Po co myjesz jej zęby...dopiero pojawiły się dwa...i tak wypadną...takie i inne teksty można usłyszeć od życzliwych...otóż myję córce zęby pastą od kiedy tylko się pojawiły...a po co? Po to, żeby w przyszłości nie wstydziła się uśmiechać...po to żeby oszczędzić jej bólu na wizytach u dentysty...po to, żeby nie musiała później pracować co miesiąc na zrobienie kolejnego zęba.
Słyszę wypowiedzi ...co mam być to będzie...ja myję często a i tak muszę chodzić i ciągle coś do zrobienia jest...mój mąż ma mocne zęby może odziedziczy po nim i nie będzie problemów. Owszem geny odgrywają tu ogromną rolę...no ale jeśli tata ma mocne, a mama słabe zęby...to nie wiadomo po kim dziecko odziedziczy uśmiech :)
Młoda dziewczyna mówi, że zębów dziecku nie myje...bo ono nie chce...ręce opadają. Młoda też ma różne jazdy i nie zawsze jest chętna do współpracy przy szczotkowaniu uzębienia...ale tu nie ma zmiłuj... zębole mają być umyte i tyle...nie chcę mieć w przyszłości wyrzutów sumienia, że nie zadbałam o to w odpowiedni sposób... a, że dziecko nie chce ...na każdego jest jakiś sposób. Moja córka nie akceptowała miętowej pasty...używamy żelu o smaku żurawinowym bez fluoru Ziajka...młoda nie chce wypluwać i póki co pasty zawierające fluor odpadają. Mycie małych ząbków nie musi być problemem...może być fajną i przyjemną zabawą...jeśli tylko w odpowiednim czasie zacznie się dbać o higienę jamy ustnej i będzie się konsekwentnym w działaniach :)
W 100% się z Tobą zgodzę. Uważam, że od najmłodszych lat trzeba dziecku zaszczepiać ten codzienny nawyk. Pozniej nie bedziemy mieli problemow z prochnica i niechęcią dziecka. Az zal patrzec jak rodzice teraz zaniedbują tę wyjątkową naukę. :(
OdpowiedzUsuń