Dość często spotykam się z opiniami, że czytanie książek o miłości, obyczajówek to powód do wstydu. Tak, ludzie wstydzą się publicznie przyznać, że lubią romantyczne historie. Zapierają się rękami i nogami, nawet gdyby ich torturowali, powiedzą, że to ostatnia rzecz jaką zrobią... Jaki to ma sens?