Alkohol jak wszystkie inne rzeczy jest dla ludzi. Jednak coraz częściej ludziom brakuje umiaru w piciu. Cierpią na tym całe rodziny a najbardziej często nieświadome niczego dzieci,
Nadużywanie alkoholu nazywane jest nałogiem, chorobą.
Jeżeli jest nazywane chorobą to znaczy, że trzeba ją leczyć. Jednak sam zainteresowany najczęściej nie widzi w tym problemu. Nie on ma kłopoty, lecz ludzie, którzy go otaczają. To im przeszkadza "hobby" taty/ mamy/siostry/brata itp.
Wysłanie na odwyk jest możliwe jeżeli "chory" wyrazi na to zgodę. Nie wyraża jej i dalej oddaje się przyjemnościom.
Co w tej sprawie robi nasze państwo?
Daje "choremu" zasiłki, ponieważ nie jest zdolny do pracy, jego organizm staje się coraz bardziej niewydolny...
Przychodzi po pomoc osoba, której dochód przekroczył próg o śmieszne parę złotych. Pomocy nie otrzymuje, ponieważ nie spełnia kryteriów.
Spełnia je jednak osoba pijąca. Bierze pieniądze na najważniejsze potrzeby. Gotówka prędko ląduje w kasie sklepu monopolowego.
Czy to jest pomoc? Dawanie środków na pogłębianie uzależnienia?
Chyba nie tędy droga.
Nie rozgraniczam tu kto więcej pije- kobiety, czy mężczyźni.
Przyglądam się sytuacji kiedy jest związek/ małżeństwo- jeden z partnerów nadużywa trunków- drugi od niego odchodzi.
Jedni przyklasną, inni zlinczują- jak możesz zostawiać człowieka w chorobie? Można usłyszeć z różnych stron.
Nie dziwię się osobie odchodzącej- nic nie działa- prośby, groźby, próba leczenia z nałogu. Dlaczego trzeba to wszystko znosić? W imię miłości, przysięgi małżeńskiej?
Sorry ale nie przemawia to do mnie. Jeżeli się kogoś kocha nie wyniszcza się siebie i drugiej osoby, z którą dzieli się życie.
Pomoc najbliższych często wygląda tak- nagadam mu/jej, że to złe, nie może tak robić itp. Przychodzi moment rodzinnej imprezki i jak pomaga osoba wygłaszająca mądre postulaty? Dolewa kolejną szklaneczkę, dba by kieliszek nie był pusty...
Smutne to ale prawdziwe.
Czas na dzieci.
Na początku są niczego nieświadome. Tatuś/ mamusia są po prostu zmęczeni i muszą się przespać.
Później stan nieważkości rodzica odbierają jako idealną okazję do wyciągnięcia kasy/ prezentów.
Z czasem maluch dorasta. Widzi co się dzieje i zaczyna się wstydzić swojego rodzica. Nie zaprasza znajomych do domu, stara się unikać trafionego ojca/ matki na ulicy żeby nie było wstydu przed znajomymi.
Jedni się buntują i próbują walczyć z nałogiem dorosłych. Często jest to walka z wiatrakami. Szereg przedstawionych argumentów jednym uchem wpada, innym wypada. Powoduje wściekłość otumanionego dorosłego.
Czasem się nawet obrywa- za prawdę, za niechęć, za wstręt do alkoholu.
Inni natomiast dają sobie na spokój.
Matka/ ojciec na trzeźwo jest nie do zniesienia, staje się agresywny. Lepiej niech się napije będzie wtedy "normalnie". Normalnie czyli jak? Położy się spać, wstanie, napije się znów i tak minie kolejny dzień transu.
W powyższych sytuacjach często najmłodsi przejmują obowiązki dorosłych. Zajmują się domem, młodszym rodzeństwem. Gotują obiady, ogarniają dom. Czują się odpowiedzialni za rodzinę, za rodziców. Zdarza się również, że słyszą wyrzuty, że to przez nich się pije. Gdyby nie ich zachowanie na pewno rodzic nie sięgnąłby po trunek. Guzik prawda. Najłatwiej przerzucić odpowiedzialność na zastraszoną istotę za własne niedociągnięcia, słabości.
Żyjąc w takim otoczeniu dzieciak narażony jest na szereg konsekwencji w dorosłym życiu.
Może sam zacząć pić- przecież to samo było w domu, to nic złego.
Nie będzie potrafił ułożyć sobie życia. Relacje z innymi ludźmi będą zaburzone.
Nigdy nie założy rodziny bojąc się powtórki z dzieciństwa. Mając spore doświadczenie w wypełnianiu obowiązków dorosłych za młodu- będzie chciał od tego odpocząć.
Zarzekając się, że nigdy nie wybierze partnera, który będzie pił jak ojciec/ matka- trafia na dokładnie taką samą osobę i historia się powtarza. Z tego co wiem partnerów podświadomie wybieramy na wzór swoich rodziców.
Młodzież wyprowadza się z domu. Cieszy się, że w końcu odpocznie od odoru wina/piwa/ wódki. Od awantur itp.
