Pewnego dnia przeglądając aktualności w Internecie trafiłam
nie po raz pierwszy na profil Serce dla Szymona. Zatrzymałam się zaczęłam
czytać. Wierzę w Boga. Mocno praktykująca nie jestem ale to był ten moment
kiedy pojawił się „głos” musisz pomóc. Ok. tylko jak? Milionerką nie jestem,
nie mam wielu możliwości. Nagle olśnienie. Prowadzę bloga, poznałam wiele
cudownych osób, które na pewno chętnie pomogą. Zaczęłam więc działać. Na
początku rozsyłałam wiadomości z prośbą o udostępnienie informacji o Szymonie
do znajomych Blogerek, do różnych portali. Wychodzę z założenia, że im więcej
osób się dowie tym jest większa szansa na to, że dużo pomocnych dłoni zostanie
wyciągniętych do Szymka.
Skontaktowałam się również z Jego Mamą. Najpierw nasz
kontakt polegał na wysyłaniu sobie wiadomości na facebook’u. Wreszcie
umówiłyśmy się na spotkanie. Przychodzę w umówione miejsce. Przede mną pojawia
się piękna pewna siebie Kobieta. Patrzy na mnie i rzuca mi się na szyję.
Jest niezwykle ciepłą osobą, która ma tak samo mięciutkie serce jak ja.
Rozmawiamy, opowiada mi o sobie, o swojej rodzinie. W ciągu
kilkunastu minut odnoszę wrażenie, że znamy się od zawsze. Okres naszego
poznania nie obfitował w wiele spotkań. Z racji tego, że Aldona pracuje w kwiaciarni a za kilka dni jest Święto Zmarłych ma ręce pełne pracy. Siedzi do
późnych godzin nocnych robiąc zamówienia, dodatkowo Szymona dopadła choroba,
która jest dla Niego zagrożeniem. Każda podwyższona temperatura może skutkować
zatrzymaniem się płynów i leczeniem szpitalnym oraz znacznym osłabieniem
organizmu na co nie można pozwolić.
Aldona nie narzeka walczy na każdym polu- spełnia się
zarówno jako matka ( ma jeszcze starszego syna), żona, próbuje swoich sił w polityce. Nie usłyszałam
z Jej ust ani jednego negatywnego słowa dotyczącego Ich sytuacji. Wierzy w to,
że będzie dobrze, że uda się pomóc młodszemu potomkowi. Na Jej drodze pojawia
się wiele cudownych osób, które chcą pomóc. Angażują się w uratowanie Szymona.
Sama nie wiedziałam, że mam tyle wspaniałych ludzi wśród swoich znajomych.
Dzwonię, piszę do nich opisuję sytuację. Nie spotkałam się z żadnymi złośliwymi
komentarzami. Wręcz przeciwnie każdy podpowiada, na ile może pomaga czy wpłacając
pieniądze, czy organizując jakąś akcję. Jest nas coraz więcej i nie ma innej
możliwości niż ta , że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Szymon ma również starszego Brata. Hubert bardzo wspiera
Rodziców w walce o pomoc dla młodszego Szymka. Jest też dzieckiem, które
również potrzebuje uwagi dorosłych. Rodzice mimo wielu problemów starają się
zapewnić chłopcom jak najlepsze dzieciństwo. Robią wszystko co możliwe aby obaj
synowie czuli się kochani i wspierani przez nich.
Szymon miał nie przeżyć przecięcia pępowiny. Historii nie
będę opisywać i powielać. Możecie poczytać na profilu Szymka Serce dla Szymona .
Młody mimo bardzo złych rokowań zrobił psikusa i żyje. Ma
widocznie na świecie swoją misję i musi żyć. Jego serduszko jest bardzo słabe i
mimo jednej operacji nie może jeszcze funkcjonować tak jak rówieśnicy.
Jest dzieckiem- potrzebuje więc kontaktów z innymi
maluchami. Niestety bardzo szybko się męczy i zabawy na placu zabaw póki co nie
są dla Niego odpowiednie. Ostatnio odbył z Babcią swój pierwszy spacer na
nogach. Krótki ale zawsze coś. Przez cały czas jeździ w wózku. Wraz z rodzicami
mieszka na 2 piętrze- niestety schody również jak na razie są dla Niego nie do
pokonania.
