Przejdź do głównej zawartości

Bezstresowe wychowanie- co to takiego?


"Kulfon, kulfon co z ciebie wyrośnie?"
Szczęśliwy człowiek- bezstresowo wychowywany...jeśli można to nazwać wychowaniem...

Na wstępie zaznaczę, że nie wiem co to jest bezstresowe wychowanie, nie będę Was do jego stosowania namawiać. Powoli jednak zaczynam kumać o co w tym wszystkim chodzi. Według większości ludzi dziecko, które nie jest bite, rozmawia się z nim normalnie to dziecko wychowywane bezstresowo- nic bardziej mylnego. 

Spotkała mnie pewna sytuacja- właśnie ona uświadomiła mi skąd bierze się młodzież, która nie ma szacunku do nikogo, nie zna zasad i robi co chce. Jeśli to co opiszę nie ma na to żadnego wpływu proszę oświećcie mnie:)
Temat gołych dzieci na plaży- można debatować godzinami. Powtarzać się nie będę- moje zdanie wyraziłam w tym poście (klik). Włączyłam się do dyskusji na ten temat...i dowiedziałam się pewnych rzeczy:

- jestem nadopiekuńczą matką ponieważ zakładam dziecku majtki na plaży ( z pewnością z tej nadopiekuńczości wyjdzie coś złego- pani podrzuciła mi artykuł o toksycznych matkach)

- został mi zarzucony brak kompetencji ponieważ nie wiem, że nie każde dziecko zrozumie to co się do niego powie, nie na każde działa ten sam sposób ( serio nie zrozumie- zrozumie trzeba tylko umiejętnie do dziecka dotrzeć- sposobów jest milion, wystarczy chcieć)

- to, że ktoś ma 3 dzieci oznacza, że jest specjalistą w dziedzinie wychowania i nikt inny nie może nic na ten temat wiedzieć

- DZIECKO NIE ROZUMIE CO SIĘ DO NIEGO MÓWI BO JEST ZA MAŁE- tu prawie padłam ale obeszło się bez reanimacji ( swoją drogą chyba podszkolę Młodą w tej dziedzinie żeby mogła matkę w razie co ratować)

- DZIECKO NIE MUSI STOSOWAĆ SIĘ DO ZASAD- ŻYCIE Z SAMYMI NAKAZAMI I ZAKAZAMI CZYNI JE NIESZCZĘŚLIWYM- MUSI MIEĆ SZCZĘŚLIWE DZIECIŃSTWO I ROBIĆ TO NA CO MA OCHOTĘ

Olśniło mnie więc czym jest bezstresowe wychowanie.

Dziecko nie musi stosować się do obowiązujących zasad- przecież nakazy i zakazy je unieszczęśliwiają. Więc do cholery zastanawiam się co z takiego dziecka wyrośnie. 
Całe życie będzie szczęśliwe?

Dopóki będzie tylko z rodzicem może i będzie. Pójdzie do placówek oświatowych i tam zetknie się z brutalną rzeczywistością- nie będzie mogło robić tego na co ma ochotę. Pani nie pozwala- pani jest be. Poskarżę się mamusi. Mamusia popędzi z odsieczą nawrzuca nauczycielce, że brakuje jej kompetencji, że unieszczęśliwia jej dziecko...i tak dalej całe życie można opisać aż do momentu kiedy delikwent kogoś będzie gnębił, zabije itp. bo nie będzie robił wszystkiego aby sprawić mu radość...bo mamusia nie nauczyła przestrzegania norm...

Maluch nic nie rozumie...

Najpierw kwiatek z placu zabaw- dziecię moje radośnie się bawi. Dziewczynka lat 5 mówi do kolegi, że Młoda niczego nie rozumie. Patrzę na nią i odpowiadam, że wszystko doskonale rozumie. Ona mi na to, że nie rozumie bo tak jej mama powiedziała. Kurtyna.

Średniowieczny to pogląd jak dla mnie ( w odwecie za taką odpowiedź usłyszałam, że średniowiecznym poglądem jest to, że nagość dziecka nie jest dobra). 

