Przejdź do głównej zawartości

Marzenia się spełniają :)


Mając naście lat oprócz tego, że miałam totalne pstro w głowie miałam marzenie.
Chciałam poznać pisarza...i wydawało mi się, że to się do końca życia nie spełni.
Niby jak miałam taką osobę poznać? W mojej miejscowości nikt nie pisze książek ( może kiedyś się za to wezmę:) kto wie)

Kiedyś biorąc udział w konkursie trafiłam na fajne zdjęcie więcej tu ( klik) zobaczyłam fajną fotkę i z ciekawości znalazłam profil autorki Katarzyna Targosz (klik) przyciągnęła mnie swoim poczuciem humoru.
Później zaczęłyśmy ze sobą pisać. Podczas pobytu w Warszawie miałyśmy spać w jednym łóżku...ale niestety tym razem się nie udało. Na pewno będzie jeszcze okazja żebyśmy się spotkały:)

Tak więc moje marzenie się spełniło. Kasi napisała mi kiedyś żeby uważać o czym się marzy bo to się spełnia...więc starannie dobierajcie marzenia, bo tak jest.

Pewnego razu wpadłam na pomysł żeby przeprowadzić z Kasią wywiad. Możecie go przeczytać tu (klik).

Jeszcze raz o marzeniach.

Chciałam mieć książkę z autografem autora- ponownie moja dobra Wróżka je spełniła.


O mnie już koniec, teraz czas na bohaterkę mojej sobotniej nocki "Jesień w Brukseli".

Autorka napisała mi, że nawet jeśli napiszę, że książka jest beznadziejna to nie przestanie mnie lubić. Niestety z przykrością stwierdzam, że napisać tego nie mogę!

Nie mogłam się doczekać. Jak już poczta mi ją dostarczyła, krążyłam i bałam się zacząć...bo wiedziałam, że jak zacznę to zaraz się skończy :( Kasiu uwaga do Ciebie- kolejna powieść ma mieć minimum 500 stron- może być więcej!

Co mogę powiedzieć o książce?

Zaczynając czytać zaopatrzcie się w dużą ilość chusteczek. Nie śmiejcie się tylko posłuchajcie mojej rady. Przyznam się bez bicia, że były momenty kiedy powietrza nie mogłam złapać bo mnie tak brało...a może to dlatego, że znalazłam bardzo dużo podobieństw z bohaterką powieści?

Podobnie jak bohaterka mam na swoim koncie wieloletni związek, który nie przetrwał, smutek, żal, imprezowanie- w celu odreagowania. Wiele głupich akcji się zdarzyło. 
Czytając "Jesień..." w niektórych momentach wydawało mi się jakbym czytała o sobie, podobne problemy, podobne przemyślenia. W momencie kiedy poznałam mojego obecnego męża też byłam rudzielcem :D

"Jesień..." to powieść o przemianie bohaterki, o ludziach- dobrych lub "złych", którzy ukształtowali jej charakter. Pomogli dostrzec to co najważniejsze w życiu. Gdyby nie spotkała ich na swojej drodze z pewnością nie byłaby tym kim jest obecnie. Czy w moim, twoim życiu nie było podobnie?
Każdy z nas przeszedł swoje lepsze i gorsze chwile, wyniósł z nich naukę. Często powtarzam, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Ktoś nad nami czuwa i stawia kolejne osoby na naszej drodze. 

Kolejna rzecz o której chcę napisać.

Nie usprawiedliwiam siebie, nie usprawiedliwiam nikogo ale,
życie na tzw. krawędzi- każdy może zinterpretować ją inaczej. Imprezy, życie z dnia na dzień, to że człowiek nie martwi się o jutro. Co ma być to będzie...czy taki etap nie jest nam potrzebny?
Czy dzięki temu nie docenimy bardziej tego co mamy?

Niektórzy zakładając rodzinę, mając dzieci mówią, że tęsknią za tym, kończy się ich wolność...
Moja się nie skończyła- zaczął się kolejny etap życia- z nowymi wyzwaniami, celami. 
To co było pozostaje wspomnieniem...kiedyś to co jest teraz też nim będzie...

Recenzja to nie jest- ale ja nie umiem ich pisać, trochę o książce wspomniałam. Gorąco Wam ją polecam. Doskonały prezent zamiast kwiatów na jakąkolwiek okazję- ja tak robię zawsze- wybieram książki:)

Kasia teraz kilka słów do Ciebie- potargałaś mnie emocjonalnie jak jeszcze nikt. Teraz po przeczytaniu książki zastanawia mnie jedno- ile jest tam fikcji? Kolejna sprawa- teraz to ja MUSZĘ KONIECZNIE CIĘ POZNAĆ OSOBIŚCIE!!! i nie widzę innej opcji.
W Przemku mogłabym się zakochać- ale bardzo podobny mężczyzna jest moim Mężem.
Jestem zła na siebie, że tak źle oceniłam Kropidlaka...
Czytając Twoje dzieło wróciłam do lat młodości i poważnie wyłam jak bóbr i momentami jak pisałam wyżej nie mogłam złapać oddechu:)
Pisz Kochana jak najwięcej. Już nie mogę doczekać się kolejnej książki :*


Komentarze

  1. Ja jeszcze trochę tonę albo w książkach dzieciowych, albo zawodowych. Ale jak będę sięgać za coś spoza to chętnie się za to wezmę.

