Będąc z Młodą na placu zabaw ( wiem to już jest nudne ale nie będę kłamać, że byłam z Nią na łące) miałam okazję porozmawiać z pewną Panią. Starsza kobietka przyszła z wnukami z drugiego końca miasta.
Rozmawiamy sobie o przysłowiowej pogodzie i w pewnym momencie temat schodzi na dzieci, które się świetnie bawią.
Pytam dlaczego?
Pani mówi, że dlatego, że nie da się tam normalnie wytrzymać. Dzieci robią co chcą, rodzice nie zwracają uwagi a najgorsze jest to, że jeżeli jakiś dzieciak zachowuje się źle to nie można zwrócić mu uwagi bo leci z krzykiem do rodziców i zaczyna się dym. Nieinteresujący się do tej pory poczynaniami potomka dorosły pędzi niczym superbohater na ratunek niewinnemu pokrzywdzonemu..., który w rzeczywistości coś zmalował.
Rodzice traktują siebie i swoje dzieci jak święte krowy. Nic nie można powiedzieć, nic nie można zrobić bo od razu atakują.
Ja podchodzę do sprawy następująco- jeżeli Młoda zachowuje się niestosowanie- każdy ma prawo zwrócić Jej uwagę. Oczywiście jeśli jest to uzasadnione i uwaga jest zwrócona na poziomie.
Dziecko idzie do przedszkola, do szkoły.
W każdym z tych miejsc jego zachowanie może odbiec od normy. Nauczyciel zwraca uwagę. Dziecko nauczone przez rodziców atakowania w takie sytuacji z pewnością nie przyjmie słów z pokorą lecz...w przyszłości założy nauczycielowi śmietnik na głowę lub zrobi coś zupełnie wstrętnego wiedząc, że ma "obstawę" w postaci mamy lub taty..
Oczywiście winny wszystkiemu będzie nauczyciel ponieważ nie potrafił sobie poradzić z małolatem.
Rodzic oczywiście potwierdzi, że wina leży po stronie pedagoga a nie dziecka i oburzony zgłosi, że jego dziecko jest źle traktowane w szkole.
Wiem trochę drastyczny przykład podałam ale w dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe.
Nie traktujmy swoich dzieci jako nietykalnych. My możemy nie zauważyć złego zachowania, a jeżeli zrobią to inni powinniśmy być im za to wdzięczni. Powtarzam jednak- jeżeli zwrócenie uwagi jest słuszne i nie wygląda na zasadzie krzyku. W każdym innym wypadku ja bym interweniowała.
Na bardzo podobny temat pisała ostatnio Sabina (klik) i tu też (klik).