Jeżeli dziecko nie rozumie to pytam się dlaczego każdy z nas rodziców zawzięcie tłumaczy, że nie można wsadzać palca do gniazdka, nie wolno dotykać palników na kuchence?
Dlaczego opowiadamy maluchowi w wózku o przelatujących ptakach, czytamy książki itp...
Przecież dzieci tego nie rozumieją. Strzępimy sobie języki niepotrzebnie. Przestańmy! Nawołuję do tego, żeby do dzieci nie mówić i nie tłumaczyć im- i tak nie załapią według teorii jednej mądrej kobiety.

To, że konkretny sposób nie działa na każdego- święta racja. 

Z tego co wiem istnieje ich tyle co ludzi na świecie i z pewnością znajdzie się taki, który przekona najbardziej oporną jednostkę.Wystarczy tylko chcieć. Jeżeli lenistwo przeważa nie miej człowieku pretensji, że za kilka lat nie dasz sobie rady z własnym "szczęśliwym" dzieckiem żyjącym bez nakazów.

Najlepsze- oczywiście mam trójkę dzieci, każde jest inne i wiem doskonale jak wygląda wychowanie. Jestem specjalistą w dziedzinie wychowania. Inni mogą się schować. 
Bawi mnie to. Chciałabym zobaczyć tą trójkę "szczęśliwych" dzieci w codziennym życiu. 
Z pewnością nie wchodzą na głowę...albo mamusia sobie w internetach fantazjuje jaka jest wyluzowana a w domu dyktatura panuje. Tego się jednak nie dowiem.

Podsumowując- chcesz bezstresowo wychować dziecko- nie tłumacz, nie zakazuj niczego. W żadnym wypadku nie bądź nadopiekuńczym rodzicem ( dalej mnie to bawi, że majtki na tyłku dziecka to nadopiekuńczość- i za chwilę ze śmiechu dostanę czkawki).
Po zastosowaniu przedstawionych zasad miej dodatkowo pretensje do otoczenia, że unieszczęśliwiają twoje dziecko i czekaj na finał tej zabawy :)



Komentarze

  1. Ja wychowuję dziecko wg pewnych zasad, stosuję nagrody i kary i nie pozwalam na wszystko. Choć czasem,wychodzi z niego oprych, to jednak uważam, że warto tłumaczyć wiele. Jeżeli dbanie o bezpieczeństwo dziecka jest traktowane jak nadopiekuńczość to niech tak inni twierdzą, ja mam to w pupce :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz zasady są po to żeby je łamać;) Jeżeli dziecko się buntuje- w sumie dobrze- chce wywalczyć swoje. Rodzic jest od tego żeby pilnować i tłumaczyć co jest dobre a co złe ;)

      Usuń
  2. Ilu rodziców tyle opinii, swoją drogą kto by pomyślał, że galotki na małej dupce na plaży wywołają taką dyskusję (przeczytałam aż).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz galotki galotkami ale przy braku argumentów wciskanie mi słów, których nie powiedziałam to już porażka. Zarzucanie braku umiejętności czytania ze zrozumieniem gdy pisze się bzdury nie na temat...masakra

      Usuń
  3. Popieram przedmówczynię i Ciebie kochana również - dziecko musi życ według pewnych zasad, bo inaczej nie będzie wiedziało wokół czego świat się kręci! Przeciez zasada jest też to, by nie wchodzic na jezdnię, gdy jest czerwone światło, co nie? Jak nie nauczymy dziecka zasad to co? Wejdzie na ta ulicę i kaplica? Jak nie nauczymy, że nie wolno wchodzic na parapet to wyleci nam z okna, itp itd. Zasady muszą być, wtedy dziecko wie o co we wszystkim chodzi, na czym wszystko polega! Ma ktos trójkę dzieci i mysli , że wszystkie rozumy pozjadał? Guzik prawda - prawda jest taka, że każde dziecko jest inne więc na wet jak ktoś ma ich "naście" to i tak nie wie wszystkiego :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. Jednemu dziecku nie potrzeba nakazów i zakazów, drugie ich potrzebuje więcej. W sumie można pokombinować i zrobić tak żeby nakaza nie był nakazem ;)

      Usuń
    2. Chciałabym tylko zauważyć, że ważne w tej nauce, żeby od poczatku tłumaczyć dziecko dlaczego zasady są takie a nie inne. Nawet mając słuszność i umiar, jeśli wprowadza się zasady "bo tak" często natrafia się na większy opór niż tłumacząc dlaczego tak.

