Przejdź do głównej zawartości

Zmieniajmy świat na lepsze

Nie od dziś wiadomo, że bezpieczeństwo dziecka jest najważniejsze. Jego zapewnienie to obowiązek każdego dorosłego wprowadzającego malucha w świat. Sprawy typu foteliki, wózki, nosidła szelki pozostawiam na inną okoliczność. 

Rodzic dla swojego potomka chce jak najlepiej. Uczy dziecko podstawowych czynności tak aby poradziło sobie w momencie kiedy nie będzie go obok. Nie liczy się tylko wytarcie nosa, założenie butów czy tego typu rzeczy. Ważne jest również podejście dziecka do sytuacji trudnych, nowych. 

Dziś o rzeczach, na które warto dzieciaka przygotować a dość często się tego nie robi. 
Dorosły wie co to śmierć, kim jest homoseksualista, że są inne wyznania, kolor skóry itp; dlaczego ludzie się rozstają, czemu jeden ma więcej kasy, inny mniej. Dziecko przychodzi na świat z czystą kartą. Ono tego wszystkiego się dowie. W jaki sposób i jakie będzie miało później podejście zależy od dorosłych.

Obiło mi się o uszy, że gdzieś zrobiono aferę z książkami, które przedstawiają różne modele rodziny. Nie tylko mama i tata plus dzieci. Przedstawiono samotne rodzicielstwo oraz związki homoseksualne.  Dym jak zwykle o nic według mnie. Ok dziecko jest za małe nie zrozumie. Później wstydzimy się rozmawiać na niektóre tematy. I zaczyna się robić z tego wszystkiego temat tabu. Dzieciak dorasta w towarzystwie dowiaduje się o co chodzi. W wielu przypadkach jest to dla niego coś nowego. Nikt wcześniej z nim o tym nie rozmawiał. Boi się. To naturalne- strach przed nieznanym jest dość oczywisty. Jak zareaguje widząc np. homoseksualistów? Wytknie palcem, wyśmieje, ponieważ tak zrobią jego koledzy. Myślę, że jeżeli rodzice, dziadkowie, pani w przedszkolu, szkole powiedzieliby o tym,  sprawa może wyglądać zupełnie inaczej. Coś co znamy jest dla nas naturalne nie reagujemy atakiem w celu obrony. 

Zdarza się również wśród najmłodszych szydzenie z rówieśników z rozbitych rodzin, Nigdy nie mogłam pojąć fenomenu tego zjawiska. Czemu winny jest dzieciak. Rodzicom się nie ułożyło, ojciec/ matka pili, dochodziło do rękoczynów. Wybrali mniejsze zło, aby dbać o potomków. Robią to najlepiej jak się da. A jednak przychodzi w pewnym momencie syn czy córka i wyżywa się na niczemu nie winnym rodzicu za to, że koledzy się z niego śmieją.
Pokazujmy dzieciom to co dzieje się na świecie. To, że są różni ludzie, niekoniecznie takie same modele rodziny. Nie trzeba od razu wykładać wszystkich kart na stół. Małymi krokami można przekazywać trudne zarówno dla najmłodszych jak i dla nas informacje. Z czasem dojdą pytania, nam będzie łatwiej mając opanowaną podstawę. 

Kilka słów do samotnych rodziców. Nie bójcie się rozmawiać ze swoimi pociechami. Przygotuje to was do trudniejszych sytuacji, które nadejdą. Nie zarzucajcie sobie, że nie robicie wszystkiego aby było jak najlepiej. Odwalacie kawał dobrej roboty. Przychodzi jednak moment, że nie dajecie rady. Nie bójcie się prosić o pomoc- nie jest to oznaką słabości. Wręcz przeciwnie- pokazuje, że walczycie, chcecie jak najlepiej wychować młode pokolenie. Jest wiele instytucji, specjalistów chętnych do pokazania odpowiedniej drogi. Czasem trzeba tylko zapukać do odpowiednich drzwi.

Niepełnosprawność- o łamaniu barier, szeroko pojętej integracji słyszy się wiele. Jak zwykle dużo mówią, mało robią chciałoby się powiedzieć. Czytałam kiedyś wypowiedź matki dziecka niepełnosprawnego dotyczącą jego obecności w przedszkolu INTEGRACYJNYM, w którym pani "bała" się karmić chłopca. Inny przykład nauczycielka ze szkoły pracująca w klasie INTEGRACYJNEJ dzwoni do rodziców, którzy są w pracy żeby przyszli przebrać dziecko ponieważ zrobiło kupę. Rodzice nie mogli przyjść dziewczynka z kupą w pampersie siedziała do końca lekcji.
Nagonki na nauczycielki robić nie będę- na nie przyjdzie pora i poczują się tak jak czuły się te i wiele innych dzieci. Patrzę teraz z perspektywy innych uczniów, przedszkolaków. Pani nie chce nakarmić chłopca...dlaczego? Jeżeli nam coś nie wychodzi to nam pomaga. Coś jest z nim nie tak i skoro pani nie pomaga to ja też nie będę tego robić. W taki sposób w grupie integracyjnej spełniana jest idea równego traktowania pełno i niepełnosprawnych. 

