Wiesz co chyba musimy zakończyć naszą znajomość...
nie bardzo pasujesz do moich nowych znajomych. Nie wiem jak na ciebie zareagują, czy nie będą przez ciebie naśmiewać się ze mnie.
Przyznacie, że beznadziejny scenariusz?
Niestety bardzo często pojawiający się w naszym życiu. Może nie dosłownie jak w powyższych słowach, ale i bez nich jest bardzo nieciekawy.
Odwieczny wyścig szczurów, dążenie do jak najlepszej pozycji społecznej, wysokich zarobków, wakacji pod palmami itp. To tylko kilka z rzeczy, które spędzają sen z powiek.
Oczywiście są od każdej reguły wyjątki i dla pewnych osób ważniejsze będą inne wartości.
Niestety więcej jest jednostek nastawionych na sukces.
Co mnie boli? Zarówno w życiu realnym jak i wirtualnym jest syf.
Rozbiorę go na czynniki pierwsze.
Mam świetne auto, ubieram się w najlepszych butikach ( nie ja tylko postać, której się zaraz oberwie;)). Mój dom lśni- ale nie ja w nim sprzątam. Firma prosperuje rewelacyjnie. Dzieci pod opieką niani- z mężem jeździmy sobie po różnych krajach- uwielbiamy zwiedzać.
Pewnego dnia spotykam koleżankę ze szkolnych lat. Idzie obładowana siatami, jedno dziecko w wózku, drugie prowadzi za rękę. Dawno nie była u fryzjera- ma mega odrosty...
Kurde chyba wejdę do sklepu bo głupio będzie mi z nią gadać. Jeszcze nas ktoś zobaczy.
Popołudniowa kawa z przyjaciółkami.
Wiecie co spotkałam dziś X. Wyglądała strasznie...głupio mi było z nią gadać. Jeszcze by ktoś zobaczył i zmienił o mnie zdanie.
Wolę się otaczać ludźmi na swoim poziomie- inteligentnymi, z pozycją. Takimi z którymi mogę o wszystkim porozmawiać a nie słuchać jakiejś laski pracującej w markecie. Na pewno będzie narzekać...
To, że byłyśmy kiedyś najlepszymi przyjaciółkami niewiele teraz znaczy. Zobaczcie jak ona wygląda. Wstyd by mi było przyprowadzić ją na nasze spotkanie...
Kiedyś jednak miały o czym rozmawiać. Kiedy pani Y miała problemy- X ich wysłuchiwała, pocieszała, pomagała podnieść się po porażce.
Y udało się złapać bogatego pana- nie ważne, że została jego żoną tylko dlatego, że była w ciąży. To nic, że studia "ukończyła" dzięki jego kasie. Nie ważne, że on co miesiąc ma inną kochankę. Ona ma kasę przyjaciół i pozycję.
Z osobami z niższym statusem społecznym nie ma o czym rozmawiać. Wstydzi się ich wytyka palcami.
Nie pamięta jak było zanim wskoczyła poziom wyżej...
Jak to się ma do realiów świata wirtualnego.
Są blogerzy- mniej znani, bardziej znani. Działają w różnych "branżach".
Czytam to u jednego, to u drugiego posty na fb, posty na blogu. Czasem zostawię komentarz czasem nie...
Ale nie o to mi chodzi.
Po pierwsze nikt nie dał nam- wszystkim ludziom!prawa do oceniania drugiego człowieka na podstawie tego jak wygląda, jakiej muzyki słucha, czy w co wierzy.
Można krytykować czyjeś zachowania- też mi się zdarza, ale wyśmiewanie człowieka przede wszystkim za jego ciało, twarz- wybaczcie ale jest poniżej poziomu krytyki. Tyle się mówi o tolerancji...
Pojawia się atak na kobietę za to jak ubiera swoje dziecko- co komu do tego dopóki maluch nie ma siniaków i nie chodzi głodny dajecie spokój matce.
Ta się nie maluje, tamtej śmierdzi z buzi, ktoś ma plamę pod pachą...tobie nigdy się nie zdarzyło?
Zawsze wyglądasz olśniewająco?
Przypomnij sobie swoje wpadki- później krytykuj innych!