      Usuń
    3. Tłumaczenie? Najlepsze co może być. Wiem, że przynosi oczekiwane skutki, czasami tylko w późniejszych terminach :)

      Usuń
  4. Ja uważam, że dzieci więcej rozumieją niż się niektórym wydaje, to że nie potrafią mówić i wyrażać pewnych rzeczy nie znaczy, że nie rozumieją. Rozumieją i pamiętają tylko bywają impulsywne. Co do zakazów. Jestem zdania, że nie ma sensu z nimi przesadzać i mnożyć zasad dla samych zasad to znaczy tylko po to, żeby dziecko wiedziało kto rządzi, nie weszło na głowę i generalnie znało swoje miejsce w szeregu. Jednym słowem, przeginanie w każdą stronę jest bez sensu.

    Dziecku należy powiedzieć stop kiedy to co robi zagraża jemu lub komuś albo po prostu znacznie przekracza czyjeś granice. W imię zasady, którą stosuję również do siebie. Granice każdego wolność każdego człowieka kończy się tam gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Wprowadzanie zaś zasad dla własnej wygody i ułatwienia sobie życia (żeby było mniej prania, mniej sprzątania i ogólnie łatwiejsza obsługa dziecka) uważam za zbędne ograniczanie dziecka w jego eksploracji i rozwoju. Mam na myśli między innymi to sakramentalne "nie bierz tego bo się pobrudzisz" i tym podobne.

    A kar i nagród nie stosuję bo to nie moja bajka. Dzięki Bogu już od sześciu lat się bez nich obywam i obejdę się. Nie chcę, żeby dzieci coś robiły z myślą o nagrodzie albo czegoś nie robiły w obawie przed karą. Wolę, żeby miały sterowanie wewnętrzne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasady, nakazy i zakazy według mnie są po to, żeby dziecko było bezpieczne. Ja nie stosuję ich żeby pokazać kto rządzi.

      Usuń
    2. Ani przez chwilę tak nie pomyślałam. Niestety ciągle się spotykam z takim podejściem do dzieci i to mnie zasmuca.

      Usuń
    3. Oczywiście, że takie coś funkcjonuje. Widać to na każdym kroku...smutne to jest zgadzam się

      Usuń
  5. Bezstresowe wychowanie mozna podzielić na dwa. bezstresowe-oparte na tlumaczeniu, stoaowaniu nagród a nie kar, bez krzyku , klapsow i stania w kącie ale z jasnymi regułami (podobno to bardzo trudne i nie każde dziecko na to "pójdzie") drugie to bezstresowe niewychowanie-czyli robisz wszystko byle dziecko nie plakalo i nie krzyczało-spanie z mama , bajki do polnocy, lody na sniadanie a w sklepie zabawka bo ono chce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie hulaj dusza piekła nie ma to dla mnie bezstresowe wychowanie jest...w sumie czy to można nazwać w ogóle wychowaniem?

      Usuń
    2. Nie wierzę, że można wprowadzać jakiekolwiek zasady i żeby to było bezstresowe Coś takiego po prostu nie istnieje. Za to można wprowadzać zasady traktując jednocześnie dziecko z szacunkiem i empatią i tym samym ograniczając zupełnie zbędny stres. Stres i tak wystąpi jeśli dziecko napotka granice i będzie chciało coś co jest niemożliwe albo na co rodzic z róznych powodów zgodzić się nie może. Jednym słowem. według mnie, 'bezstresowe' i 'wychowanie' wykluczają się nawzajem

      Usuń
  6. Wychowanie bezstresowe = wychowanie do anarchii.

    Samoodmóżdżenie rodzica, który nagle nie tylko staje się niewolnikiem, ale jeszcze utrzymuje radośnie, że to jest super.
    Albo tłumaczenie się rodzica, który już dał sobie wejść na głowę, że to służy wyższemu celowi...

    A przeżywania stresu też się trzeba przecież nauczyć. Poza tym stres to nie tylko nakazy rodzicielskie, ale też skutki ich braku... Oj, mogłabym tak długo :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest tak, że co by się nie robiło, to będzie źle. Był kiedyś taki fajny demot z parą ludzi i osiołkiem. Gdy dwoje jechało na ośle, przechodnie mówili "Co za ludzie, zamęczą biedne zwierze". Gdy jechał facet, mówili: "Co za drań, sam jedzie, a kobiecie każe iść pieszo". Gdy jechała kobieta, mówili: " Patrz, jaki pantofel, baba się wozi, a on za nią musi biec". A gdy oboje szli obok osła, ludzie mówili: "Patrz, jacy debile, mają osła, a pieszo idą". I ta historia dobrze obrazuje sytuację:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kojarzę ten demotywator- on pasuje do większości sytuacji w naszym życiu :)

      Usuń
    2. Ten demotywator powstał na podstawie pewnej starej arabskiej bajki. Prawda znana nie od dziś.

