Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2014

Niewiedza- co z niej wynika?

L jest naszym pierwszym i póki co jedynym dzieckiem :) Zaszłam w ciążę- obłożona poradnikami błogo spędzałam czas. Jedną ciekawą książkę dostałam w prezencie. Wszystko dotyczące ciąży, porodu, połogu i pielęgnacji dziecka podane na tacy. Dodatkowo w internetach jest mnóstwo informacji na każdy temat. Jak jest w rzeczywistości każdy wie. Teoria i praktyka często się mijają. Urodziła się L. Po pięciu dniach wróciliśmy do domu. No i się zaczęło. Było to na początku kwietnia- pogoda raz śnieg raz słońce. Młoda sobie smacznie spała- nie należę do tych przegrzewających- PT wstawał do pracy przykrywał ją dodatkowym kocem i spokojnie opuszczał mieszkanie. Ja się przebudzam wstać mi się nie chce ale widoku tego znieść nie mogę...wstaję odkrywam ją i idę dalej spać. Mówię mu o tym , proszę żeby tego nie robił ale przecież córeczka zmarznąć nie może. Wyskoczyły jej potówki- pierwsza myśl to na pewno uczulenie- prawie wszyscy w rodzinie są alergikami więc i ona może być. Szybki telefon do mamy.

Pobawmy się razem :)

Często zabawy przebiegają dość stereotypowo. Układamy klocki, układanki, czytamy książki, rysujemy itp. itd. Czy nie można zamienić prostych codziennych czynności w zabawę z dzieckiem? Ciężka to sprawa. Wstajesz rano obmyślasz plan działania żeby się w miarę ze wszystkim wyrobić. Wszystko szybko w nerwach... wchodzisz do pokoju dziecka i mówisz, żeby posprzątało zabawki. Tyle twojego co sobie pogadasz. Wpadasz jak tornado wszystko zbierasz i cieszysz się porządkiem przez 5 minut. Najpierw wymagasz od dziecka żeby po sobie sprzątało, później robisz to sama/ sam i w głowie dziecka dzieją się w tym momencie niesamowite rzeczy. Rodzic każe mi coś zrobić, ja tego nie robię- bo on zrobi to za mnie- myśli sobie dziecko. Ty w tym czasie lecisz i robisz coś innego. Przebiegły smyk robi bałagan po raz kolejny...po co? Po to, żeby wzbudzić twoje zainteresowanie. W tym momencie zatrzymam się:) Nie jest tak, że ja nie robię podobnie. Często mi się to zdarzało. Nerwica level hard...i co mnie oś

Powiedzcie jak to jest naprawdę

czyli odpowiedzi na moje pytania dotyczące kontaktów z teściową. Problem istnieje- czytałam o tym w Waszych komentarzach. Zdecydowałam się na to posunięcie w jednym oczywistym celu- żebyście mogły to z siebie wyrzucić. Mam nadzieję, ze chociaż jednej osobie to pomogło. Żadne to pocieszenie tak być nie powinno ale zawsze jest ktoś kto może mieć gorzej niż my. I co robić cieszyć się? Nie, wspierać się nawzajem w tych trudnych momentach, Ode mnie macie całkowite wsparcie. Trzymam za Was kciuki i jeśli potrzebujecie się wygadać zapraszam na maila, fb ( priv). Nie przekażę tego dalej nie martwicie się :) Przejdźmy więc do sedna. Przedstawię Wam odpowiedzi kilku osób.  Pytanie 1: Jaka była najgorsza sytuacja między Tobą a teściową? * " Wybiegłam trzaskając drzwiami, gdy teściowa wspomniała imię byłej mojego męża. Ale to kwestia moich nerwów, bo ona nie mówiła o niej, tylko o imieniu:) Ale ja mam alergię na to imię:)" * " Na początku ciąży usłyszałam ze ciąża to nie cho

Smutne to ale prawdziwe druga odsłona :)

