Czasem śpimy, bawimy się idziemy na plac zabaw...albo na działkę moich rodziców. Ta ostatnia przypadła L do gustu...nie ma tam póki co piaskownicy (jest w planach), ogromnego basenu i innych tego typu atrakcji. My się jednak nie nudzimy:) Terrorystka zawsze coś nowego wymyśli:) Codziennie rano mówi, że po południu idzie na piknik...dla niej piknik to rozłożony koc na, którym nie posiedzi dłużej niż 5 sekund :) Mama moja wynalazła wiaderka w piwnicy...mają one grubo ponad 20 lat:) dają jednak radę i można się jeszcze pobawić. Z powodu braku łopatki L dostała do zabawy łyżkę:) mówi :" Babcia da mi widelec, zjem obiad":) ale jakoś udało nam się ją przekonać, że widelca nie ma i ziemia nie jest obiadem... Brat mój się odezwał i każe zostawić jego wiaderko...spakowane już kurier dostarczy:) Prądu i tak nie ma...ale w razie potrzeby lampa służy pomocą :) Takie widoki dość często ukazują się naszym oczom :) Uwielbiam leżeć na trawie i obserwować chmu...