Przejdź do głównej zawartości

Nie podważaj moich kompetencji...

Przez 2,5 roku życia L kilku lekarzy odwiedziliśmy. Różnie to bywało. 
Jak wiecie, pisałam to wielokrotnie Młoda miała problemy z mięśniami. Na szczęście mamy wspaniałą rehabilitantkę i jestem spokojna. Musieliśmy jednak konsultować jej stan u innych specjalistów.

Na pierwszy rzut pójdzie pediatra- nasza pani doktor jest super- jej nie mam nic do zarzucenia- wytłumaczy mi zawsze wszystkie wątpliwości, nie bagatelizuje ich. Jednak podczas jednego szczepienia musieliśmy iść do innej lekarki. Zaczęło się więc. Tłumaczę kobiecie, która widziała moje dziecko do tej pory raz w życiu o co chodzi. Ona mi na to, że muszę się zgłosić do pani X ponieważ ona jest magistrem rehabilitacji i jest najlepsza (prawda jest taka, że opinie o pani X nie są za dobre). Mówię, że L jest pod dobrą opieką. Nie przegadasz ona wie lepiej i tylko ta pani jej pomoże. Nie wiem czy to koleżanki, czy ma z tego jakieś pieniądze. Skoro jest taka zorientowana w temacie powinna znać również innych specjalistów w tej dziedzinie. 

Trafiamy do poradni rehabilitacyjnej- pani doktor po 5 minutowym badaniu stwierdza, że nic strasznego się nie dzieje. trzeba drapać Młodą po plecach jak się garbi. Zaleca ćwiczenia pionizujące. Rehabilitant nam je pokazuje- jednak nie korzystam. Robię swoje.
Kolejna wizyta tym razem u innej pani. L nie chce współpracować. Pani puka młotkiem w kolano, sprawdza stopy. Nic się nie dzieje.  Ma jeszcze czas żeby zacząć chodzić. Również zaleca ćwiczenia pionizujące. Spoko. Zabieramy zabawki i nasza noga już tam nie stanie.

Kontrola chodu u ortopedy- po pierwsze pan unosi się w momencie kiedy mówię o tym, że chciałabym zrobić dziecku USG. Kto takie rzeczy wymyśla? Tak dużym dzieciom się nie robi Usg. Mówię jak sprawa wygląda, że dziecko jest pod opieką rehabilitantki i ona nam powiedziała, żeby to sprawdzić. Kończy się jednak tym, że USG nie robimy ponieważ jest ze 20 osób zapisanych na jedną godzinę i nie wiadomo kiedy zaczną. Kontrola chodu- L przeszła metr- nic się nie dzieje, to, że koślawi stopy to norma. Sadzać ją po turecku i po sprawie. Jak nie będzie chciała tak siedzieć to zabierać jej zabawki i się nauczy... 2 minuty wizyty 50 zł w kieszeń i zaprasza nas za pół roku...jasne na pewno skorzystamy z tak fachowej porady.

Matka idzie z dzieckiem do przychodni- temperatura, kaszel. Lekarka mówi, że nie przyjmie ponieważ nie są zapisani. Mimo, że nie ma pacjentów w tym czasie upiera się przy swoim. Jeden człowiek potulnie opuści budynek, drugi będzie walczył. W opisywanym przeze mnie przypadku było ostre zapalenie płuc. Dziecko zostało na szczęście zbadane przez innego lekarza. Ja mam jedną zasadę- jeżeli ktoś odmówi mi przyjęcia od razu poproszę to na piśmie. Jaka jest wtedy reakcja lekarzy- od razu zapraszają do badania.

Czytam o dzieciach, które umarły na sepsę. Opisano objawy. Należy obserwować i udać się jak najszybciej do lekarza. Pójdziesz do lekarza- albo cię nie przyjmie, albo zbagatelizuje to co powiesz. No przecież zwykły szary człowiek nie może wiedzieć tyle co on. Staje się tragedia, giną dokumenty, wszyscy milczą nikt nic nie wie. 
Lekarze uważają się za panów i wszechwiedzących władców. Nie można nic powiedzieć, zasugerować. Oczywiście po 3 minutowym badaniu można stwierdzić, że dziecku nic nie jest, matka histeryzuje. Nie daj Boże powiedz, że wypadałoby zrobić jakieś dodatkowe badania. Wtedy się dopiero zaczyna cała litania. Matka obserwuje dziecko przez większość doby i wie kiedy dzieje się coś złego. 

NOP- o tym dowiadujemy się jedynie z mediów. Żaden lekarz nie mówi jakie mogą być konsekwencje podanej szczepionki. Zaczyna dziać się coś niepokojącego - to na pewno nie przez szczepienie. Wszystko byłoby w porządku gdyby dzieci nie traciły przez to zdrowia a nawet i życia.

