Przejdź do głównej zawartości

Leczysz swoje dziecko za granicą? Dlaczego?


Nosi mnie cholernie kiedy słyszę kolejne oskarżenia padające w kierunku rodziców, którzy swoje ciężko chore dzieci oddają pod opiekę specjalistom poza granicami naszego kraju.
Najczęstsze zarzuty- to oszustwo, chcecie wyłudzić pieniądze, przecież można taki zabieg przeprowadzić w Polsce. Takie i wiele innych nieprzyjemnych słów nie raz słyszeli ludzie walczący o zdrowie i życie swoich pociech.


To zwykłe żebranie.

Dość często organizowane są zbiórki na rzecz chorych dzieci, zwierząt itp.
Zastanawia mnie fakt, że w momencie ratowania zwierzaka nie padają tak przykre stwierdzenia jak w przypadku kiedy pieniążki zbierane są dla człowieka.

Gdyby rodzice mieli odpowiednie fundusze na pewno nie prosili by nikogo o pomoc. Spakowaliby walizki i pojechali na zabieg. Jednak rzeczywistość jest na tyle brutalna, że życie człowieka jest liczone w złotówkach, euro, dolarach. Chcesz żyć- zapłać!

Niech każdy z nas postawi się w sytuacji tych osób. Czy dla swojego dziecka nie zrobisz wszystkiego? Nie będziesz "żebrał" o pieniądze aby mogło godnie żyć, być zdrowe.

Dziwię się osobom, które atakują...każdy z nas może znaleźć się w takiej sytuacji, będzie potrzebował czyjejś pomocy, pieniędzy... wtedy spojrzy z punktu widzenia tych, którym swoimi słowami rzucał dodatkowe kłody pod nogi...zwykłe przepraszam nie wystarczy. 

Postępując w taki sposób skutecznie odbiera się ludziom energię do dalszej walki. Wiadomo, że nie staną w miejscu z powodu nieprzychylnych komentarzy, ale cierpią...cierpią podwójnie. Raz z racji tego, że i tak ich sytuacja jest dość skomplikowana, dwa, że rodacy okazują się zwykłymi świniami i zamiast wsparcia serwują dodatkowe złe emocje.

Operację można przeprowadzić w kraju.

Pieniądze zostają w budżecie państwa- na co idą nie wnikam, na pewno nie tam gdzie powinny.

Dziecko rodziny X jest poważnie chore. Jest dla niego ratunek ale za kolosalne pieniądze w kraju oddalonym o tysiące kilometrów. 
Padają słowa lekarzy, że mogą spróbować leczyć malucha na miejscu.
Mogą spróbować- wybaczcie ale będąc na miejscu rodzica, który musi podjąć taką decyzję nie chciałabym aby mój potomek trafił jako królik doświadczalny na stół operacyjny.
Tak rozumiem lekarze muszą się gdzieś fachu nauczyć, ale niestety w takim momencie wybaczcie stawiam na doświadczenie.
Większość skomplikowanych zabiegów nie jest również refundowana przez NFZ. 

Zgadzając się na operację w Polsce również musimy liczyć się z dużymi kosztami.

Skąd wziąć pieniądze? Znów zaczyna się wspomniane brzydko mówiąc "żebranie" (nie ja to tak nazwałam- według mnie jest to normalne, że nie mając wsparcia od państwa rodzic walczy o pomoc dla swojego dziecka). 
Tylko, że żebranie na operację w kraju odbierane jest już lepiej. Nie dorabia się zagranicznych sąsiadów tylko swoich.
Wybaczcie ale dla mnie takie podejście jest to głupotą.

Dlaczego większość zabiegów wykonywana jest w innych krajach? Najczęściej dlatego, że słyszy się na dzień dobry od specjalistów słowa : nie ma szans, dziecko i tak nie przeżyje, mniej skomplikowany zabieg mogę wykonać...
Po takich tekstach człowieka krew zalewa, załamuje się, szuka ratunku. Znajduje go i wtedy słyszy: my też mogliśmy się tego podjąć ale ludzie wyłudzają pieniądze i jeżdżą na zabiegi hen daleko w świat.

Nigdy nie ma pewności czy operacja się uda. Jednak po słowach jakie przytoczyłam wyżej nie miałabym odwagi oddać dziecka takiemu człowiekowi pod nóż. Jeżeli na starcie stawia je na skreślonej pozycji skąd mogę mieć pewność, że zrobi wszystko co w jego mocy aby pomóc...

