Przejdź do głównej zawartości

Czy musimy być dyskryminowani?

Post miał być o strefach wolnych od dzieci. Jednak będzie o czymś innym. Mianowicie o dyskryminacji, którą nie raz każdy z nas odczuł. Świat, powiedzmy jego większość jest mało tolerancyjna wobec wielu ludzi, spraw. Na każdym kroku możemy się z tym zjawiskiem spotkać.

Wyznanie

Podobnie jak poglądy polityczne dyskryminuje człowieka w wielu kręgach społecznych. On/ ona wierzy w kogoś innego niż ja, głosi poglądy partii, której nie cierpię. Nie mamy o czym rozmawiać. Moje spojrzenie na taki stan rzeczy- zmień temat, nie zaczynaj drażliwego- człowiek potencjalnie przez nas skreślony z wymienionych powodów może okazać się na prawdę wartościową osobą. Może okazać się, że macie bardzo dużo wspólnych zainteresowań, że świetnie się dogadujecie pomimo różnicy zdań.

Stan konta, wygląd.

Tu jest ogromne pole do popisu. Najgorsze jest to w okresie szkolnym. Rówieśnicy potrafią być na prawdę okrutni dla osoby, której rodzice zarabiają mniej, nie ma najnowszych gadżetów i markowych ciuchów za kilka stówek. Skąd to się bierze pisałam tu
W świecie dorosłych też ten zwyczaj funkcjonuje. Niestety jesteśmy oceniani na wejściu we wszystkich możliwych kręgach. Najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Ubiór, makijaż fryzura pod obstrzałem. Nie spodoba się komuś twój styl, nie pasujesz wizerunkowo do pozostałych- żegnamy się. W przypadku starania się o pracę- nie ważne jakie masz kwalifikacje, umiejętności...ważne czy będziesz się dobrze prezentować.
Dziewczyna- ładna zgrabna chce być modelką. Niestety to, że ma ładną buzię i figurę nie pozwala jej spełniać marzeń ponieważ ma 160 cm wzrostu. Może zostać fotomodelką, tylko problem w tym, że ona nie chce nią być. Odpowiadałaby jej pierwsza opcja.

Znajomość języków obcych.

W szkołach uczymy się różnych języków. Nie każdy ma predyspozycje do ich przyswajania. Szukasz pracy w Polsce. W większości miejsc wymagana jest znajomość co najmniej jednego z nich. Nie znasz, nie dogadasz się z klientem, marny z ciebie pracownik. Poprosimy panią która włada 3 językami obcymi biegle. Dziwi mnie ten zwyczaj. Świata nie zmienię, ale w innych krajach nie ma takich akcji. Ty jedziesz, ty chcesz się dogadać. Naucz się więc obowiązującego w danym państwie języka.

Kobieta.

Młoda kobieta- ma przechlapane. Starając się o pracę jest na pozycji bardzo kiepskiej. Komentarze jakie ja słyszałam. Młoda- zajdzie w ciążę, pójdzie na zwolnienie żaden z niej pracownik. Ma dziecko- pójdzie do żłobka, przedszkola- zacznie chorować mamusia na zwolnieniu. Wiem, że są osoby, które zatrudniają się przepracują miesiąc i rzucają pracodawcy zwolnienie ponieważ są w ciąży. Nie jest to wina ani kobiet, ani pracodawców. Wina leży po stronie systemu. Krzyczą żeby rodzić więcej dzieci a co w zamian zapewniają- jedno wielkie g... Miejsc w przedszkolach nie ma, nie każdego stać na nianię. A wycieczki zagraniczne i nowe budynki mają się bardzo dobrze.Temat rzeka, ile ludzi tyle spojrzeń. Nikogo konkretnego się nie czepiam opisuję tylko to co się dzieje.

Mężczyzna.

W pracy ma łatwiej. Nie zajdzie w ciążę, nie będzie siedział na zwolnieniu jak dziecko zachoruje. Wymarzony pracownik. Na polu rodzicielskim ma już trochę gorzej. Krążą opinie, że nikt nie zajmie się dzieckiem lepiej niż matka- ona najlepiej wie co jest dobre a co nie. W sądach podczas przyznawania opieki nad dzieckiem najczęściej dostaje ten przywilej kobieta. Mężczyźni są cholernie w tej dziedzinie dyskryminowani. Jeden, drugi, piąty dziesiąty wygłasza takie rzeczy, ludzie zaczynają wierzyć i się doszukiwać. Zawsze coś będzie pasowało. Ok zgodzę się facet nie da maluchowi cycka. I na tym się kończy. Resztę jeśli chce i kobieta mu na to pozwoli ogarnie bez problemu. Nie utwierdzajmy się więc w stereotypowych złych tatusiach i dajmy im się wykazać.
Dlaczego ojcowie nie chcą się zajmować dziećmi pisałam w tym poście.