      Usuń
    3. I ja kojarzę ten demotywator:-) Tak właśnie jest na co dzień.

      Usuń
    4. Z tego, co wiem, na podstawie bajki Ezopa:)

      Usuń
  8. Stresów w życiu się nie uniknie, więc dziecko też powinno sobie umiec z nimi radzić. Głównie rodzice wychowują intuicyjnie, czasami wychodzi to kiepsko, czasami genialnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba dzieciom pokazać, że nie zawsze jest różowo, nie zawsze będzie tak jak one chcą. Mi się wydaje, że nie pokazanie tego jest gorsze niż jakieś zakazy czy nakazy. Oczywiście nie można przeginać i najlepiej znaleźć złoty środek jednak to nie zawsze wychodzi :)

      Usuń
  9. Powiem ci szczerze, że jak słyszę/czytam niektóre poglądy 'nowoczesnych' matek to sama nie wiem czy się z nich śmiać czy płakać. Kiedyś dawno temu kiedy o bezstresowym wychowaniu zaczynało się dopiero wspominać w naszym pięknym kraju, krążyła taka historyjka: "W pociągu jedzie matka z dzieckiem, które notorycznie kopie pasażera siedzącego na przeciwko. Kiedy ten zwraca w końcu uwagę matce żeby upomniała swoje dziecko ta z oburzeniem stwierdza, że nie będzie upominała dziecięcia bo ono jest wychowywane bezstresowo i może robić co chce. Po tym komentarzu wstaje siedzący w tym samym przedziale młody chłopak pluje tejże kobiecie w twarz i mówi: Ja też byłem wychowywany bezstresowo."
    A moje zdanie na temat majtek znasz ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja mysle,ze dzieci rozumieja wiecej niz nam sie wydaje. Moj 15 mies wie,ze nie wolno wchodzic na meble. Jestem przekonana,ze wie bo proces wchodzenia zawsze odbywa sie ukradkiem i z podgladaniem reakcji.Nie znalazlam poki co sposoby poza sciaganiem go z mebli milion razy dziennie i tlumaczeniem dlaczego nie wolno.poki co wie ale nie stosuje,a ja wytrwale czekam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumieją oj rozumieją więcej niż się rodzicom wydaje. Niestety nie wszyscy są tego świadomi, że słodki malec to też człowiek, którym ma mózg

      Usuń
  11. Lubię to, szczególnie tekst "ona nic nie rozumie, bo moja mama tak mówi". Oj dzieciaki rozumieją, inaczej nie byłyby tak cwane i przebiegłe :P
    Moja Młoda bez majtów na plażę nie wydzie, jak jej mówię o kąpieli w basenie czy nad jeziorem to sama się o strój pyta. Gołym tyłkiem ostatecznie świeci przy przebieraniu, a i tak staram się robić to tak, by nikt nie widział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież dzieciaki są cwańsze niż wyższe i ładniejsze. Te teksty również mnie rozwalają. Bo jak to dziecko się rodzi bez mózgu a później on się wykształca? To tak samo jak jedna kobieta powiedziała, że rodzą się głuche i ślepe ( dzieci) położna oświeca ją, że widzą i słyszą tylko trochę słabiej- na co ona, że i tak wie, że są głuche i ślepe...i weź dyskutuj

      Usuń
  12. Widzisz dla mnie wychowanie bezstresowe to właśnie takie które ma jakieś zakazy i nakazy, dzięki temu dziecko wie co może, a co nie i nie ma niespodzianek, typu: do tej pory wszystko mu było wolno, a nagle ktoś mówi Nie WOLNO i dziecko głupieje, traci grunt pod nogami, bo nie wie o co chodzi i wtedy dopiero ma stres... Dlatego ja również jestem zdania że dziecko wszystko rozumie ( nie należę do osób, które uważają, że ich dzieci są głupie... no masakra ) i zawsze staram się coś dziecku wytłumaczyć, jak jeden sposób nie działa to na tyle znam moje dzieci, że zawsze znajdę inny, taki który podziała i jakoś problemu nie ma. I tu jak napisałaś, trzeba tylko chcieć i choć trochę próbować dogadać się z dzieckiem i samemu spróbować je rozumieć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sposobów na dotarcie do drugiego człowieka jest mnóstwo. Trzeba tylko chcieć ;)