Dziewczynka, która nie została przebrana. Nie potrafię sobie wyobrazić takiej sytuacji. Najchętniej założyłabym nauczycielce pampersa niech się w niego załatwi i chodzi cały dzień. Cisną mi się na usta i palce same niecenzuralne słowa w tym momencie. Jak postrzegane jest to dziecko? Chyba nie muszę pisać. Zapach unoszący się z pieluchy na pewno nie był zbyt przyjemny. Dzieci wiadomo jak na to wszystko zareagują. Będą się śmiały, wytykały palcami. Nie będą się chciały wspólnie bawić. Po co całe bum o integrowanie? Jeżeli dorośli nie są przygotowani do pomocy niepełnosprawnemu jak mają się tego nauczyć uczniowie? Sprawa nie jest trudna zakładasz rękawiczki bierzesz czystą pieluchę myjesz tyłek i po sprawie. Swojemu dziecku każdy robił to setki jak nie tysiące razy. Nagle ręce przyrastają do tyłka i nie potrafi. 
Najbardziej szkoda mi w tym wszystkim dzieci- dziewczynki, która czuła się za pewne okropnie,ale i innych przebywających w tej klasie maluchów. Dlaczego? Dlatego, że nie mają przekazanych podstawowych wartości. Przez takie zachowanie nauczycielki uczą się jedynie obojętności wobec niepełnosprawnego. Dziecko pójdzie do domu opowie rodzicom historię. Co powinien zrobić rodzic? Każdy indywidualnie podejdzie do sprawy. Ja poszłabym do szkoły i porozmawiała o tej sprawie najpierw z nauczycielką a jeśli nie przyniosłoby to skutku to z dyrekcją. Dodatkowo wytłumaczyłabym mojemu dziecku dlaczego nie powinno tak postępować. Kończę wątek bo mnie nosi.

Częste ubliżanie biedniejszym, gorzej według osądzającego ubranym, mającym mnie firmowych gadżetów ludziom wciąż działa na szeroką skalę. O tym już kiedyś pisałam. Masz dużo kasy. Twoje dziecko posiada wszystkie nowinki ze świata techniki. Super cieszę się waszym szczęściem. Nie zabronię ci kupowania tego wszystkiego. Poproszę jedynie o przekazanie dziecku podstawowych wartości. Szacunku do ludzi, którzy tego nie mają choćby bardzo chcieli, może nie mają ponieważ nie chcą. Tu nie wnikam. Maluch powinien nauczyć się oceniać drugą osobę nie po grubości portfela lecz po tym co ma w głowie, jakim jest człowiekiem. 

Przypadków mogłabym opisać jeszcze kilka. Zanudzać Was nie chcę. Rozmawiajmy z dziećmi jak najwięcej. Trudne tematy też powinny być poruszane. Nie wiesz jak to zrobić. Mnóstwo fajnych książeczek powstało, masz internet poszukaj, poczytaj, zgłoś się do ludzi, którzy takimi sprawami zajmują się na co dzień. Na pewno uda ci się zrobić to tak aby nie zaszkodzić dziecku i sobie. Przed całym złem świata nie uchronisz. Być może to co uważasz za złe, twoje dziecko postrzega zupełnie inaczej. Wartości, które mu wpoisz ono będzie rozpowszechniać dalej. Wśród swoich znajomych, współpracowników. Z czasem będzie tego uczyło twoje wnuki. Czy nie fajnie będzie usiąść w fotelu mając 70 lat spojrzeć na to jak zachowują się wspomniane wnuki, uśmiechnąć się i pogratulować samemu sobie wykonania dobrej pracy:)

Komentarze

  1. Uważam, że już w szkole nauczyciele powinni oswajać dzieci, uczyć ich tego, ze nie kazdy z Nas jest taki sami. Nie kazdy rodzic ma kupe kasy, nie kazdy w rodzinie ma dwoch rodziców, nie każdy jest biały - sa tez ludzi czarni, zolci i jeszcze inni. Tak samo jest z zwiazkami homoseksualnymi. Na razie jest to jeszcze temat tabu, ale za kilka lat będzie to oczywistoscią. Mam nadzieje, że nasze dzieci beda dobrze przygotowane do tego nowego swiata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam taką nadzieję:)

      Usuń
    2. Nie do końca się z Tobą zgodzę. Wg mnie wychowywać mają przede wszystkim rodzice. Nauczyciel ma w klasie ponad 20 osób, on fizycznie nie ma możliwości W PEŁNI wychowywać swoich uczniów. Wiadomo, jest podstawa programowa, ona powiedzmy, że pozwala na oswajanie dzieciaków z tym, w jakim świecie jest im dane i przyjdzie im funkcjonować później Ale do szkoły przychodzi 6-7latek, który ma już wyrobiony pewien system wartości, pewne sposoby postępowania (także wobec np. niepełnosprawnych i biedniejszych od niego samego) ma już zaszczepione przez rodziców i dotychczasowe środowisko, w którym ono przebywało.

      Można zacząć wcześniej, np. w przedszkolu, ale nie każde dziecko do przedszkola chodzi. Przychodzi taki dzieciak do zerówki, zachowuje się tak czy tak, dzieci po nim małpują (rówieśnik to najlepszy nauczyciel, a najłatwiej powiela się negatywne wzorce). I wici wychodzą dalej.

      Dlatego według mnie największą rolę tutaj odgrywają rodzice. Przedszkole i szkoła mogą tylko wspomagać ;)

      Usuń
    3. Zgadzam się z tym co napisałaś. Rodzice odgrywają największą rolę, ale sytuacje, które opisałam nie mieszczą mi się w głowie. Pracowałam z niepełnosprawnymi i może dlatego aż tak mnie to boli. Przebierałam pampersy, karmiłam, kąpałam. Nic strasznego to nie jest a ludzie momentami zachowują się jakby to był wyczyn roku.

      Usuń

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Wasze zdanie :) Komentarze zawsze mile widziane