Piszesz sobie bloga, masz te kilkadziesiąt, kilkaset lub kilka tysięcy polubień. Pisze do ciebie ktoś kto ma ich mniej...kurde ja się z nim zadawać nie będę- lepiej popisać z X bo ona ma 10000 tysięcy fanów, może mnie poleci czy coś ( mnie takie zjawisko jeszcze nie dotknęło- trafiam na bardzo fajnych ludzi:)).
Nie mówię tu o przypadkach kiedy naprawdę nie ma się czasu na odpisanie na wiadomość czy komentarz. Sama mimo tego, że rekordowymi statystykami nie mogę się pochwalić czasem nie zdążę, zapomnę ale zawsze staram się odpisać...( jeśli tego nie zrobię przypomnijcie- bić nie będę).
Chodzi mi o naśmiewanie się z ludzi, którzy mają mniej polubień/ wyświetleń- takie przypadki też są znane.
Nie każdy pamięta jak był początkującym blogerem, komentował każdy tekst bardziej znanych osób, żeby się wybić, spamował gdzie się dało- żeby tylko go dostrzegli. Obecnie posiadając wyższą pozycję krytykuje ludzi za to co sam kiedyś robił.
Statystyki spadają...zajrzę więc do starych znajomych, na pewno moje odwiedziny ich ucieszą...może niekoniecznie. Piszą do ciebie- nie odzywasz się, nie masz czasu ok...jednak pomyśl o tym, że ktoś też może tego czasu nie mieć dla twojej osoby. Zanim napiszesz, jak niewdzięczni są początkujący blogerzy/ posiadający mniej kciuków w górze niż ty zastanów się czy do końca jesteś w porządku...
Spotkania blogerskie.
Nie uczęszczam z kilku powodów, nad którymi jednak się rozwodzić nie będę.
Wkurzające jest to jak jeżdżą sobie kobietki na takie imprezy...a później publicznie narzekają na wszystko. Zamiast cieszyć się, że można fajnie spędzić czas, poznać w realu osoby, z którymi ma się tylko dość często kontakt przez internet- wylewa publicznie żale oczekując poklasku.
Siądź więc na dupsku nie zawracaj ludziom głowy i nie rób niepotrzebnego zamieszania. Syfu narobisz jedynie sobie i nikt cię na kolejne spotkanie nie zaprosi. Będzie jednak pretekst do kolejnej afery- nie zaprosili mnie- pojadę po nich...
Zdarzają się sytuacje gdzie zjawia się bloger/blogerka na "gali"i...
- nie jest przez większość lub nikogo znany- niby wchodzi z czystą kartą, ale niechęć do "intruza" jest bardzo widoczna w oczach wielu osób- albo ze względu na to z kim przyszedł/ przyszła, albo tak po prostu- chyba ze strachu przed tym, że może być fajniejszy ode mnie a ja mam już swoją pozycję w towarzystwie
-zostaje porażony wzrokiem "bardzo znanej osobistości" za to, że nie wie kim jest dana osoba, a jeszcze śmiał o to zapytać...sorry ale dość często zdjęcia na fejsie są podpicowane a w realu człowiek wygląda zupełnie inaczej, może po prostu nie jest ten człowiek twoim czytelnikiem i stąd cię nie kojarzy...gdyby nie kojarzyło się prezydenta swojego kraju mogłoby być coś nie tak...
- wchodzi "gwiazda" część ludzi zaczyna zachowywać się jakby ich diabeł opętał- z osoby, która przed chwilą szczebiotała z nami o pierdołach, zmienia się w wyważoną, zdystansowaną czekającą na znak od przywódcy marionetką.
Udając się na takie spotkanie oczekiwałeś...że poznasz fajnych ludzi, nawiążesz nowe znajomości, może współprace. Wracasz do domu i nie masz chęci na więcej.
Później docierają do ciebie różne newsy...ta co się najbardziej uśmiechała, obrobiła ci tak tyłek, że nie możesz na nim usiąść bo piecze.
Nie odbierajcie tego jako ataku na znane blogerki- sytuacje zdarzają się między osobami, które dopiero zaczynają, mają jedna od drugiej o 5 polubień więcej a już kociego rozumu dostają.
Paru sytuacji doświadczyłam osobiście...
Resztę znam z opowieści ( jak wcześniej pisałam trafiają mi się fajne osoby w kręgach znajomych)
...i przyszedł moment, że musiałam to napisać bo to wszystko jest cholernie niefajne... nie są to również moje żale- szczerze takie akcje bardziej mnie śmieszą niż bolą, ale są ludzie, którzy biorą takie rzeczy bardzo do siebie- i takich osób jest mi szkoda...
