Potrzebne było określenie mojego statusu. PT stwierdził, że niepracująca żona brzmi lepiej niż bezrobotna. W pierwszym momencie się wzburzyłam nie powiem. Jak to niepracująca?! Przecież ja pracuję w domu...
Nie byłabym sobą gdybym się nad tym wszystkim głębiej nie zastanowiła.
Tak więc oświadczam wszem i wobec, że nie tylko jestem osobą bezrobotną ale i niepracującą.
Żeby pracować trzeba dostawać za to wynagrodzenie- ja nie dostaję ( tak wiem- uśmiech dziecka, radość męża itp.). Umowy żadnej nikt ze mną nie podpisał.
Co więc całymi dniami robię?
Rozwijam swoje zainteresowania, przechodzę różne kursy, doskonalę zdobyte umiejętności.
Mieszkając z rodzicami nie chciało mi się wielu rzeczy robić- sprzątać, gotować itp. Można powiedzieć rodzice żeby mieć święty spokój dali sobie na wstrzymanie i nie upominali się o większość rzeczy.
Wyprowadziłam się i co odkryłam- sprzątanie, gotowanie i wykonywanie innych domowych obowiązków jest fajne ( mam nerwy idę posprzątać, nawącham się różnych środków- jeść mi się później nie chce- trzy w jednym załatwione- ciśnienie obniżone, dieta zastosowana, trochę ćwiczeń ruchowych).
Umiejętności jakie nabyłam podczas przyspieszonego kursu-
- coś co pozornie zajmuje wieczność można ogarnąć w pół godziny
- najlepszy obiad wychodzi wtedy kiedy się do niego za bardzo nie przykładasz, albo coś pójdzie nie tak i musisz ratować swój honor
- zamiast łykać tabletki na podwyższone ciśnienie, wypalać kolejnego papierosa- idź posprzątaj- połączysz przyjemne z pożytecznym ( fakt nawąchasz się wszelkich środków czyszczących ale przynajmniej jak pisałam wyżej nie będzie się chciało jeść i założysz jeszcze spódnicę z zeszłego sezonu- o ile z mody nie wyszła).
Od kiedy zostałam matką nauczyłam się kolejnych fajnych rzeczy:
- przeszłam kurs zmiany pieluch ( z tego co wiem są takie kursy i dostaje się papierek po ich zakończeniu)
- przyrządzanie potraw dla dzieci ( zaczynając od papek rozwijając się i kończąc na zwykłym schabowym)
- kurs jasnowidzenia- czy to ząbkowanie czy choroba się zaczyna ( w 99% przypadków miałam rację)
- czynności rehabilitacyjne- z zastrzeżeniem, że tylko dla własnych potrzeb- nie jestem w stanie zdiagnozować dziecka bądź doradzić komuś w sprawie doboru ćwiczeń ale z własnym dzieckiem daję radę i są widoczne efekty
- podzielność uwagi- skupiasz się na jednej czynności i jednocześnie monitorujesz co dzieje się za ścianą dziecięcego pokoju
- przeżyłam kilka tornad, tajfunów, huraganów będąc w ich bezpośrednim zasięgu- jeśli ktoś potrzebowałby rady jak przetrwać chętnie podpowiem
- wyjście do marketu można porównać do wypadu do galerii handlowej- wystarczy sobie spokojnie pochodzić i oglądać każdy produkt- kasa zaoszczędzona i radość z beztroskich chwil
- odkryłam, że pisząc sms-y mogę używać polskich znaków( znaczy się dziecko moje odkryło)
- rozpoznawanie wykonywanej czynności po dźwiękach ( będąc w innym pomieszczeniu wiem kiedy moje dziecko coś ogląda- czyta, kiedy broi itp.)
- rysowanie kredkami na ścianie jest całkiem fajną zabawą
- codziennie uczę dziecko nowych rzeczy ( można powiedzieć, że poniekąd realizuję się zawodowo)
- pisanie bloga pomaga uniknąć wizyty u psychologa :)
Na pewno nie wymieniłam wszystkiego czego się nauczyłam ale czy czytając takie cv potencjalny pracodawca może powiedzieć, że nie mam doświadczenia i pracy nie dostanę?
Jedyne czego można się przyczepić to fakt, że na żadne dokonania nie mam papierka. Wystarczy jednak przyjść i spędzić ze mną i moją rodziną jeden dzień- kwitki będą zbędne.
Także potencjalni pracodawcy czekam na oferty ;)
Nie byłabym sobą gdybym się nad tym wszystkim głębiej nie zastanowiła.
