Kim będzie twoje dziecko gdy dorośnie? Lekarzem, prawnikiem itp. Najczęściej wymieniane są dobrze płatne zawody. Od małego wyszukuje się więc u potomka talentów i się je doskonali. Czy na tym jednak rzecz polega? Czy warto uszczęśliwiać malucha na siłę? Może on wcale nie chce robić tego co wymyślili rodzice?
Idzie sobie dziecko do szkoły- a po szkole cały tydzień zaplanowany- tenis, joga, nauka gry na gitarze, taniec towarzyski, nauka gry na skrzypcach...chodzi dzieciak na te dodatkowe zajęcia- rodzice w tym czasie ciężko pracują, żeby zapewnić mu przyszłość. Przychodzi jednak moment, że młody człowiek wie co chce w życiu robić, co go na prawdę interesuje- mówi o tym. Co słyszy? Najczęściej: ja tego nie miała/miałem a bardzo o tym marzyłam/ marzyłem, musisz się doskonalić żeby wyjść na ludzi, jeszcze nam za to podziękujesz, my się zabijamy żeby zapewnić ci wszystko co najlepsze a ty tak się odwdzięczasz?, twoi znajomi nie mają takich możliwości jak ty a na pewno by chcieli! Jest jeszcze wiele różnych tekstów, które padają w takim momencie z ust dorosłych.
Podstawowa zasada w momencie wyboru dodatkowej aktywności: ZAPYTAJ SIĘ DZIECKA CZY GO TO W OGÓLE INTERESUJE! Jeżeli nie to daj spokój swoim niespełnionym ambicjom i marzeniom i nie przekładaj ich na dziecko. Zawsze chciałaś/ chciałeś grać na skrzypcach, w tenisa itp. kup sprzęt i biegiem na zajęcia. Wiadome jest to, że większość tego nie zrobi...a dlaczego? Tłumaczyć się będzie brakiem czasu, zmęczeniem bla, bla, bla... Zastanowić się trzeba czy dziecko po zajęciach w szkole też nie jest zmęczone, czy nie potrzebuje czasu na odpoczynek. Ale kogo to interesuje? Muszę się przecież czymś pochwalić przed rodziną/ znajomymi-pokazać jakiego geniusza wychowaliśmy.
Żal mi jest takich dzieci. Idą męczą się na kolejnych zajęciach tylko ze względu na to, żeby rodzicom nie zrobić przykrości. Być może robią to pod presją strachu- tego nie wiem.
Wiem jedno- ja nie chodziłam na żadne zajęcia dodatkowe- ze względu na mój słomiany zapał do wszystkiego. Coś mi się podobało- myślałam sobie wow to jest to i często na tym się kończyło. Prawda była taka, że wolałam ten czas spędzić w domu przed tv, ze znajomymi itp. Czy jest mi z tego powodu źle? Nie. Kiedyś jednak poszłam na chór- modne to było w podstawówce- posłuchałam jak ludzie śpiewają i zrezygnowałam. No niestety ukryć się nie da, że moim jedynym talentem jest gra na nerwach opanowana do perfekcji- ale zawsze to coś czym można się pochwalić :P
Jak będzie z Młodą? Nie wiem czym się będzie interesowała. Póki co uwielbia śpiewać, grać, tańczyć, czesać włosy,robić bałagan, rysować czytać książki i oczywiście grać na nerwach- czyli wszystko to co robią dzieci w jej wieku. Jeżeli będzie chciała uczęszczać na jakiekolwiek wymienione przeze mnie lub niewymienione zajęcia- przeszkód nie widzę. Nie narzucę jej jednak niczego. To jej życie, jej wybór. Ja mogę ją tylko wspierać w dążeniu do określonego celu. Nie chcę żeby cokolwiek robiła wbrew sobie tylko po to żeby zadowolić rodziców. Nie tędy prowadzi droga do szczęścia...
Idzie sobie dziecko do szkoły- a po szkole cały tydzień zaplanowany- tenis, joga, nauka gry na gitarze, taniec towarzyski, nauka gry na skrzypcach...chodzi dzieciak na te dodatkowe zajęcia- rodzice w tym czasie ciężko pracują, żeby zapewnić mu przyszłość. Przychodzi jednak moment, że młody człowiek wie co chce w życiu robić, co go na prawdę interesuje- mówi o tym. Co słyszy? Najczęściej: ja tego nie miała/miałem a bardzo o tym marzyłam/ marzyłem, musisz się doskonalić żeby wyjść na ludzi, jeszcze nam za to podziękujesz, my się zabijamy żeby zapewnić ci wszystko co najlepsze a ty tak się odwdzięczasz?, twoi znajomi nie mają takich możliwości jak ty a na pewno by chcieli! Jest jeszcze wiele różnych tekstów, które padają w takim momencie z ust dorosłych.
Podstawowa zasada w momencie wyboru dodatkowej aktywności: ZAPYTAJ SIĘ DZIECKA CZY GO TO W OGÓLE INTERESUJE! Jeżeli nie to daj spokój swoim niespełnionym ambicjom i marzeniom i nie przekładaj ich na dziecko. Zawsze chciałaś/ chciałeś grać na skrzypcach, w tenisa itp. kup sprzęt i biegiem na zajęcia. Wiadome jest to, że większość tego nie zrobi...a dlaczego? Tłumaczyć się będzie brakiem czasu, zmęczeniem bla, bla, bla... Zastanowić się trzeba czy dziecko po zajęciach w szkole też nie jest zmęczone, czy nie potrzebuje czasu na odpoczynek. Ale kogo to interesuje? Muszę się przecież czymś pochwalić przed rodziną/ znajomymi-pokazać jakiego geniusza wychowaliśmy.
Żal mi jest takich dzieci. Idą męczą się na kolejnych zajęciach tylko ze względu na to, żeby rodzicom nie zrobić przykrości. Być może robią to pod presją strachu- tego nie wiem.
Wiem jedno- ja nie chodziłam na żadne zajęcia dodatkowe- ze względu na mój słomiany zapał do wszystkiego. Coś mi się podobało- myślałam sobie wow to jest to i często na tym się kończyło. Prawda była taka, że wolałam ten czas spędzić w domu przed tv, ze znajomymi itp. Czy jest mi z tego powodu źle? Nie. Kiedyś jednak poszłam na chór- modne to było w podstawówce- posłuchałam jak ludzie śpiewają i zrezygnowałam. No niestety ukryć się nie da, że moim jedynym talentem jest gra na nerwach opanowana do perfekcji- ale zawsze to coś czym można się pochwalić :P
Jak będzie z Młodą? Nie wiem czym się będzie interesowała. Póki co uwielbia śpiewać, grać, tańczyć, czesać włosy,robić bałagan, rysować czytać książki i oczywiście grać na nerwach- czyli wszystko to co robią dzieci w jej wieku. Jeżeli będzie chciała uczęszczać na jakiekolwiek wymienione przeze mnie lub niewymienione zajęcia- przeszkód nie widzę. Nie narzucę jej jednak niczego. To jej życie, jej wybór. Ja mogę ją tylko wspierać w dążeniu do określonego celu. Nie chcę żeby cokolwiek robiła wbrew sobie tylko po to żeby zadowolić rodziców. Nie tędy prowadzi droga do szczęścia...
Szczęście to ulotne złudzenie może trwać chwilę...
OdpowiedzUsuńszczęście to kochać i być kochanym, ulotne jest wtedy kiedy sami tego chcemy lub nie potrafimy tego uszanować....
OdpowiedzUsuń