Tytuł podobny ale tym razem zapraszam do współpracy osoby, które mają dobre kontakty z teściowymi. Chętnie poczytam o takich. Ostatnio czytałam tylko te złe. Teraz dla osłody przydałoby się coś miłego. A wierzę w ludzi i w to, że takie teściowe też istnieją. Post o złych relacjach mam nadzieję pojawi się dziś wieczorem. Materiały do drugiej części projektu zbiorę i również utworzę osobny post. Zapraszam więc do podzielenia się swoimi przeżyciami:) Tradycyjnie żeby łatwiej było wszystko zebrać poproszę o odpowiedzi na moje pytania: 1. Najmilsza sytuacja związana z Twoją teściową. 2. Najlepsze rady jakie od niej otrzymałaś? 3. W czym najbardziej pomaga Ci teściowa? 4. Jakiej rady mogłabyś udzielić skłóconej synowej i teściowej? Do dzieła zatem liczę na Was :)

Inne spojrzenie na niepełnosprawność...

Pracowałam kiedyś z dziećmi niepełnosprawnymi- to wiecie:) Praca z nimi nauczyła mnie przede wszystkim pokory i cierpliwości. Naszły mnie pewne przemyślenia na temat osób niepełnosprawnych i się nimi z Wami podzielę. Skupiam się na osobach z niepełnosprawnością intelektualną, nie będę rozpatrywać wszystkich schorzeń jakie im towarzyszą. Ludzie niepełnosprawni to przede wszystkim osoby szczere- coś im się nie podoba, kogoś nie lubią- walą prosto z mostu. Opinia innych jest mało ważna. Zwracają uwagę i cieszą się z prostych rzeczy, których my często nie dostrzegamy. Według mnie są to same zalety- ile łatwiej byłoby człowiekowi żyć nie przejmując się takimi rzeczami. Nie dążą do tego aby być lepszym od innych. Skupiają się na swoich pasjach i je doskonalą. Uwierzcie mi, że potrafią robić takie cuda, że człowiekowi się w głowie nie mieści. Najczęściej uzdolnieni są artystycznie- tworzenie, występy- nie raz się łezka w oku kręciła oglądając wyczyny podopiecznych :) Mają jak dla mnie jaką

Matka testuje

Dostałam produkty do testowania. Organizatorką zamieszania jest nikt inny jak  Pani Rolnik . Napisała do mnie wysłała mnie do swojej Mamy i tak zaczęłam swoją przygodę z  Loupre . Byłam w tej komfortowej sytuacji, że mogłam wybrać sobie produkty, które chcę wypróbować.  I tak trafiły do mnie bardzo przydatne każdej kobiecie pracującej na stanowisku House manager i nie tylko:  Płyn do mycia szyb oraz Żel do wszystkiego:) Zanim wybrałam się po produkty zapoznałam się z ofertą firmy. Szczerze powiem Wam, że czytając nie do końca wierzyłam w ich cudowne działanie. Tak jestem z tych niedowiarków, którzy póki nie przekonają się o czymś sami to nie uwierzą:) Oczywiście od razu wypróbowałam środki w moim domu, ale recenzji nie napisałam. Musiałam użyć po raz kolejny żeby móc wyrazić opinię. Kiedyś Perfekcyjna Pani Domu powiedziała, że zamiast chodzić na siłownię wystarczy wyszorować sobie wannę- nie myliła się. Gimnastyka rewelacyjna przy tej czynności. Mycie

Na ile mogę Ci pozwolić?

Takie pytanie zadaje sobie każdy rodzic. Ile popuścić dziecku żeby nie czuło się osaczone a za razem nie rozpuścić go za bardzo. Wydaje mi się, że zależy to przede wszystkim od charakteru dziecka. Jeżeli rozumie zasady ( nie zawsze to jednak wychodzi), słucha się rodzica można pozwolić na więcej...ale czy na pewno. W miarę jedzenia apetyt rośnie i dziecko będzie chciało więcej i więcej...i tylko od rodzica zależy czy eksperyment wypali:) Złotej recepty na to nie znam...ciągle się uczę, Młoda zaskakuje mnie swoimi pomysłami każdego dnia. Choćby ostatnie malowanie ścian kredkami. Zachwycona mówi mi, że narysowała piękne żółte i zielone kwiatki na ścianie. Prawda jest taka, że są to cudowne kreski w miejscach gdzie zerwała tapetę:) Zawsze razem rysowałyśmy, tym razem chciałam spokojnie zrobić obiad, Młoda chora, marudna- pomyślałam chwila spokoju:) Z jednej strony to jest jej pokój i powinna mieć więcej swobody...ale jest takim typem człowieka, który póki co nie stosuje się za bardzo do

