Przejdź do głównej zawartości

Klaps za złe zachowanie? Jestem za!

Źródło: dzieci.pl

W Polsce bicie dzieci jest przestępstwem. Niestety jak widać i słychać z każdej strony- prawo, prawem a ludzie robią swoje.

Kolejne doniesienia o bitych dzieciach powoduję, że otwiera mi się w kieszeni scyzoryk.
Na nic zdają się tłumaczenia, prośby, kampanie. Fajnie jeśli dotrze to chociażby do jednej osoby...ale tak być nie powinno. Żadne dziecko nie powinno cierpieć przez bezsilność rodzica.

Wpadłam na pewien pomysł. Ciekawa jestem ile osób podjęłoby wyzwanie...
Zanim mnie skreślicie doczytajcie proszę tekst do końca.


Tak jak mówi tytuł posta- klaps za złe zachowanie.

Siadacie z dzieckiem i spisujecie kontrakt/ umowę.
Za każde nieodpowiednie zachowanie rodzic może wymierzyć dziecku klapsa.

Lista przewinień:

Krzyki, histerie, niesprzątanie zabawek, ociąganie się przy ubieraniu, wybrudzenie się na spacerze, niesłuchanie rodzica...niezjedzenie obiadu, który mama długo przygotowywała.
Dorzućmy jeszcze pyskowanie, uciekanie i wszelkiego rodzaju fochy.

Jeżeli podałam za mało sytuacji- możecie dopisać.
Każdy klaps wymierzony za wyżej wymienione akcje- jest usprawiedliwiony.

Teraz kolej na to co może dziecko- nie zapominajmy- umowa obejmuje dwie strony.

Jeżeli rodzic może uderzyć, dziecko mając identyczne prawa- może zrobić to samo.

Jakie sytuacje można tu wymienić? Co może denerwować najmłodszych?

Dziecko nie dostaje zabawki o którą prosi. Nie dasz mu ciastka, czekolady itp. Każesz ubrać coś, co jest niewygodne/ nie podoba się dziecku. Obiad zwyczajnie nie smakuje maluchowi. Oglądasz tv zamiast pobawić się z potomkiem. Ciocia, która atakuje całusami, których dziecię nie znosi, odsuwa się. Krzyczysz na męża/ żonę- dziecku to nie pasuje. 

Można wymieniać jeszcze przez długi czas.

Podpisujecie umowę i korzystacie ze swoich przywilejów.

Zastanawiam się kto częściej dostanie? Dziecko czy dorosły?


Rodzic w momencie złości na potomka używa siły ( oczywiście nie każdy). Często nie patrzy- bije czym popadnie...
Maluch przyjmuje lanie od ukochanego rodzica, wmawia sobie, że to jego wina bo niestosowanie się zachował.

Drodzy rodzice powiedzmy sobie szczerze- ile my rzeczy robimy po swojemu, często wbrew dziecku. 
Od kogo dostajemy lanie?
Od nikogo...



Komentarze

  1. Kochana w końcu ktoś, to logicznie ogarnął! Wszystkie te kampanie są nafaszerowane emocjami litości. Dziecko jest bezbronne, niewinne itd. Owszem tak jest, ale słuchając to po raz setny w końcu się wyłączam y... A tu działa prosta logika, jeśli w domu daje się klapsy za złe zachowanie, to każdy powinien być równy i każdy klapsa na tyłek ma dostać. Oczywiście dziecko nie może bić rodziców, więc... Mi się zdarzyło dać "klapsa", a bardziej klapsa w łapki. Nie żałuję. Ale w sytuacjach niebezpiecznych działamy impulsywnie i u mnie zadziałało jak nie wiem co.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczami wyobraźni widzę np. dziecko wkładające rękę do ognia, palec do kontaktu, w paszczę psa...i wtedy pewnie też bym tym klapnięciem zareagowała.