      Usuń
  13. Nie jestem do końca pewna czy pisałaś tu o przypadkach bezstresowego wychowania, czy o sytuacjach gdzie rodzic ma "gdzieś" swoje dziecko-bo ktoś kto twierdzi że jego dziecko nic nie rozumie ma je chyba gdzieś. Co do braku zasad masz rację. Eh i tak, rodzice trójki dzieci t już super specjaliści, dwójki to prawie a jak masz jedno too co Ty wiesz ;) dobrze, że chodzą też normalni ludzie po tym świecie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wiesz jak takiego delikwenta zapytasz czemu nie wychowuje dziecka...to powie, że wychowuje je bezstresowo ;)

      Usuń
  14. Mi się wychowanie bezstresowe kojarzy z czymś zupełnie innym. To, co opisałaś w tekście nie jest wychowaniem bezstresowym lecz brakiem jakiegokolwiek wychowania, a to kolosalna różnica. Nigdy nie zagłębiałam się w temat bezstresowego wychowania bo posiadanie wiedzy, co do wytłumaczenia tego pojęcia, było mi zupełnie zbędne. Ale kiedyś, gdy usłyszałam, że wychowuję dziecko bezstresowo, parsknęłam śmiechem i sobie doczytałam w tym temacie nieco. I z całą stanowczością mogę stwierdzić, że choćbym nie wiem jak chciała, to swojego dziecka bezstresowo nie wychowuje. Bo tyle stresów co ma on i ja, całkowicie go w tym przekreśla. Idę w ten system, dążę do niego i chcę bezstresowo ale gdzieś na początku popełniłam błąd i ciężko mi go naprostować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o to mi chodzi. Ja w ogóle się zastanawiam czy istnieje coś takiego jak bezstresowe wychowanie...

      Usuń
  15. Haha bingo! Ciśnie mi się na usta "Ktoś to wreszcie powiedział głośno". Dla mnie bezstresowe wychowanie, w ogóle wychowaniem nie jest. Sorry, ale widzę co się dzieje na osiedlach, kiedy dzieci się nie wychowuje a wypasa. Dosłownie. Strach się bać, co będzie jak dorosną...
    Moje dziecko jakoś stresów nie ma i nie przejawia obrazu człowieka zestresowanego. Ale wie co jej wolno a czego nie, ma zakazy i kary, ale też nagrody. Normalne. No i o zgrozo, po plaży czy w ogrodowym baseniku (nawet!) lata w stroju ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi to się wydaje, że nie ma czegoś takiego jak bezstresowe wychowanie. Ludzie tak nazwali żeby nie powiedzieć dosadnie, że nie wychowują ;) A to co się dzieje...też mnie przeraża

      Usuń
  16. mm wrażenie, że najprościej i najlepiej się cudze dzieci wychowuje :)

    OdpowiedzUsuń
  17. "ktoś ma 3 dzieci oznacza, że jest specjalistą w dziedzinie wychowania i nikt inny nie może nic na ten temat wiedzieć" - hm... czyżby nastał mój czas na napisanie jedynej właściwej książki na temat wychowania?

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie istnieje bezstresowe wychowanie. Chcąc nie chcąc istnieje system nagród i kar. Dziecko jest narażone na stres zawsze, czy w domu, czy w szkole, czy na podwórku. Doskonale wie, że jeśli coś przeskrobie, będzie kara- nie mam tu na myśli cielesnej, ale na przykład brak możliwości obejrzenia ulubionej bajki. W szkole- jeśli dziecko się nie nauczy na sprawdzian, otrzyma ocenę niedostateczną. Na podwórku- jeśli dziecko będzie opryskliwe, dzieci nie będą chciały się bawić.
    Dziecko powinno od najmłodszych lat, znać pewne granice i wiedzieć, że zawsze są jakieś konsekwencje swojego postępowania.
    To co opisałaś, to typowy brak wychowania.
    Zauważyłam, że rodzice lubią tak sobie tłumaczyć- bezstresowe wychowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnie Twoje zdanie- zgadzam się w 100 procentach!