Posiadanie lub brak potomstwa.

Chcąc nie chcąc jednak na ten temat też coś napiszę. Małżeństwo z kilkuletnim stażem, dzieci nie mają. Ciągle słyszą pytania kiedy będzie maluch. Chciałoby się odpowiedzieć g...cię to obchodzi, ale nie zawsze wypada. Może nie chcą ich mieć, może nie mogą- jest to tylko i wyłącznie ich prywatna sprawa. Jednak na każdym kroku słuchając jak mantry tych samych pytań można nabawić się nerwicy. Zaczynają unikać spotkań , izolują się. Ludzie nie wiedzą jaką krzywdę mogą wyrządzić z pozoru nieszkodliwymi pytaniami. Nie masz dzieci, wszyscy znajomi mają coś jest z tobą nie tak.

Posiadający dzieci- reszta znajomych single, bezdzietni. Impreza, spotkanie itp. Myśli sobie jeden z drugim państwa X nie zapraszamy oni przyjdą z dzieckiem, będzie dużo hałasu, bałaganu, nie można spokojnie porozmawiać, kawę trzeba stawiać wysoko...

Dlatego uważam, że miejsca wolne od dzieci powinny być tak samo jak te przyjazne dzieciom. Powinno to jednak być zrobione na zasadzie po równo, a nie jedna knajpa dla dzieci a 10 z zakazem wstępu.

Masz partnera/ jesteś singlem.

Trafiacie na wspólną imprezę. Trafiają się pary, które nie potrafią przestać okazywać sobie czułości. Szczerze czy z perspektywy singla czy osoby będącej w związku oglądanie ślimaczących się ludzi, uwieszonych na sobie i wychodzących z uścisku jedynie do toalety jest niesmaczne. Z drugiej strony single ( oczywiście nikt konkretny) mają często w zwyczaju dogadywanie osobom będącym w związkach, że źle robią, nie powinni się wiązać itp. Związkowi nie pozostają dłużni zasypując wolnych strzelców pytaniami o ustatkowanie się. Niech każdy zajmie się sobą i nie zagląda drugiemu do łóżka. Będzie pięknie.

Dyskryminowani jesteśmy w wielu miejscach, sytuacjach. Niestety albo się dopasujesz albo odstajesz funkcjonuje na całego. Świata nie zmienimy możemy jednak zacząć od siebie. :)

Komentarze

  1. Nie wiem, czy wszystkie z tych sytuacji są dyskryminacją, czy po prostu rozbieżnym stylem życia, którego nie da się połączyć? Nie można ich też moim zdaniem na siłę łączyć, bo i po co? Tak jak piszesz, wszystkim nie dogodzisz i całego świata nie zmienisz, więc patrzmy na siebie, starajmy się unikać komentowania i zadawania głupich pytań a będzie dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że wszystkie sa dyskryminacją, ale to tylko moje zdanie. Nie każdy musi się z nim zgadzać. Dla kogoś beda to inne sytuacje, dla jeszcze innej osoby zupełnie odbiegające od wymienionych. Punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia :) Pozdrawiam

      Usuń
  2. Oj, dzieci w szkole często są okrutne wobec siebie.
    Wczoraj miałam zajęcia, chłopak i dziewczyna, obydwoje z piątej klasy. Ona - po przejściach - nowotwór w korze wzrokowej, doświadczona przez życie,ale rodzice bogaci. On - z rodziny, która stara się czasem coś odłożyć.Opowiadali o wakacjach. On był u cioci w Warszawie, ona podbijała Egipt. Gdy usłyszała o tym, jak chłopiec się wręcz ekscytował swoją opowieścią, ona zaczęła się śmiać. Tak brzydko śmiać, żeby nie nazwać tego - szyderstwem....
    Chwilę później - on wyciąga piórnik. Widać, że mocno wysłużony, w środku - przyborów szkolnych jak na lekarstwo. Gdy to zobaczyła, zaczęła się dopytywać, czy nie może sobie kupić nowego piórnika, bo ten ma okropny, że potrzebuje kredki i mazaki.
    W fotel mnie wbiło...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Wasze zdanie :) Komentarze zawsze mile widziane