      Usuń
  2. Podpisuję się rękami i nogami. Sama byłam bita jako dziecko i dobrze pamiętam to uczucie, zaraz po "laniu". Nie chcę, by moje dzieci kiedykolwiek się tak czuły.
    A z tymi klapsami- dla nas rodziców- genialne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie każdy mimo, że za dzieciaka dostawał- potrafi przypomnieć sobie jakie uczucia mu towarzyszyły. Większość twierdzi, że to jedyny słuszny sposób.

      Usuń
  3. Rodzic który w dzieciństwie dostawał lanie, wie co takie dziecko czuje. Dla mnie klaps jest porażką rodzica.

    OdpowiedzUsuń
  4. Klapsów nie daję ale gardło czasami mam zdarte:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas klapsów też nie ma. Krzyk? Owszem, ale kiedy już się pojawi, to znaczy, że jest bardzo źle, bo na co dzień nie krzyczę wcale. Tłumaczę - często podniesionym głosem, ale bez obrażania, bez poniżania. Nie biję, bo co to da? Nie wiem, czy będzie boleć przez całe życie (mi się zdarzyło dostać w dzieciństwie porządne lanie i nie uważam, żeby to jakoś na mnie wpłynęło), czy boleć będzie przez chwilę. Po prostu dziecko ma takie samo prawo do nietykalności jak osoba dorosła.

      Usuń
    2. Niestety ja też...chociaż nad tym pracuję, żeby się nie drzeć

      Usuń
  5. Ale to i tak się kupy nie trzyma - bo przecież w przypadku kar niecielesnych dziecko rodzica nie stawia w kącie, na karnym jeżyku czy nie pozwala oglądać serialu wieczorem, prawda? Zasady zasadami, ale dlaczego to ma w dwie strony działać? Btw gdzieś czytałam, że każda kara działa tak samo na dziecko - nie jest ważne czy boli dupa czy dusza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...się uśmiałam z tej dupy i duszy. Ze mną jest taki problem, że ja jestem za "miętka". nie umiem dawać kar ani takich ani takich. Wrzasnę czasami jak nie mogę zapanować nad moją 3jką (jak się leją np.:) albo wyrywają sobie coś cennego)

      Usuń
    2. Nie bardzo rozumiem to nietrzymanie się kupy. Post jest o klapsach i tylko na ten temat tu napisałam. Kary niecielesne to osobna historia

      Usuń
    3. Czy w przypadku stosowania innych kar także my, rodzice, otrzymujemy kary od dzieci?

      Usuń
    4. Nadal nie wiem jak to się ma do mojego tekstu. Chyba chcesz mi udowodnić, że taka akcja nie dałaby rady w rzeczywistości. I bardzo dobrze. Mi chodziło o obrazowanie problemu jakim jest bicie dzieci. Odnośnie kar jakie mieliby otrzymywać rodzice od dzieci- niektórym by się bardzo przydały!

      Usuń
  6. Gardło to ma zdarte nie jedna matka :) Klapsów nie daję, choć może kiedys mnie nerwy poniosły i się zdarzyło :( Jednak masz rację - gdyby dziecko mogło odwzajemnić się tym samym....częsciej my bysmy oberwali!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jestem tego pewna, że rodzic dostawałby częściej.

      Usuń
  7. Genialnie to wymyśliłaś :) Ale ja umowy nie spisuję, bo chyba cały czas dostawałabym klapsy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trudny temat. Niestety zdarzają się sytuacje że dam klapsa. Nie jestem z tego dumna. To prawda jest to moja porażka a nie dziecka. Ale nie sądzę by dawanie klapsów dorosłemu było dobrym wyjściem. Trochę przyzwyczaiłoby ich do stosowania przemocy. Może lepsze byłoby nakładanie kary samemu sobie. Ja po mam ogromne wyrzuty sumienia i sama mam ochotę zrobić sobie krzywdę. Agresja rodzi agresję. Nie zniosłabym gdyby dziecko mnie uderzyło. Zdecydowanie wolę gdy podchodzi i tłumaczy że miałam tego nie robić że obiecałam bo bardzo ich kocham. U nas to działa i klaps jest rzadko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz- ja nigdy bym takiego wyzwania nie podjęła- miało to właśnie zobrazować jak to wszystko wygląda. Żeby rodzic postawił się w sytuacji dziecka...

