Przez dłuższy okres swojego życia nie zwracałam uwagi na coś takiego jak planowanie. Szłam na przysłowiowy żywioł i w efekcie wściekałam się, że o wielu rzeczach zapomniałam/ musiałam nadrabiać zaległości, a czasu jak zwykle brakowało. Zaczęłam nieśmiało planować najbliższe godziny i dni... Drugim ważnym aspektem był powrót do pracy, po długim okresie przerwy, jakim było urodzenie i wychowywanie dziecka. Nagle musiałam ogarniać trzy grafiki, żeby odebrać dziecko z przedszkola, żeby miało opiekę w momencie naszej pracy na drugą zmianę. Gdybym tego wszystkiego nie zapisywała, na pewno mielibyśmy telefony z przedszkola, że dziecko nie zostało odebrane. Bez kalendarza bym zginęła.