Przejdź do głównej zawartości

Niewiedza- co z niej wynika?

L jest naszym pierwszym i póki co jedynym dzieckiem :) Zaszłam w ciążę- obłożona poradnikami błogo spędzałam czas. Jedną ciekawą książkę dostałam w prezencie. Wszystko dotyczące ciąży, porodu, połogu i pielęgnacji dziecka podane na tacy. Dodatkowo w internetach jest mnóstwo informacji na każdy temat. Jak jest w rzeczywistości każdy wie. Teoria i praktyka często się mijają.

Urodziła się L. Po pięciu dniach wróciliśmy do domu. No i się zaczęło. Było to na początku kwietnia- pogoda raz śnieg raz słońce. Młoda sobie smacznie spała- nie należę do tych przegrzewających- PT wstawał do pracy przykrywał ją dodatkowym kocem i spokojnie opuszczał mieszkanie. Ja się przebudzam wstać mi się nie chce ale widoku tego znieść nie mogę...wstaję odkrywam ją i idę dalej spać. Mówię mu o tym , proszę żeby tego nie robił ale przecież córeczka zmarznąć nie może. Wyskoczyły jej potówki- pierwsza myśl to na pewno uczulenie- prawie wszyscy w rodzinie są alergikami więc i ona może być. Szybki telefon do mamy. Diagnoza doświadczonej pielęgniarki i matki dwójki cudownych dzieci- potówki. Atakuję więc PT, że to przez jego przykrywanie:) może nie przez to ale wywalczyłam to, że już nie leżała pod warstwami okryć.

Wiadomo, że powinno się dbać o higienę piersi podczas karmienia...ale nie za często. Matka po każdym karmieniu leciała je szorować. Efekt- L nabyła pleśniawki. Dostała lek. Unormowało się. Po jakimś czasie patrzę ma nawrót. Tylko zastanawia mnie od czego. Ale ok nie panikuję do lekarza nie biegnę- przemywam wacikiem raz drugi...okazuje się, że to mleko :)

Pierwsze odparzenie pupy- po Nystatynie na pleśniawki- matka cuduje super extra maści używa. Dupka trochę lepiej wygląda...ale za chwilę znów jest pogorszenie. Zamiast zacząć od najprostszych sposobów- czyli mąka ziemniaczana, jogurt naturalny ja jak zwykle na około...

Początek maja L ma prawie miesiąc- pogoda znów zmienna. Wybieram się na dłuższy spacer- 5 km w jedną stronę. Dzwonię do mamy i pytam się jak mam ją ubrać- odpowiedź pada- ciepło:) 
Ubieram więc Młodą- body, śpiochy welurkowe, bluza, spodenki i akrylowy kocyk na wierzch. Idziemy sobie ona śpi więc chyba nic jej nie przeszkadza:) Spotykam mamę, która właśnie się do nas wybrała. Patrzy i oczom nie wierzy..., że aż tak bardzo do serca wzięłam sobie jej słowa i opatuliłam L jak na Sybir. Szybkie rozbieranie i już spokojnie możemy dalej maszerować.

Przychodzi moment odstawienia od piersi ( L ma wtedy 6 miesięcy). Nie chce pić mm ( tak mi się bynajmniej wydawało- nie chciała butelki) więc odciągam swój pokarm i według zaleceń umieszczam w lodówce. Otwieram pewnego razu lodówkę patrzę a w butelce osad. Więc wybieram się w kierunku zlewu żeby pozbyć się mleka. Na pewno się zepsuło. Na szczęście jest u nas ciocia PT i uświadamia mnie, że to normalne jak podgrzeję będzie ok. Po prostu miałam tak tłusty pokarm...ale skąd ja to miałam wiedzieć.

Było jeszcze wiele ciekawych sytuacji- na pewno:) teraz jednak sobie nie przypominam. Jak mnie kiedyś olśni to na pewno opiszę :D
Wiadomo, że człowiek uczy się na błędach, nie myli się ten, który nic nie robi. Jednak wiem, że wraz z pojawieniem się kiedyś kolejnego dziecka pojawią się nowe niewiadome i nowe akcje :)

Komentarze

  1. Haha dobre :-) ja dość długo dochodziłam do tego, że aby mistrz nie zasikiwał się co noc po same pachy, trzeba ułożyć sikawkę głową w dół ;-) hahaha niby takie oczywiste, a jednak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć jak kiedyś może będę miała syna to mi jeden problem odejdzie :D

      Usuń
  2. Jak ja wróciłam z Matim ze szpitala to położyłam go w łóżeczku, stanęłam nad nim i się zaczęłam zastanawiać... jak tego małego krasnoludka ogarnąć??? Dobrze, że wielu rad udzieliła mi mama :)

    OdpowiedzUsuń
  3. niewiedza boli, aczkolwiek później jest się z czego pośmiać :) ja też nie byłam lepsza :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Wasze zdanie :) Komentarze zawsze mile widziane