      Usuń
  9. Dużo osób się tłumaczy, że to tylko klaps, że to nie boli dziecka, że trzeba jakąś dyscyplinę wprowadzić....itp., itp.... Nawet czytałam kiedyś posta, gdzie autorka tak jakby tłumaczyła zachowanie rodziców którzy czasem dają klapsy, że rodzice też ludzie i mają słabsze chwile, a dziecko to potrafi z równowagi wyprowadzić... No nie wiem, moi młodzi czasem się "lutną" jak to rodzeństwo o zabawkę czy coś i jak ja miałabym im tłumaczyć, że nie wolno nikogo bić, skoro sama bym dawała im klapsy, bo klaps to też bicie i klaps boli i to bardzo. Ale niektórym Gosia nie przegadasz i im to naprawdę przydałby się taki klaps w tyłek, np w supermarkecie na środku, bo np wzięli z półki nie ten proszek co trzeba - ciekawe jakby się czuli wtedy, jakby dostali klapsa w tyłek na oczach innych klientów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś była kara chłosty na środku rynku - jak najbardziej publiczna! A w szkołach przy innych się dostawało linijką po łapach. Powiem jedno - czuję większy respekt przed historykiem, który potrafił wlać w tyłek uczniowi, niż nauczycielowi, który pozwalał mówić na TY i zakładać sobie kosz na głowę. Ale być może z powodu charyzmy, a nie metod, tego nie wiem.

      Usuń
    2. Właśnie- powiedz dziecku, że nie może bić rodzeństwa/ rówieśników- jak sam człowieku dajesz klapsy. Tak jak piszesz- gdyby jeden z drugim publicznie dostał to może by otrzeźwiło co niektórych.
      Moniowiec- nie uważam żeby bicie przez nauczyciela było dobre. Nie czuje się respektu przed takim nauczycielem- jedynie strach żeby nie oberwać

      Usuń
  10. Dziecko trzeba traktować jak równego partnera. Oczywiście musi znać jakieś granice i zasady, ale czy męża bijesz, jak zrobi coś nie po twojej myśli? Świetny tekst!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o coś takiego mi chodzi:) Cieszę się, że post został zrozumiany

      Usuń
  11. konkretne podejście do tematu. i uczciwe- uważam. rodzic - dziecko : równi jesteśmy. i równe prawa mieć powinniśmy

    OdpowiedzUsuń
  12. Osobiście jestem za ale sadze ze kilka rzeczy z Twojej umowy z dzieckiem mozna by wykreślić tak jak na przykład nie zjedzenie obiadu czy powolne ubieranie sie, nie przesadzajmy dzieciak to nie indyk ze zje wszystko (jak by dorośli tak robili...). No ale to juz Twoja sprawa jak wychowujesz dziecko.
    Ja tam nie widze zastrzeżeń do klapsa kiedy np. sama widzialam nie raz, gdy rozwrzeszczany bachor kładzie sie w sklepie na podłodze i robi histerie bo chce zabawkę czy inne gowno.... Wtedy rozumiem dostac klapsa. Albo nieodpowiednie odezwanie sie do rodzica....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja słyszałam o akcjach- gdzie dziecko obrywało za ociąganie się, za to, że nie chce jeść...niestety jak ktoś bije to każdy powód jest dobry. Ja podałam tylko przykłady, które nie mają przełożenia na to jak wychowuję Młodą.
      Moje dziecię nieraz urządzało histerie w sklepie- i nie dlatego, że czegoś nie dostało, tylko dlatego, że chciało jechać koszykiem, a później nie. Nigdy nie dostało klapsa i nigdy nie dostanie- nikt mnie niestety nie przekona do tego, że w takich sytuacjach to jedyne rozwiązanie. Ja znalazłam inne i jakoś radzimy sobie bez przemocy, a moje dziecię charakterne jest :)