Mój najlepszy przyjaciel

Mowa oczywiście o PT. Mówi się nie od dziś, że przyjaźń damsko- męska bez podtekstów nie istnieje. Podteksty zostawmy na inny post:) Bez przyjaźni nie ma dobrego związku. Związek oparty jedynie na przyjemnościach jak dla mnie nie ma szans na trwałość aż do grobowej deski... Jakim przyjacielem jest wobec tego wszystkiego PT. Takim jakiego potrzebuję. Ja z natury panikara, szukająca drugiego dna potrzebuję osoby, która postawi mnie na nogi jednym słowem lub spojrzeniem. Jedyna sytuacja w której tej pomocy bym nie otrzymała był poród i wtedy moja druga przyjaciółka się pojawiła ( moja Mama).Ale nie o tym miało być. PT jest człowiekiem twardo stąpającym po ziemi ( czasem mnie to wkurza) nie zwracającym uwagi na pierdoły. Ja natomiast jak już wcześniej napisałam zajmuję się tym wszystkim. Rozczulam się nad "głupotami" i zatruwam sobie tym wszystkim niepotrzebnie głowę ( ile miałabym więcej miejsca na pomysły gdyby nie to). Wnerwiam się, chodzę jak stara zardzewiała mina znalezi

Raz do roku powinnaś rozłożyć nogi...

nie tylko przed swoim mężczyzną. Może to być inny facet jak kto woli kobieta. Mowa oczywiście o ginekologu:) Zaczynając współżycie większość myśli o zabezpieczeniu ( tu wybór jest duży) idzie więc do lekarza w celu uzyskania recepty. Dostaje i cieszy się z miłosnych uniesień. Często jednak zapominając o badaniu. Można usłyszeć teksty- nie lubię chodzić do ginekologa, nic mnie nie boli więc po co mam iść.  Cytologia- badanie jak każde inne, nie boli krzywdy nie robi a MOŻE URATOWAĆ ŻYCIE. Wiadomo nie od dziś, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Ja osobiście cytologię robię od samego początku co roku. Mój lekarz porównał to do zrobienia sobie prezentu na urodziny. Zgadzam się z nim, ale nie do końca. Nie jest to prezent tylko dla mnie ale i dla mojej rodziny- wiem, ze jestem im potrzebna i muszę jak najdłużej cieszyć się zdrowiem:) A Ty kiedy ostatnio byłaś na badaniu?

Smutne to ale prawdziwe

Coraz częściej w komentarzach czytam o nieciekawych relacjach z teściowymi. Był jeden komentarz, że Ktoś ( sorry ale był anonimowy) chciałby więcej o tym poczytać.  Wpadłam na pomysł, że zrobię coś takiego: napiszę pytania (w tym poście) i jeżeli macie ochotę możecie na nie odpowiedzieć- oczywiście anonimowo na maila, na fb, jak komu pasuje. Zrobię z tego później składak i opublikuję. Jeżeli będą osoby chętne na opisanie pozytywnych relacji proszę o kontakt- taki projekt również powstanie- bo przecież wszędzie aż tak źle nie jest :) Zamieszczam więc pytania( łatwiej dzięki temu będzie mi to wszystko ogarnąć). Wasze dane oczywiście nie będą publikowane :) 1. Jaka była najgorsza sytuacja między Tobą i teściową? 2. Jakie "najlepsze" ( czyli najgorsze) rady od niej otrzymałaś? 3. Jak teściowa odnosi się do twoich zasad w wychowaniu dziecka? Czy przestrzega, czy robi po swojemu? 4. Czy próbowałaś z dojść z nią do porozumienia? ( Czy zwyczajnie się nie da :P) 5. Jak do teg