Ja czy inna mama nie raz i nie dwa wścieka się, że jej
dziecko lata jak wściekłe i nie można za nim nadążyć. Moja Młoda jeżeli nie
idzie grzecznie za karę wsiada do wózka. Po schodach nie chodzi- biega i często
łapię ją w locie żeby nie spadła. Każdego dnia podnosi się nam ciśnienie z
powodu wyczynów naszych dzieci. Uwierzcie, że Mama Szymona na pewno chciałaby
mieć tylko takie problemy. Wydaje mi się, że w porównaniu ze strachem o życie
dziecka wymienione przeze mnie sytuacje nie mają racji bytu na liście
problemów.
Za rok Chłopiec idzie do pierwszej klasy. Ze względu na stan
zdrowia jednak pierwsza klasa „ przyjdzie” do niego w postaci nauczycielki od
indywidualnego nauczania. Chłopiec jest bardzo ciekawy świata, chętnie się
uczy. Zaskoczył ostatnio nauczycielkę tym, że zna litery, potrafi pisać mimo,
że ma dopiero 5 lat. Na pewno chciałby rozwijać swoje zdolności i poszerzać
wiedzę siedząc w znienawidzonej przez wiele dzieci ławce, mieć możliwość gry w
piłkę na szkolnym boisku. Do tego wszystkiego potrzebne są kolejne zabiegi.
Operacja Szymona ma się odbyć w sierpniu 2015 roku w
Niemczech. Kwota, którą trzeba przelać do kliniki to 37500 euro. Czasu na zebranie pieniędzy jest bardzo mało w porównaniu z
pierwszym zabiegiem. Najgorsze jest to, że większość fundacji nie pomaga w
finansowaniu leczenie za granicą. W kraju nie ma dla Chłopca ratunku więc
jedyna opcja to wskazana przeze mnie wcześniej. Żaden rodzic nie pozwoli
swojemu dziecku cierpieć i szuka każdego możliwego ratunku. Nie zawsze ma
możności finansowe żeby tego dokonać. Cały paradoks polega na tym, że z urzędu
nic się nie należy, państwo nie pomaga. Jednak jest bardzo dużo osób
pomagających w miarę swoich możliwości. Dzięki temu zostało uratowane życie
niejednej potrzebującej osoby.
Pomóżmy 5 latkowi czerpać to co najpiękniejsze z
dzieciństwa. Niech w Jego wspomnieniach nie zostaną tylko ściany i fartuchy
szpitalne ale również zabawa, radość poznawanie nowych ludzi i miejsc. Dla nas
jest to niewiele dla Niego naprawdę dużo. Idą święta dzieci czekają na
Mikołaja, na prezenty. Szymek na pewno ucieszy się z nowych zabawek jakie
dostanie, ale większą radością dla Niego i jego rodziny będzie na pewno zdrowe
serduszko.
Wierzę, że Bóg stawiając mnie na drodze Szymona i Jego
rodziny wierzył w powodzenie akcji i podeśle nam jeszcze trochę wspaniałych
osób, które pomogą.
Szymek w szpitalu
Szymek na festynie charytatywnym
Szymon z Tatą i Prof. Malcem po operacji
Spacer z Mamą
Hubert- starszy brat bardzo wspiera dzielnego Szymona
Nr konta Fundacja "Przyszłość dla dzieci" w Olsztynie na które można wpłacać pieniążki
Szymek na siepomaga (klik)
Łza popłynęła po moim policzku. Niesamowita historia. Czy mogę umieścić zdjęcie Szymona na swoim blogu? Może ktoś kto wejdzie na moją stronę zechce pomóc. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak trzeba puścić informację w obieg, żeby dotarła do jak największej liczby osób:) Dziękuję:)
UsuńCóż, zawsze mnie rozbijają takie historie na milion kawałków. Co to za świat, w którym o życiu dzieci decydują pieniądze...?!
OdpowiedzUsuńDobrze, że tylu dobrych ludzi w około z Tobą na czele!
Ty też się do tych dobrych ludzi zaliczasz Kochana :*
Usuń