      Usuń
  13. Nie biję dzieci, chociaż ja sama po dupie dostawałam i nie tyle tyłek, co serce mnie bolało. Pamiętam to do dzisiaj, choć wiem, że mama kocha mnie najbardziej na świecie. Teraz wiem, ale wtedy myślałam, że tak nie jest. Nie będę tak robić z własnymi dziećmi. I jeszcze tylko muszę nauczyć się mniej krzyczyć i mniej złościć , bo czasem mam wrażenie, że to moje darcie się jest gorsze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nad darciem się pracuję i ja. Nie mówię, że robię to codziennie, ale zdarza się i za każdym razem serce mnie boli bardzo. Zawsze też przepraszam Młodą za to.

      Usuń
  14. No, bo już mnie wystraszyłaś. :) Przemoc jest zła, obojętnie z której strony nadchodzi. Ja jej mówię zdecydowanie "nie". Ale przyznam, że klapsa raz dałam, było mi tak cholernie wstyd, że przeprosiłam moją córkę. Stwierdzam, że bez klapsów da się wychować mądrego i dobrego człowieka. Bo to, że nie dostawał klapsów, nie znaczy, że nie miała kar. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem przeciwniczką klapsów- od zawsze i na zawsze. Wiem, że można wychować bez przemocy...szkoda, że wielu ludzi twierdzi, że takiej opcji nie ma

      Usuń
  15. bardzo fajny post, mnie się podoba jak to napisałaś, tak całkiem konkretnie i na temat. napisał tu ktoś że jak dziecko rzuca sie na ziemie w sklepie i wrzeszczy to zasługuje na klapsa. Moja córka też tak raz zrobiła, miała 14 może 15 miesięcy i przechodziliśmy przez taki zadaszony rynek gdzie było dużo owoców. wzięła do ręki piękną gruszkę i chciała ją zjeść. wyrwałam jej tą gruszkę z ręki a ona w płacz i na ziemię. ciężko było takiemu małemu dziecku wytłumaczyć że mama musi ją kupić najpierw(zapłacić) i że trzeba ją na pewno dokładnie opłukać. mąż kupił gruszki a ja próbowałam małą pocieszyć podnieść i wytłumaczyć. widziałam kontem oka te miny ludzi o boże jak ona ją wychowuje, co za dziecko, albo nawet gorsze myśli pewnie tam szły. to chyba dla tego tez że moja córka jest duża juz wtedy ( a to jeszcze był marzec zimno więc) wyglądała na dwa nawet prawie trzy latka i tak też z metki ja ubierałam ( teraz ją ubieram na cztery a nie skończyła jeszcze trzech) tata kupił gruszki mała trochę popłakała ale nie dostała klapsa no za co, to nie była jej nawet wina po prostu nawet nie była w stanie zrozumieć że nie może tak brać i jeść. w samochodzie i jeszcze w domu tłumaczyłam i tłumaczyłam i jeszcze raz tłumaczyłam i to pomogło dziś jak chodzę na zakupy to często mi nawet pomaga. np mamo a mąke bierzemy? a te ciasteczka też? a czemu nie? a to może mleko? a kawkę tacie?, jak to ładnie ująć buzia się jej nie zamyka od pytań co wkładam do koszyka i dlaczego to, a tamto nie. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak opisujesz Wasze zakupy- widzę siebie i Młodą:) O wszystko pyta, pomaga. Ja jestem za tłumaczeniem dziecku wszystkiego. Kiedyś Młoda mi uciekła ze sklepu. Ludzie zamiast ją zatrzymać- stali i patrzyli. Kiedy ją złapałam i zaczęłam tłumaczyć, że źle zrobiła- patrzyli na mnie jak na ufo. Chyba czekali na to, że jej wleję. Nieraz zdarza mi się krzyknąć- nie przeczę, ale pracuję nad tym. Klapsa miałam ochotę dać już nie raz. Nigdy się to jednak nie zdarzyło!

