Przejdź do głównej zawartości

Kiedy kłamstwo jest jedyną deską ratunku...



Uczennica gimnazjum zgłasza pedagogowi szkolnemu, że jest bita przez ojca...
Pani pedagog rusza sprawę, zgłasza do odpowiednich służb-Mopsu i działają. Odwiedzają dom rodzinny uczennicy.
Co tam zastają?
To czego nikt się nie spodziewał.
Ojciec od dłuższego czasu przebywa za granicą, w domu nie ma żadnej przemocy.

Sytuacja została mi opowiedziana. Skwitowałam ją słowami, że dziewczyna mistrzowsko to rozegrała. 
Dlaczego tak właśnie sądzę?

Ludzie oczywiście od razu skoczyli z atakiem na dziewczynę. Niewdzięcznica, nie pamięta jak się chwaliła markowymi, drogimi ciuchami... ojciec ciężko haruje a ona takie cyrki urządza.

Czy ktoś się zastanowił co czuje to dziecko?
Zapytał czy nie potrzebuje ojca na miejscu?
Jaką miała uwagę ze strony matki?

Wydaje mi się, że zbyt małą, skoro zamiast z nią o tym porozmawiać, poszła do obcej osoby i rozpętała aferę. Chcąc zwrócić na siebie uwagę zrobiła z siebie ofiarę przemocy.

Wydaje mi się, że gdyby relacje w rodzinie były normalne, dziewczyna nie wybrałaby takiej drogi.
Mogę sobie gdybać, nie byłam świadkiem, nie wiem jak wszystko wygląda od podszewki.

Jednak temat mnie poruszył. Zachowanie dziecka było komentowane przez innych rodziców.
Nikt nie wspomniał o tym, że mogła czuć się zagubiona/ niepotrzebna itp. 

Każdy wskazywał jedynie na jej nieodpowiednie zachowanie. Przeraża mnie to bardzo. Wszyscy patrzą tylko na potrzeby materialne- miała drogie ubrania, czego jej jeszcze potrzeba...

No właśnie potrzeba- rodziców- ich uwagi, rozmowy, zrozumienia. Zamiast drogich ubrań mogliby z nią spędzać czas. Ojciec mógłby pracować w kraju i nie wynagradzać swojej nieobecności przedmiotami, które nie mają wielkiego znaczenia jak widać. Można żyć skromniej ale razem...

Boli mnie to bardzo, że emocje dziecka, jego potrzeby są nierespektowane- to akurat mówię o osobach komentujących. Każdy patrzy tylko na biednych rodziców, którym gówniara odstawiła szopkę. Wstyd na całą okolicę...

Wstyd owszem- rodzice powinni go poczuć, ale nie z racji tego, że obcy ludzie interweniowali. Jak dla mnie ponieśli porażkę na polu wychowawczym- i tego powinni się wstydzić.
Dziecko powinno czuć się bezpiecznie, wiedzieć, że mając problem może się do nich zwrócić.
Nie zrobiło tego...dlaczego?

Może próbowało, ale spotkało się z przysłowiową ścianą. Rodzice nie zwracali uwagi na to co mówi.
Jedynym argumentem były drogie prezenty i pieniądze.
Tego nie wiem, to tylko moje przypuszczenia. Powodów mogło być więcej/ mniej zupełnie innych niż założyłam.

Musiało się jednak nieciekawie dziać skoro tak się wszystko skończyło.

Może zostanę skrytykowana za to co powiem, ale wielkie brawo dla dziewczyny za pomysł na zwrócenie na siebie uwagi. Ja bym na to nie wpadła- ale w sumie nigdy nie musiałam tego robić...

Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, szczerze jej współczuję, że musiała to zrobić, ale skutecznie pokazała, że istnieje na tym świecie, że jeśli najbliżsi się nią nie interesują, zrobią to obcy ludzie.