Może zdarzyć się też sytuacja, która ma miejsce coraz częściej- że pacjenci są przyjmowani przez specjalistów na podwójnym gazie. Wyczujesz ok zgłoś to...a jeśli nie wyczujesz- zbada cię wypisze wit. c i odeśle do domu.
Większość społeczeństwa żyje jeszcze w przeświadczeniu, że doktor to człowiek idealny, wszystko wiedzący, nie można złego słowa powiedzieć. Brudy zamiatane są pod dywan. Cierpią niewinni ludzie. Często żaden nie ponosi odpowiedzialności za popełnione błędy.

Nie dziwi mnie już fakt, że matki pytają na forach, że szukają odpowiedzi na pytanie dotyczące zdrowia dziecka w internecie. Najczęściej czyta się odpowiedzi, że zamiast szukać w internecie powinny iść do lekarza. Powinny ale może być tak, że wizyta dopiero za 3 dni, lekarz stwierdził, że nic poważnego nie ma miejsca chcą znaleźć jakieś wskazówki. Nie chcą przecież źle- chcą pomóc swojemu dziecku. Powinny to zrobić osoby kompetentne-  nie zawsze jednak na takie się trafia.

Komentarze

  1. dopełnieniem testu będzie tylko - wizyta prywatna u pediatry 100 zł; leki nierefundowane zazwyczaj bo z prywatnego gabinetu wynoszą około 200-300 zł (przeżyłam to już 3 razy) i ja się pytam jak tu mieć drugie jak pierwsze tyle kosztuje?

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Chcesz jak najlepiej idziesz do specjalisty...i trafiasz na konowała. Dobrze jeżeli nic strasznego się nie dzieje- możesz iść w inne miejsce...ale są sytuacje wymagające natychmiastowej reakcji i co wtedy? Dodatkowo czekanie na wizytę miesiąc, dwa, rok...jeżeli można iść prywatnie człowiek pójdzie...są jednak miejsca gdzie prywatnie nie można. Miałam taką akcję z okulistą- tylko w szpitalu mają odpowiedni sprzęt...walczyłam 3 miesiące ale udało się...strach pomyśleć co będzie dalej

      Usuń
  3. Niestety, to że lekarze są traktowani jak święte krowy i półbożki to wina nas, pacjentów. Przyzwyczailiśmy ich do tego i dlatego właśnie czują się lepsi od nas i podoba im się to, że w pewnym sensie pacjenci są od nich zależni. Fakt, że lekarz to zawód odpowiedzialny, ale nie może tak być, że traktują pacjentów z góry.Nikt nie lubi chodzić po przychodniach czy przebywać w szpitalach, jednak gdy tego wymaga konieczność, wiadomo, że trzeba tak robić. Również spotkałam się z wieloma nieżyczliwymi lekarzami, dlatego mam do nich stosunek jaki mam. Dla mnie to nie są cudotwórcy, tylko ludzie, którzy wykonują taką a nie inną pracę. Dla niektórych bycie lekarzem to żadne powołanie, ale czysta kalkulacja.

    A pomysł z odmową na piśmie bardzo dobry- chyba też tak zacznę robić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już muszą coś napisać i uzasadnić...to nie mają wyjścia muszą zbadać...bo co napiszą, że człowiek z konkretnymi objawami wymyśla, nie ma miejsc itp. Jeśli masz coś na piśmie możesz później walczyć...

      Usuń
  4. Ja miałam dwie skrajnie różne sytuacje na pogotowiu.

    1. Syn spadł z tyrolki uderzając potylicą o drewniany podest, z którego się zjeżdżało. Otarcie naskórka, śliwa jak nie wiem co, pędzę w nerwach do rodziców (60 km w jedną stronę) by zabrać go na pogotowie. Wchodzę, a lekarz zza biurka ze stoickim spokojem pyta o sytuację, opowiadam i co usłyszałam? Bez wychodzenia zza biurka i spojrzenia na dziecko: I co się dzieje? stracił przytomność? Ja: no nie, rzygał (!)? Nie, zachowuje się inaczej ? Nie, To jesteś matka panikara! Nawet na niego nie spojrzał!