      Usuń
  16. Gardło czasem zdzieram jak szalona, ale nie biję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nad tym zdzieraniem gardła pracuję i coraz lepiej mi idzie :)

      Usuń
  17. Wyśmienity pomysł z tą umową :) choć pewnie i tak niewielu przemówi do wyobraźni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choćby do jednej osoby to dotarło- będzie to już sukces :)

      Usuń
  18. Oj taaak, niektórym rodzicom (i dziadkom!) taka umowa by się przydała! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem jakby podeszło do tego starsze pokolenie :)

      Usuń
  19. Świadomy rodzic nie potrzebuje umowy, a ten, który bije i tak będzie ją łamał..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzic, który nie stroni od rękoczynów, prędzej czy później doczeka się riposty od dziecka. Ale ślepiec w życiu nie uwierzy, że sam tego nauczył niestety...

      Usuń
    2. Oj tak. Mojego kolegę bił ojciec. Chłopak dorósł i pewnego dnia już się obronił. Ojciec może za bardzo nie ucierpiał, ale telewizor na który poleciał był do wymiany. Chyba go to trochę otrzeźwiło, ale niestety nie mógł cofnąć tego co robił przez lata...

      Usuń
  20. Ja jestem za .. mogę podpisać bo nie bije. Niestety czasem krzyczę, ale wiem o tym i staram się nad tym pracować ;) (i nie dziwić, że dziecko podnosi głos skoro mama tak robi)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nad tym krzyczeniem pracuję. Właśnie się zastanawiałam kiedyś czemu Młoda się drze...:)

      Usuń
  21. ooooo to może być niezłe !!!! powiem Tobie że kiedy byłam dzieckiem dostałam klapsy i inne takie. nienawidziłam tego i obiecałam sobie, że ja nie będę biła swoich dzieci. nie będę biła nie oznacza że wejdą mi na głowę. kilka razy klaps zawitał na tyłku Żabki. wiem że tak nie chce. sama bardzo dobrze pamiętam uczucia które mi towarzyszyły, gdy Rodzice zamiast rozmawiać woleli dać klapsa/karę i po sprawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasem krzyknę, jednak częściej staram się tłumaczyć Młodej. Bić nie będę- to do niczego nie prowadzi

      Usuń
  22. Ja nigdy nie dostawałam klapsów, dla mnie to akurat wszystko co związane z przemocą czy to słowną czy za pomoca gestów to raczej słabe metody wychowawcze. :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie to nie są w ogóle metody wychowawcze, ale niestety ludzie jeszcze je stosują

      Usuń
  23. Dawanie klapsów jest bez sensu bo nie uczy dobrego zachowania lecz jedynie pokazuje, że można stosować przemoc. My nie klapiemy - nie warto !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uczy tego, że trzeba się bać silniejszego...a to niefajne jest

      Usuń
  24. Znam też przypadki, w których to dziecko "klepie" rodziców, mimo, że przemocy w domu nie ma i klapsa w tą stronę "rodzic -> dziecko" nie było. Bratowa męża non stop dostaje z liścia od syna, mimo, że to dusza człowiek, nie bije, nie krzyczy, tylko tłumaczy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Młoda też miała taki etap. Jak jej nie pasowało to potrafiła klapnąć mimo, że nie widziała tego w domu...spacyfikowaliśmy ją. Nagadałam się dużo. Dałam jej możliwość uderzania w poduszkę jak się denerwuje, kopania piłki, skakania na materacu i powiem, że poskutkowało

      Usuń
    2. Dobry pomysł. :) Ale nie zawsze idzie tak łatwo. Mam znajomą pedagoga, którą syn gryzł. Nic nie skutkowało. Żadne cywilizowane sposoby. Aż go sama nie ugryzła w odwecie. I przestał...

