Przejdź do głównej zawartości

Życiowa wspinaczka




Za chwilę stary rok odejdzie w zapomnienie, nowe, nieznane 365 dni przed nami. Jedni robią postanowienia, inni idą przez życie bez określonego planu. Wiem jedno, bez ciężkiej pracy ( każdy inaczej to rozumie), wyrzeczeń niczego nie osiągniemy.
Często stajemy na przysłowiowym rozstaju dróg, musimy zdecydować, która ścieżka będzie dla nas odpowiednia. Rozważamy za i przeciw. Do końca nie wiemy, czy idziemy w odpowiednim kierunku. 
Nikt nie da nam 100% pewności, że będzie ok. 

Opcja, która wydaje nam się gorsza, którą odrzucamy w momencie kryzysu wraca, rozkminiamy, czy nie byłaby bardziej odpowiednia, czy inna decyzja nie zmieniłaby naszego życia na lepsze.

Ktoś mądry powiedział kiedyś, że upadki, ciężkie momenty nas hartują. Sytuacje bez wyjścia, wykańczające nas psychicznie po jakimś czasie okazują się małym, niewiele znaczącym incydentem. To co było w danym momencie końcem świata, ginie wśród innych, pięknych wspomnień.

Jestem człowiekiem, który przejmuje się każdą porażką. Rozpamiętuję, analizuję, próbuję wyciągnąć jakieś mądre wnioski....

Z tymi wnioskami różnie bywa. Jednak ostatnimi czasy, jeden, który wraca dość często- przyjąć życie jakim jest. Czas pokaże, jakie wyzwania podjąć, czym się zająć. 

Ludzie mówią, że nasz los jest zapisany w gwiazdach, bóg w którego wierzymy ma dla nas swój plan itp.

Powiecie, że na wstępie wspomniałam o pracy i wyrzeczeniach, a teraz sama sobie zaprzeczam.

Nie zaprzeczam- doszłam jednak do takiego momentu w moim skromnym życiu, że przyjmuję to co się wydarzy z większym dystansem, staram się nie zaprzątać sobie głowy zbędnymi pierdołami. Cały czas pracuję nad realizacją swoich marzeń i planów, walczę w bitwie zwanej rodzicielstwem. Wiele razy muszę z czegoś zrezygnować, po to aby później robić coś tylko dla siebie, nie patrząc na innych ( trochę przegięłam z tym stwierdzeniem, ale nutka egoizmu jeszcze nikomu nie zaszkodziła ).

Poprzedni rok żegnać będę pamiętając wiele cudownych ludzi, momentów, doświadczeń. Każdy kolejny dzień przyniesie coś... coś co albo da mi kopniaka, albo rozwinie moje skrzydła. Wolałabym to drugie, ale żeby przygotować się do wysokich lotów, muszę najpierw ogarnąć stąpanie po ziemi. 

Wiecie, tak żeby palemka nie odbiła :)

Kończę już z tymi moimi przemyśleniami, żebyście nie usnęli przy czytaniu. Widzę, że ziewacie:)

Z tego miejsca życzę sobie i Wam- moi kochani Czytelnicy, żeby każdy nowy dzień był dla nas cudownym doświadczeniem. Dawał wiele dobrego, oszczędzał powodów do narzekania.

Pamiętajcie, żeby znaleźć się na szczycie musimy najpierw ominąć wszystkie pagórki i doliny po drodze. Niejedna burza pokrzyżuje nam plany, ale po niej wyjdzie słońce. Pójdziemy dalej z podniesioną głowa ( oby nie za wysoko, żeby nie przegapić fajnych ludzi i wydarzeń).

Damy radę z każdą przeciwnością losu, dodatkowo mając cudownych przyjaciół przeniesiemy góry!

Oby jak najwięcej cudownych osób udało nam się spotkać podczas wędrówki.

Bawcie się dobrze, rok przyjmijcie jako ten, który będzie lepszy od poprzednich!

Komentarze