Przejdź do głównej zawartości

Wsiąść do pociągu...



Wybrałyśmy się z Młodą i Mamą moją na wycieczkę pociągiem do Trójmiasta.
Nie powiem stresowałam się ponieważ była to pierwsza wyprawa L tym środkiem lokomocji.
Dziecię moje podekscytowane odliczało dni do wyjazdu.
Przyjechał pociąg i przygoda się zaczęła.

Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Młoda dzielnie zniosła ponad 2- godzinną podróż. Zaopatrzone w książeczki i prowiant korzystałyśmy z uroków podróży.
Podczas jazdy w przedziale było wesoło- nawet najbardziej poważni współtowarzysze podróży nie wytrzymywali i uśmiechali się słysząc teksty L.

Kiedy dotarłyśmy na miejsce czekała nas jeszcze przejażdżka autobusem- Młoda pokochała miejską komunikację i stwierdziła, że teraz będzie jeździć autobusami wszędzie.
I tu miłe zaskoczenie- wsiadamy starszy pan widząc mnie z dzieckiem wyskakuje ze swojego miejsca jak z procy i każe nam siadać. Mówię, żeby siedział my sobie miejsca poszukamy. Odpowiada mi, że jeśli nie znajdziemy koniecznie mamy do niego wrócić i nas puści. Jak dla mnie mega pozytyw. Miejsce znajdujemy. Dosiada się pani z wnukiem...i tu sielanka się kończy...

L nadaje jak najęta. Kobieta pyta o jej wiek. Mówię, że ma 3 lata...pani mówi do wnuka widzisz ty masz 4 lata i ledwo mówisz jak dzidzia a dziewczynka jest młodsza i tak pięknie mówi...gryzę się w język. Do rozmowy wtrąca się kolejna pasażerka- emerytowana przedszkolanka. Rozprawiają o tym, że lekarze wymyślają, logopedzi są do niczego nie przydatni. Babcia chłopca mówi, że zabroniła córce iść z dzieckiem do logopedy...wyobraźcie sobie jak mnie język bolał jak musiałam się ciągle gryźć żeby się nie odezwać.











Pobyt na plaży- plac zabaw zaliczony, czas na plażowanie.
Rozkładamy się, bawimy w piasku, spacerujemy brzegiem morza. Pięknie jest.
Młoda zabiera Babcię na spacer. Ja podążam za nimi w celu zrobienia zdjęć...
Mamie mojej odwija się nogawka. Trzyma L za rękę, drugą podwija spodnie...i w tym momencie córka moja najukochańsza wyrywa się i w ubraniach pędzi do wody. Babcia za nią...akcja niczym ze Słonecznego patrolu :)
Młoda wyciągnięta z wody jest trochę zszokowana. Po chwili jednak mówi, że mamy ją rozebrać z mokrych ciuchów i ona się w gołych cyckach pójdzie kąpać.
Ubrań na przebranie brak- jedynie bluza nam została. Owijamy dziecię w ręcznik- radość wielka bo pojedzie sobie w sukience do domu. Problem w tym, że w sukience ruchu ograniczone i trzeba ją nieść do autobusu. Ogarniamy sytuację. Babcia zostaje nazwana przez wnuczkę bohaterem ponieważ uratowała ją z morza:)


Jakby przygód było mało wybieramy się po południu na spacer do lasu. Brat mój mówi, że zaczyna padać. Ja z Bratową twierdzimy, że z drzew kapie...i zaczyna się ulewa. Kurtkę przeciwdeszczową posiada jedynie najmłodsza, która jest niesamowicie zachwycona urwaniem chmury. Docieramy przemoczeni do domu i słyszymy, że przygód mieliśmy bez liku. Co jest ważniejszego od radości dziecka:)




Niedziela poranek. Młoda od przebudzenia nadaje, że jedziemy na plażę. Ogarniamy się...wychodzimy pada deszcz. Rezygnujemy z tego pomysłu. Zaopatrzeni w odpowiednią odzież wybieramy się na spacer. Docieramy do galerii handlowej i trafiamy na przedstawienie Śpiąca Królewna.


Wszystko pięknie ładnie. Córka moja zachwycona, ale oczywiście chce wejść na scenę. Udaje mi się ją przekonać żeby potańczyła na dole. Tańczy sobie w najlepsze...i jak długa leci przechodzącym ludziom pod nogi. Nic się nie stało na szczęście. Przejmuje ją Babcia- tańce się nie kończą. Jakby ktoś oglądał tv regionalną z Trójmiasta dziecko z lokami to moja Młoda:)

Małe zakupy ( książkowe) i wracamy do domu. Po drodze mijamy trolejbusy- nowa miłość L. Następnie pojawia się Superciuchcia ( Pendolino)- jakby ktoś nie wiedział- pociąg ze Stacyjkowa, który również robi furorę. 
Kolejna atrakcja- biegające pod blokiem dziki. Aż tak bliskiego kontaktu z tymi zwierzakami nie miała nigdy.

Wszystko co dobre szybko się kończy...powrót do domu. Mówię do Młodej, że za miesiąc znów jedziemy do Trójmiasta ale tym razem z Tatą autem...w odpowiedzi słyszę- Tata pojedzie autem a my pociągiem. Także komu w drogę temu pociąg :)

Najlepszy tekst dziecka mego. Siedzi z nami w przedziale starszy pan. W przedziale obok ktoś dostaje sms-a. Młoda patrzy na człowieka i z pełną powagą mówi: Panu co się tak cieszysz do tego sms-a? 

Wyjazd udany, ofiar w ludziach brak.
Szlaki na See Bloggers przetarte:)
Za miesiąc się meldujemy!