Ja większości z tych sytuacji nie zauważyłam, ale nie wątpię, że się zdarzają. Po prostu ja żyje w swoim świecie i bardzo mało uwagi poświęcam zachowaniu innych ludzi, oprócz tych, którzy są dla mnie ważni.
OdpowiedzUsuńA może też przestałam się po prostu dziwić i zastanawiać. Piszesz, że Ci którzy zyskują popularność odwracają się od tych "biednych", ale ja np. doświadczyłam sytuacji całkiem odwrotnej, gdy moja najlepsza przyjaciółka wypięła się na mnie, gdy zaczęłam odnosić sukcesy... Zazdrość potrafi naprawdę wiele zniszczyć:/
Takie akcje jak piszesz też się zdarzają...jednak ostatnio zauważam więcej opisanych przeze mnie...
UsuńUf, dobrze że
OdpowiedzUsuńa) nie spotkałam się z takimi sytuacjami
b) i tak mam to w nosie ( nie twój wpis, tylko zachowanie tego typu)
Obawiam się tylko, że kiedyś może się zdarzyć sytuacja c - dostałam wiadomość od blogerki, która wpadła do spamu i potem będzie, że mam wygórowane mniemanie o sobie :)
Dlatego ja najpierw zaglądam do spamu- później robię przegląd innych wiadomości ;)
UsuńW samo sedno. Bardzo w samo sedno.
OdpowiedzUsuń:)
Niestety- tak jednak być nie powinno :( jak jest wszyscy wiedzą
UsuńBardzo fajne porównania. Powiem szczerze, że jestem otwarta do ludzi i nie przeszkadza mi czy rozmawiam ze znanym biznesmenem czy z osiedlowym biedakiem. Znam wielu ludzi po studiach i bardzo bogatych a są tak tępi, że nie można z nimi porozmawiać. Znam też wielu ludzi z "niższego szczebla" z którymi można wódkę pić i konie kraść. Ja jestem nauczona szacunku do wszystkich i tego uczę swoje dzieci. Ale nie wszyscy zostali tak wychowani. Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńJa do sprawy podchodzę tak samo. Nie tytuły czynią z nas człowieka a to jacy jesteśmy w stosunku do innych. Moje dziecko póki co nie ma z tym problemów.Mam nadzieję, że tak Jej zostanie ;) Zajrzę na pewno ;)
Usuńco tu duzo gadać/pisać : rację masz kobieto i świetny teskt napisałaś!!!!!! na szczęście tez nie spotkałam się z takimi sytuacjami a co doblogów...sama jestem blogerką od niedawna i póki co natrafiam na same życzliwości, sama tez zaglądam do tych nowo utworzonych, no bo przeciez trzeba jakoąś zacząć prawda? Każdemu trzeba dac szansę zaistnieć :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jak piszesz ;)
UsuńW blogowym światku jestem i za krótko i za mało znana żeby doświadczać takich sytuacji,ale w życiu różnie bywa i rzeczywiście aż strach patrzeć jak ludziom czasem palma odbija.
OdpowiedzUsuńKażdemu może odbić niezależnie czy w blogowaniu, czy w życiu realnym... najgorzej jak w dwóch miejscach odbije
UsuńAch, nie ma to jak blogerskie awanturki :D
OdpowiedzUsuń;) Powiem tak- nie uczestniczyłam w żadnej grubszej aferze...jednak zachowania z jakimi się spotkałam były krótko mówiąc beznadziejne...mnie jednak jak już pisałam one bardziej śmieszą. Ale co tu dużo mówić- świata sama nie zmienię
UsuńWszystko, o czym piszesz, jest prawdą. Znam masę takich zachowań i chce mi się z nich śmiać. Ja na ludzi nie patrzę przez pryzmat wyglądu, statusu materialnego czy innych pierdoł. Znam masę osób po studiach, którzy nie są zbyt inteligentni i znam takich bez matury, a kulturą i elokwencją niejednego magistra mogliby ośmieszyć.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi natomiast o blogowanie, to już kiedyś pisałam o tym, że człowiek jest tyle wart, ile dostanie lajków na fejsie:). I tak jest w tym wirtualnym świecie niestety. Słyszałam o przypadkach, kiedy bloger X stał się popularny, to wypiął się na dawnych wirtualnych znajomych. Dla mnie to trochę śmieszne, no bo czym jest internetowa sława? Wątpię, czy kogokolwiek z tych znanych skojarzyłabym na ulicy.
