Droga do spełnienia marzeń potrafi być kręta. Taka była właśnie trasa do Ostródy w zeszły czwartek.
Matka zawsze chciała mieć książkę z autografem. Mam już w swoim zborze 3 sztuki. Marzenie to spełniła jako pierwsza Kasia Targosz znana jako Matka na Szczycie:) Kolejna powieść podpisana rzez autora to książka "Szepty dzieciństwa" Anny Sakowicz. Na zdjęciu widać, że kolejna dołączyła do mojej kolekcji:)
Są to książki, których niestety ale nie pożyczę nikomu poza moją mamą. Za bardzo boję się straty.
Kolejnym marzeniem było poznanie pisarza. Udało mi się je spełnić, ale zacznijmy od początku.
Zorganizowałam opiekę dla Młodej ( Mamo raz jeszcze bardzooo Ci dziękuję). Udałam się na dworzec PKS (mężuś mnie podwiózł żeby nie było, że ja taka samodzielna).
Pogoda dość nieciekawa, padał deszcz, mocno wiało.
Matka jednak uparta jest i nic jej nie stanie na przeszkodzie.
Wybiła godzina zero. Podjeżdża bus...i nie chcą się w nim otworzyć drzwi. Pan kierowca kombinuje, raz, drugi, trzeci bez skutku. Ciśnienie wzrasta. Szybka analiza kto mnie do Ostródy zawiezie ( mąż w pracy). Pustka w głowie..myślę sobie- jak się sprężę to na piechotę dojdę, stopa złapię.
Drzwi się jednak otwierają.
Wsiadam, bilet kupuję, chwila pogawędki z kierowcą i współpasażerami. Zakładam słuchawki na uszy- chwila relaksu z ulubioną muzyką.
Jedziemy sobie. Nagle słyszę piosenkę, której słuchaliśmy jadąc do porodu, tą samą trasą. Wszystko mnie zaczęło boleć, ciarki i tego typu dolegliwości mnie dopadły. Trzy głębokie wdechy, zmiana nuty i było ok.
Docieramy na miejsce. Do spotkania jeszcze 1,5 godziny. Dzwonię do mężusia. Mówi, że niedaleko mam Biedronę. Poszłam. Ciemne uliczki, nieciekawe typy w zaułkach...ja wiem, że wysłał mnie na stracenie- ale jak zwykle wyszłam z tego cało.
Odwiedziłam księgarnię- kupiłam Młodej prezent gwiazdkowy- grę Nogi Stonogi, porozmawiałam z miłymi paniami. Poleciłam im trochę ciekawych książek i udałam się dalej.
Co mnie zaskoczyło?
Kultura ludzi jeżdżących autami. Na żadnym przejściu nie czekałam. Kiedy już do niego docierałam- wszystkie auta jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki się zatrzymywały. Dla porównania- w mojej mieścinie ostatnio naliczyłam 15, które przejechały i się nie zatrzymały.
Oczywiście mężuś musiał to skomentować. Powiedział, że na bank wiedzieli, że to Antyterrorystka i dlatego się zatrzymywali. No udał mu się dowcip niesamowicie.
Wiem, że czekacie na najważniejsze:)
Już jest ten moment- kiedy mogę to ujawnić.
Dotarłam do biblioteki. Byłam przed czasem, ale lepiej poczekać niż się spóźnić.
Siedzę sobie, czekam. Pojawia się Ona- Anna Sakowicz. Wiecie to jest taki moment jak w tv. Wchodzi gwiazda i nie wiesz jak się zachować.
Powiedziałam grzecznie dzień dobry. Uśmiech i uścisk Ani przegonił wszystkie stresy:)
Przedstawiła mnie swojemu Mężowi- to jest Antyterrorystka, jesteśmy bezpieczni:)
Porozmawiałyśmy chwilkę, Ania podpisała mi książkę, strzeliłyśmy sobie razem kilka fotek.
Jako, że jechałam na spotkanie z Kurą- kupiłam w prezencie jajo:) Młoda narysowała obrazek.
Poznanie Ani było dla mnie wielkim wydarzeniem. Ciągle zacieszam na samą myśl o spotkaniu. Liczę na to, że nie będzie to ostatnie nasze wspólne pozowanie do zdjęć:) Chciałabym jeszcze wiele napisać, ale jak się rozwinę to Wam się znudzi:)
Ania powiedziała mi też coś...co spowodowało, że urosły mi skrzydła. Nic nie zdradzę jednak w tej chwili:)
Ania powiedziała mi też coś...co spowodowało, że urosły mi skrzydła. Nic nie zdradzę jednak w tej chwili:)
Odnośnie organizacji wieczoru.