Rodzice powinni się cieszyć, że tylko tak się to skończyło, że ze swoimi problemami ich dziecko nie poszło do dilera po działkę, nie wplątało się w jakieś szemrane towarzystwo.
Mam nadzieję, że oczy im to trochę otworzyło...

Komentarze

  1. Typowy przykład wołania o pomoc, zwrócenia na siebie uwagi otoczenia, chęci zaistnienia, bycia dostrzeżonym. Nie wiem, czy wcześniej prosiła o uwagę swoich rodziców, przyjaciół, znajomych, może to było zbyt silne zagranie z jej strony, a może już desperacki akt bycia niezauważonym. Trudno mi się w tym temacie wypowiadać, za mało wiem o tym konkretnie przypadku, ale obserwuję wokół siebie, że nastolatki reagują teraz silniej niż kiedyś, dosadniej zwracają na siebie uwagę, nie wiem czy to dobrze czy źle, ale jest to oznaka pośpiechu i natłoku informacji dzisiejszego świata, szerszy problem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długo zastanawiałam się nad motywami dziewczyny. Ja jako nastolatka różne miałam pomysły. Nigdy jednak nie wpadłam na tak desperacki krok. Mój bunt wynikał chyba jedynie z potrzeby tego buntu. Zawsze wiedziałam, że co by się nie działo- na rodziców mogę liczyć.
      Nastolatki mają teraz większe pole do popisu- internet, tv pokazuje różne rzeczy...a oni czerpią inspiracje. Chcąc nie chcąc rola rodzica nie powinna sprowadzać się tylko do zapewnienia rzeczy materialnych ale też do ułożenia w głowie swojemu dziecku. To co mu przekażą zaprocentuje w przyszłości, gadżety po chwili stracą swoją wartość

      Usuń
  2. Powiem tak, pomysł na zwrócenie na siebie uwagi rzeczywiście dość nieodpowiedzialny, ale masz rację pisząc, że nie zwraca się uwagi na potrzeby dziecka. Tak samo jest z maluchami, często rozrabiają nie dlatego, że są niegrzeczne tylko dlatego, że jedynie wtedy gdy coś zbroją rodzice zwracają na nie uwagę. Z nastolatkami jest podobnie tylko metody mają inne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nastolatki niestety potrafią cięższy kaliber czynu zastosować, wiem jednak, że w większości przypadków próbują najpierw delikatniej...a, że uwaga nie jest zwrócona, kombinują dalej

      Usuń
  3. Z jednej strony racja, plotki, wypominanie, w pewnym sensie stygmatyzowanie jako niewdzięcznicy jest karygodne. Z drugiej - nie możemy pochwalać urządzania takich akcji, robienia krzywdy innym ludziom (jak poczuli się rodzice). Mam koleżankę, która urządza różne akcje pomimo prawie 40 lat na karku - zeby tylko byc w centrum zainteresowania. To tez nie jest dobre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z doświadczenia wiem, że zwracanie na siebie uwagi, mimo wieku- jest spowodowane brakiem zainteresowania w dzieciństwie. Rozmawiałam z kilkoma osobami, nie miały zbyt dobrych kontaktów z rodzicami i wyprawiały różne- nieodpowiedzialne, niebezpieczne rzeczy.

      Usuń
  4. Trudna sprawa, ciężko tu wyrokować o czyjejś winie ... Ja się boję oceniać, nie potrafię.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja może trochę od czapy komentarz, bo nie do końca w temacie, ale skojarzyło mi się to z historią z naszego terenu, gdzie ktoś rzucił plotkę, że ojciec molestuje nastoletnią córkę. Rodzina nie miała życia, została zaszczuta, choć córka zaprzeczała wszystkiemu, ojciec się tłumaczył, ale nikt im nie wierzył, bo plotka już poszła. Dopiero kilka lat później, gdy dziewczyna uzyskała pełnoletność i złożyła jako pełnoletnia zeznania, że ojciec nigdy jej nie molestował, to uwierzono. Ale wcześniej musiała zmienić szkołę i się przeprowadzić, bo tak ją zaszczuto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalnie nie wierzę, że takie rzeczy mają miejsce. Straszne jak można skrzywdzić drugiego człowieka...nawet największemu wrogowi nie zafundowałabym takich atrakcji, nie potrafiłabym