Tak więc oświadczam wszem i wobec, że nie tylko jestem osobą bezrobotną ale i niepracującą.
Żeby pracować trzeba dostawać za to wynagrodzenie- ja nie dostaję ( tak wiem- uśmiech dziecka, radość męża itp.). Umowy żadnej nikt ze mną nie podpisał.
Co więc całymi dniami robię?
Rozwijam swoje zainteresowania, przechodzę różne kursy, doskonalę zdobyte umiejętności.
Mieszkając z rodzicami nie chciało mi się wielu rzeczy robić- sprzątać, gotować itp. Można powiedzieć rodzice żeby mieć święty spokój dali sobie na wstrzymanie i nie upominali się o większość rzeczy.
Wyprowadziłam się i co odkryłam- sprzątanie, gotowanie i wykonywanie innych domowych obowiązków jest fajne ( mam nerwy idę posprzątać, nawącham się różnych środków- jeść mi się później nie chce- trzy w jednym załatwione- ciśnienie obniżone, dieta zastosowana, trochę ćwiczeń ruchowych).
Umiejętności jakie nabyłam podczas przyspieszonego kursu-
- coś co pozornie zajmuje wieczność można ogarnąć w pół godziny
- najlepszy obiad wychodzi wtedy kiedy się do niego za bardzo nie przykładasz, albo coś pójdzie nie tak i musisz ratować swój honor
- zamiast łykać tabletki na podwyższone ciśnienie, wypalać kolejnego papierosa- idź posprzątaj- połączysz przyjemne z pożytecznym ( fakt nawąchasz się wszelkich środków czyszczących ale przynajmniej jak pisałam wyżej nie będzie się chciało jeść i założysz jeszcze spódnicę z zeszłego sezonu- o ile z mody nie wyszła).
Od kiedy zostałam matką nauczyłam się kolejnych fajnych rzeczy:
- przeszłam kurs zmiany pieluch ( z tego co wiem są takie kursy i dostaje się papierek po ich zakończeniu)
- przyrządzanie potraw dla dzieci ( zaczynając od papek rozwijając się i kończąc na zwykłym schabowym)
- kurs jasnowidzenia- czy to ząbkowanie czy choroba się zaczyna ( w 99% przypadków miałam rację)
- czynności rehabilitacyjne- z zastrzeżeniem, że tylko dla własnych potrzeb- nie jestem w stanie zdiagnozować dziecka bądź doradzić komuś w sprawie doboru ćwiczeń ale z własnym dzieckiem daję radę i są widoczne efekty
- podzielność uwagi- skupiasz się na jednej czynności i jednocześnie monitorujesz co dzieje się za ścianą dziecięcego pokoju
- przeżyłam kilka tornad, tajfunów, huraganów będąc w ich bezpośrednim zasięgu- jeśli ktoś potrzebowałby rady jak przetrwać chętnie podpowiem
- wyjście do marketu można porównać do wypadu do galerii handlowej- wystarczy sobie spokojnie pochodzić i oglądać każdy produkt- kasa zaoszczędzona i radość z beztroskich chwil
- odkryłam, że pisząc sms-y mogę używać polskich znaków( znaczy się dziecko moje odkryło)
- rozpoznawanie wykonywanej czynności po dźwiękach ( będąc w innym pomieszczeniu wiem kiedy moje dziecko coś ogląda- czyta, kiedy broi itp.)
- rysowanie kredkami na ścianie jest całkiem fajną zabawą
- codziennie uczę dziecko nowych rzeczy ( można powiedzieć, że poniekąd realizuję się zawodowo)
- pisanie bloga pomaga uniknąć wizyty u psychologa :)
Na pewno nie wymieniłam wszystkiego czego się nauczyłam ale czy czytając takie cv potencjalny pracodawca może powiedzieć, że nie mam doświadczenia i pracy nie dostanę?
Jedyne czego można się przyczepić to fakt, że na żadne dokonania nie mam papierka. Wystarczy jednak przyjść i spędzić ze mną i moją rodziną jeden dzień- kwitki będą zbędne.
Także potencjalni pracodawcy czekam na oferty ;)
'- najlepszy obiad wychodzi wtedy kiedy się do niego za bardzo nie przykładasz' - święte słowa, nie tylko do obiadu. Jeśli coś masz zrobić, po prostu to rób. Jeśli starasz się na siłę zrobić coś świetnego, wyjdzie jeszcze gorzej, niż by wyszło bez przesadnego przykładania się.