Pierwszy raz byłam na takim wydarzeniu i muszę powiedzieć, że organizatorzy wysoko postawili poprzeczkę.
Cudowny nastrój, czytanie fragmentów twórczości Ani. Prowadzące doskonale przygotowane. Tego się nie da opisać- to trzeba przeżyć!
Kilka zdjęć na koniec
Super! :) Ja to jestem z tych mam, co to piszą. I wydały już coś swojego. I kilku pisarzy poznałam :) Wiem więc co w trawie piszczy. Cieszę się razem z tobą ;)
OdpowiedzUsuńKochana co napisałaś???
Usuń"To jest Antyterrorystka, jesteśmy bezpieczni"- padłam :). Fajnie, że spotkanie się udało i spełniło się Twoje marzenie.
OdpowiedzUsuńAnia jest genialna :) Ja też się bardzo cieszę, że się udało :D
UsuńUrosły Ci skrzydła, gdzie? D
OdpowiedzUsuńGosiu bardzo się cieszę, że spełniają się Twoje marzenia :*
Urosły takie niewidzialne :) Dzięki za miłe słowa :*
UsuńCieszę się bardzo, że się poznałyśmy. Teraz dopiero widzę, że mogłyśmy się lepiej zorganizować, bo my też dotarliśmy godzinę wcześniej. I trzeba było nam się wymienić telefonami i umówić na kawkę. No, ale na drugi raz będę mądrzejsza. :)
OdpowiedzUsuńCałuski dla Młodej. :)
Właśnie ja też żałowałam, że się numerami nie wymieniłyśmy. Nic jednak straconego. Młoda ma już zakodowane, że do Cioci Ani w drodze nad morze zajedziemy...nie mamy więc innego wyjścia :D
UsuńBuziaki
Nadrobimy kawki. :) :)
UsuńJa herbatkę ale damy radę:) Mam jeszcze nadzieję, że w wakacje spotkamy się w Sopocie ( chyba dobrze pamiętam) na spotkaniu literackim. Mam nadzieję, że uda mi się tam dostać:)
UsuńTo cudowne jak spełniają się nasze marzenia :)
OdpowiedzUsuńA sądząc po komentarzu p.Ani złapałyście dobry kontakt! Świetnie!
Dla mnie za krótko, za mało...ale nadrobimy :)
UsuńJa się muszę przyznać, że czuję ukłucia zazdrości, gdy to czytam! Tak bym chciała, żebyś zjawiła się na moim spotkaniu autorskim!
OdpowiedzUsuńP.S. Mam nadzieję, że jakoś po nowym roku do Twojej kolekcji książek z autografami dołączy kolejna. Albo raczej powinnam powiedzieć - do kolekcji Młodej :D
Jak się zjawię to będziesz miała mnie dość :) Aj już czuję ten klimat- przegadane noce, wspólne wycieczki...dobrze, że marzenia się spełniają <3
UsuńKasiu Ty nas za bardzo nie rozpieszczasz? Młoda również bardzo cieszy się z książek z autografami- tak samo jak matka :*
Drogą kręta ale przynajmniej będzie co wspominać ;)
OdpowiedzUsuńPewnie, że będzie:) Mnie nadal nie opuściły mega pozytywne emocje jakie towarzyszyły spotkaniu :)
UsuńTakie spotkania autorskie to jest TO :) Ja do tej pory byłam tylko na takich organizowanych dla dzieci, ale widziałam ile im to sprawiają frajdy, a i ja sama czerpałam z tego ogromną przyjemnosć :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie muszę zobaczyć czy u nas nie ma takich spotkań dla dzieci. Będziemy dziś w bibliotece z Młodą to zapytamy :) Jednak najbardziej czekam na nasze spotkanie z Kasią Targosz :)
UsuńZ Kasią to chyba sporo osób chce się spotkać :))))))
UsuńDziwisz się? :) Taka cudowna kobieta przyciąga jak magnes :D
UsuńNo nie powiem zazdroszczę przeżycia. A co do Ostródy to kiedy 9 lat temu zawitałam tam po raz pierwszy to najbardziej zdziwiło mnie właśnie to, że kierowcy zatrzymują się przed przejściami dla pieszych. W sumie to za każdym razem gdy jestem w Ostródzie tak samo miło mnie to zaskakuje :)
OdpowiedzUsuńPrzeżycia cudowne:) Odnośnie kultury kierowców. Bardzo mnie to zastanawia. Mieszkam jedynie 30 km dalej i u nas jest istna masakra w tym temacie
UsuńSuper, że spełniają się Twoje marzenia oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńWiele lat musiałam czekać, ale warto było :) :)
UsuńSuper! Życzę Ci spelniania kolejnych marzeń!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńA myślałam, że tylko ja mam takie infantylne marzenia :) Też mam już 3 książki opatrzone autografami :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Tobie też się udało, pozdrawiam.