    2. Druga sytuacja: straszny ból brzucha, wysoka temperatura, wizyta w pogotowiu (po śmiertelnym przypadku dziecka w Poznaniu), Mały przebadany od stóp do głów, łącznie z wszystkimi możliwymi węzłami chłonnymi, jąderkami itp. Zupełnie inne podejście... Można? można:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlatego nigdy nie zostanę pediatrą- dzieci są ok ale rodzice to ciężki temat. Tak naprawdę to każdy z wypowiadających się tu mógł iść na studia medyczne, skończyć je i leczyć- ja nie widzę przeciwwskazań- dlaczego żadna z osób tu piszących tego nie zrobiła?
    Nie wchodź w kompetencje- ja uważam, że jest to dość normalne jak się na czymś nie znam to nie mówię np. mechanikowi samochodowemu jak ma naprawić mój samochód albo elektrykowi jak ma rozprowadzić prąd po moim domu, ponieważ zwyczajnie się na tym nie znam a to co przeczytam w google wydaje mi się jednak niewystarczające. Nawiązując do polecania znajomego, to bardzo ciekawe spostrzeżenie, że ktoś z tego ma jakieś pieniądze- Droga Autorko nie pomyślałaś, że może akurat ta osoba pomogła wielu pacjentom a wiadomo ile ludzi tyle opinii. Gdybym cenila moją koleżankę lekarkę za fachowość to podejrzewam, że też bym ją poleciła i nie pomyślałabym, że ktoś może dorobić do tego taką ideologię. Czy Ty droga Gosiu nie polecilabyś swojej kolezanki, którą cenisz za fachowość? Nie musiałabyś przecież wiedzieć co mówi tzw. 'poczta pantoflowa'. Czerpiąc wiedzę z dr google, można się nieźle naciąć. Wyedukowany rodzic jak najbardziej jest partnerem do rozmów, jednak często kończy się to oczekiwaniem przez rodzica najgorszego. A propo NOPów to oczywiście rodziców nalezy informować, uświadamiać bo przecież to się zdarza. Gorzej jak robią się z tego niestworzone historie pt 'ruchy antyszczepionkowe' wyszukujące autyzmu po szczepionkach, dużych ilości rtęci itd, co jest oderwane od rzeczywistości. Jakby spojrzał jeden z drugim jak wyglądały powikłania po polio lub zwykły krztusiec to naprawdę można się przerazić. Jeżeli chodzi o przyjmowanie 'na gazie' to oczywiście zgadzam się z autorką takie zachowania należy piętnować i zgłaszać, bo nikt nie powinien przychodzić do pracy pod wpływem alkoholu.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli mam zalecenia od rehabilitantki, która zna się na tym co robi- (pracuje od lat i widziałam na własne oczy dzieci na wózkach inwalidzkich, które rehabilitowała i zaczęły chodzić) i idę to sprawdzić a lekarz wydziera się na mnie, że sobie wymyślam to chyba coś jest nie tak. Akurat na temat pani, którą tak zawzięcie polecała mi lekarka ludzie narzekają- idą na wizytę z dzieckiem- pani twierdzi, że może spróbować takie ćwiczenia bądź inne- nie jest pewna co ma z dzieckiem robić- a co się z tym wiąże- większa ilość wizyt i pieniędzy. Jedyną osobą, która polecała tą panią była pani doktor, nikt w mieście nie ma o niej dobrej opinii. Dodam, że jak poszliśmy do naszej pediatry i powiedziałam do kogo chodzimy- od razu powiedziała, że trafiliśmy najlepiej jak to było możliwe i nie polecała mi żadnej innej osoby. Jeżeli dziecko jest dobrze zdiagnozowane powinno się od razu dobrać odpowiednie ćwiczenia a nie gdybać. W takim przypadku jak nasz czas był bardzo ważny nie mogłam sobie pozwolić na szukanie odpowiednich metod. Pani doktor w szpitalu też zasugerowaliśmy, że dziecko może mieć słabe mięśnie brzucha. Powiedziała, że absolutnie nie- nie widziała nawet jak dziecko siedzi a jej badanie trwało 3 minuty. Badanie u rehabilitantki- godzinę- dziecko było przemaglowane od A do Z.
      Rodzice może nie są ok...a dlaczego? Dlatego, że są nie uzyskują większości informacji od lekarza, tak jak pisałam często są brzydko mówiąc olewani. Krytykowani, krzyczy się na nich. Koleżanka poszła z córką na szczepienie- wybrała refundowane- nie ze względu na brak kasy. Pani nawrzeszczała na nią, że powinna brać płatne bo dziecko będzie to mniej bolało. Czy to jest dobre podejście? Sprawa nieprzyjmowania pacjentów bo takie mam widzi mi się... z dzieckiem coś złego się dzieje- idzie się do lekarza...a tam zonk nie przyjmą cię- nie każdego stać na wizytę prywatną- a przecież o to tu chodzi nie oszukujmy się. Wykładasz kasę i od razu przyjmują. Zrobią wszystkie badania, nawet te które nie są potrzebne. Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Jeżeli kogoś polecam to jestem w 100 % pewna, że jest to najlepszy specjalista. A jeżeli ktoś zna tylko jedną osobę i na nią się upiera to dziwna sprawa jak dla mnie- numer tel do tej pani zapisany na kartce przypięty na tablicy. Innych specjalistów, których wymieniłam pani niestety nie znała w ogóle. A jest ich kilku bardzo dobrych w naszym mieście.

      Usuń

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Wasze zdanie :) Komentarze zawsze mile widziane