podróży miała niezłego powera ( chciałabym połowę Jej energii dla siebie). Oglądała zwierzęta, cieszyła się tak samo jak matka ( uwielbiam zoo).
Mówię do Męża mego, że mogłabym tam pracować.
- Co byś tu robiła?
- Karmiła zwierzęta.
- Jakie?
- Małpy na przykład.
- A to tak przyjmą cię jak swoją:)
Rodzinka zgłodniała czas coś zjeść.
Wychodzimy, kierujemy się na parking. Pytam dziecko moje co było fajnego w zoo?
- Jadłam pizzę.
Kurtyna.
Wymęczeni docieramy do naszego "hotelu".
Pozostawiamy Młodą z Tatą i ruszamy z Bratową na miejsce konferencji.
Spacerek, rozmowy-uwielbiam <3
Sobotni poranek matka rusza w drogę.
Reszta ma w planach różne atrakcje.
Pogoda je nieco krzyżuje ale dają radę i z nudów nie skrobią dziur w ścianach:)
Ufam mojej córce w dziedzinie zapewniania rozrywki więc nie martwię się o towarzystwo pozostawione pod Jej opieką.
Wracam. Radość z darów losu.
Dziecko moje, które w domu z radością mówiło, że pójdę się szkolić a później na imprezę oznajmia, że nigdzie mam się już nie wybierać. Mówię, że mi pozwoliła...chwila zastanowienia- dostaję wychodne.
Ubieram się , przyodziewam hawajskie kwiaty.
- Mamo wyglądasz wyjątkowo w tych kwiatach...jak wrócisz będą moje:)
Niedziela.
Ja też bawiłam się fajnie ale zazdroszczę wyjazdu na lotnisko i podziwiania lądujących i startujących z bliska samolotów ( nie to żebym nie widziała, nawet kiedyś leciałam...ale lubię takie akcje).
Ale...samoloty, samolotami.
Pytam L jak było na lotnisku?
- Fajnie.-odpowiada
- Co tam było?
- Kamera.
Kurtyna ponownie opada.
Pakujemy walizki ( znaczy walizek nie mamy ) zbieram gadżety z łazienki. Młoda mi pomaga. Łapie za rolkę papieru toaletowego.
- Mamo to też bierzemy.
Po krótkich negocjacjach pozostajemy przy jednym listku, którego dziecię moje nie wypuszcza przez całą drogę z rąk i dnia kolejnego również jest jej ulubioną zabawką.
O tym, że uwielbiam Trójmiasto wiecie. Jeżeli miałabym mieszkać nad morzem to tylko tam.
Kurtyna i kurtyna. Młoda po prostu widzi świat inaczej od Ciebie i tyle. Napisałabym, że zrozumiesz, jak będziesz w jej wieku, ale to już było i nie wróci niestety ;) Musisz jej więc zaufać, że to co ona dostrzega, też jest wyjątkowe :)
OdpowiedzUsuńWiesz bo ja na to patrzę z takiej perspektywy. Znaczy ja się cieszę jak dziecko że zwierzęta sobie zobaczę, wyjazdu na lotnisko zazdroszczę do tej pory...a dla niej pizza i kamera najważniejsze. Ja chyba jestem w tym duecie dzieckiem a ona dorosła :)
UsuńHaha, klasyka;) U mnie jest zawsze - czy wyłączyłam prostownicę do włosów;)
OdpowiedzUsuńMam tak samo z prostownicą, dlatego zalupiłam taką co sama się wyłącza po godzinie.
UsuńJa już teraz będę robić zdjęcia i będę spokojniejsza :)
UsuńJa się wybieram do Trójmiasta jak sójka za morze i wybrac się nie mogę :) Jak ja zapytałam córkę co najlepiej pamięta z oliwskiego zoo - Martę - kucyka na którym miała przejażdżkę :)
OdpowiedzUsuńMoja Młoda już później opowiadała o wszystkich zwierzętach- najbardziej Jej się podobały słonie, małpy, węże i krokodyle :)
UsuńMusisz Młodej sprezentować całe opakowanie takiego papieru toaletowego w fioletowe listki. Oszaleje ze szczęścia. Ja bym bardzo chciała się wybrać gdzieś nad może, ale jestem takim leniem podróżniczym, że za każdym razem, gdy pomyślę o pakowaniu i godzinach w aucie, to mi się odechciewa.
OdpowiedzUsuńTeż nie cierpię się pakować, jazda- w sumie męcząca ale ja uwielbiam podróżować :) Nie kupię jej papieru...bo mój dom będzie cały w jego strzępkach :) Chyba chcesz mnie tym pomysłem do grobu wpędzić ;)
UsuńNie. Chcę Młodej zorganizować czas wolny, żeby dać trochę tego czasu Tobie, na blogowanie, przykładowo. Wiesz, ona szaleje z papierem, Ty z klawiaturą.
UsuńTaa a później dwa razy tyle czasu poświęcę na sprzątanie ;)
UsuńJa to bym chciała gdziekolwiek nad morzem mieszkać :)
OdpowiedzUsuńA Młoda po prostu cieszy się z małych rzeczy :P
Ja jedynie w Trójmieście :) Oj to prawda- niewiele jej do szczęścia potrzeba
UsuńJak inaczej wygląda świat oczami dziecka ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńAj dzieciaki potrafią rozwalić swoimi odpowiedziami. Ale widać, że dbanie o bezpieczeństwo podczas jazdy samochodem ma pięknie wpojone. Brawo Mama!