      Usuń
  6. No to ja teraz pojadę tak, że mnie pewnie większość społeczeństwa shejtuje: ustaliśmy z mężem, że nie rozstajemy się dłużej niż na dwa tygodnie. Mimo że mógłby wyjechać za granicę, ale jakim kosztem?
    Ja wiem, że w kraju bywa ciężko i nam też łatwo nie jest. Ba, pewnie, że bym chciała w ciągu powiedzmy 3 lat zarobić sobie kasę na własny dom i mieszkanie, ale co jeśli nie będę miała w nim z kim mieszkać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sara ja myślę podobnie. Jeżeli wyjeżdżać to razem. Nie wyobrażam sobie życia na odległość z workiem pieniędzy. Wolę mieć mniej a być razem.

      Usuń
    2. Ano właśnie...Widziałam na własne oczy, jak to wyjazd rodzica za pracą wpłynął na dzieci. I nie są to pojedyncze sytuacje.

      Usuń
    3. Też niestety takie rzeczy widziałam...

      Usuń
  7. Dziecko zawołało o pomoc, tak jak potrafiło. Smutne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę sobie, że ludzie za mało ze sobą rozmawiają, że teraz ważniejsze są inne rzeczy... Smutne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za mało rozmawiają- zgadzam się. Niestety dość sporo osób żyje w przeświadczeniu, że z dziećmi nie trzeba za dużo rozmawiać. Słynne "dzieci i ryby głosu nie mają" wciąż funkcjonuje...

      Usuń
  9. Chyba jestem na tym punkcie przewrażlwiona i boję się, że sama wpadnę w przyszłości w pułapkę takiego myślenia: jesteś niegrzeczny, zachowujesz się nieodpowiednio, niepoważnie, nieodpowiedzialnie... Bardzo łatwo jest zrzucić winę na dziecko, mówiąc że takie czy inne zachowanie jest złe i wymagać poprawy. Zdecydowanie trudniej jest dojść, co stanowi prawdziwą przyczynę i jeszcze wziąć za to odpowiedzialność. A przecież ona zawsze jest po stronie dorosłych, tylko nie wszyscy dorośli o tym wiedzą albo tego nie rzoumieją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy nie chcą się przyznać do winy- no jak to możliwe, że rodzic zawalił? Zrobił dla dziecka wszystko co mógł- kupił mega drogie zabawki, później ciuchy, gadżety...i myśli, że sprawa załatwiona. Niestety jak widać- dzieci potrzebują zupełnie czegoś innego

      Usuń
    2. To jest naprawdę przykre, że ludzie nie słuchają i nie próbują zrozumieć swoich dzieci. W naszym społeczeństwie dość mocno jeszcze tkwi idealny model - dziecko ułożone, grzeczne, posłuszne, ciche, bez swojego zdania, własnej woli... ech, temat rzeka. Mam nadzieję, że rodzice tej dziewczynki będą potrafili do niej dotrzeć.

      Usuń
    3. Tak by było najlepiej...a później chcą żeby dziecko w wieku dorosłym walczyło o swoje, szło do przodu...

      Usuń
  10. To co zrobiła było wołaniem o pomoc. My widzimy zawsze tylko kawałek góry lodowej, nie widzimy tego jak ona wygląda cała. Dopiero gdy zbliżymy się do góry możemy dostrzec jaka jest naprawdę. Tak jest też w tym przypadku, ujrzeliśmy tylko odrobinę problemu z jakim na codzień boryka się ta dziewczyna. Samotność, a problemów może być dużo więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, ale jak widać społeczeństwo już nakreśliło kto jest winny- chodzi mi o osoby, o których wspomniałam w poście. Jednej powiedziałam, to co napisałam- brawo za takie załatwienie sprawy dla dziewczyny. Posypał się szereg uwag, jaka jest niewdzięczna itp...nikt nie zwrócił uwagi na inne aspekty...