Całym serduchem wspieram każdego z osobna walczącego o zdrowie i życie- czy swoje czy dziecka. Spotkacie na swojej drodze mnóstwo okropnych ludzi...jednak pamiętajcie, że tych dobrych jest znacznie więcej :)

Komentarze

  1. Eh, mnie, powiem szczerze, wkurzają zbiórki na ratowanie zwierzątek. Nie żebym coś miała do zwierząt, albo im źle życzyła, ale właśnie dlatego, o czym napisałaś - że podchodzi się do nich z większą uwagą i większym zaangażowaniem niż do ratowania życia dzieci. Gdyby choć część tej energii przełożyć na zbiórki dla dzieci, to na pewno można by uratować ich więcej...
    Nie mówię, że zwierząt nie warto ratować (choć faktycznie, myślę, że nie w każdym przypadku warto, jeśli zwierze jest bardzo chore, to lepiej mz je uśpić i zaoszczędzić mu dalszego cierpienia), ale chodzi mi o samo podejście niektórych ludzi - w stylu: co tam dzieci, to na pewno oszustwo, ale wyleczmy ślepego kotka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najczęstszy tekst z jakimi się spotkałam to niech sobie rodzice kredyt wezmą... kurde jak można coś takiego powiedzieć, ludzie chcą ratować dziecko a słyszą coś takiego. Zwierzętom też trzeba pomagać. Najczęściej jednak ich choroby, przebywanie w schronisku itp. spowodowane są przez osoby, które znudziły się zabawką...

      Usuń
  2. Niektórzy potrafią się doczepić do wszystkiego. Oszustwa się zdarzają, ale to nie znaczy, że każdy proszący o pomoc rodzic nim jest. Gdyby chodziło o Gaję, poszłabym i do diabła o pomoc, bo kiedy w grę wchodzi dziecko, rodzice są gotowi na wszystko, nawet jeśli inni nazywają to żebraniem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt jak wszędzie trafiają się oszuści. Jednak zanim rzucisz oskarżenie weź człowieku sprawdź i oszczędź ludziom dodatkowych problemów. Jeżeli dziecko jest podopiecznym jakiejś fundacji wszystko można tam sprawdzić. Ja dla mojej Młodej zrobiłabym wszystko

      Usuń
  3. Straszne jest to że dzieci - przyszłość narodu - nie mogą doprosić się o leczenie we własnym kraju! Że trzeba żebrać o przysłowiowy kawałek chleba w NFZcie i wielką łachę Ci zrobią jak dadzą Ci refundowane leki....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I politycy krzyczą żeby rodzić więcej dzieci...masakra

      Usuń
  4. Będzie trzeba będę żebrać! Dla dziecka zrobię wszystko....
    Chory kraj. Oj chory!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również dla dziecka zrobię wszystko...kraj chory to prawda.

      Usuń
  5. Dla zwierząt kasy nie przelewem sorry. Ale dla Kubusia który walczył o oko wspierałam i jestem strasznie szczęśliwa ze.mu się udało! !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto pomagać. Zobaczyć uśmiech na twarzy rodziców i dziecka- bezcenne :)

      Usuń
  6. życie w tym pięknym świecie pokazuje co jest naprawdę ważne i co robić by przetrwać jak najdłużej w zdrowiu i szczęściu .Ale tak naprawdę to mamy zapisane w książce życia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Doskonale rozumiem tych rodziców. Sama w zeszłym roku walczyłam o każdą złotówkę dla pewnego małego chłopca. Sama staram się pomagać, jak tylko mogę i co miesiąc wziąć udział symbolicznie w jakiejś akcji. Wiadomo, że świata sama nie zbawię, nie stać mnie też na wielką filantropię, ale każde 10 zlotych się liczy, bo gdyby każdy je dał zamiast kupić paczkę papierosów, czy dwie czekolady, to świat byłby dużo lepszy... No i codziennie klikam dobryklik. Z trzech różnych IP, zawsze mi potem lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również rozumiem ludzi, którzy potrzebują pomocy. Na ile mogę tyle pomagam :)

      Usuń
  8. Na tyle ile mogę staram się pomóc osób, które tego potrzebują. Odliczam 1%,wysyłam SMS dla fundacji, wspieram WOŚP. Wiem, że to nie jest bardzo dużo ale zawsze coś. Grosz do grosza. Straszne jest to, że gdy pojawi się choroba trzeba liczyć na łaskę innych.
    Naslonecznej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Najgorsze jest jednak dokopywanie takim osobom przez ludzi, którzy nie pomagają...

      Usuń
  9. Życie większości ludzi byłoby o wiele łatwiejsze, gdyby każdy z nas stawiał się najpierw na miejscy danej osoby zanim wypowie się na jej temat. Co prawda sama nie byłam w tej sytuacji ale współczuję ludziom, których w taki sposób dotyka los. To nie był ich wybór, że mają np. chore dziecko i muszą je leczyć za granicą. Powinni o tym pamiętać czy bezduszni krzykacze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to...niestety krzykacze są beznadziejni i odbierają ludziom siłę do walki, której bardzo potrzebują

      Usuń

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Wasze zdanie :) Komentarze zawsze mile widziane