Takie marzenia są cudowne :) Pozdrawiam
UsuńŻywo jestem zainteresowana blogiem Pani Anny - uwielbiam go czytać, a jednak nigdy nie czytałam jej książki. Nadrobić muszę koniecznie... tylko mi kurde już miejsca zaczyna brakować na biurku, bo tyle tego mam ostatnio do "nadrobienia"... :)
OdpowiedzUsuńI wiesz co... takie fajne, małe rzeczy, a człowiek się tak cieszy, że może marzenie spełnić - oby takich więcej :)
Książki Ani gorąco polecam! Im więcej takich małych ( wielkich) radości tym człowiek radośniejszy jest :)
UsuńŚwietnie, życze dalszego takiego spełniania marzeń! :-)
OdpowiedzUsuńDzięki:) Tobie życzę tego samego :)
UsuńJest relacja;-) Fajnie, że udało Ci się spotkać z p. Anią;-) I jeszcze autograf zdobyłaś. Wiesz, że ja nie bardzo lubię pożyczać książki? Kilka mi nie wróciło;-( Już wolę pożyczyć samochód niż książkę, może dlatego że nie jest na rynku wiele wart;-)
OdpowiedzUsuńJa pożyczam mojej mamie, też mi kiedyś nie wróciły...
UsuńMam dokładnie tak samo. Ludzie myślą, że to nic takiego, że książek się nie zwraca. A to wstyd, wziąć i nie oddać. Wiesz ile osób do tej pory wisi mi książki?
UsuńA jeszcze jak się upomnisz to na najgorszą wychodzisz...
UsuńSpotkania autorskie to zazwyczaj fajna sprawa. Ja miło wspominam grę miejską pod hasłem "Kryminalny Olsztyn", która chyba odbyła się dwa lata temu. Jesienne, kamienne uliczki Starego Miasta przemierzaliśmy ukryci pod parasolami i odwiedzaliśmy kolejne miejsca na mapie, którą otrzymaliśmy na początku gry. W każdym z punkktów, a były to przytulne kawiarenki, czekał na nas jeden z olsztyńskich pisarzy. Można było sobie usiąść, porozmawiać bez spięcia i zadęcia. A na koniec zgarniało się książkę i fajne wspomnienia. :)
OdpowiedzUsuńAle świetna akcja! Zazdroszczę :)
UsuńGosia szalejesz! Fajnie Ci :)
OdpowiedzUsuńTrochę szaleństwa nie zaszkodzi :)
Usuńciekawa jestem czego słuchałaś jadąc na porodówkę i jakie to są te "ulubione nuty"
OdpowiedzUsuńspotkania autorskie są fajne :)
Danza kuduro- z filmu Szybcy i wściekli :)
UsuńTy to miałaś przeżycia w drodze!! Najważniejsze, że spotkanie udane :)
OdpowiedzUsuńU mnie nigdy nie ma na spokojnie ;)
UsuńNo właśnie, jak marzenia mają się spełnić, to się spełnią nawet jak huragan w oczy wichurzy. A co do Kury - Anny, to nie czytałam i nawet nie słyszałam, ale to chyba wstyd się przyznawać... Dlatego pędem nadrobić muszę, no bo jak inaczej nie?
OdpowiedzUsuńPrawda najprawdziwsza- mimo wszystko się spełnią :) Polecam Ci twórczość Ani nie tylko dlatego, że jest cudowną osobą:) Jej książki mają to coś, co sprawia, że chcesz więcej czytać- a kolejne są już w drodze :)
Usuń