      Usuń
  11. Ja chyba jednak nie do końca popieram sposób w jaki dziewczyna wybrała by zwrócić na siebie uwagę. Nie wiem jednak czy wcześniej bezskutecznie nie próbowała innych form przyciągnięcia uwagi rodziców?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem tego, znam tylko ten wycinek. Podejrzewam jednak, że mogła próbować

      Usuń
  12. Nie chcę nikogo oceniać nie znając dokładnie sytuacji. Ale na pewno zgadzam się, że wiele osób na takie rzeczy patrzy bardzo powierzchownie. Dziewczyna postąpiła głupio, ale to przecież nie wzięło się znikąd. To był jej sposób na wyrażenie swoich potrzeb, żalu, może jeszcze innych uczuć. Pamiętam siebie sprzed kilkunastu lat. Rodzice się rozwiedli kiedy miałam 10 lat. Ojciec zamieszkał osobno. Mama pracowała na nas i często jej nie było obok, chociaż wiadomo, kochała nas. Też zdarzyło mi się potem kilka razy zrobić coś głupiego. Dobrze rozumiem takie osoby, jak ta dziewczyna. Szkoda, że wiele osob z otoczenia, sąsiedzi itd. w takich sytuacjach widzą tylko kolejną sensację i temat do plotek. Wiem co mówię, dla moich sąsiadów nawet przemoc domowa to była świetna okazja na "pogaduchy" i bezsensowne zbiegowiska...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie cieszę się, że musiałaś przez to przechodzić, ale cieszy mnie komentarz od osoby, która może się wypowiedzieć w temacie z drugiej strony- wiesz za pewne o co mi chodzi. Właśnie to jest to- ludzie zamiast pomóc- wolą sobie poplotkować, przekazywać sensację...no chore to jest okropnie. Później w razie tragedii- najczęściej pada stwierdzenie- gdzie byli rodzice...a wy gdzie byliście wiedząc, że źle się dzieje...

      Usuń
  13. Pisałam kiedyś pracę na studiach o eurosoerotach... Biedna dziewczynka- tyle powiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja kumpela o tym pisała i trochę czytałam...okropne to jest. Mój mąż jak mu opowiedziałam sytuację od razu powiedział- ona chce żeby ojciec wrócił. Ludzie jednak widzą tylko niewdzięczną gówniarę...

      Usuń
  14. Tak czy tak, ale w dzisiejszych czasach bardzo łatwo jest rzucić oskarżenia. Z najmniejszej błachostki można zrobić dużą sprawę. Ale prawdą jest to, że dzisiaj jest wyścig szczurów i wszystko kręci się wokół pracy. Łapiemy się na tym, że praca jest najważniejsza. Całe dnie w pracy i to za marne pieniądze. A nawet jeśli są konkretne to też nie warto. Nie kupimy sobie czasu. Ani zdrowia, zaufania i szacunku. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda to najprawdziwsza...najważniejszych rzeczy nie kupimy!

      Usuń
  15. I teraz rodzi się pytanie - jak żyć, żeby kiedyś nie postawić dzieci w tak trudnej sytuacji i żeby one nam nie zrobiły takiej "niespodzianki" desperacko szukając pomocy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem rozmawiać ze sobą- nie zwykłe jak było było w szkole. Jest tyle tematów, które można poruszyć...niestety dość często się o tym zapomina.

