Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić...żeby zainteresowała mnie książka musi mi się spodobać okładka, kupując perfumy- podobnie...wszystko co ma wzbogacić moje zasoby musi mi się podobać...
Jednak jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje- dla jednego ładne dla drugiego nie...
Przyszedł wrzesień- dzieci poszły do szkoły/przedszkola/żłobka/ -moje jeszcze niestety nie ale na to przyjdzie czas- i zaczynam się bać...nie tego, że będzie płakała, że ja nie dam rady...to jest mały problem...
Czytając teksty w internetach...normalnie mnie zamurowało...w głowie mi się to nie mieści i nigdy nie zmieści...dzieci wybierając kompanów do zabawy patrzą na ich ubiór, wygląd...nie masz firmowych ciuchów nie bawię się z tobą...itp. itd.
Po pierwsze i najważniejsze jak można oceniać człowieka po ciuchach- one są, znudzą się, zrobią się za małe i znikną...to jaki jest człowiek nie zmieni się wraz z posiadanym strojem... skąd biorą to dzieci? Pytanie głupie...bo oczywiste jest to, że uczą się tego od rodziców. Ciągła chęć wykazania się, jestem lepszy bo mam firmowe ciuchy, lepsze auto, większe mieszkanie itp...dziecko słucha, koduje i zachowuje się tak samo- wszystko robi tak jak rodzice...trzyma sztućce w ten sam sposób, wyciera ręce, ubiera się itp. ( to akurat moje dzisiejsze obserwacje- tych rzeczy jest milion pięćset)... Mama rozmawia z ciocią i mówi, że pani X jest beznadziejna bo chodzi ubrana jak stara baba, nie ma wypasionego auta, jej fryzura woła o pomoc...i siedzi sobie dziecko w swoim pokoju...wszystko słyszy- dziecko pani X jest tak bezwartościowym człowiekiem jak jego mama...bo nie ma tego i tamtego a ja mam...
Guzik prawda...cisną mi się na myśl inne słowa...ale ma być kulturalnie...Pani X jest na pewno bardziej wartościowym człowiekiem niż matka wypowiadająca takie słowa...są gusta i guściki...może pani X nie podoba się to co ma wspomniana mama...albo zwyczajnie nie stać ją na takie luksusy...
Dziecko pani X może mieć problem w kontaktach z rówieśnikami- przez to, że odbiega od ich kanonu piękna- wyznaczonego przez rodziców, dzieci same na to nie wpadną...nagada się tak jedna z drugą...młodsze pokolenie naśladuje...skoro mama tak mówi to na pewno tak jest...
W ten sposób cierpią osoby, które w większości przypadków są na prawdę wartościowymi i cudownymi ludźmi...tłamszone przez społeczeństwo boją się odezwać, działać...i tak im później zostaje...mają problemy nie potrafią żyć w grupie izolują się...słabsze jednostki próbują ze sobą skończyć...robią różne głupie rzeczy...
Jednak los jest przewrotny...ten kto ma teraz wszystko z najwyższej półki...może upaść...i sobie nie poradzić...firma tatusia przestanie przynosić zyski, mamusia straci pracę...a dziecko nauczone, że ma wszystko, ze o nic nie musiało się starać...nie poradzi sobie w życiu...znajomi odejdą- nie masz kasy nie mamy o czym gadać...
Natomiast u osoby wyśmiewanej, odsuwanej na bok przez znajomych może się dziać zupełnie co innego- wiedząc, że rodzice nie mają kasy...chcąc mieć lepiej walczy, stara się, we wszystko wkłada 200 % wysiłku...dąży do celu...jeżeli robi to mądrze może być na prawdę fajnie...spojrzy później na takiego nieudacznika, który kiedyś go gnębił i co zrobi...poda mu pomocną dłoń...być może zostanie jego przyjacielem...oczywiście to nie jest reguła- ja bym tak nie zrobiła...taki mam beznadziejny charakter...
Nie psujmy naszych dzieci od najmłodszych lat...można je rozpieszczać, robić różne cuda...ale nie można uczyć tego, że pieniądze i wszystko się z nimi wiąże jest najważniejszym wyznacznikiem...każdego człowieka należy szanować...zera w portfelu mogą zniknąć- przyjdzie denominacja i plik banknotów nie posłuży nawet za papier toaletowy...szanujmy ludzi za to kim są a nie jak wyglądają...
Jednak jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje- dla jednego ładne dla drugiego nie...
Przyszedł wrzesień- dzieci poszły do szkoły/przedszkola/żłobka/ -moje jeszcze niestety nie ale na to przyjdzie czas- i zaczynam się bać...nie tego, że będzie płakała, że ja nie dam rady...to jest mały problem...
Czytając teksty w internetach...normalnie mnie zamurowało...w głowie mi się to nie mieści i nigdy nie zmieści...dzieci wybierając kompanów do zabawy patrzą na ich ubiór, wygląd...nie masz firmowych ciuchów nie bawię się z tobą...itp. itd.