      Usuń
  19. Moje rodzeństwo, szczególnie najmłodszy brat są przykładami bezstresowego wychowania w różnym stopniu. Istna tragedia! Najmłodszy przechodzi sam siebie. To podejście może zrobić wiele złego i nie da się tego odwrócić. :/

    OdpowiedzUsuń
  20. Co do majtek niezgody - padłam! Ach te internety...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Internety są cudowne- festiwal poglądów w nich jest niezły!

      Usuń
  21. Nie mam dzieci, ale na podstawie własnego wychowania (zdecydowanie stresogennego) ośmielę się stwierdzić, że z bezstresowego to raczej nic nie będzie... Bo lepiej dziecko trochę postresować (i tu mam na myśli: powychowywać) póki małe, bo potem będzie za późno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest! Stresów w życiu się nie uniknie...nie ma opcji. Chyba, że ktoś ma cudowną na to receptę to ja poproszę :)

      Usuń
  22. Gosiu, przepraszam za spamowanie, jak chcesz to usuń, ale nie mogłam się powstrzymać, jakoś mi to do sytuacji pasuje: http://panirolnik.blogspot.com/2014/11/dlaczego-robisz-kretyna-z-wasnego.html

    OdpowiedzUsuń
  23. Jeśli chodzi o mnie, to nie mam dzieci, ale z tego co obserwuję, to tak modne ostatnio bezstresowe wychowanie, to chyba też objaw lekkiego lenistwa u rodziców, którzy wola na wszystko pozwolić i mieć święty spokój. Inni natomiast chcą swojemu dziecku "nieba przychylić" i wychowują małego księcia i księżniczkę, którzy - tak jak wspomniałaś - będąc maluchami czuja się z tym świetnie, gorzej jak pójdą do przedszkola, szkoły, a potem pracy, gdzie są zasady do przestrzegania i nikt na pewno nie będzie się cackał tak z tymi ludźmi jak ich rodzice. Dla mnie bezstresowe wychowanie, to takie bez krzyków i przemocy fizyczno - psychicznej, ale nie pozbawione zasad, rozmów, tłumaczenia:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że to objaw lenistwa tylko ładnie nazwany ;)

      Usuń
  24. Calareszta.pl19 lipca 2015 13:48

    Bezstresowe wychowanie to jakiś przeżytek. Też uważam, że dziecko wszystko rozumie. A to, że ktoś ma dużo dzieci nie znaczy, że jest dobrym rodzicem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie to cale bezstresowe wychowanie to taka fantazja żeby usprawiedliwić brak wychowania- ładnie to nazwać. Dzieci rozumieją dużo...nie raz się o tym przekonałam

      Usuń
  25. Wiesz, że ostatnio usłyszałam od pewnej mamy, że dziecko w wieku mojego Antka rozumie bardzo dużo. Tłumaczyłam jej, dawałam przykłady, że rozumie. Niestety jak grochem o sciane...

    OdpowiedzUsuń
  26. Kolejny raz ten sam temat, zacznijcie pisać o czymś innym bo nudne się to robi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm nie bardzo wiem o co chodzi. Napisałam post odnośnie sytuacji jaka mnie spotkała.

      Usuń
    2. Nikt, nikomu czytać nie każe. Przymusu nie ma. Jak mają się pojawiać takie komentarze to lepiej sobie darować czytanie całego tekstu, bo przecież "Kolejny raz ten sam temat". Szkoda czasu czytającego i piszącego, który musi takie pretensje czytać.

      Usuń
  27. Cud, że z tych małych przygłupów, co to niczego nie rozumieją i nie czują bólu wyrastają ludzie... Z tego co ostatnio czytałam, to nagość dziecka jest zła według purytańskich (XVI-XVIIw), a nie średniowiecznych ekspertów od wychowywania dzieci ;)

    Takie to czasy nastały, że ekspertem od wychowywania są bezdzietni dorośli albo... same dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  28. A ja myślę, że tłumaczenie nie ma związku ze stresem (sposób tłumaczenia już tak) i można wychowywać dziecko bezstresowo ale tłumacząc i zakazując:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stres zawsze się pojawi, może niekoniecznie my go dostarczymy ale jest obecny w życiu człowieka. Mnie stres często motywuje do działania :D