      Usuń
  16. Najprościej jest oceniać drugą osobę bez zagłębiania się w przyczyny jej zachowań... Pieniądze i rzeczy materialne zamiast zainteresowania i wspólnego spędzenia czasu, same mają za rodziców dopełnać obowiązków wychowania, dziecko dostaje zamienniki miłości ... Smutne, bo tacy rodzice poświęcają życie, decydują się na samotność, związek na odległość, żeby zapewnić dzieciom rzeczy materialne zapominając, że najważniejsze są wartości, których za pieniądze nie kupi nikt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie gubią się,najważniejsze wartości często schodzą na drugi plan...smutny znak obecnych czasów

      Usuń
  17. Ostatnio Sabinka pisala z kolei o małej dziewczynce spragnionej rodzinnego ciepła...
    To przykre...rodzice myślą, że jak zarobia więcej to dzieci będa szczęśliwsze, a jest całkiem odwrotnie. Dziewczyna ewidentnie była spragniona czyjejś uwagi! Tak ja myślę..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie z Sabiną dyskutowałyśmy na ten temat. Straszne jest to co się dzieje. Ja nie chciałabym doświadczyć takich akcji czy w wersji jaką opisała Sabina, czy takiej jak u mnie. Zrobię wszystko żeby do tego nie doszło!

      Usuń
  18. Dzieci różnie wołają o pomoc: buntując się, krzycząc, kradnąc, kłamiąc. Ja zawsze powtarzałam, że nie ma złych dzieci, jest tylko jakiś problem, który je męczy, choćby to że musiały zbyt szybko dorosnąć. Najtrudniej dotrzeć do skrytego dziecka, które cichutko siedzi w kącie i na pozór jest bardzo grzeczne. W takim wypadku często zbyt późno orientujemy się o problemie. lepiej niech krzyczą, może ktoś usłyszy to wołanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry temat poruszyłaś. Krzykacz szybciej zwróci uwagę na to, że jest źle. Skryty człowiek dusi wszystko w sobie, wybucha kiedy jest już często większy problem. Wydaje mi się jednak, że jeśli rodzic interesuje się dzieckiem, rozmawia z nim- wyłapie jakieś sygnały, czy w jednym czy w drugim przypadku.

      Usuń
  19. Dziewczyna nie postąpiła dobrze, ale masz rację, warto się przyjrzeć jakimi pobudkami się kierowała.
    Innym bardzo łatwo jest osądzać.
    Przypomina mi się historia matki, która oddała niedawno dziewczynkę 1,5 roczną do okna życia - podobna sytuacja - spora grupa ludzi od razu poczuła się w mocy by nabić matkę na pal. Nie oglądając się na powody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to jest najgorsze. Gdybym nie znała wypowiedzi ludzi, może nie powstałby post. Ale mi się ciśnienie podniosło i napisałam.

      Usuń
  20. Dziewczyna woła o pomoc. Przykre jest to, że woła w taki sposób - a może to był jedyny sposób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykre to prawda, nigdy nie chciałabym być w takiej sytuacji jako rodzic. Mam nadzieję, że mi się to uda.

      Usuń
  21. Czasem trzeba chwycić się i takich środków, żeby coś doszło do rodziców. Dziecko potrzebuje i ojca i matki, sama bym chyba nie dała rady wysłać męża do pracy gdzieś daleko. Ważne, by być razem, choć wiem, że niektórzy wyjścia nie mają. Kurczę, trzeba być czujnym i obserwować dzieci, bo one często ukrywają swe prawdziwe potrzeby, a o problemach wolą nie rozmawiać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężki to temat- jednak jeśli będziesz z dzieckiem rozmawiać, obserwować- wyłapiesz kiedy dzieje się coś złego- tak mi się wydaje

      Usuń
  22. Trudno oceniać, kiedy się nie jest bezpośrednio związanym z sytuacją, ale faktycznie coś musiało być na rzeczy. Jakiś powód musiał być. Być może to właśnie wołanie o pomoc, chęć zwrócenia uwagi. Niestety czasem tak jest, że rodzic nie ma wyjścia i musi wyjechać za granicę, bo nasza najniższa krajowa, o ile się ją ma nie skłania do pozostania w Polsce. Oczywiście, że lepiej żyć skromnie niż osobno, tylko czasem nie starcza nawet na to skromnie. nie zawsze, czasem to wygoda, chęć ucieczki, zarobienia na nowe gadżety. Różnie bywa. Łatwo oceniać dziewczynę. Tylko nikt się nie zastanawia dlaczego to zrobiła. I jaki to argument, że przecież miała markowe ciuchy prawda? Ciekawe czy rodzice się ockną, czy klapki na oczach pozwolą im ją tylko ukarać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że przejrzą na oczy i dobrze się to skończy.