Po pierwsze i najważniejsze jak można oceniać człowieka po ciuchach- one są, znudzą się, zrobią się za małe i znikną...to jaki jest człowiek nie zmieni się wraz z posiadanym strojem... skąd biorą to dzieci? Pytanie głupie...bo oczywiste jest to, że uczą się tego od rodziców. Ciągła chęć wykazania się, jestem lepszy bo mam firmowe ciuchy, lepsze auto, większe mieszkanie itp...dziecko słucha, koduje i zachowuje się tak samo- wszystko robi tak jak rodzice...trzyma sztućce w ten sam sposób, wyciera ręce, ubiera się itp. ( to akurat moje dzisiejsze obserwacje- tych rzeczy jest milion pięćset)... Mama rozmawia z ciocią i mówi, że pani X jest beznadziejna bo chodzi ubrana jak stara baba, nie ma wypasionego auta, jej fryzura woła o pomoc...i siedzi sobie dziecko w swoim pokoju...wszystko słyszy- dziecko pani X jest tak bezwartościowym człowiekiem jak jego mama...bo nie ma tego i tamtego a ja mam...
Guzik prawda...cisną mi się na myśl inne słowa...ale ma być kulturalnie...Pani X jest na pewno bardziej wartościowym człowiekiem niż matka wypowiadająca takie słowa...są gusta i guściki...może pani X nie podoba się to co ma wspomniana mama...albo zwyczajnie nie stać ją na takie luksusy...
Dziecko pani X może mieć problem w kontaktach z rówieśnikami- przez to, że odbiega od ich kanonu piękna- wyznaczonego przez rodziców, dzieci same na to nie wpadną...nagada się tak jedna z drugą...młodsze pokolenie naśladuje...skoro mama tak mówi to na pewno tak jest...
W ten sposób cierpią osoby, które w większości przypadków są na prawdę wartościowymi i cudownymi ludźmi...tłamszone przez społeczeństwo boją się odezwać, działać...i tak im później zostaje...mają problemy nie potrafią żyć w grupie izolują się...słabsze jednostki próbują ze sobą skończyć...robią różne głupie rzeczy...
Jednak los jest przewrotny...ten kto ma teraz wszystko z najwyższej półki...może upaść...i sobie nie poradzić...firma tatusia przestanie przynosić zyski, mamusia straci pracę...a dziecko nauczone, że ma wszystko, ze o nic nie musiało się starać...nie poradzi sobie w życiu...znajomi odejdą- nie masz kasy nie mamy o czym gadać...
Natomiast u osoby wyśmiewanej, odsuwanej na bok przez znajomych może się dziać zupełnie co innego- wiedząc, że rodzice nie mają kasy...chcąc mieć lepiej walczy, stara się, we wszystko wkłada 200 % wysiłku...dąży do celu...jeżeli robi to mądrze może być na prawdę fajnie...spojrzy później na takiego nieudacznika, który kiedyś go gnębił i co zrobi...poda mu pomocną dłoń...być może zostanie jego przyjacielem...oczywiście to nie jest reguła- ja bym tak nie zrobiła...taki mam beznadziejny charakter...
Nie psujmy naszych dzieci od najmłodszych lat...można je rozpieszczać, robić różne cuda...ale nie można uczyć tego, że pieniądze i wszystko się z nimi wiąże jest najważniejszym wyznacznikiem...każdego człowieka należy szanować...zera w portfelu mogą zniknąć- przyjdzie denominacja i plik banknotów nie posłuży nawet za papier toaletowy...szanujmy ludzi za to kim są a nie jak wyglądają...
ha! dlatego moje dziecko poszło do publicznego przedszkola między innymi...(żłobek był prywatny ale tylko dlatego że w pobliżu nie ma publicznego) żeby umiało żyć w społeczeństwie a nie było zadufaną w sobie młodą pannicą nie znającą umiaru w konsumpcji i nie szanującą ludzi...chodzi w używanych ciuchach z allegro (choć mogę sobie pozwolić na nowe) i się tego wcale nie wstydzę! niedługo na blogu więcej!
OdpowiedzUsuńjeśli kiedykolwiek moje dziecko będzie oceniało kogokolwiek wg statusu społecznego to najpier rozmówię się z nim tak, że mnie popamięta a później strzelę sobie w łeb, bo to będzie oznaczało, że dałam ciała jako matka i człowiek...
OdpowiedzUsuńWychodzę z tego samego założenia...czas pokaże co z tego wyjdzie...
UsuńNo, no mama, święte słowa.
OdpowiedzUsuńA teraz taka oto "perełka"
Pewna dziewczynka mająca około 10/11 lat przychodzi do babci i mówi.
Babciu, wiesz ja to się pogniewałam na tatusia.
-Za co wnusiu?
-Bo mi nie kupił płaszczyka na zimę, a widziałam taki piękny i tylko 1200 ... Dodam, że owa "panienka" jak opisała Pani Rolnik jest właśnie taką zadufaną w sobie Pannicą.... a w gruncie rzeczy to jeszcze dziecko ...