Przejdź do głównej zawartości

Spokojnie dziecko ma jeszcze na wszystko czas...

ale nie zawsze ten czas jest sprzymierzeńcem rozwoju, jeżeli występuje jakiś problem. Czasami wcześniejsza interwencja może pomóc w uniknięciu późniejszych problemów. 

W internecie miejsc gdzie można się poradzić na wszelkie tematy jest mnóstwo. Ludzie często piszą co ich niepokoi...mając na celu uzyskanie porady...nie jesteśmy lekarzami ale jeżeli moje dziecko miało z czymś problem mogę poradzić co i jak zrobić...często jednak komentarze brzmią idź do lekarza ( o tym później) albo spokojnie poczekaj, dziecko koleżanki, siostry, babci też tak miało i nic złego się nie działo...u tego dziecka może nie ale u mojego może być problem. I tak przewaga komentarzy,że spokojnie minie trochę czasu i będzie ok usypia czujność... Jeżeli pytam o radę czekam na odpowiedź ludzi, którzy bezpośrednio mieli do czynienia z konkretnym przypadkiem...jednak jak wiadomo każdy u nas mądry...i wie jak drugiemu dokopać.

L miała kilka miesięcy...kontrola u pediatry przed szczepieniem...pada pytanie czy ciągnie nóżki do buzi...nie ciągnie...jeżeli nie zacznie tego robić proszę przyjść pokażę ćwiczenia...dobiega termin...L zaczyna bawić się nóżkami...rodzice spokojni. Matka jednak zaniepokojona bo dość sługo nie zaczyna siadać...posadzona siedzi...sama nie siada...rozmowy z innymi matkami usypiają moją czujność...ja sama zaczęłam późno siadać...

W końcu idziemy do lekarza...dostajemy opieprz, że za późno tłumaczę co i jak...ok pilne skierowanie do rehabilitantów...trzeba czekać miesiąc...myślę sobie przez miesiąc to ja dużo mogę zrobić...dzwonię do znajomej poleca mi Panią...idziemy...diagnoza słabe mięśnie grzbietu i brzucha...dostajemy ćwiczenia...walczymy i są efekty, kolejna wizyta u naszej rehabilitantki...kolejna porcja zabawy...

W reszcie jedziemy na wizytę do szpitala...pani doktor bada L... zajmuje jej to 5 minut ( nasza pani robiła to przez godzinę- przemaglowała Młodą od A do Z)...twierdzi jedynie, że trzeba dziecko drapać po plecach jak się garbi...i zaleca ćwiczenia pionizujące...lampka mi się zaświeca...mamy zupełnie inne zalecenia...ale nic nie mówię...kolejna wizyta za dwa miesiące...jedziemy do innej lekarki, zobaczymy co powie...(cały czas jesteśmy pod doskonałą opieką o czym nie mówię w szpitalu)...badanie.. popukała Młodej młoteczkiem w kolano i mówi, że dziecku nic nie dolega ma jeszcze czas na to żeby chodzić, mówię, że bardzo koślawi stopy chodząc przy meblach...nie jest to problemem...PT pyta czy przyczyną mogą być słabe mięśnie brzucha...pani nie widząc nawet jak dziecko siedzi odpowiada, że nie i zaleca ćwiczenia w pionie...dziękujemy do widzenia nasza noga już waszego progu nie przekroczy...robimy dalej co mieliśmy w zaleceniach od naszej rehabilitantki... 

Przychodzi magiczny moment 18 miesięcy L stawia swoje pierwsze samodzielne kroki... i to by było na tyle...wraca na kolana i dalej tak śmiga...matka załamuje się...szuka przyczyn...może to być niedobór wit d, może słaby wzrok...idziemy do pediatry w celu weryfikacji... mówi, że jeżeli już postawiła pierwsze kroki nie mamy się czym martwić słuchać tego co mówi nasza pani:) i ćwiczyć...robimy tez badania tarczycy wychodzą idealnie...i znów siedzisz, myślisz szukasz odpowiedzi... 

Jest 6 grudnia piękny Mikołajkowy dzień... L ma wtedy rok i 8 miesięcy i daje nam najpiękniejszy prezent o jakim marzyliśmy...zaczyna chodzić...mija kilka dni już biega radość ogromna...ale i mnóstwo pracy za nami i przed nami...musimy wspierać jej rozwój jak najlepiej się da... dziękuję tylko za to, że moja matczyna intuicja podpowiadała mi żeby olać zalecenia lekarzy...w międzyczasie słyszałam oczywiście mnóstwo rad... wsadź ją do chodzika szybciej się nauczy...prowadzaj ją za ręce...nie będę tego robić specjalistka, która się L opiekowała zabroniła ( weź sobie wyciągnij ręce do góry i tak chodź...zobaczysz jak boli kręgosłup...tak samo czuje się twoje dziecko w tym momencie...kręgosłup ma na całe życie a to, że będzie ci wygodniej jak szybciej zacznie chodzić...kręgosłup ma na całe życie...po co niszczyć od małego)...prowadzaj za jedną rękę...bez sensu jeżeli dziecko samo nie puści mebla...znaczy się nie jest gotowe na samodzielne chodzenie( to nie są moje mądrości...podparte jest to rozmowami  z wieloma doświadczonymi w tej dziedzinie ludźmi).

Pewnie,że gdyby L zaczęła wcześniej chodzić byłoby wygodą...noszenie jej plus zakupów i sprowadzenie wózka do piwnicy...ciężka sprawa...ale jakoś dałam radę...nasłuchałam się również, że zła ze mnie matka bo dziecka z wózka nie wyciągam...taka duża to powinna już chodzić...powinna ale nie chodzi odpowiadałam z gulem w gardle...moje dziecko tego słuchało...pokazywało na inne dzieci i mówiło tup, tup...serce mi pękało...na szczęście jest już ok:) jakoś przez to przeszliśmy mądrzejsi o nowe doświadczenia, którymi się chętnie dzielę...może komuś to pomoże...dodam jeszcze na marginesie, że rozwój mowy u dziecka ma dużo wspólnego z rozwojem fizycznym...kiedy L zaczęła chodzić rozgadała się jak najęta z dnia na dzień...wcześniej też mówiła...ale nie tak...

Drodzy Rodzice jeżeli Was coś niepokoi w rozwoju dziecka nie bójcie się pytać, szukać, udawać do specjalistów...to nie zaszkodzi a może jedynie pomóc... normy rozwojowe w poradnikach (często krytykowane bo dziecko nie musi się rozwijać zgodnie z książką) są opisywane po to żeby ułatwić człowiekowi obserwację własnego dziecka i interweniowanie w razie potrzeby...życzę Wam tego żeby Wasze maluchy miały jak najmniej problemów:) nas czeka właśnie wizyta u okulisty...w poniedziałek...