Musisz mieć lepiej niż ja

Kim będzie twoje dziecko gdy dorośnie? Lekarzem, prawnikiem itp. Najczęściej wymieniane są dobrze płatne zawody. Od małego wyszukuje się więc u potomka talentów i się je doskonali. Czy na tym jednak rzecz polega? Czy warto uszczęśliwiać malucha na siłę? Może on wcale nie chce robić tego co wymyślili rodzice? Idzie sobie dziecko do szkoły- a po szkole cały tydzień zaplanowany- tenis, joga, nauka gry na gitarze, taniec towarzyski, nauka gry na skrzypcach...chodzi dzieciak na te dodatkowe zajęcia- rodzice w tym czasie ciężko pracują, żeby zapewnić mu przyszłość. Przychodzi jednak moment, że młody człowiek wie co chce w życiu robić, co go na prawdę interesuje- mówi o tym. Co słyszy? Najczęściej: ja tego nie miała/miałem a bardzo o tym marzyłam/ marzyłem, musisz się doskonalić żeby wyjść na ludzi, jeszcze nam za to podziękujesz, my się zabijamy żeby zapewnić ci wszystko co najlepsze a ty tak się odwdzięczasz?, twoi znajomi nie mają takich możliwości jak ty a na pewno by chcieli! Jest jesz

Co mnie boli

Post z serii muszę się wygadać. Wiele osób mówiło mi, że mam wredny wyraz twarzy, że bało się ze mną rozmawiać po raz pierwszy...niestety twarzy nie zmienię, ale tak na prawdę jestem osobą miłą (do czasu), chętnie nawiązuje kontakt z nowymi osobami. Poważnie nie taki diabeł straszny jak go malują. A jak ja się umaluję to już na prawdę do rany przyłóż :D Jestem osobą z natury cierpliwą- ale wiadomo, że ten stan się kiedyś kończy. Zazwyczaj ktoś/ coś mnie wkurzy- milczę ( a z tym u mnie na prawdę ciężko), nie odzywam się nie chcę sprawiać przykrości. Później siedzę rozpamiętuję, męczę się. Przyszedł moment, że powiedziałam dość. Mówię od razu co mi na sercu leży. Bo niby dlaczego ja mam komuś nadskakiwać, robić dobrą minę do złej gry? Nerwów w życiu człowiek ma wystarczająco i nie ma sensu dokładać sobie nowych.  Tak jak pomyślałam tak zaczęłam robić. Swoją zasługę miał w tym również PT. Zawsze przy sytuacji kryzys On biedny musiał się nasłuchać mojego biadolenia, później zdarzały s

Matka się dokształca

Byłam dziś na konferencji, którą poprowadzili Państwo Radomscy. Tu na zdjęciu Pomysłodawczyni i Organizatorka konferencji- Zenona Tersa- logopeda, pracownik Poradni Psychologiczno- Pedagogicznej w Morągu :) Przyznaję się bez bicia, że nie słyszałam wcześniej nic na temat diety SCD. Na konferencję zostałam zaproszona przez Organizatorkę, stwierdziłam czemu nie pójść? Opiekunkę Młodej załatwiłam ( Mamo dziękuję) i udałam się na spotkanie. Tematyka zainteresowała mnie ze względu na mój póki co uśpiony zawód. Problematyka autyzmu zawsze mnie ciekawiła. Prowadzący są rodzicami dziewczynki z autyzmem. Opowiadali o niej o ich drodze w walce z przeciwnościami. Wszystko podparte było filmikami z udziałem Abi- ich córki. W ich przypadku dieta SCD okazałą się strzałem w 10. Dziewczynka na prawdę rewelacyjnie funkcjonuje rozwija się. Na temat samej diety nie będę się rozpisywać. Jedno co mogę powiedzieć to, że zostałam utwierdzona w tym, że to jak żywię dziecko jest jak najbar

