Przejdź do głównej zawartości

Co to? Dlaczego? Po co?



W pewnym momencie nasze pociechy zaczynają bardzo interesować się otaczającym je światem.
Pojawiają się pierwsze "a co to?", "po co?", " dlaczego?".
Niejednokrotnie pytania te potrafią doprowadzić człowieka do szału ( nie mówcie, że tak nie jest).


Dzielnie jednak odpowiadamy, pozwalamy dzieciom poznawać świat, dzielimy się swoją wiedzą, często również dowiadujemy się przy okazji nowych rzeczy, których nie wiedzieliśmy, a dziecko skutecznie pobudziło naszą ciekawość do pogłębienia wiedzy na dany temat.
Świetny post napisała na ten temat Ania Zbiór bzdurrr ( klik).

Dziecko pyta, rodzic odpowiada i tak tysiąc razy dziennie. Niby nic nowego, nic szczególnego, ale temat ugryzłam z innej strony.

Nie wiem jak wygląda to teraz w szkołach. Moje doświadczenia i wspomnienia dotyczące zadawania pytań są następujące:

Nauczyciel pyta, uczeń odpowiada i tak przez kolejne kilkanaście lat. Chcesz wiedzieć więcej, doczytaj w książce, zapytaj rodziców. "Ciekawskie" osobniki nie są mile widziane.
Raz, drugi, trzeci taka sytuacja ma miejsce i zaczynasz pytać coraz rzadziej. 

Wiedzę zdobywasz z książek ( czego wcale nie uważam za złe), teraz też z internetu. Zanika komunikacja międzyludzka. Rozmawiamy coraz rzadziej, spotkania polegają na wymianie poglądów na neutralne tematy typu pogoda, co w polityce ( temat w sumie nieco drażliwy) i piłce nożnej/ siatkówce/ żużlu itd.

Pytasz człowieka co u niego? Nie z grzeczności, po prostu interesuje cię co dzieje się w życiu dawno nie widzianego człowieka, członka rodziny, sąsiada itp. Najczęściej w odpowiedzi słyszysz " Wszystko w porządku", "Nic się nie zmieniło"...
Rozmowa się kończy, zapada niezręczna cisza, boisz się zadać kolejne pytanie...

Są też inne przesłanki, które powodują, że hamujemy się przed zadawaniem pytań. Boimy się, że towarzystwo może uznać nas za człowieka, który nic nie wie, skoro pyta. Źle odbierana jest niewiedza, która wynika na przykład z tego, że zajmujemy się zupełnie czymś innym, a dany temat nas po prostu zainteresował. Mam nadzieję, że wiecie o co chodzi, trochę pokrętnie to napisałam :)

Niejednokrotnie byłam świadkiem sytuacji, gdzie ktoś pytał o coś i był wyśmiany, obgadany gdy zniknął z pola widzenia. "Takich prostych rzeczy nie wie? Gdzie on się chował". Znacie to? 
Nie jest to zbyt miłe, ale niestety dość powszechne.

Zdarza się również, że rodzice/ dziadkowie/ opiekunowie hamują swoje dzieci przed serią pytań, mówiąc, że za dużo chcą wiedzieć, to nie temat dla dzieci i wiele innych wytłumaczeń, którymi sypią jak asami z rękawa.

Dziecięca otwartość, ciekawość z czasem zanika. Wszelkie pytania traktujemy jak zło konieczne, nie chcemy wyjść na niedouczonych i nie pytamy.

Przyznać muszę, że przez jakiś czas też ograniczałam się z zadawaniem pytań. Młoda, która zadaje ich bardzo dużo uświadomiła mi co dzieje się ze społeczeństwem, jak zamykamy się przed ludźmi, nie chcemy być tymi, co niczego nie wiedzą....wstydzimy się zapytać o drogę, wolimy być kierowani przez sztuczny głos z nawigacji, nawet idąc po mieście.

"Kto pyta, nie błądzi" chyba traci na wartości.

Komentarze