      Usuń
  23. Dla mnie to ewidentny przykład eurosieroty. Matka zapewne nie słuchala tego co dziecko mówiło to znalazła inną drogę by wołać o pomoc. Ojciec wbrew pozorom jest bardzo potrzebny córce. To wzorzec na przyszłość, często kobiety na małżonków wybieraą facetów którzy mają cechy ich ojców. Jednak trzeba też oddać sprawiedliwość i przyznać, że wybrała ryzykowną drogę bo mogła na zawsze zniszczyć życie ojcu, poprzez rzucenie na niego tego typu oskarżenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że gdyby miała oparcie w matce nie posunęłaby się aż tak daleko, ale to tylko moje przypuszczenia. To prawda, co piszesz o wpływie ojca na córkę. Czytałam świetną książkę na ten temat z Wydawnictwa eSPe

      Usuń
  24. Na początku pomyślałam że dziewczyna była w domu sama, ojciec za granicą, a matki tez nie ma. Ale jednak matka w domu. Bardzo to jest dziwne. Jak bardzo musi wiać chłodem w relacjach w tym domu, że dziewczyna postanowiła w taki sposób zwrócić na siebie uwagę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę- o tym chłodzie... znam wiele osób, które wychowują się w niepełnych rodzinach, jedno z rodziców za granicą, ale takich akcji nie ma. Jest rozmowa, wsparcie, miłość...są też takie, które nie przetrwały takich atrakcji jak wyjazd jednego z rodziców

      Usuń
  25. Ale trudny temat tutaj poruszyłaś. :<

    OdpowiedzUsuń
  26. Z jednej strony, rzeczywiście dziewczyna wołała o pomoc.Chciała, żeby ktoś na nią zwrócił uwagę. A z drugiej strony, jak dla mnie "za mocno". Jakby nie patrzeć to niesłuszne oskarżenie w kierunku rodzica.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiemy czy wcześniej nie podjęła słabszych prób, które nic nie dały

      Usuń
  27. Nawet nie staram się zrozumieć co mogło się stać w tej rodZinie, że taka sytuacja miała miejsce. Nie chcę oceniać ani jednej ani drugiej strony. Bardzo im współczuję i mam nadzieję, że krzyk tej dziewczyny (wszystko jedno czy interpretowany jako niewdziecznosc czy jako wołanie o pomoc) zostanie uslyszany i ze wszyscy wyciagna z tego wnioski. Nigdy nie jest za późno by próbować naprawić błąd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejmy nadzieję, że tak właśnie będzie- że wszyscy spojrzą na sprawę tak jak powinni

      Usuń
  28. Ojej...straszna sytuacja. Najbardziej szkoda mi tego dzieciątka. Zapewne wcześniej wołała o pomoc, ale w świecie dorosłych było to nieme wołanie. To tak jak dla dorosłych problemy dzieci są śmieszne. Dla nich nie są, są poważne. Trzeba podchodzić do takich rzeczy na miarę wieku i dojrzałości osoby skarżącej się na coś. Dla mnie w tej sytuacji to było wołanie o zwrócenie uwagi. Tylko, czy później nie spotkała tego dziecka krzywda? Czy jednak rodzice opamiętali się i zaczęli interesować prawdziwymi potrzebami dziecka? Ponoć z domów tzw. bogatych często dzieci są zaniedbane. Nie materialnie, bo tego im nie brakuje. Nie brakuje im także mydła i jedzenia. Brakuje za to uczucia, poczucia bezpieczeństwa. To straszne. Takie dzieci często szukając akceptacji wpadają w złe towarzystwo, sięgają po używki...to trudny temat i zawiły. Brawo za odwagę. Może sposób mocny, ale widać najskuteczniejszy. Ważne, żeby teraz już było dobrze. Trzymam za to kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wołanie o pomoc, chęć zwrócenia na siebie uwagi * - poprawiam, bo zjadłam ;)