      Usuń
  29. Majtki na plaży? Nie sądziłam, że jest to tak sporna kwestia ;) A propos bezstresowego wychowania. Zdrowe granice są zdrowe dla dziecka i pozwalają na jego zdrowy rozwój... tak uważam :)

    OdpowiedzUsuń
  30. MUSI MIEĆ SZCZĘŚLIWE DZIECIŃSTWO I ROBIĆ TO NA CO MA OCHOTĘ - to może niech nasika takiemu "wyluzowanemu" rodzicowi na głowę na plaży? Jak luz to luz... Ja bym chciała bezstresowe macierzyństwo. A im więcej dzieci tym bardziej świrują, a ja coraz bardziej nie ogarniam. A w końcu mam tylko dwoje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym nasikaniem na głowę to normalnie mnie rozwaliłaś :)

      Usuń
  31. U nas są i zasady i kary. Nie sądzę by mój syn był przez to nieszczęśliwy; są chwile gdy pozwalam mu na wszystko (w końcu to dziecko) ale gdy trzeba się zachować to trzeba i koniec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. Kiedy widzę możliwość odpuszczenia- to odpuszczam. Kiedy nie ma takiej opcji to jej nie ma i kropka :)

      Usuń
  32. W kwestii 3 dzieci to było pewnie pite do mnie, bo napisałam że mam gdzieś poradniki i rady babci (czy coś takiego). Ale to nie dlatego, że uważam się za najbardziej zajebistą i najmądrzejszą matkę - jak mi tu ktoś chyba chce wcisnąć -, ale dlatego, że moja pierworodna rozwala cały system edukacyjno-wychowawczy odkąd zaczęła chodzić (a może wcześniej) i po przekonaniu się, że setna "sprawdzona metoda" profesora mądrolskiego i babci jasi też nie działa - zaczęłam rady mieć gdzieś i próbowałam znaleźć własne sposoby i mi się udało (realizacja to inna kwestia, bo to ciężki przypadek :). Pracowałam z dziećmi przez naście lat i to też mi nic nie dało w kwestii pomysłu na moje włąsne dziecko (ona nie robi nikomu nic złego, ani nie demoluje świata - bo nie wiem co znowu komu do łba przyjdzie-, ale ciężko nad nią zapanować - cholernie ciężko). Gdyby była jedynaczką pomyślałabym faktycznie, że to ze mna coś nie tak jest, ale mam też inne dzieci, które dają się prowadzić bez większych problemów. Nie zawsze wszystko jest czarne i białe, a dziecko odstające od ogólnie przyjętych norm jest wynikiem błędów wychowawczych rodziców. Sa różne sytuacje, różne okoliczności, każdy ma inne zasady i poglądy na świat oraz wychowanie swoich dzieci. Do każdego można sie przyczepić, bo nie ma idealnych rodziców, każdy popełnia błędy, ale zebranie tych błędów poszczególnych osób i przypisanie ich jako całość współczesnym rodzicom, a do tego zwalanie na tych rodziców winy za całe zło świata to lekka przesada. Ja uważam bowiem, że to iż młodzi zachowują się czasem jak bydło bez zasad to nie wina samych rodziców, tylko całego chorego systemu i mentalności. Co dnia ogladamy w tv i czytamy w gazetach o łamaniu prawa, kłamstwach, przekrętach, słuchamy wzajemnego obrażania się znanych ludzi, szydzenia z innych, braku szacunku. Dlaczego niby młodzież - zwykłe dzieci zwykłych ludzi - miała by w takim układzie być normalna, skoro tv pokazuje, że bogaci i wpływowi nie są kulturalni ani tolerancyjni i praworządni, bo to się zwyczajnie nie opłaca. Maluchowi możesz wcisnąć kit, że dobro zawsze jest nagradzane, a zło karane, ale nastolatek w takie głupoty już nie uwierzy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie raczej to nie było do Ciebie:) Osoba, która mi pojechała czepiała się tego, że majtki dziecku na plaży zakładam, że tłumaczę- dziecko powinno żyć bez zakazów itp. Odnośnie poradników i mądrych rad- ja też nie stosuję się do nich w 100 %. Szukam, kombinuję i dopasowuję metody.

      Usuń

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Wasze zdanie :) Komentarze zawsze mile widziane