Słoneczko dogrzało, sezon w pełni. Plaże- zaludnione, często nie ma gdzie nogi postawić.
Przy takiej pogodzie grzech jednak nie skorzystać z przyjemnego opalania i możliwości schłodzenia się w wodzie- przecież nie będzie tak zbyt długo...
Wszystko jest dla ludzi, róbmy to jednak z głową.
Co roku trąbią w mediach żeby uważać, żeby zakładać coś na głowę, nie wychodzić w godzinach "szczytu".
Niestety mimo wszystko dość często głupota ma przewagę nad rozwagą.
Sorry ale inaczej nie nazwę takich zachowań.
Godzina 12- najgorszy skwar ( w cieniu 33 stopnie) idzie sobie tatuś z dzieckiem. Pan na głowie ma czapkę, maluch goła głowa wystawiona na działanie palących promieni.
Jak powiedział mi jeden mężczyzna- pewnie nie zakładają nic na głowę bo fotka na fejsa nie wyjdzie odpowiednio.
Oglądam wspomniany materiał. Dziennikarze mówią o zaistniałej sytuacji- pokazują plażę...dzieci bez nakrycia głowy bawią się radośnie.
Wybaczcie ale jak dla mnie zdrowe to nie jest. Parę dni temu poszłyśmy z Młodą na dwór. Jest godzina 18... siadam na leżaku i łapię promienie słońca. Uwierzcie, że bez nakrycia głowy nie ma opcji żeby wytrzymać. Nie chcę nawet myśleć jakie efekty są wcześniej kiedy słoneczko jest najwyżej.
Kolejna sprawa. Czytam u Mądrych Rodziców o sytuacjach na plaży- chodzi o nagość dzieci.
Wiem, że wielu rodziców nie widzi nic złego w tym, że dziecko sobie nago pobiega po plaży.
Można usłyszeć jako argument, że jest jeszcze małe i nic mu się nie stanie jak bez majtek pobiega.
To, że na plaży może znajdować się pedofil- nie wątpię- gdzie będzie miał lepsze widoki...( okropne to jest ale niestety prawdziwe).
Przychodzą wyluzowani rodzice- puszczają malucha bez odzienia i sprawiają mu tym czynem dużą przyjemność.
Punkt następny- cykają mnóstwo zdjęć, wrzucają je na fb i radują się z kolejnych lajków.
Ciekawe czy dziecko za kilkanaście lat będzie cieszyło się z tego tak samo jak rodzice w chwili obecnej. Czy to, że cały świat oglądał je bez majtek będzie takie fajne...
Pomijam względy higieniczne- to jest oczywiste, ale w sumie nie jest oczywiste... nie znam się na wszystkich bakteriach, zarazkach i nie będę się w tym temacie za bardzo wypowiadać. Sama nie chciałabym usiąść gołym tyłkiem na pisaku po którym chodzi milion ludzi, ktoś może mieć grzybicę lub inne paskudztwa. Ludzie wyprowadzają tam psy... chyba więcej argumentów nie potrzeba.
Później po powrocie do domu okazuje się, że przypałętało się jakieś dziadostwo.
Pierwsze co- winę zrzucamy na hotel. Z pewnością tam był jakiś syf...niejednokrotnie czytałam i słyszałam takie wypowiedzi. Może się oczywiście zdarzyć, że w miejscu pobytu było coś nie tak...
Maluch radośnie pluskający się bez majtek, budujący zamki z piasku nie jest świadomy zagrożeń. Zobacz jak się cieszy nie będę odbierać mu tej przyjemności...cieszy się bo nie wie co może się stać. Ty jesteś rodzicem- ty wiesz więc skorzystaj z tej wiedzy i chroń swoje dziecko!
Proponuję żeby osoby, które dają taką swobodę swoim pociechom same rozebrały się do rosołu i paradowały uśmiechnięte po plaży. W odpowiedzi z pewnością usłyszę, że ja się nie rozbiorę, bo nie wypada, bo, bo ,bo... Dziecku wypada? Dziecko to też człowiek tylko, że mały- szanujmy je i dbajmy o nie.
Moja córka mówiąc o wyjeździe nad wodę pierwsze co uwzględnia to: założymy strój kąpielowy i kapelusz na głowę. Czy jest z tego powodu nieszczęśliwa? Wątpię- uśmiech Jej z twarzy nie schodzi.