OdpowiedzUsuńNie można ruszyć autem dopóki wszyscy nie mają zapiętych pasów. Pilnuje każdego:) i na koniec powie, że bezpieczeństwo to podstawa:)
UsuńCudowne masz to dziecię !!! Papier toaletowy - na pamiątkę ?! Zawsze to coś ! Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńJak cudowna tak i niedobra :) Pozdrawiam również :)
UsuńJa też uwielbiam ZOO :D I o dziwo dopiero za którymś podejściem widziałam wszystko. A od jesieni u nas w stolicy otwierają akwarium z rybami tropikalnymi, więc muszę je znów odwiedzić! :D
OdpowiedzUsuńMy przy każdej wizycie w Trójmieście w punkcie obowiązkowym wycieczki mamy zoo:) Uwielbiam to miejsce. Rybki...jakoś mnie tak nie kręcą :)
UsuńHurra! My bedziemy w Gdyni już za kilka dni! I to samolotem! #tylewygrac ;)
OdpowiedzUsuńSuper:) Udanego pobytu :)
UsuńJak ja bym chciała mieszkać nad morzem...wystarczyłoby mi nawet 40km od morza, tak jak to było kiedyś.
OdpowiedzUsuńZa każdym razem jak koszujemy na lotnisku podziwiam starujące i ladujące samoloty. Niesmaowite wrażenie. Gorzej jest gdy sama jestem w środku (panicznie boję się latać), choć moim zdaniem każdy powinien choc raz w życiu przeżyć start - adrenalina skacze jak wbija Ciebie w fotel. A przy lądowaniu w myślach szepczę ''hamuj, hamuj...''
p.s.Rozminęłyśmy się o kilka dni - od 30 czerwca do 21 lipca bawiliśmy w Tczewie czyli całkiem niedaleko Was.
Ja raz w życiu leciałam samolotem ( znaczy dwa- tam i do domu). Podobało mi się nie powiem, ale teraz nie wiem czy bym wsiadła...
UsuńKurde bardzo niedaleko...może kiedyś będzie okazja żeby się spotkać :)
Konferencji nie ukrywam, że zazdroszczę. Może kiedyś...
OdpowiedzUsuńA Młoda jest bezbłędnie urocza :)
Dzięki- cały urok osobisty ma po mamusi oczywiście:) Żartuję skromna jestem kobieta i pewnie po Tatusiu ma wszystko co najlepsze :)
UsuńTwoja rodzina wymiata! Córeczka to chyba po mężu ma takie czaderski odpowiedzi :). Poprawiłaś mi humor tym wpisem, dzięki!
OdpowiedzUsuńWymiatają zgodzę się moje ciśnienie do granic możliwości :) Ma te teksty to prawda. Jakbym wszystkie spisała to bysmy furorę w sieci zrobiły:)
UsuńJa też bym mogła pracować w zoo. I moje dzieci nie miałyby nic przeciwko temu. chodziłyby do pracy ze mną ;)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńha ha papier bije na głowę :D Adaś kiedyś klamerki mi zapakował od babci żebym więcej miała :D
OdpowiedzUsuńMuszę Młodej podpowiedzieć z tymi klamerkami :)
UsuńKocham zoo, ale coraz bardziej mnie, jako dorosłą martwi i smuci i już nie chodzę tam tak chętnie jak kiedyś. A Trójmiasto jest the best, nawet bez blogierów.
OdpowiedzUsuńMnie bardziej martwią cyrki...to prawda Trójmiasto jest cudowne zawsze :)
UsuńBezpieczeństwo jest najważniejsze, dobrze, ze zapięłyście misia.
OdpowiedzUsuńGdyby nie był zapięty nie byłoby mowy o ruszeniu autem :)
UsuńPizzaaaa :) świetną masz córcię! Ja uwielbiam jak młody "zabija" nas swoimi odpowiedziami :) Dzieci to potrafią zaskoczyć człowieka jednym słowem ;)
OdpowiedzUsuńPod tym względem dzieciaki są niesamowite:) Chociaż nie tylko pod tym
UsuńPapier :D kurka nie pomyślałam mogłam moim przywieźć, ale by mieli miny :D
OdpowiedzUsuńCiekawe jaka byłaby reakcja na taki prezent :)
UsuńNiesamowicie to opisałaś ! Młoda jest "the best" ;) A z tym żelazkiem to nie wiem, czy z filmów to mamy, czy od mam i babć, ale ja też jak gdzieś jadę boję się, że czegoś nie wyłączyłam. Wprawdzie żelazka nie używam, ale zawsze martwię się czy wyłączyłam gaz...
OdpowiedzUsuńP.S. Nie dziwię się, że Młoda wzięła papier. U nas okazało sie, że z wyjazdu to nawet woda lepiej smakuje :D
Ja nie wiem skąd mi się to bierze- bez kitu. Nie myślę o tym a po jakimś czasie- kilkadziesiąt km od domu nagle błysk czy wyłączyłam żelazko?
UsuńWyjazdowe zawsze najlepsze :)
Hahaha :D Twoja córka znalazła ciekawą zabawkę! Papier toaletowy :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie zajęła się nim tak jak ręcznikami papierowymi w domu...czyli wszystko na drobinki i rozniesione gdzie się da :D
UsuńJa myślałam, że z tym żelazkiem to tak tylko na filmach gadają :-o
OdpowiedzUsuńSię człowiek całe życie uczy, ale to pewnie dlatego, że ja nie znoszę prasować i jak mnie życie nie zmusi, to nawet z pudełka nie wyjmę ;P
A papier? No chyba przyznasz, że ładny w te piórka- mnie tam się podoba :D
Ja nie cierpię prasować. Mężowi koszulkę prasowałam i jak zwykle nerwy moje przez Niego ;) No papier ładny ładny trzeba przyznać :D
Usuń