Przejdź do głównej zawartości

Nie potrzebuję tego mamo!

Źródło: Papilot.pl

Zadaniem rodzica jest przygotowanie dziecka do funkcjonowania w dorosłym świecie.
Maluch idzie do przedszkola- musi się samodzielnie ubierać, załatwiać potrzeby fizjologiczne itp.
Powinien wiedzieć kiedy powiedzieć dzień dobry, do widzenia.

Uczymy dzieci jak zachowywać się na ulicy ( przechodzenie przez jezdnię), w sklepie , u lekarza.
Przekazujemy normy i zasady obowiązujące w społeczeństwie- każdy z nas chce aby potomek nie miał problemów przebywając w towarzystwie poza domem, wiedział jak ma się zachować.

W domu maluch uczy się podstawowych obowiązków- sprzątanie, pranie, odkurzanie, układanie ubrań i zabawek, zmywanie naczyń itp.- mniejszym dzieciom nie trzeba tego jakoś namiętnie tłumaczyć- poprzez obserwację i naśladowanie opanowują te czynności do perfekcji (jednak gdy się od nich tego wymaga- nagle nie potrafią:))

Pięknie by było gdyby to przygotowanie do życia wyglądało tak jak opisane wyżej.
Oczywiście nie wrzucam wszystkich do jednego worka, ale w rzeczywistości często wygląda to zupełnie inaczej.

Dziewczynka z pampersem na pupie i smokiem w buzi wędruje do żłobka w pomalowanych paznokciach. Zapytasz rodzica czemu jeszcze sika w pampersa lub ma smoczek? Oburzony odpowie, że dziecko jeszcze nie jest gotowe na rozstanie z gadżetem. Zapytaj o kolorowe pazurki. Usłyszysz, że moja córka bardzo chciała mieć takie paznokcie jak ja więc jej zrobiłam. Na to już jest gotowa?!
Wiedząc jakie trucizny zawiera w sobie lakier do paznokci nie będę fundować mojej Młodej takich atrakcji. 
Mogę wyjść na spiętą mamuśkę, ale na pytanie córki kiedy Jej pomaluję paznokcie odpowiedziałam, że w momencie kiedy będzie wystarczająco duża. Teraz kiedy sięgam po lakier Ona mówi, że jak dorośnie będzie malować paznokcie jak mama.

Moja Mama nie malowała mi paznokci. Nie miałam z tego powodu tragicznych doznań, nie czułam się gorsza niż koleżanki, które miały na swoich dłoniach lakier.
W podstawówce z dziewczynkami z klasy upiększałyśmy swoje dłonie flamastrami :)
W gimnazjum podkradałam po kryjomu Mamie cienie i malowałam powieki...do momentu kiedy nauczycielka kazała mi zmywać oczy zimną wodą i mydłem :) Podziałało i już tego nie robiłam.

Jak mawiają starsze pokolenia na wszystko przyjdzie czas. W tym temacie się z tym stwierdzeniem zgadzam. 
Nie wiem czy 5 letniej dziewczynce do szczęścia potrzebne są pomalowane paznokcie, makijaż i tego typu atrakcje. Ona ma poznawać świat, bawić się a nie stać przed lustrem i się upiększać. 

Temat Komunii. 

Matki dostają wtedy kota. Regulacja brwi, makijaż, tipsy, nawet solarium z tego co się ostatnio dowiedziałam. Po pierwsze i najważniejsze zastanawia mnie czy są osoby pracujące w salonach kosmetycznych, solariach, które takie zabiegi przeprowadzają. Wybaczcie ale gdybym ja zajmowała takie stanowisko odesłałabym mamusię do psychiatry w celu sprawdzenia czy jest z nią wszystko w porządku.

Jak wyglądają paznokcie po zdjętych tipsach- niejedna z nas wie. Dziecko ma dużo cieńszą płytkę. Pozbywając się pozostałości żelu, akrylu itp. dość mocno się ją uszkadza. Makijaż w takim wieku? Życzę powodzenia- za 20 lat twarz już wtedy kobiety nie będzie w stanie bez malowania wyglądać normalnie.

Depilacja brwi- wiem jak to boli- nie odważyłabym się tego zrobić własnemu dziecku.

Solarium-sama nie mogę w nim wytrzymać dłużej niż 7 minut. Mając świadomość jaki wpływ ma na skórę- nie korzystam. Wsadzanie tam małej dziewczynki- wybaczcie ale uważam to za skrajną głupotę.

Komunia z założenia jest sakramentem. Co dzieje się w tym dniu? Istny pokaz mody, wyścigi- kto ma lepsze ubranie, ładniejszą fryzurę, makijaż, tipsy i opaleniznę. Dziecko nie zwraca uwagi na przeżycia duchowe tylko na wygląd i kasę. Na sprostanie wymaganiom rodziców. Samo na pewno nie wymyśliło takich rzeczy.

Odbiegając od  Komunii.

Czego uczy się dziewczynka, której mama funduje zabiegi upiększające w takim wieku?
Tego, że najważniejszy jest wygląd. Nie liczy się to co ma do powiedzenia, tylko to co ma na sobie. 
Patrzy na innych przez pryzmat otoczki. Osoba, która będzie odbiegała od normy ( będzie bez makijażu, w gorszych ciuchach itp.) nie nadaje się na kompana do zabaw i rozmów.

Stosując takie zabiegi przekazujemy najmłodszym niewłaściwe priorytety, uczymy ich próżności.
Niejednokrotnie matka mając ogromne kompleksy i niespełnione marzenia próbuje dowartościować się kosztem dziecka, które nie zawsze ( nawet dość często)  ma ochotę na takie zabawy.
Jednak upór takich osób jest tak silny, że biedne dziecię nie ma za dużo do powiedzenia i pokornie spełnia polecenia rodzicielki.
Wybaczcie ale według mnie to bardzo mocno ociera się o zaburzenia psychiczne.

Zamiast dać córce kredki, pobawić się, pobiegać po trawie, poczytać książki robić wiele innych ciekawych i pożytecznych rzeczy stawia się ją przed lustrem, prowadzi do salonu i tresuje na pięknie wyglądającą damę, która później makijaż opanuje do perfekcji a nie będzie potrafiła się poprawnie wysłowić. Będzie kolejną plastikową lalą, która ma tylko wyglądać. Czy ułatwi jej to życie we współczesnym świecie? Wydaje mi się, że nie do końca.

Nie bojkotuję oczywiście osób dbających o swój wygląd- jest to jak najbardziej wskazane. Chodzi mi o to, że jak wszędzie niezbędny jest umiar. Jeśli chodzi o małe dziewczynki tym umiarem będzie według mnie zaniechanie wymienionych przeze mnie czynności.

Na pewno pojawią się pytania co zrobić jeśli dziecko chce? Wytłumaczyć, że przyjdzie na to odpowiednia pora. Jeżeli mocno chce??? Idź na łatwiznę i pozwalaj na wszytko- daj się napić piwa, niech zapali papierosa itp.- przecież chciało.
Ty jesteś rodzicem, ty odpowiadasz za swoje dziecko i nie musisz spełniać wszystkich zachcianek swojej pociechy. Będzie krzyk, bunt- na pewno. Nie pierwszy i ostatni raz w życiu.

Wybory Małej Miss i dzieci w talent show pozostawię dziś w spokoju. O genialnych dzieciach pisałam w tym poście (klik). Odnośnie tych dwóch spraw jestem jak najbardziej na nie i swojego dziecka nie wyślę do takich programów.