Spotyka się z rodzicem albo i nie. Jednak co dzieje się w głowie takiego człowieka?
Mimo, że twierdzi, że los matki/ ojca go nie interesuje. W głębi duszy martwi się, chciałby dla nich jak najlepiej. Nic nie może jednak zrobić i patrzy na upadek osoby, którą kocha najbardziej na świecie.
To, że wypijesz sobie raz na jakiś czas jakiś trunek nie robi z ciebie alkoholika. Jeżeli na imprezie zdarzy ci się przekroczyć normę spożycia- życie. Jednak pamiętaj, że w tym przypadku granica jest bardzo cienka i łatwo pójść nie tam gdzie trzeba.
Nie chcesz za pewne aby twoje dziecko znalazło się w opisanych przeze mnie sytuacjach. By czuło się gorsze tylko dlatego, że ty nie potrafisz poradzić sobie ze słabościami. Jak ma się nauczyć walczyć z przeciwnościami losu widząc staczającego się rodzica...?
Nie chcesz za pewne aby twoje dziecko znalazło się w opisanych przeze mnie sytuacjach. By czuło się gorsze tylko dlatego, że ty nie potrafisz poradzić sobie ze słabościami. Jak ma się nauczyć walczyć z przeciwnościami losu widząc staczającego się rodzica...?
Cudowny post! To miłe, że ktoś zwraca na to uwagę! Niestety takich ludzi jest dużo. Zaraz za głosuje! 😀
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
karola-bloguje.blogspot.com
Dziękuję :)
UsuńWszystkie nałogi są zgubne i mają destrukcyjny wpływ na całą rodzinę, są przyczyną wielu dramatów. Czasami nie zdajemy sobie sprawy, wydają nam się niewinne, ale każdy nałóg w pewien sposób nas zniewala, odbierając wolność. Nawet takie, wydawałoby się niewinne, palenie. Ile razy było tak, że chodziłam zdenerwowana, bo nie mogłam sobie zapalić. A gdybym była wolna od tego nałogu, to i tego zdenerwowania bym nie miała.
OdpowiedzUsuńTak jak piszesz każdy nałóg jest zgubny. Palę ale nie mam jakiegoś dziwnego parcia na fajkę jeśli jestem z Młodą na spacerze. Czasem 3, 4 godziny mogę przeżyć bez papierosa. Ale to wszystko zależy od konkretnego człowieka ;)
UsuńDobrze, że o tym piszesz. Ciężki temat, jeśli ktoś go nie przeżył, nie bardzo wie o co chodzi... Ja bardzo rzadko piję alkohol - ciągle prowadzę samochód. Pierwszego papierosa zapaliłam mając dwadzieścia kilka lat i było to tak ohydne dla mnie doświadczenie, że na drugiego się już nigdy nie skusiłam. Brrr....
UsuńTo prawda temat ciężki...dopóki nie miałam Młodej lubiłam sobie poimprezować. Od kiedy pojawiła się nie wyobrażam sobie częstych imprez zakrapianych alkoholem. Nie da się ;)
UsuńNiewinne przyzwyczajenia mogą przerodzić się w prawdziwy dramat rodziny. Alkoholizm podobnie jak każde inne uzależnienie ma negatywny wpływ na życie rodziny. Powodzenia w konursie.
OdpowiedzUsuńNiestety każdy nałóg może zniszczyć rodzinę. Nie dziękuję ;)
UsuńTo ciężki dla mnie temat, bo miałam w rodzinie dużo alkoholików, którzy nawet nie myśleli o leczeniu, bo nie widzieli problemu. Właśnie dlatego ja nie piję- świadomie wybrałam życie bez alkoholu i jest mi z tym dobrze!
OdpowiedzUsuńDla większości z nas to trudny temat...
UsuńP.S. Trzymam kciuki za powodzenie w konkursie!
OdpowiedzUsuńNie dziękuję :*
UsuńOddałam swój głos. Sama jestem dzieckiem alkoholika. Na szczęście nie mieszkałam z nim, ale zbyt wiele takich rodzin widziałam. U mnie to była norma, że ojciec pije. A nawet więcej. Dzieci nie rozumiały tych rodzin w których ojciec nie pił. A jak był abstynentem to dzieci były wyśmiewane... Chore.
OdpowiedzUsuńO ludzie takich rzeczy to nie wiedziałam. Śmiać się z kogoś bo ojciec nie pije...
UsuńDziękuję za głos :)
UsuńNo ale co właściwie z tego wynika? Człowiek wolny od nałogu to wie, bo to sa truizmy. Człowiek uzależniony tego nie przeczyta a nawet jak się to zdarzy to i tak nie przyjmie tego do wiadomości. A nawet jak przyjmie, to nie pomoże mu to w niczym.
OdpowiedzUsuńA właśnie, że dużo z tego wynika. Miałam styczność z tym problemem i takie wpisy są bardzo potrzebne. Skąd wiesz, że nikt tego nie przyjmie do wiadomości? O alkoholiźmie powinno się pisać dużo i często, nawet jeśli dla niektórych to truizm. Gdyby się tak zastanowić, to truizmem jest całe nasze życie. A blog jest po to, żeby wyrażać swoje poglądy i pisać o tym, co nam pasuje, po prostu.
