Na zewnątrz robi się coraz cieplej. Niebawem ruszą uwielbiane przez wiele osób ( w szczególności przez dzieci) fontanny.
Młoda uwielbia te obiekty podobnie jak jej matka.
Co na ten temat mogę powiedzieć?
Jak zwykle się trochę wymądrzę ;)
Nie jestem bez winy nie rzucam w nikogo kamieniem. Chciałabym jednak na pewne dość oczywiste rzeczy zwrócić uwagę. Wiem trąbią o tym w wielu źródłach ale z tego co obserwuję nie dociera to za bardzo.
Dwa lata temu poszłam z Młodą na spacer. Swoje kroki skierowałam do parku miejskiego.
A w nim...fontanna oblegana przez tłumy rodziców z pociechami.
Pogoda była piękna. Uległam pokusie i zanurzyłam stopy L w chłodnej wodzie.
Radość ogromna. Nie chciała iść dalej.
Podekscytowana opowiadam mamie mojej o przygodach z wodą i ...zamiast entuzjazmu słyszę litanię.
Na początku trochę się wkurzyłam nie powiem. Jako argument użyłam słów " ale inne dzieci też się tam bawiły".
Od tamtej pory Młoda jedynie ogląda fontannę nie mocząc w niej żadnej części ciała.
Dlaczego?
Po pierwsze i najważniejsze- w wodzie mogą przebywać różne paskudne bakterie. Nie pamiętam wszystkich ale gronkowiec wystarczająco do mnie przemawia.
Podczas kolejnych spacerów zauważyłam, że chłodzą się tam zwierzęta...nie bezdomne. Trzymane na smyczy przez właścicieli robiących im zdjęcia. Obok pluskają się dzieci,
Innym razem widziałam ludzi myjących się pod strumieniami płynącej wody.
Kolejny punkt obserwacji- dzieci uwaga- pijące wodę z fontanny.
Mogę wyjść na nawiedzoną i nie pozwalać dziecku na taką radość ale wolę mieć nieszczęśliwe z tego jednego powodu dziecko, które będzie zdrowe.
Szczerze powiedzcie czy ktoś z Was chciałby umyć ręce, napić się wody w której ktoś się kąpał? Czy macie pewność, że zwierzę przed chwilą tam przebywające nie załatwiło się.
Niebawem wyruszymy podziwiać podskakującą wodę. Ciekawe co zobaczymy?
Nkestety takie sytuacje nie tylko są przy fintannach. Nad morzem, jeziorem pomiędzy kąpiących widać ludzi wchodzących do wody z psami. Wszędzie bakterie, masz rację. Niestety zło czai się wszędzie.
OdpowiedzUsuńJednak w morzu ,jeziorze i rzekach jest ruch wody, którego w fontannach nie ma.
UsuńWiem, znam i rozumiem argumenty, że bakterie, że gronkowiec i że psy. Jednak moje dzieci kąpią się i w jeziorach i w kąpieliskach i w innych niesterylnych "dzikich akwenach". Będą się więc moczyły i w miejskich fontannach jeśli będą miały na to ochotę a ja czas :)
OdpowiedzUsuńJa nikomu tego nie bronię. Każdy robi to na własną odpowiedzialność.
UsuńHaha, no my niestety myjemy się i pijemy wodę, w której ktoś się kąpie. Gmina ma ujęcie wody z Białki, tuż... poniżej obozowiska kajakarskiego. W lecie kajakarze włażą tam do rzeki by się wykąpać, może nasikać, a woda elegancko potem płynie do ujęcia i domów. Ale na mnie to jakoś specjalnego wrażenia w sumie nie robi;)
OdpowiedzUsuńCo do fontanny, to do takiej, w której woda stoi, to nie pozwoliłabym dziecku wejść, ale w Zakopanym jest rewelacyjna fontanna - płaska przestrzeń, po której woda cały czas płynie i wytryskuje w górę. Jest jej po kostki i dzieciaki mają tam szaleństwo;)
Mi najbardziej chodzi o te w których woda stoi...wyskakujące z ziemi chyba takiej krzywdy nie zrobią;) Z tym piciem wody to mi chodziło o bezpośrednie wypicie wody z fontanny- widziałam jak dzieci mi to robiły
UsuńWiem, wiem, zrozumiałam, tylko tak mi się przypomniało akurat z tym naszym ujęciem wody, bo kiedyś byliśmy w niezłym szoku jak zobaczyliśmy, jak tuż obok niego sobie kajakarze zrobili mycie i pranie gatek;)
UsuńI dokładnie - takie fontanny ze stojącą wodą to jeden syf, ale ta w Zakopanym specjalnie jest zrobiona po to chyba, żeby wchodzić. To coś jak kurtyny wodne, tylko, że jeszcze dodatkowo woda płynie po płytach na ziemi. Zresztą - mam nadzieję, że kiedyś Ci ją osobiście pokażę:)
Mam nadzieję, że mi pokażesz ;)
Usuńoj takie akcje w miejskich fontannach dobijaja mnie po prostu, zwłaszcza gdy chodzi o zwierzęta :(
OdpowiedzUsuńMnie też to wkurza...ale co człowiek może poradzić?
UsuńJa jestem inżynierem środowiska i powiem Ci, że nie jesteś nawiedzona. A tak trochę pół żartem/pół serio: wiesz, że woda, którą mamy w kranach została już kilkakrotnie wysikana i wypita przez kogoś innego?
OdpowiedzUsuńDomyślałam się, że z tą wodą coś nie tak jest ;) Przecież nic w przyrodzie nie ginie ;)
Usuńha to jest nic - w olsztyńskiej fontannie w zeszłym roku widzieliśmy jak z jednej strony mały chłopczyk zrobił kupę a z drugiej bawiła się masa dzieci. dodam tylko że woda była zielono brązowa - a że fontanna jest sporych rozmiarów to zapewne nie za sprawą tego chłopca. zastanawialiśmy się wtedy czy rodzice na prawdę tego nie widzą, w jakim stanie jest ta woda.... a oni nic przebierali dzieci w stroje kąpielowe i wygrzewali się na słońcu.
OdpowiedzUsuńWeź bo aż mi się niedobrze robi...fuuu
UsuńNigdy nie uznawałam tego typu fontannowych atrakcji. Oli z pewnością również z nich nie skorzysta.
OdpowiedzUsuńDo mnie też to nie przemawia. Stojąca woda pełna syfu...
UsuńRozumiem dzieci bawiace się przy hydrantach gdy podłączony jest wąż, ale fontanny? Wole zabrać dziecko na basen odkryty bądź nalać wody do miski/wiadra/basenu na podwórku ;)
OdpowiedzUsuńJa też ;)
UsuńW Genui jest wielka i piękna fontanna, ale nie można do niej wchodzić. I tak nie pozwoliłabym Gai na to, bo wiadomo, jak to jest. Woda faktycznie nie jest tam czysta i lepiej dmuchać na zimne!
OdpowiedzUsuńUważam tak samo ;)
UsuńMnie w fontannach i dziecięcych zabawach przy nich przeraża coś innego. Przy manufakturze w Łodzi są setki tych fontann i latem codziennie jest tam parada golasów. Szczerze, to widok nagiego dziecka nie jest dla mnie gorszący, ale kurcze no różni są ludzie. Wśród obserwatorów tych zabaw mogą być też jacyś psychole. Nie podoba mi się to bardzo.
OdpowiedzUsuńU nas akurat golasów nie ma ale to co opisujesz też nie jest zbyt fajne
UsuńMoje zdanie znasz. Mam takie samo. I nie ma siły, która to zmieni.
OdpowiedzUsuń