      Usuń
    3. Czasem jest tak jak piszesz. Każdy jest inny i inne metody na niego działają.

      Usuń
  25. Ja klapsów nie daję, zresztą sama ich nie dostawałam i nie uważam, by były skuteczną metodą wychowawczą. Starsze pokolenie stosowało też i pasa- ciekawe swoją drogą, czy nie bolało by ich przylanie tym pasem na goły tyłek. Przemoc nie rozwiąże problemów, a dziecko bite będzie posłuszne z powodu strachu, a to nie jest już fajne. Pomysł dobry, chociaż nie jestem pewna, czy jakiś dorosły by na niego poszedł, sama wiesz dlaczego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość z bijących- sama była bita w dzieciństwie i nie zna innych "metod" na poskromienie dzieci. Smutne to jest. Nie wiem ile jeszcze wody upłynie zanim się ludzie ogarną...

      Usuń
  26. Ludzie, którzy dają klapsy są w moim odczuciu słabi i...beznadziejni. Dziecko to istota odrębna, ma swoją godność i takie zachowania to cios poniżej pasa. Nigdy nie zrozumiem przemocy fizycznej względem tych mniejszych stosowanej... Brzydzę się przemocą, jest zwierzęca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwierzęta często zachowują się lepiej niż ludzie. Tak- przemoc jest oznaką słabości, niemożliwością znalezienia innych rozwiązań, przekazanymi złymi wzorcami. To jest temat rzeka...

      Usuń
  27. Bardzo ważny i wciąż trudny temat. Konsekwencja, stawianie granic (w ramach bezpieczeństwa - rozsądnych bo o tylko takie tu chodzi), szacunek i nieograniczona miłość oraz zrozumienie wg mnie działa. I wtedy obie strony "czerpią" korzyści. Bo teraz jak często się widzi co młodzi ludzie wyprawiają (nie wszyscy oczywiście!) to sam by człowiek w tyłek trzasnął ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Kiedyś rodzice będą starzy i nieudolni. I wtedy dzieci będą ich karać za złe poczynania. Wszystko się może obrócić przeciwko nam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie- kiedyś czytałam wypowiedź kobiety w gazecie. Oddała ojca do domu opieki. W przeszłości ją bił. Wiedząc, że ma nad nim przewagę- nie chciała tego robić i dlatego nie opiekowała się nim sama...

      Usuń
  29. Bardzo zgrabnie ujęłaś ten temat. Powiem, że trochę się wzruszyłam... choć na początku (gdy zauważyłam tytuł) byłam troszkę zaskoczona, a nawet przerażona. Oczywiście kiedy do końca przeczytałam Twój wpis, całe zaskoczenie zniknęło i czuję ogromną ulgę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł dość kontrowersyjny:) Mam nadzieję, że dzięki temu dotarł do szerszej grupy i choćby jedna osoba się zastanowiła i przestała bić- będzie to sukcesem :) Ja jestem zatwardziałą przeciwniczką klapsów :)

      Usuń
  30. Co jak co, ale tytuł dałaś mistrzowski marketingowo :) Myśmy były chowane na tej ekhem "genialnej" metodzie wychowawczej, swoje błędy też zdążyłam popełnić, a na ludzi bardzo dobrze działa porównanie ich do dzieci, pytam np. czy jak szef cie wkurzy to przełożysz go przez kolano i wlejesz na gołą dupę? Od razu w oczach jest błysk zrozumienia sedna sprawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też podaję ten przykład w wielu rozmowach na temat klapsów