Każdy potrzebuje psychologa

Post powstał w ramach współpracy między blogowej:) Jak zwykle najpierw odsyłam do źródła.  Matka Wygodna  była pierwsza, ale jej wybaczam :) Mi się w głowie pomysły rodziły, później upadały...muszę przestać zaglądać na Jej bloga i będzie problem z głowy :) ( Lena to żart oczywiście- będę z Tobą do końca świata i jeden dzień dłużej :*) Każdy z nas na pewno nie raz nie dwa miał podobne sytuacje w swoim życiu.  Każdy potrzebuje się wygadać w gorszych chwilach. Szuka porady. W momentach radości lepiej się nie odzywać i za bardzo nie chwalić ponieważ zazdrośnicy skutecznie ostudzą twój zapał i będą szukać czegoś co ci humor zepsuje. No przecież nie możesz mieć lepiej od nich. Wracając do tematu uważam, że chyba najlepszym wyjściem w sytuacjach dla nas trudnych byłoby pójście do psychologa. Dlaczego? Koleżanka ma problemy z facetem/ mężem/ rodzicami itp. rozmawia- musi gdzieś to wyrzucić. Ok wysłuchujemy. I najlepiej aby na tym się wszystko zakończyło. Niestety najczęściej nieszczęśliwa

Człowiek sukcesu

Najczęściej postrzegany jest jako osoba jadąca do pracy wypasionym autem ( najlepiej z prywatnym kierowcą) w nienagannym stroju. Milion niezbędnych ( najnowszych) gadżetów setki odebranych telefonów i maili. Na wszystko brakuje mu czasu. Biega z jednego spotkania na drugie w międzyczasie zje lunch podczas, którego załatwi kolejną sprawę. Zanim po meczącym dniu wróci do domu zahaczy jeszcze siłownię. Szybki prysznic i spać. Pisząc to oczami wyobraźni widziałam sceny z amerykańskich filmów :) Jednak czy takimi ludźmi chcemy być? Kiedyś chciałam, marzyłam o wielkiej karierze...(ale w tym momencie zadzwonił budzik i się obudziłam. :)) o życiu w ciągłym biegu. Jestem osobą, która uwielbia jak się dużo dzieje. Był czas kiedy wracałam z pracy zjadałam szybki obiad, biegłam na siłownię, później wolontariat w Domu Dziecka, w weekendy szkoła. Na wszystko miałam czas- nawet na pójście na imprezę. Osoba wracająca do domu po pracy i spędzająca tam resztę dnia lub człowiek, który nie pracował wyda

Przygody z książką

Trafiłam na fajny projekt.  Justyna- Dzika Jabłoń  wymyśliła coś co od razu przypadło mi do gustu. Akcja nazywa się Przygody z książką. Jak wiecie uwielbiamy z L książki. Bardzo chętnie dołączyłam więc do projektu.  Zaczynając 1 października co dwa tygodnie do dnia 17 grudnia będzie pojawiał się post książkowy- tematyka oczywiście książki dziecięce. Mam nadzieję, że spodoba Wam się to co zaprezentuję :)

Wiara czyni cuda

Wierzymy w różne rzeczy, osoby, w Boga- niekoniecznie tego samego. Najtrudniej jednak przychodzi nam wiara w samych siebie. Często poddajemy się za szybko nie wierząc w swoje możliwości. Potrzebujemy kopniaka, żeby coś zacząć- przecież ja nie dam sobie rady, to nie dla mnie-a skąd wiesz jeśli nie spróbujesz? Tak było z moim blogowaniem- ale o tym już pisałam. Trzeba uwierzyć w to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Czy jest jednak tak łatwo...nie jest cholernie trudno. Pierwszym momentem z tych trudniejszych było dla mnie pójście na studia i do pracy. Matury jakoś specjalnie się nie bałam- uda się czy się nie uda- zawsze masz drugie podejście. Zawsze najbardziej przerażały mnie nowe sytuacje.  Uczelnię wybrałam sobie niedaleko od mojej miejscowości- w Olsztynie- miasta prawie w ogóle nie znałam, nikt znajomy nie wybrał tego kierunku co ja. Ok papiery złożone, zostałam przyjęta. Trzeba jechać na pierwsze zajęcia- jak ja tam dotrę? Składać dokumenty pojechałam autem...później przyszło mi

Uwsteczniamy się...