      Usuń
    2. Znam dużo osób, które miały wszystko oprócz zainteresowania i miłości...drogie zabawki, ciuchy...trafiły w złe towarzystwo szukając akceptacji i uwagi...niefajnie się to wszystko rozwinęło. Mam nadzieję, że ta sytuacja skończy się dobrze

      Usuń
  29. Przykra sprawa, ale taka jest prawda, że w wiele rodziców tak naprawdę nie zwraca uwagi na swoje dzieci, gonią za karierą, pieniądzem, a nie mają czasu na chwilę rozmowy, na uczucie... Zapominają co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pędzie życia często najważniejsze rzeczy są odstawiane na dalszy tor...niestety

      Usuń
  30. Dzieci radzą sobie jak mogą.. W każdym wieku potrzebują wsparcia i miłości.. to wpływa na całe życie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie- nie ważne czy mają lat 5 czy 15- wsparcie i miłość jest tak samo potrzebne

      Usuń
  31. Ciekawe jak to się rozwinęło później.... I co tak naprawdę miała w głowie, wiesz jaki cel tego wszystkiego, że taki pomysł nie tyle wpadł jej do głowy, ile odważyła się go zrealizować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem tego wszystkiego ciekawa...mam nadzieję, że wszystko skończyło się dobrze

      Usuń
  32. Tak naprawdę nie do końca wiem jak skomentować, ponieważ - z tego co piszesz - nie wiesz do końca co było powodem takiego zachowania i dlaczego dziewczyna posunęła się do takiego kłamstwa. faktem jest, że trochę przegięła, bo co by było, gdyby w dniu odwiedzin MOPSu ojciec zjechał do domu na urlop? Jeśli to była forma zwrócenia na siebie uwagi, to musiał być naprawdę bardzo desperacko krok. Gimnazjalistka to już duża dziewczyna, która potrzebuje przede wszystkim wsparcia i oparcia w trudnym okresie dojrzewania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że tego wsparcia mogło jej brakować skoro posunęła się do takiej akcji.

      Usuń
  33. czytając tekst Twoją pointę miałam na końcu języka, powinni być wdzięczni dzieciakowi że wysłała (drastyczny co prawda) sygnał a nie oddała się zainteresowaniu grupie ludzi którzy zaciągnęli by ją na dno....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, mimo, że sposób drastyczny to i tak lepszy niż inne atrakcje.

      Usuń
  34. Zdarzyło mi się, z racji zawodu, usłyszeć wiele zadziwiających historii. M. in. historię nastolatki, która zgłosiła w opiece, że jest molestowana przez brata, bo założyła się z koleżanką...
    Ostrożnie podchodzę do wszelkich tego typu sytuacji- zgadzam się bowiem, że prawdziwe powody nie są znane szerokiej publiczności.
    A dzieciaków, które chciałyby, żeby rodzice je zauważyli są rzesze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym, żeby to się zmieniło, żeby dzieciaki w taki sposób nie musiały walczyć o zainteresowanie rodziców...

      Usuń
  35. Szczerze mówiąc wcale mnie takie zachowanie nie dziwi. Patrząc jak dzisiaj wszyscy gonią za każdą minutą wolnego czasu, gdzie najbardziej pragną go właśnie dzieci.Mogą być zdania podzielone, ale ta dziewczyna chciała tylko poczuć, że jeszcze komuś na niej zależy. Nie widzę w tym nic złego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie to wszystko odbieram. Mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończyło

      Usuń

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Wasze zdanie :) Komentarze zawsze mile widziane