      Usuń
  31. Klapsa dałam córce raz i już wiem, że nigdy tego nie powtórzę, bo mam w pamięci jej wzrok- popatrzyła na mnie z takim zawodem i zdziwieniem...Ktoś inny powie, to był tylko klaps, ale dla mnie to było straszne przeżycie i wstyd mi do dzisiaj. Od razu sobie wtedy pomyślałam, że mi nikt teraz klapsów nie daje- dlaczego i jakim prawem ja mam to robić mojemu dziecku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś pamiętam, krzyknęłam na Młodą. Przeważnie zawsze coś odpyskuje. Tego jednego razu nic nie powiedziała, patrzyła na mnie opisywanym przez Ciebie wzrokiem. Normalnie miałam łzy w oczach

      Usuń
  32. Nie rozumiem dlaczego jest tak, że niektórzy potrafią całkiem obcych i nic nie znaczących dla nich ludzi traktować z szacunkiem i na równi z sobą, a tych najbliższych nie. Może zapominają, że dzieci to przecież też ludzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się zastanawiam. Nie wiem, może stresy z pracy, życia władowują na słabszych...nigdy tego nie zaakceptuję i nie zrozumiem chyba

      Usuń
  33. Mam bardzo żywe wspomnienia z całego mojego dzieciństwa, potrafię przywołać w pamięci sytuacje, uczucia, myśli, smaki i zapachy, które mi wtedy towarzyszyły. Wychowywałam się w kochającej rodzinie, ale jeden jedyny raz dostałam lanie, o które do dziś mam do ojca żal. Może dlatego, że mimo iż miałam wtedy tylko 5 lat, do dziś pamiętam każdy szczegół mojej przewiny i wiem z czego ona wynikała. Im dziecko młodsze tym szybciej zapomina o upomnieniach rodzica, nawet jeśli ten co dopiero je wypowiedział. Nie złamałam upomnień ojca z premedytacją, tylko wyleciały mi z głowy od tak po prostu (i nie ma znaczenia, że zostały wypowiedziane 5 minut wcześniej). Dopiero gdy zostało mi oświadczone, że miarka się przebrała, przypomniałam sobie o ojcowskich uwagach i byłam przerażona, że mogłam o nich zapomnieć. Miałam wtedy 5 lat i nie wiem jak to możliwe, że tak dobrze wszystko pamiętam. Ale dzięki temu doskonale rozumiem moje niepokorne 2-letnie dziecię i nie zafunduję mu podobnych przeżyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinno się pamiętać o dobrych rzeczach, zazwyczaj jednak te złe pozostają nam w pamięci. Dobrze, że jesteś z tych osób, które wynoszą naukę, uczą się na cudzych a nie własnych błędach :)

      Usuń
  34. Bardzo słuszne i dobre spostrzeżenie. Bardzo fajny tekst gratuluje 2 miejsca w zestawieniu !

    OdpowiedzUsuń
  35. Bardzo dobrze to ujęłaś. Dzieci są bezbronne, bicie nie wnosi niczego poza bólem i krzywdą. Zastanówmy się jak chcemy by nasze dzieci wspominało swoje dzieciństwo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idąc dalej- jak chcemy być przez dzieci traktowani jako starzy, niedołężni ludzie...

      Usuń
  36. Może to dziwne ale, nigdy nie myślałam o tym w ten sposób . Absolutnie nie jestem za biciem żadnego rodzaju .Chociaż jak każdemu brakuje mi czasem cierpliwości ,liczę wtedy do dziesięciu aby spłynął na mnie spokój. Rodzice nigdy mnie nie bili ,ale taty bałam się jak ognia .Uważam ,że nie trzeba bić by mieć w oczach dziecka autorytet.Dzieci nie są dla nas ,tylko my dla nich .Niektórzy po prostu o tym zapominają. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli bije się dziecko, to wątpię czy ma się u niego autorytet. Bardziej jest to strach przed kolejnym laniem...

      Usuń

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Wasze zdanie :) Komentarze zawsze mile widziane