OdpowiedzUsuńGratuluję stałego rozwoju swojej osoby i zyczę coraz lepszych efektów :)
Dzięki :)
UsuńTeż w ten sam sposób zdobywam doświadczenie, robię kursy itp. Obawiam się jednak, że wieść o posiadanym przychówku skutecznie zniechęci każdego pracodawcę i na nic będą moje nadprzyrodzone moce, które posiadłam na stanowisku 'mama'.
OdpowiedzUsuńA tekst super :)
No właśnie to jest najgorsze...że te nadprzyrodzone moce na ten aspekt nie działają
UsuńHaha, nie ma to, jak się ciągle rozwijać!:)
OdpowiedzUsuńMonotonia i postój w rozwoju osobistym nie grozi na pewno ;)
UsuńSwięta prawda, również nauczyłam się tego wszystkiego. I kto powiedział, że siedzenie w domu jest bezproduktywne? Akurat, nie ma nic bardziej stymulującego od bycia mamą, choć kursy dopiero przede mną;).
OdpowiedzUsuńPrzed każdą z nas jeszcze wiele ciekawych kursów ;)
UsuńPodoba mi się takie podejście :)
OdpowiedzUsuńUwierz, że nie było takie od samego początku...z czasem nabrałam dystansu i jest ok ;)
UsuńMoja Droga, toż to nieustanna inwestycja w siebie! I to ZA DARMO! A żeby nie było zbyt nudno, to jak już opanujesz jakiś konkretny level, to po pewnym czasie pojawiają się nowe - najczęściej w wersji hard :)
OdpowiedzUsuńDokładnie:) Jestem człowiekiem, który lubi jak dużo się dzieje ;) chociaż czasem jak każdy potrzebuję chwilowego przestoju ;) Levele hard zawsze były moimi ulubionymi ;)
UsuńPoczekaj aż nadejdzie etap pt. "matka nastolatki". Ja już się boję...
UsuńPrzeczytałam kiedyś, że osoby, które nie radzą sobie z buntem dwulatka lepiej niech nie czytają o buncie nastolatka...jeśli będzie miała taki bunt jak ja to już sobie współczuję ;)
UsuńI zobacz w jak krótkim czasie dorobilas się takiego doświadczenia :p
OdpowiedzUsuńI ile go jeszcze w najbliższym czasie zdobędę ;)
Usuńbardzo mi się podoba Twoje podsumowanie nabytych umiejętności:)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńDzięki za ten wpis dobra kobieto... Od razu mi lepiej- mnie bezrobotnej kurze domowej, bezskutecznie szukającej pracy w zawodzie.
OdpowiedzUsuńTwoje stanowisko to nie kura domowa a House Manager ;)
UsuńJa również bezskutecznie szukam pracy od dłuższego czasu więc doskonale wiem co czujesz...
UsuńMasz też kurs znachora i uzdrowiciela - zwykły całus leczy obite kolano :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że o najważniejszym zapomniałam ;) Dzięki za przypomnienie
Usuńhehehe :)
OdpowiedzUsuńPrzecież "siedzenie w domu" to najbardziej kreatywna robota jaką się wykonuje :) :)
Społeczeństwo jednak często sądzi inaczej...a jeszcze powiedz, że jesteś zmęczona...publiczny lincz od razu ;)
UsuńDzięki za świetny tekst z rana w sam raz na rozpoczęcie dnia :) Miłego dnia :)
OdpowiedzUsuńPisząc go chciałam sobie poprawić humor...a, że i Wam czytelnikom też uśmiech przy nim towarzyszy- bardzo mnie to cieszy ;) Dzięki
UsuńO masz Ci babo, nawet nie wiedziałam że tyle kursów przeszłam:) muszę to mojemu mężowi podrzucić. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń;) Również pozdrawiam
Usuń:) Dobrze napisane...urlop macierzyński? Kto w ogóle to tak nazwał?-koniecznie musiał to być facet. Bo będąc z dziećmi w domu nie można powiedzieć , że jest się na urlopie:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDokładnie ;) Również pozdrawiam
UsuńJaka mądra młoda perfekcyjna pani domu .Ale jeszcze dużo przed tobą.Zdobywaj nowe fakultety i może kiedyś powiesz jak mogłam tak żyć
OdpowiedzUsuń;)
UsuńRany, jak ja się z Tobą zgadzam :)
OdpowiedzUsuńKurs jasnowidzenia - hi hi ;)
Hehe a pomyśl co to będzie z większym dzieckiem! W CV Ci się wszystko nie zmieści ;) No i który pracodawca będzie w stanie zapłacić za takie kompetencje?! Do końca życia się nie wypłacą ;)
OdpowiedzUsuńHaha dokładnie :)
Usuń