Przejdź do głównej zawartości

Afgańska przygoda



Pierwsze skojarzenie ze słowem Afganistan?

Większość populacji na naszym globie odpowie: terroryści, wojna, zamachy, uchodźcy...
Obraz taki wykreowały media, wydarzenia jakie miały miejsce.

Anna Badkhen w swojej książce "Cztery pory roku w afgańskiej wiosce" , "odczarowuje" nasze wyobrażenia. 
Autorka w swoich reportażach zabiera nas w podróż po Afganistanie, jakiego nie znamy. Relacje z baz wojskowych, spojrzenie żołnierzy przebywających na misji już dawno odeszły w zapomnienie.


Tym razem wędrujemy po "nieznanych" terenach, które są trudne do zlokalizowania na mapie. 
Wioski położone z dala od miejskiego zgiełku, gdzie życie płynie powoli. Kobiety zajmują się wyplataniem dywanów i opieką nad dziećmi oraz domem,  mężczyźni polują na zwierzynę, snują marzenia, spotykają się na "rozmowach o życiu".

Opium jest lekarstwem na wszystkie problemy. Nie ma ograniczeń wiekowych, już niemowlęta dostają narkotyk, aby rodzice mieli spokój. Dorośli wspomagają się nim, żeby nie czuć bólu, żeby spokojnie przyjąć otaczającą ich rzeczywistość. 

Razem z autorką i jej towarzyszami wędrujemy pieszo przez pustynię, aby dotrzeć do miasta.Mijamy przysypane piaskiem czołgi, miny oraz wiele innych rzeczy, które nie pozwalają zapomnieć o wojnach, jakie miały i mają miejsce na tym terenie. Nie zapominają o tym również mieszkańcy, którzy wiele skutków działań militarnych odczuli na własnej skórze. Jedziemy autobusem, którego trasa jest bardzo niebezpieczna. Przeżywamy wszystkie troski, radości mieszkańców. Boimy się o życie dzieci, które przedawkowały opium...

Poznajemy zwyczaje, jakie towarzyszą mieszkańcom Afganistanu każdego dnia. Cofamy się również do minionych epok, aby dowiedzieć się, kto i co zostawił po sobie na tych ziemiach. Fakty historyczne wplatane w "codzienne" wydarzenia są lekką odskocznią, a także dużą dawką wiedzy, która pozwala lepiej poznać odwiedzany kraj.

Anna Badkhen sprawia, że czujemy zapachy, krzywimy się kiedy coś śmierdzi, uśmiechamy się do przebiegających nieopodal dzieci. Autorka nie koloryzuje, przedstawia wszystko takie, jakim jest. Jakie chce pokazać czytelnikowi, aby jak najlepiej poznał miejsce jej pobytu.

Moją przygodę z lekturą mogę porównać do zabawy z wirtualną rzeczywistością. Wszystkie opisywane w książce rzeczy, historie są dla czytelnika na wyciągnięcie ręki, a wszystko za sprawą niezwykle plastycznego języka, pięknych opisów i trafnych porównań.

"Cztery pory roku w afgańskiej wiosce" nie jest lekturą na jeden, czy dwa wieczory. Jest podróżą, podczas której trzeba odpocząć, naładować akumulatory na kolejny pełen wyzwań dzień. Życie się toczy, kolejne dywany są wyplatane, kolejny człowiek zmaga się z problemami, marzy, aby jego egzystencja była spokojna...

Książkę gorąco polecam. Warto wybrać się w tę podróż, poznać kraj, o którym jak się okazuje wiemy bardzo niewiele.

Wydawnictwo Kobiece ( klik) udostępniło mi egzemplarz recenzencki, za co bardzo dziękuję :)

Komentarze