UsuńSabina wiesz co...alkoholik tego nie przeczyta nie przemyśli tego. Jedyne co to inni ludzie, których nałóg nie dotyczy.
UsuńJednak uważam to za ważny temat, który trzeba poruszać i nagłaśniać !!!
UsuńI właśnie dlatego wyraziłam opinię, bo to naprawdę ważny temat.
UsuńBardzo dziękuję Ci za nią :*
UsuńTemat jest oczywiście ważny. I też mam z nim do czynienia bardziej niż bym chciała. Jednak alkoholizmu nie leczy się tłumacząc alkoholikowi że popełnia błąd i krzywdzi innych. To tak nie działa. Alkoholikowi jest potrzebna przede wszystkim rzetelna praca u podstaw i usunięcie przyczyny jego nałogu (to nigdy nie jest po prostu nadużywanie alkoholu i uzależnienie fizyczne) i alkoholik musi sam przede wszystkim chcieć. Ciosaniem kołków na głowie nic się nie wskóra. Wiedzą to wszystkie te kobiety, które wychodziły za mąż za alkoholików i wierzyły, że pod wpływem miłości, specjalnie dla niech, alkoholik się zmieni.
UsuńUważam, że o wiele bardziej potrzebne są wpisy dla osób narażonych na tak zwane współuzależnienie. Dla matek i dzieci, które dają się wciągać w cały ten rytuał związany z życiem z alkoholikiem.
Czasami jednak pisząc o samym problemie można dotrzeć do osób współuzależnionych. W naszym kraju panuje prawie zerowy poziom informacji, ze bliskie osoby ludzi uzależnionych tez wymagają terapeutycznego wsparcia i często bez pomocy specjalisty same nie będą potrafiły poradzić sobie z ciężarem życia z uzależnionym.
UsuńNie ma mojego komentarza :( napisałem że moja mama też jest DDA. I widzę w niej wiele pasujących do tego cech - niestety.
OdpowiedzUsuńNaslonecznej.blogspot.com
Może bloger coś pokombinował :( Ja niczego nie usuwałam :) Smutne jest to co piszesz...
UsuńSmutny i ciężki temat, a niestety zakładnikami nałogów rodziców są dzieci. Pozdrawiam i Wszystkiego dobrego na święta!
OdpowiedzUsuńDziękuję już nie napiszę wzajemnie bo po świętach ;)
UsuńNajgorsze, że w tym wszystkim najbardziej cierpią niczemu nie winne dzieci.
OdpowiedzUsuńPS. Powodzenia w konkursie!
Nie dziękuję :) To prawda najbardziej żal dzieci...
UsuńCzytalam na wydechu a raczej chlonelam tekst jak gabka. Bardzo ciezki temat. Mnie alkohol nie rusza. Odkad dowiedzialam sie, ze jestem w ciazy nie wzielam kropli do ust. Filip ma prawie 11 miesiecy a ja nadal nic. Nie bede nikomu wypominac bo nie do mnie to nalezy. Jednak ciesze sie, ze problem nie dotyczy mojej rodziny.
OdpowiedzUsuńPS. Zaraz biore sie za oddanie glosu na Ciebie :)
Dziękuję za oddany głos :)
UsuńMój Tata jest zaleczonym alkoholikiem.
OdpowiedzUsuńKocham Go tym mocniej, że po wielu nieudanych próbach rozstania się z nałogiem, w końcu Mu się udało. Jestem z Niego bardzo dumna.
Ja wiem, jak alkohol niszczy życie rodzinne, dla mnie alkohol może nie istnieć. A tym bardziej, że po długich okresach abstynencji zupełnej (ciąże, karmienie) mam na tyle słabą głowę, że po jednej lampce wina mam okropne szumy w głowie.
Powodzenia w konkursie, głos ode mnie też poleciał :)
niestety alkohol to tylko jedna z wielu cegiełek, ale bardzo dobrze, że o tym piszesz
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale trzeba o tym mówić. Choćby jedna osoba miała się ogarnąć po tym tekście będzie to sukcesem
UsuńProblem z alkoholem jest duży, sama znam wiele osób - mijam codziennie i widzę, czuje odór alkoholu. Taka osoba nie widzi pijąc codziennie że to już ten czas gdy przechodzi w uzależnienie. Zazwyczaj twierdzi że może się opamiętać, staczając się coraz bardziej na samo dno. Kiedyś jeden mój znajomy gdy zadałam mu pytanie czemu wracając z pracy i sięga po piwo - odrzekła 3-4 piwka dziennie należ się po ciężkim dniu, no a potem zaczął wracać pijany z pracy i zdarzało się że podczas niej też pił - a po roku został sam z flaszką bez pracy i bez żony ...
OdpowiedzUsuńWielki szacun za podjęcie tematu i napisanie tego tekstu. Całokształt problemu bardzo świetnie podkreślony...
Temat jest cięzki, coraz bardziej powszechny niestety...Dzięki za miłe słowa
UsuńIdę zagłosować :)
OdpowiedzUsuńDzięki :*
Usuń