    OdpowiedzUsuń
  2. fajna ksiazka , czytałam
    http://happinessismytarget.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ja mam Ci, kochana, napisać...? W ostatnich dniach brak mi jest już słów! Naprawdę! Mnie - pisarce - brakuje odpowiednich słów, by wyrazić, co czuję!
    Z tak wielu stron dociera do mnie tak wiele pozytywnych opinii o książce, że w najśmielszych snach się tego nie spodziewałam! I pewnie to jedyny raz, gdy coś takiego przeżywam, jedyny raz, gdy przeżywam to tak intensywnie, bo pewnie nigdy już nie będzie dla mnie tak ważnej książki, którą napisałam/napiszę.
    Zawsze powtarzam, że klucz to pisać o czymś co się dobrze zna. W tej książce poszłam nawet dalej, bo nie tylko to znam, a przeżyłam i czułam.
    I tu pora odpowiedzieć na Twoje pytanie - fikcji jest chyba mniej niż prawdy. Albo inaczej - wszystko, każda postać i scena mają swoje prawdziwe źródła, ale oczywiście zostały ubarwione fikcją i przepuszczone przez jej filtr na potrzeby książki.

    P.S. Ja też kiedyś żywiłam do Przemka ciepłe uczucia, a pewien sentyment do niego pewnie na zawsze mi pozostanie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znając Cię już trochę właśnie tak mi się wydawało, że fikcji jest mniej:) No i w końcu wiem skąd "Szczuruś" jest :)

      Usuń
    2. Haha, a nie właśnie!:) Z tym Szczurusiem to inaczej było, ale zbyt osobiste by publicznie opisywać;)

      Usuń
    3. Hmmm to może za jakiś czas w kolejnej powieści sie wyjaśni :)

      Usuń
  4. No, musze ja miec. I pierwszą też. Przekonałaś mnie:)
    Jest już w księgarniach czy jakos inaczej trzeba szukać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest już w księgarniach. Wiem, że w internetowych znajdziesz ją na pewno :)

      Usuń
  5. Zachęciłaś mnie i to bardzo. Teraz ja mam chec na takie marzenia. Przeczytam ta książkę z przyjemnością

    OdpowiedzUsuń
  6. A mi się zachciało mieć obie na raz wiec miesiąc muszę poczekać. Ale juz wiem ze warto!

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę się rozejrzeć za tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  8. Marzenia się spełniają, to fakt, ale trzeba im pomóc bo same się nie spełnią :) Ja od dziecka chciałam zostać pisarką... niestety rodzice mnie w tym jakoś nie wspierali i gdzieś to się pogubiło.... ale od jakiegoś czasu, wyda się to śmieszne, ale mam jakby sny na jawie totalnie fantastyczno-fikcyjne, opierające się w jednym wątku, które jak sobie przypomnę to spisuję w zeszycie... moim wielkim marzeniem jest wydanie książki, ale bardzo fantastycznej, wizje nie są zbyt kolorowe, więc nie wiem co to by za powieść była, ale może kiedyś uda mi się z tych notatek wyskrobać coś konkretnego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Twierdzisz, że to nie recenzja, że nie umiesz ich pisać. Uważam, że to najlepsza recenzja jaką mogła dostać autorka tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo podoba mi się tytuł wpisu. Sama mam jedno małe marzenie i mam nadzieję, że kiedyś się spełni, ale cicho sza... nie chcę zapeszać :).

    Kasia to fantastyczna dziewczyna i nie dziwię się, że jej książka zbiera tak entuzjastyczne recenzje. Ja przeczytam ją dopiero za miesiąc, gdy będę w Polsce i już nie mogę się doczekać.

    Fajna recenzja i wywiad- czytałam z zapartym tchem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytaj Kochana i jeszcze "Wiosnę ..." od razu bo są naprawdę rewelacyjne! Dzięki

      Usuń
    2. Ja już wiem, że Sabina przeczyta i "Wiosnę...":)
      Tak na dobrą sprawę, to "Wiosnę..." powinno się czytać pierwszą, wtedy w "Jesieni..." można znaleźć pewne małe zaskoczenie;)

      Usuń
  11. Sporo ostatnio tek książki w sieci. Może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Recenzja naładowana emocjami ;) Tylko, że jakoś mi mało... rzucasz hasła i zostawiasz mnie z rosnącą ciekawością. Oj Ty niedobra! Bardzo lubię takie książki i pewnie ją nabędę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapowiada się interesująco :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Hmmm, chyba muszę koniecznie przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja zupełnie nie wiem, dlaczego ja tu regularnie nie zaglądam, tylko tracę czas na jakieś tam... Kiedyś jeden raz zajrzałam , spodobało mi się , a potem to już mi gdzieś zginęłaś. Tak piszesz, że nie mogę nie czytać i tak terroryzujesz, że przeczytać muszę "Jesień w Brukseli". Marzenia się spełniają - coś o tym wiem, ale trzeba z nimi uważać. Pozdrawiam serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
  16. Przeczytam! Przeczytam! Przeczytam! Nie ma, że nie :) przeczytam na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Haaa! Wrzuciłyście z Kasią recenzję dokładnie tej samej książki, choć piszecie o niej w zupełnie inny sposób. Super recenzja kochana! Pozdrawiam cieplutko!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Pierwszy raz słyszę o tej książce, ale na pewno wrzucę ją na moją listę do przeczytania. Bardzo ciekawa recenzja :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco polecam :) Wiosnę po wiedeńsku Kasi Targosz również :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  19. Jej, zaciekawiłaś mnie! Coś czuję, że ta książka przypadłaby mi do gustu! A skoro polecesz, to no cóż - nic tylko zacząć na nią polować ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Wasze zdanie :) Komentarze zawsze mile widziane