Co ja tu będę dużo pisać. Wiesz, że się z Tobą zgadzam ;)
Usuńno niestety, nie dobrze to czytać ale to prawda. wchodząc w ten "swiat" nie sądzilam, że tu taki wyścig szczurów...
OdpowiedzUsuńJa też myślałam, że trochę inaczej to wszystko wygląda...
UsuńJa byłam na jednym spotkaniu i było spoko naprawdę, ale w sumie ono było małe dość. No wszystko przede mną jeszcze chyba...
OdpowiedzUsuńJa byłam raz. Spotkałam bardzo dużo fajnych osób, jednak i wymienione przeze mnie akcje się zdarzyły...resztę znam ze słyszenia
UsuńKiedyś mnie gnębiło to, że mój blog ma mało polubień. Ale co z tego? Czy jeśli będę mieć o tysiąc więcej, świat stanie się lepszy, dzieci nie będą głodne i bite, a na świecie będzie panował pokój? Odpowiedź brzmi: nie. Internetowa sława jest ulotna... Lepiej pielęgnować relacje z bliskimi w realu. Bycie lubianym na fejsie jest tylko miłym dodatkiem:-) A sukcesem jest wynalezienie leku na raka:-)
OdpowiedzUsuńMądry wpis!
Amen!!!
UsuńNie będę Ci słodzić bo wiesz dokładnie że napisałaś dobry, szczery i prawdziwy tekst. Dziś jest u mnie na tablicy!
OdpowiedzUsuń:* słodzić nie musisz- cukru nie używam ;)
UsuńA nam zostaje być ponad to, robić to co lubimy najbardziej, i mieć w ... gitarze tych, którzy pną się po popularność po trupach. Jedni, zyskują prawdziwych przyjaciół, poznają ludzi o różnym światopoglądzie, i szanują, akceptują inne wybory. Drudzy, zyskują sobie wrogów., którzy klaskać zaczną dopiero w momencie upadku.
OdpowiedzUsuńA wybór zawsze należy do nas :)
Jedynie, bo coraz bardziej zaczynam przyznawać rację mojemu Mężowi, że całe to blogowanie jest śmieszne...może nie blogowanie ale jego otoczka
UsuńJak na razie nie byłam ani świadkiem ani uczestnikiem takich blogowych afer i oby tak pozostało.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci żeby jak najdłużej tak było :)
UsuńJa jestem typowo nieobyta w blogerskim świecie, tym parentingowym i nie tylko. Tych naprawdę dużych nie czytam, a na spotkaniach muszą mnie uświadamiać kto jest kim. Z kolei zaglądam na wiele mniejszych blogów, o których pewnie większość nie ma pojęcia.
OdpowiedzUsuńI chyba do dużego świata się nie nadaję :P
Ty w ogóle świetna laska jesteś ;) Pozytywnie zakręcona :)
UsuńJa to bym pojechała na jakieś spotkanie blogerów, ale wszystkie są daleko, ciężko się wyrwać.
OdpowiedzUsuńJa na samym początku blogowania, kiedy lajków było bardzo mało, napisałam na fanpejdżu blogerki parentingowej, która tych lajków miała ponad 20 tysięcy, jakiś post odnośnie rozwoju mowy (tego zresztą dotyczył komentowany przeze mnie status). Wykasowała mój komentarz...
Tych lajków nabiła sobie w bardzo szybkim czasie (choć teraz stanęły w miejscu od bardzo długiego czasu), zaliczyła występ w tivi i myśli, że jest ą ę bułkę przez bibułkę.
Jej strata :P
Bankowo miałaś inne zdanie niż ona dlatego wykasowała wpis...a Twojego zdania w takim temacie nie śmiałabym podważać ;) Jak piszesz jej strata :D
UsuńWiesz co, to chyba nie chodziło o to. Ona udostępniła list matki, która się niepokoiła o rozwój mowy swojego dziecka. Dałam rzeczowy wpis, ale nie z prywatnego konta, tylko FP.
UsuńWięc wiesz, co ja będę się lansować na jej lajkach....
Aaaa tak to wygląda...powiem tak Ty musisz pisać z konta prywatnego...ona gdyby pojawiła się na Twoim fp waliłaby z blogowego konta...
Usuń