Nowinki techniczne- rzeczy, które z pozoru mają nam ułatwić życie niekiedy skutecznie je utrudniają. Tablet, smartfon, komputer, nawigacja- kilka z niewielu przydatnych gadżetów, które posiada przeciętny obywatel. Korzystamy z nich praktycznie codziennie- w sumie to ciężko wyobrazić sobie życie bez tego typu urządzeń. Wszystko fajnie, tylko, że zawsze znajdzie się jakieś ale.  Smartfony- większość z nich nie posiada polskich znaków. Nie zawsze można porozmawiać więc piszemy sms-y. Dość często czytając wiadomość tekstową zastanawiam się co autor miał na myśli. Masz opcję darmowych sms-ów możesz pisać do woli w celu wyjaśnienia :) Jednak zwyczajnie jest mi głupio i nie zawsze dociekam. Tablety, komputery- tu w sumie bardziej chodzi mi o programy a nie o sprzęt. Pisanie tekstów- każdy błąd zostaje poprawiony, przestawione litery wracają na swoje miejsce bez naszej ingerencji. Piszemy sobie, piszemy nie zwracając za bardzo uwagi na poprawną pisownię. Problem pojawia się w momencie p

Matka sobie jedynie pogada...

Staram się jak mogę. Wpajam Młodej zasady, trzymam się tego co ustaliłam. Niestety trafiają się na mojej drodze osoby, które skutecznie mi to burzą. Sytuacje nagminne na placu zabaw. Tłumaczę jej, że nie może brać nie swoich rzeczy bez pozwolenia. L widzi coś co chciałaby w tej chwili mieć. Głośno i stanowczo mówi o tym. Mówię, że nie może. Ludzie niestety sadzą inaczej- dają to bez mrugnięcia okiem. Problem pojawia się jednak w momencie kiedy chcą swoją rzecz odzyskać. I zaczyna się wtedy krzyk. Nie dziwię się. Jeżeli ktoś mi coś daje a za chwilę zabiera też się wkurzam. Dziecko wyznaje zasadę, że to co akurat trzymam jest moje. Na nic są wtedy tłumaczenia. Kończy się płaczem i niezrozumieniem przez Nią sytuacji. Zanim dasz coś dziecku zastanów się jakie mogą być tego konsekwencje. Jeżeli matka/ ojciec mówi, że nie wolno to tego trzeba się trzymać i nie dostarczać dodatkowych emocji. Dawanie dzieciom słodyczy. Nie raz , nie dwa spotkałam się z taką reakcją dorosłego widzącego dzie

Kolejna szansa...

Każdy w życiu może znaleźć się w sytuacji, w której nie zachowa się do końca w porządku. Wybiera drogę, która według niego jest odpowiednia. Nie zawsze jednak okazuje się, że było to najlepsze co mógł zrobić. Każdy z nas ma coś za uszami- nie ma ludzi bez skazy na sumieniu. Są jednak sytuacje w których ja drugiej szansy bym nie dała. Po pierwsze i najważniejsze- zdrada- tu nie ma opcji, że ktoś mnie przekona- choćby mi kupił sedes ze złota wysadzany diamentami- wiadomo co bym z nim zrobiła. (sorry za porównanie ale takie mi na myśl przyszło). Jeżeli ktoś decyduje się na życie ze mną- to jak mówi przysięga małżeńska- na dobre i na złe. Nie widzę możliwości zabawy uczuciami drugiej osoby. Jeżeli się komuś znudzę, potrzebuje przygód niech się pożegna i tyle. Na szczęście podejście moje i PT  w tym temacie jest jednakowe. Wychodzę również z założenia, że słabi mężczyźni mają kochanki, siłacze szczęśliwe rodziny. Jak będzie czas pokaże. Zdrady nie wybaczę nigdy- poza tym jak ktoś zdrad